Obywatele Ukrainy od wielu lat wspierają polski rynek pracy, przyczyniają się do rozwoju polskich przedsiębiorstw i różnych branż (przed wojną w Polsce pracowało około 1,5 miliona osób z Ukrainy, a 8-10 proc. przedsiębiorstw miało doświadczenie w zatrudnianiu obywatelek i obywateli Ukrainy. Pisaliśmy o tym tutaj). Do Polski z Ukrainy od początku wojny wjechało — według danych Straży Granicznej – 3 mln osób. Od 24 lutego 2022 roku Polskę opuściło 860 tysięcy osób.
Od początku wojny pracę w Polsce podjęło ponad 100 tys. osób z Ukrainy. Osoby, które uciekają przed wojną do innego kraju, potrzebują w pierwszej kolejności pomocy humanitarnej i czasu, aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Potem będą musiały wejść na rynek pracy zmieniony przez wojnę i kryzys uchodźczy, a to nie będzie łatwe.
Mimo że większość uchodźców wojennych nie pracowała wcześniej w Polsce (82 proc.), to aż 63 proc. deklaruje chęć podjęcia zatrudnienia (20 proc. zamierza się utrzymywać z własnych środków, a tylko 6 proc. chce ubiegać się o status uchodźcy).

Jakie zawody wykonywały wcześniej osoby uciekające z Ukrainy? Czy w ogóle chcą zostać w Polsce i znaleźć tutaj pracę? Jak dopasować ich kompetencje do potrzeb rynku pracy? Jak na rynek pracy wpłyną tak duże zmiany w strukturze ludności? Na te pytania w rozmowie z OKO.press odpowiada dr hab. Mariusz Kowalski ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego*, współautor raportu „Uchodźcy z Ukrainy w Polsce” przygotowanego przez Studium Europy Wschodniej UW i agencję pracy tymczasowej EWL.
Wojna zmienia strukturę płci
„Wśród migrantów zarobkowych przyjeżdżających do Polski w ostatnich latach dominowali mężczyźni. Stanowili 58 proc. napływającej ludności — mówi dr hab. Mariusz Kowalski. To dane z badań przeprowadzonych przez Studium Europ Wschodniej UW w grudniu w 2021 roku. „Teraz wśród dorosłych uchodźców z Ukrainy 93 proc. to kobiety. Tak silnie skrzywiona struktura płci wynika przede wszystkim z mobilizacji wojskowej w Ukrainie” – mówi dr hab. Mariusz Kowalski.
„Mężczyźni z Ukrainy pracowali w sektorze przemysłowym, przy liniach produkcyjnych, m.in. w zakładach motoryzacyjnych. Wykonywali pracę związaną z dużym wysiłkiem fizycznym i umiejętnościami technicznymi”.
Mało prawdopodobne, by prace te przejęły kobiety z Ukrainy. Mają zbyt wysokie kwalifikacje.
Kobiety o wysokich kwalifikacjach
Z Ukrainy przyjeżdżają teraz menadżerki, nauczycielki, wykwalifikowane pracowniczki sektora usług.
- 17 proc. to wysoko wykwalifikowane specjalistki
- 15 proc. to nauczycielki oraz pracowniczki sektora edukacji
- 14 proc. uchodźców z Ukrainy pracuje w usługach
- 13 proc. – w handlu
Tylko 7 proc. uchodźców zadeklarowało, że wcześniej w Ukrainie wykonywało pracę fizyczną.

Kompetencje niedopasowane do potrzeb rynku to duży problem. Według danych Ministerstwa Rozwoju i Rodziny
prawie połowa z zatrudnionych od rozpoczęcia wojny Ukraińców wykonuje prace proste.
8,5 proc. pracuje jako pracownicy biurowi, a tylko 4 proc. jako specjaliści.
Tymczasem w sektorach, w których pracowali do tej pory mężczyźni może pojawić się luka, bo wielu pracujących w Polsce Ukraińców cały czas wraca do kraju, by bronić ojczyzny. W sektorach uznawanych za sfeminizowane pojawi się natomiast nadwyżka pracowników i pracowniczek.
„Do tej pory Ukrainki opiekowały się osobami starszymi, wykonywały prace domowe czy pracowały w usługach” – mówi dr hab. Kowalski. „Być może wysoko wykwalifikowane uchodźczynie wojenne zaczną tak pracować zmuszone okolicznościami — kiedy przedłuży się ich pobyt w Polsce. Mniej prestiżowe zawody zaczną się wtedy cieszyć popularnością”.
Ukrainki znają angielski lepiej niż polski
„Kolejna bariera to język. Migranci zarobkowi mieli doświadczenie pobytu i pracy w Polsce. Opanowali w dużym stopniu język polski” – mówi ekspert. Tymczasem znajomość języka polskiego na poziomie komunikatywnym deklaruje zaledwie 25 proc. wojennych uchodźców z Ukrainy. Najwięcej — bo 90 proc. uchodźców i uchodźczyń deklaruje znajomość języka rosyjskiego. Na drugim miejscu jest angielski — 55 proc.
„Te uchodźczynie, które znają angielski, mogłyby znaleźć zatrudnienie w firmach, które nastawiają się na pracę międzynarodową i mają kontakty w języku angielskim. Ale w tym wypadku pracodawcy musieliby do nich dotrzeć”.
Źródło: Raport przygotowany przez Studium Europy Wschodniej UW i agencję pracy tymczasowej EWL „Uchodźcy z Ukrainy w Polsce”.
„Komunikatywna znajomość polskiego może nie wystarczyć nawet w wyspecjalizowanej pracy biurowej”.
Nauczycielki z Ukrainy. Po co włączać dzieci do polskich klas?
Statystycznie większość kobiet z Ukrainy to nauczycielki, które mogłyby zostać włączone do systemu edukacji. Tym bardziej że w polskim systemie oświaty jest teraz 140 tys. dzieci i młodzieży z Ukrainy, w tym 95-100 tys. w szkołach podstawowych, a 22-23 tys. w przedszkolach. Takie informacje podał podczas konferencji prasowej minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. 20 proc. uczniów z Ukrainy jest w oddziałach przygotowawczych.
15 proc. uchodźców wojennych stanowią nauczycielki i pracownicy sektora edukacji.
„Włączenie nauczycielek z Ukrainy do polskich szkół narzuca się więc samo. Teraz w niektórych szkołach, w których było do tej pory np. 700 uczniów polskich, pojawiło się dodatkowe 300 dzieci ukraińskich, a klasy z 20-osobowych stały się klasami 30-osobowymi. Skoro mamy wykształconą ukraińską kadrę nauczycielską, to po co dołączać ukraińskie dzieci do klas polskich? Możemy utworzyć przecież klasy ukraińskie. Tym bardziej że większość osób chce do Ukrainy wrócić” – mówi prof. Kowalski.
Takiego rozwiązania domagają się nawet polskie nauczycielki, które napisały w tej sprawie list do ministra edukacji. Pisaliśmy o tym tutaj:
Domagają się wprowadzenia ukraińskiej ścieżki nauczania dla uciekinierów. Bo dzieciom z Ukrainy polskie nauczycielki nie są w stanie przekazać żadnej wiedzy, a polskim uczniom odbierają czas na jej przekazanie. Klasy ukraińskie rozwiązałyby problem — bo dzieci z Ukrainy dołączone do polskich klas mają trudność językową. Nauka przedmiotów przy zaangażowaniu nauczycieli i nauczycielek z Ukrainy przyniosłaby większe efekty.
Jedna trzecia uchodźców chce zostać w Polsce
Mimo że do Polski wjeżdżają uchodźcy spowodowani wojną, pond 35 proc. z nich deklaruje, że chce zostać na dłużej.

„Wydałoby się, że większość osób przyjechała tutaj, żeby tylko przeczekać wojnę. Tymczasem aż jedna trzecia chciałaby w Polsce zostać. To zaskakujące. Być może to osoby, które od dłuższego czasu zastanawiały się nad migracją z Ukrainy. Część z nich prawdopodobnie przyjechała do bliskich mieszkających tutaj od lat. Być może wiele osób nie chce wracać do kraju, bo agresja Rosji na Ukrainę pokazała, że nie jest to obszar bezpieczny” – mówi ekspert.
*Dr hab. Mariusz Kowalski — badacz zjawisk politycznych, społeczno-gospodarczych i ludnościowych z perspektywy geograficznej. Profesor Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN, wykładowca Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, członek Rady do Spraw Polaków poza Granicami Kraju, Polsko-Litewskiej Komisji Podręcznikowej oraz Polskiego Towarzystwa Geograficznego. Autor ponad stu publikacji naukowych oraz licznych artykułów encyklopedycznych, popularnonaukowych i publicystycznych.
Skoro boja sie polonizacji niech spier…aja.
należy od razu po przejściu na emeryturę żegnać starszyznę a nie w małych miastach młodzi nauczyciele po kilka szkół musza łapać żeby naciułać etat a staruchy siedzą pazurami się trzymają stołków i mają etat plus emeryturę… Panie Ukrainki i ich dzieci maja u nas gościnę i spokój ale coś za coś – Polska nie stanie na głowie żeby im teraz oddzielny system edukacji rozpisywać i dawać na to kasę – w UK z Polakami nikt tak nie postąpił tak samo w Niemczech… Ukraińskiego niech się uczą w weekendy albo w domach
Jakaż różnica między wykształconymi Ukrainkami a tępymi ruskimi, mordującymi, kradnącymi i gwałcącymi żołdakami! Poziom tych ostatnich zilustrowałem w wierszyku na gazeta.pl, ale wierszyk ten… został usunięty 🙁 Może redakcja OKO.Press się zlituje i nie usunie? 🙂
Raz kacapskie wojsko
urządziło bibę
w ukraińskim domku.
Wtem… znaleźli kibel.
Zwyczajny kibelek,
nie mały, nie duży.
Kacapy pytają:
"Do czego to służy?"
Wezwali na pomoc
porucznika Wowę.
Ten zaś szybko odgadł:
"W tym się myje głowę."
To są tylko przesłanki katastrofy jaka czeka Ukrainę.
Ci ludzie nie wrócą jeśli nie będzie tam pokoju. A nie będzie. Nie wrócą też tam, gdzie nie będzie już Ukrainy. A nie będzie. Nie wrócą w ogóle, bo od wielu lat Ukraina w całości jest państwem nie do życia. Bankrut i najbiedniejsze państwo w całej Europie. Wojna pogłębia bankructwo.
To są tylko przesłanki katastrofy jaka czeka Polskę. Już jest w Polsce ponad 3 miliony Ukraińców, raptem w ciągu 2 miesięcy. Będą kolejne miliony.
W wielu miastach kilkanaście procent ludzi to Ukraińcy. Będzie więcej.
Będą gigantyczne problemy finansowe, bytowe, organizacyjne, na rynku pracy, ubezpieczeń, edukacji, mieszkalnictwa, transportu, leczenia, ochrony środowiska. Na każdym polu.
I nieuchronnie wrócą konflikty.
To jest nie do uniknięcia.
To niech te wykształcone specjalistki pracują. W wielu krajach tworzy się obozy dla uchodźców, można by tam zatrudnić te wspaniałe ukraińskie lekarki i nauczycielki, a ludzie byliby szczęśliwi : jedni ze maja prace, inni ze mówi się do nich po ukraińsku ( zamiast drzeć się z oburzenia o 3 w nocy na SOR ze nikt nie zna ich języka). My wpuściliśmy ich do domów – ja żałuje.