0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Agata KubisAgata Kubis

Dziś, 15 lutego, chwilę przed 14:00 w Kancelarii Prezydenta zakończyło się spotkanie przedstawicieli Wolnej Szkoły - ruchu sprzeciwu wobec Lex Czarnek - z prezydencką minister Bogną Janke. Do Pałacu wzięli czerwone ekierki, symbol walki ze szkodliwymi reformami w szkołach.

"To była dobra, merytoryczna rozmowa, która przebiegła w życzliwej, sympatycznej atmosferze. Ale to nie znaczy, że spotkanie było łatwe" - mówi OKO.press nauczycielka i dr pedagogiki Iga Kazimierczyk (autorka książki o szkolnej nudzie), jedna z przedstawicielek trzyosobowej delegacji. - Musimy pamiętać, że prezydent należy do konkretnego ugrupowania politycznego, dlatego ze strony minister Janke padało sporo kontrargumentów, do których musieliśmy się ustosunkować".

Argumenty Kancelarii Prezydenta przemawiające za przyjęciem Lex Czarnek nie odnosiły się jednak do treści samej noweli oświatowej. Tej minister Janke nie broniła, mówiła wprost, że

ustawę przyjął Sejm, więc wyraża ona pośrednio wybór większości Polek i Polaków. I dodała, że Lex Czarnek jest też wyrazem woli politycznej PiS.

Mówiła też, że nie wszystkie środowiska oświatowe sprzeciwiają się zwiększeniu roli kuratorów oświaty. Pytana, kto dokładnie popiera Lex Czarnek, nie potrafiła jednak konkretnie odpowiedzieć. "W zasadzie usłyszeliśmy, że jest jak jest, bo wybory wygrała ta a nie inna partia.

Minister pytała, czy widzimy w ustawie coś pozytywnego. Zaprzeczyliśmy, ale dzięki temu udało nam się wejść w dyskusję o tym, czego na prawdę potrzebuje polska szkoła. Zgodziliśmy się, że kryzys goni kryzys. Brakuje nauczycieli, za to uczniowie są dramatycznie przemęczeni. Polska oświata jest dziś jak pacjent pod respiratorem. Ostatnie czego potrzebuje to elektrowstrząsy. A właśnie tak można nazwać projekt ministra Czarnka. Powiedzieliśmy wprost, że w edukacji potrzebny jest spokój. Także po to, by wprowadzić reformy, które faktycznie pomogą nam wszystkim" - opowiada Kazimierczyk.

Pałac martwi się o rodziców

Przypomnijmy, że intencją Lex Czarnek jest zwiększenie kontroli kuratorów oświaty nad szkołami, a więc de facto podporządkowanie ich ministrowi edukacji. W ustawie znalazły się konkretne narzędzia dyscyplinowania, wśród nich najbardziej drastyczne to:

  • szybka ścieżka zwalniania dyrektorów za „niespełnienie zaleceń pokontrolnych”;
  • wprowadzenie cenzury zajęć prowadzonych przez organizacje społeczne, ich dopuszczenie do szkół będzie wymagać każdorazowej decyzji kuratora (plus przejścia drogi przez mękę przy składaniu propozycji).

Minister Janke w dyskusji z przedstawicielami Wolnej Szkoły najbardziej była zainteresowana rolą rodziców w życiu szkoły. Minister nauki przekonuje bowiem, że jego projekt zwiększa ich wpływ na profil wychowawczy szkół, mimo że jest wprost odwrotnie.

Przeczytaj także:

"Podkreślaliśmy, że ustawa zamiast wspierać, marginalizuje rodziców. Przypomnieliśmy też projekt ustawy, który w kampanii złożył sam prezydent" - mówi Kazimierczyk.

Andrzej Duda chciał, by to rodzice w drodze referendum każdorazowo decydowali o tym, czy dana organizacja społeczna będzie mogła zorganizować zajęcia w szkole. "Wspomnieliśmy, że strona społeczna miała zastrzeżenia także do prezydenckiego projektu, ale intencja jego projektu była zupełnie inna niż Lex Czarnek" — dodaje Kazimierczyk.

Tematem była też rzekoma demoralizacja uczniów przez organizacje społeczne. Minister Czarnek przekonuje, że dziś w szkołach, bez wiedzy rodziców, dochodzi do ideologicznego, "neomarksistowskiego" formatowania uczniów. "Podczas spotkania sami wywołaliśmy ten temat, by odkłamać narrację ministra. Najważniejsze obszary współpracy szkół i organizacji społecznych to:

  • wsparcie psychologiczno-pedagogiczne;
  • demokratyzacja i wsparcie rad rodziców;
  • wdrażanie nowoczesnych metod pracy;
  • wsparcie w rozwoju kompetencji i poczucia sprawczości.

Oczywiście zdrowie publiczne, w tym nauka o ludzkiej seksualności, też jest elementem tej dodatkowej edukacji, ale stanowi promil działań podejmowanych w szkołach. Tłumaczyliśmy, że zgłaszanie zajęć z dwumiesięcznym wyprzedzeniem oznacza paraliż dla wielu aktywności, w tym całorocznych programów edukacyjnych. Na to zwracała też wcześniej uwagę pani prezydentowa, która mówiła, że dodatkowa oferta edukacyjna będzie dostępna dla uczniów sezonowo, od zimy" — mówi Kazimierczyk.

I dodaje, że udało się zgodzić, co do tego, że w szkołach potrzebna jest jawność, ale niekoniecznie cenzura.

Piłka w grze, weto w grze

W półtoragodzinnej dyskusji dużo miejsca poświęcono kwestii oddania - przez lec Czarnek - władzy nad szkołami w ręce polityków. "Za chwilę kolejne wybory, nie wiadomo, kto będzie mianował kolejnych kuratorów. Pytaliśmy, czy prezydent naprawdę chciałby, by o profilu wychowawczym szkoły decydowali ludzie, którzy reprezentują konkretny interes partyjny.

Ręczne sterowanie szkołami to niebezpieczna taktyka dla szkół, ale długofalowo także dla samych polityków - argumentowaliśmy".

Minister Janke po zanotowaniu wszystkich uwag przekazała, że prezydent Duda nie podjął jeszcze decyzji i że notatki ze spotkania zostaną szczegółowo omówione zarówno z prezydentem, jak i pierwszą damą, Agatą Kornhauser-Dudą.

"Minister uprzedzała jednak, że decyzja może być podjęta w każdej chwili. Może to być zarówno jutro, jak i ostatniego dnia ustawowego terminu, czyli 3 marca.

Wiemy, że piłka jest w grze. Wciąż o spotkanie zabiegają inne organizacje.

Cieszy nas, że Pałac Prezydencki otworzył się na dialog. Teraz trzymamy kciuki, by prezydentowi nie zabrakło odwagi do zawetowania ustawy" - mówi Kazimierczyk.

W kolejce do Pałacu Prezydenckiego stoją jeszcze organizacje samorządowe, a także oddolny ruch rodzicielski. Minister Janke spotkała się już wcześniej z przedstawicielami Związku Nauczycielstwa Polskiego.

W co gra minister Czarnek?

Czarnek, wciąż niepewny sukcesu, czaruje środowisko prezydenta wywiadami prasowymi. 14 lutego w rozmowie z portalem wPolityce.pl mówił: "Nowe prawo oświatowe rozszerza prawo rodziców do kontroli treści, jakie organizacje pozarządowe chcą przekazywać ich dzieciom w szkole - rozszerza radykalnie. Konsumuje przez to pomysły pana prezydenta jeszcze z okresu kampanii wyborczej, który chciał rozszerzenia uprawnień rodziców do kontrolowania i współdecydowania o tym, które organizacje mogą, a które nie mogą w szkole uczestniczyć".

To oczywista nieprawda, o czym pisaliśmy już wyżej. Wydaje się też, że na połechtanie prezydenckiego ego może być za późno, bo jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, a także naszych nieoficjalnych źródeł,

podczas spotkania ministra edukacji z parą prezydencką, Czarnek wykazał się nieznajomością projektu oświatowego, który w toku kampanii 2020 roku złożył Andrzej Duda.

Minister Czarnek uczepił się też "neomarksizmu", który rzekomo trawi polskie szkoły. W wywiadach prasowych nie przestaje też szydzić z protestów takich inicjatyw jak Wolna Szkoła, które od miesięcy organizują się, by walczyć ze szkodliwymi przepisami. W niedzielę zorganizowała tańczący protest — kilkuset metrowy polonez pod Pałacem.

Przypomnijmy, że ustawa Lex Czarnek została w środę 9 lutego 2022 roku przepchnięta przez Sejm, przy czym marszałkini Sejmu Elżbieta Witek zastosowała podstęp – oszukała opozycję, że głosowanie odbędzie się tydzień później.

Wcześniej ustawę odrzucił Senat. „Ważne, by w trójkącie odpowiedzialności na pierwszym miejscu był uczeń, potem rodzic i nauczyciel, a na końcu minister Czarnek. Nie odwrotnie. Na szczycie nie może stać minister, bo szkoła umrze. W szkołach powinna dominować inkluzywność, a nie wykluczenie. Szkoła powinna uczyć współpracować, a nie sprowadzać się do odbioru zaleceń. Wolność, a nie cenzura. Decentralizacja zamiast wszechogarniającego państwa. Wrażliwość, a nie gburowatość” – mówił senator KO Bogdan Zdrojewski.

Nadzieje na prezydenckie weto wzrosły po spotkaniu polityczek opozycji z pierwszą damą Agatą Kornhauser-Dudą.

Według nieoficjalnych informacji, prezydent był rozczarowany wynikiem głosowania nad Lex Czarnek w Sejmie, oczekiwał co najmniej poprawek. Ustawa w obecnym kształcie ogranicza de facto zapisane w art. 48 Konstytucji RP „prawo rodziców do wychowania swoich dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”. Decydujący głos w dopuszczeniu do szkół zajęć pozalekcyjnych ma mieć kurator.

Prezydent Andrzej Duda może też wybrać trzecią drogę. Zamiast podpisu lub weta odesłać ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.
;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze