Sprawcami rzadko są obcy, zwykle osoby znajome, rodzina. Przemocy seksualnej doświadcza co najmniej 20 proc. dzieci. Chronić je może tylko edukacja o złym dotyku i świadomość granic. Taką wiedzę powinna dostarczać szkoła. "Rząd z dyskusji o edukacji seksualnej zrobił absurdalną kampanię przeciw seksualizacji dzieci. Bo dzieci głosu nie mają" - mówi ekspertka
Co czwarta polska nastolatka okaleczała się, co dziesiąta próbowała się zabić. Kluczowym powodem jest brak wsparcia ze strony dorosłych - rodziny, szkoły, księdza. Dotyczy to także traumy molestowania seksualnego - dzieci zostają z tym same.
Według raportu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę (dalej: FDDS), co piąty nastolatek doświadczył obciążającego doświadczenia seksualnego, a 7 proc. badanych nastolatków zostało wykorzystanych fizycznie. Wyniki mogą być bardzo zaniżone - część dzieci o traumie nie opowiada aż do dorosłości, kiedy w ich życiu ujawniają się długofalowe konsekwencje traumy.
Raporty FDDS, która od lat zajmuje się pomocą wykorzystywanym dzieciom zwracają uwagę na czynniki, które łagodzą skutki traumy. Informują też o tym, że najskuteczniejszą metodą chronienia dzieci jest danie im samym świadomości i wiedzy. Jakiej?
"To powinna być wiedza tak podstawowa, jak umiejętność przechodzenia przez ulicę" - mówi Marta Skierkowska z FDDS. Rząd z dyskusji o edukacji seksualnej zrobił absurdalną kampanię przeciwko seksualizacji dzieci. Bo dzieci głosu nie mają.
Skierkowska zwraca uwagę na dobór terminów. "Nie mówimy o nadużywaniu seksualnym wobec dzieci, bo to wskazywałoby na to, że jakieś »użycie« jest w ogóle dopuszczalne. Nie mówimy też o molestowaniu, bo używa się go często w innych kontekstach i nie oddaje powagi przestępstwa. Wykorzystywanie to najlepsze określenie, które powinno obejmować zarówno przemoc, w której dochodzi do kontaktu fizycznego - niechcianego dotyku czy kontaktu seksualnego, jak i taką, która odbywa się bez dotyku, jak przemoc słowna czy ekshibicjonizm".
"Dzieci rzadko ujawniają doświadczenia wykorzystywania, a nawet jeśli to zrobią, nie zawsze dochodzi do poinformowania jakichkolwiek służb, w tym organów ścigania. A właśnie statystyki policyjne i sądowe są w Polsce głównym urzędowym źródłem informacji o skali i dynamice problemu wykorzystywania seksualnego dzieci" - pisze Monika Sajkowska w raporcie "Dzieci się liczą. Raport o zagrożeniach bezpieczeństwa i rozwoju dzieci w Polsce" FDDS.
Ze statystyk policyjnych wynika, że przestępstwami z art. 200 pada mniej niż 1 proc. dzieci. Badania pokazują o wiele większą skalę zjawiska, sięgającą kilkunastu procent. Nawet te są jednak niedoszacowane. Ofiary wykorzystywania swoją traumę przepracowują często po latach.
Z raportu "Ogólnopolska diagnoza skali i uwarunkowań krzywdzenia dzieci" Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę wynika, że
co piąty nastolatek w wieku 13–17 lat (20 proc.) miał "obciążające doświadczenie seksualne", czyli doświadczył słownej przemocy seksualnej, ekshibicjonizmu lub próbowano zwerbować go do celów seksualnych w internecie (tzw. grooming - czyli uwodzenie dzieci przez internet).
Ofiarą tego typu przemocy znaczenie częściej padały dziewczyny (27 proc.) niż chłopcy (16 proc).
Niechciany dotyk, kontakt seksualny przed 15. rokiem życia z osobą dorosłą lub komercyjne wykorzystywanie seksualne (np. dziecięca prostytucja) to doświadczenie 7 proc. z badanych nastolatków.
Również dotyczyło to częściej dziewcząt (10 proc.) niż chłopców (5 proc.). Kontakt seksualny przed ukończeniem 15. roku życia z osobą dorosłą, który w Polsce jest przestępstwem, miało 2 proc. badanych.
Według danych WHO w roku 2017 około miliarda nieletnich (czyli połowa dzieci z całego świata) między drugim a 17. rokiem życia doświadczyło przemocy fizycznej, psychicznej lub seksualnej. Według szacunków UNICEF z 2015 roku wykorzystania seksualnego (od niechcianego dotyku po gwałt) doświadczyło 120 milionów dziewcząt i kobiet poniżej 20. roku życia.
Kto jest sprawcą przemocy seksualnej wobec dzieci? Według statystyk najczęściej znajomy mężczyzna.
Z raportu FDDS wynika, że sprawcami słownej przemocy seksualnej (72 proc.), werbowania w internecie (76 proc.) i ekshibicjonizmu (88 proc.) najczęściej byli mężczyźni, zwykle osoba znajoma, niebędąca członkiem rodziny (60 proc.), rzadziej osoba obca (33 proc.), oraz osoba, z którą były w związku (14 proc.).
Nawet w przypadku ekshibicjonizmu (który kojarzy się z zachowaniem obcej osoby np. w parku) sprawcą również była najczęściej osoba znajoma (56 proc.), rzadziej obca (35 proc.). Sprawcą niechcianego dotyku lub zmuszania do rzeczy związanych z seksem był równie często znajomy dorosły, jak i obcy dorosły.
Joanna Włodarczyk w raporcie "Wykorzystywanie seksualne w dzieciństwie a konsekwencje w życiu dorosłym" FDDS pisze, że zdecydowana większość sprawców wykorzystywania to osoby znane dziecku – członkowie rodziny lub znajome osoby dorosłe. Osoby obce stanowią jedynie 14 proc.
"Sprawcami wykorzystywania seksualnego dzieci rzadko są pedofile, czyli osoby, których preferencje seksualne dotyczą dzieci przed okresem dojrzewania. Zdecydowana większość sprawców – od 70 do 80 proc. – to osoby traktujące dziecko jako zastępczy lub atrakcyjny obiekt zainteresowań seksualnych".
Z "Ogólnopolskiej diagnozy..." wynika, że najbardziej zagrożone są dzieci z rodzin borykających się z uzależnieniami. Poza narażeniem na przemoc ze strony członków rodziny, zaniedbanie i brak oparcia wśród najbliższych czynią z dzieci łatwe ofiary. Pokazuje to wiele historii opowiedzianych przez ofiary księży.
"Kontakty seksualne z osobą dorosłą są dla dziecka doświadczeniem, którego negatywne konsekwencje ponosi często przez całe życie" - pisze Monika Sajkowska w raporcie Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Włodarczyk dzieli konsekwencje na bezpośrednie i długofalowe. Bezpośrednie, czyli te, które pojawiają się w ciągu dwóch lat od zdarzenia, mogą wystąpić we wszystkich sferach rozwoju: seksualnego, emocjonalnego, społecznego, poznawczego, a także w sferze somatycznej.
Długofalowe konsekwencje przechodzą często na dorosłe życie. Są to:
Raport FDDS pokazuje przerażające statystyki: co 6. polski nastolatek okaleczał się, a aż 7 proc. badanych podjęło próbę samobójczą.
Zachowania autodestrukcyjne przejawiały szczególnie dziewczyny: co czwarta się okaleczała, co dziesiąta próbowała się zabić. Dzieci w kryzysie na wizytę u psychiatry czekają dziś nawet rok.
Z raportu wynika, że najważniejszym czynnikiem, które ratują osoby dotkniętą przemocą, także seksualną, przed zachowaniami autodestrukcyjnymi jest wsparcie społeczne. Nastolatki okaleczały się ponad trzykrotnie rzadziej jeśli miały w swoim otoczeniu osobę, na której mogły polegać.
Rodzice są wymieniani jako pierwsze osoby, do których nieletni zwracają się po pomoc. Kłopot w tym, że dzieci często wpadają w sieć skomplikowanych relacji autorytetu i zaufania, które wykorzystują oprawcy. Dotyczy to szczególnie osób z bliskiej rodziny lub tych cieszących się społecznym zaufaniem, jak ksiądz.
Pogłębione rozmowy z dorosłymi, którzy w dzieciństwie doświadczyli wykorzystywania seksualnego pokazują, że dziecko nie zawsze ma na kim polegać.
"Na 24 przypadki, w których udało się uzyskać dane o ujawnieniu [pacjent opowiedział o próbie opowiedzenia komuś o wykorzystaniu], w 13 po pierwszym ujawnieniu ofiary nie otrzymały wsparcia, spotkały się z brakiem reakcji, brakiem wiary w słowa ofiary czy też przerzucaniem odpowiedzialności na ofiarę" - pisze w raporcie Włodarczyk.
"Jedynie w sześciu przypadkach pierwsza osoba, której ofiara ujawniła wykorzystywanie, pomogła jej, najczęściej szukając terapeuty lub pomocy prawnej. W pięciu przypadkach po ujawnieniu nastąpiła nieudana interwencja – która tylko pogorszyła sytuację dziecka – np. adresat ujawnienia (nauczycielka, ciocia) przekazał informację matce, która zareagowała agresją w stosunku do dziecka".
Z raportu wynika też, że
po ujawnieniu wykorzystywania w rodzinie ofiary bardzo często (w 11 na 15 przypadków) nie otrzymywały wsparcia, a nawet jakiejkolwiek reakcji. "W kilku przypadkach dziecko nie musiało nawet ujawniać swoich doświadczeń, ponieważ wykorzystywanie było jawne, jednak jego świadkowie nie reagowali".
Analizując przypadki dorosłych, którzy do psychologa trafili z różnymi objawami nieleczonej traumy (większość po 30 latach od zdarzenia) w raporcie przeanalizowano czynniki, które sprzyjają wystąpieniu długofalowych konsekwencji doświadczenia wykorzystania seksualnego w dzieciństwie. Wymienia się między innymi:
"Dzieci powinny wiedzieć jakie są granice i jak reagować na ich przekraczanie od przedszkola. Zagraniczne badania pokazują, że dzieci, które przeszły edukację prewencyjną wiedziały, przynajmniej w teorii, jak postępować - do kogo zwrócić się po pomoc. To wiedza tak podstawowa jak umiejętność przechodzenie przez ulicę".
Dać dzieciom wiedzę i informacje, żeby same identyfikowały i reagowały na przemoc, to skuteczne rozwiązanie, które dałoby im bezpieczeństwo. Niestety, to właśnie od tego sposobu walki z czynami pedofilnymi jesteśmy dziś najdalej.
"Wyniki badań postaw Polaków wskazują na rosnący radykalizm wobec sprawców wykorzystywania seksualnego dzieci, a z drugiej – brak przekonania i determinacji w zakresie edukacji profilaktycznej adresowanej do dzieci.
To niepokojąca, ale ważna dla polityków społecznych diagnoza, która powinna wyznaczać kierunki działań kształtujących społeczną świadomość" - czytamy w raporcie "Dzieci się liczą".
Społeczna świadomość została niestety pokierowana przez partię rządzącą tak, żeby z postulatu edukacji seksualnej zrobić seksualizację dzieci, promowanie pedofilii i zamach na polską rodzinę. Zamiast tego podwyższono kary za czyny pedofilie (zresztą w chaosie legislacyjnym jedne podwyższono, inne obniżono).
Edukacja
Prawa człowieka
edukacja seksualna
przemoc seksualna
przemoc wobec dzieci
wykorzystywanie seksualne dzieci
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze