"Dwie trzecie zawartych umów z Ukraińcami to umowy zlecenia. Jeżeli takie proporcje się utrzymają, to będziemy świadkami kolejnej odsłony segmentacji rynku pracy" - mówi OKO.press Dominik Owczarek, ekspert Instytutu Spraw Publicznych
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej chwali się, że liczba obywateli Ukrainy, którzy uciekli przed wojną i znaleźli zatrudnienie rośnie. Według resortu do tej pory pracę w Polsce znalazło 66,8 tys. osób. Najwięcej w województwach:
"Już prawie 70 tysięcy obywateli Ukrainy, którzy trafili do Polski uciekając przed wojną, znalazło pracę w naszym kraju" - mówiła we wtorek 19 kwietnia minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg.
Prawie połowa Ukraińców wykonuje prace proste. 8,5 proc. to pracownicy biurowi, a 4 proc. to specjaliści. Około 14 proc. to robotnicy przemysłowi i rzemieślnicy, a ponad 10 procent osób to pracownicy usług i sprzedawcy.
Czy te liczby powinny cieszyć?
W poniedziałek 25 kwietnia 2022 r. odbędzie się debata organizowana przez Instytut Spraw Publicznych "Droga do integracji uchodźców na rynku pracy w Polsce". Na wydarzenie można zarejestrować się tutaj.
Z Ukrainy do Polski od 24 lutego, czyli początku wojny w Ukrainie, do 24 kwietnia 2022 roku, wjechało ponad 2,9 mln osób. Liczba wyjazdów z Polski do Ukrainy to 845 tysięcy. Saldo wynosi zatem około 2,1 mln.
Przyjazdy i powroty z innych państw Unii Europejskiej to ok. 70-80 tys. Do tego mamy około 700-800 tys. uchodźców, którzy pojechali dalej (np. do Niemiec).
Jak szacował w piątek 22 kwietnia prof. Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami UW w Polsce przebywa około 1,3-1,4 mln uchodźców. Numer PESEL 850 tys. uchodźców, z czego połowa to dzieci.
A pracę podjęło niecałe 70 tys. obywateli Ukrainy. To dużo czy mało?
"To zaskakująco mała liczba, ale może nie powinniśmy się dziwić" - mówi w rozmowie z OKO.press Dominik Owczarek, ekspert Instytutu Spraw Publicznych*. - "Osoby, które uciekają przed wojną do innego kraju potrzebują w pierwszej kolejności pomocy humanitarnej i czasu, aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości. To nie migranci zarobkowi, którzy przyjechali do Polski szukać pracy, tylko uchodźcy".
To osoby, które uciekły przed wojną i są w sytuacji ekstremalnej. Najpierw muszą zadbać o wyżywienie, ubrania, lekarstwa, znaleźć mieszkanie (a o to coraz trudniej, pisaliśmy o tym tutaj i tutaj). "Dopiero potem mogą zacząć myśleć o względnej stabilizacji" - mówi Owczarek.
Ale nawet, kiedy uchodźcy zaspokoili swoje potrzeby i chcą znaleźć pracę, to pojawia się szereg innych problemów takich jak bariera językowa czy brak kontaktu z potencjonalnymi pracodawcami.
Chodzi też o niedopasowanie kwalifikacji osób szukających pracy do potrzeb rynku. Część uchodźców z Ukrainy chce szukać pracy zbliżonej do swojego zawodu. Nauczycielka, która ucieka z Kijowa, chce znaleźć pracę zgodną ze swoim profilem i nie będzie usatysfakcjonowana pracą fizyczną.
Niedopasowanie kompetencje to duży problem i już mówią o tym liczby.
Prawie połowa Ukraińców wykonuje prace proste. 8,5 proc. to pracownicy biurowi, a 4 proc. to specjaliści.
Około 14 proc. to robotnicy przemysłowi i rzemieślnicy, a ponad 10 procent osób to pracownicy usług i sprzedawcy. Wielu pracujących w Polsce Ukraińców wraca dziś do kraju, by bronić ojczyzny. Mężczyźni zdolni do służby wojskowej w wieku od 18. do 60. roku życia mają zakaz opuszczania Ukrainy.
Do Polski przyjeżdżają w większości kobiety z dziećmi i osoby w wieku poprodukcyjnym. Trudno te osoby włączyć w rynek pracy ze względu na potrzebę opieki, nieletniość czy niezdolność do pracy. To grupa, w której odsetek zatrudnienia zazwyczaj jest niski. Część kobiet w wieku produkcyjnym, które uciekły z Ukrainy, będzie musiała zajmować się dziećmi.
Proste przekonanie o tym, że uchodźcy z Ukrainy zasilą rynek pracy i rozwiążą jego problemy, jest błędne. Sytuacja może być odwrotna w niektórych sektorach czy regionach.
W rozmowach o napływie uchodźców do Polski pojawia się przeświadczenie, że obywatele Ukrainy uratują polski rynek pracy. Ale według Owczarka taka teza nie ma racji bytu.
"Ta teza jest absurdalna" - mówi ekspert. Według najnowszych danych do tej pory 800 tys. Ukraińców wyjechało z Polski. "To o wiele więcej niż podjęło zatrudnienie. Wyjechały osoby, które obsadzały na polskim rynku wakaty w budownictwie, w transporcie drogowym, ewentualnie w rolnictwie.
Kobiety nie uzupełnią tych miejsc pracy. Pojawi się natomiast nadwyżka osób gotowych do pracy w sektorach, które są uznawane za sfeminizowane"
- mówi Owczarek.
Chodzi o prace domowe, opiekę, system edukacji i służbę zdrowia. "System pracy w Polsce przechodzi raptowną zmianę i pojawia się w nim nierównowaga. Z jednego sektora pracownicy odpływają pracownicy, a do drugiego napływają i nie mogą znaleźć miejsca pracy" - mówi ekspert.
Do Polski uciekają głównie rodziny z dziećmi. Trudno te osoby włączyć w rynek pracy ze względu na potrzebę opieki, nieletniość czy niezdolność do pracy.
„Chodzi też o aspekt geograficzny. Uchodźczynie, które będą szukać pracy, mieszkają teraz u polskich rodzin. Nie będzie im łatwo wyjechać do innego miasta, gdzie akurat będzie wolne miejsce pracy. Musiałyby znaleźć tam osobę, która przyjęłaby je pod swój dach tylko po to, żeby mogły pracować. Nie mówiąc o problemach mieszkalnictwa w Polsce. Mieszkań na wynajem zaczyna brakować nawet komercyjnie".
Jak pisaliśmy wcześniej w OKO.press w Polsce nie ma jednego rynku pracy, a prawie 400 rynków powiatowych, które są ze sobą słabo połączone. Niewiele Polek i Polaków pracuje dwa powiaty dalej, a wynika to m.in. z niewydolnej sieci transportu publicznego.
Teraz uchodźcy koncentrują się w konkretnych miastach. Według rządu szczególnie w województwach mazowieckim, wielkopolskim i śląskim.
Obywatele Ukrainy podejmują zatrudnienie głównie w dużych miastach – w Warszawie, w Poznaniu, w Łodzi i we Wrocławiu.
Prawdopodobnie nie rozmieszczą się tak, żeby wypełnić luki pracy w poszczególnych powiatach. Obecność osób, które będą szukać pracy, będzie różnie odczuwalna w poszczególnych regionach. W połowie powiatów być może jej nie zauważymy, w drugiej połowie będzie to poważny problem dla uchodźców z Ukrainy.
Z osób, które podjęły zatrudnienie – jak informowała na początku kwietnia 2022 roku minister Maląg – około 25 proc. jest zatrudnionych na umowę o pracę, 73 proc. to umowy-zlecenia. Rozpoczynają się także umowy na prace sezonowe.
Z tego wynika, że dwie trzecie z zawartych umów z Ukraińcami to umowy zlecenia. Uchodźcy będą znajdować się nie tylko w trudnej sytuacji humanitarnej i społecznej, ale też na rynku pracy.
Dla osób, które szukają tymczasowego zajęcia i nie wiedzą, czy chcą zostać w Polsce, umowa zlecenie może być dobrym rozwiązaniem, bo nie wiąże na długo z pracodawcą. To pierwsze miesiące obecności tak dużej liczby Ukraińców w Polsce, więc na razie nie jest to mocno niepokojący sygnał.
Jeżeli jednak takie proporcje będą się dalej utrzymywać, to
"Uchodźcy z Ukrainy będą w o wiele gorszej sytuacji niż inni pracownicy"
- mówi Owczarek.
Podkreśla, że blisko 70 tys. osób, które znalazło zatrudnienie, to prawdopodobnie osoby, do których dotarli w jakiś sposób pracodawcy, albo, które przyjechały do polskich rodzin, które im tę pracę załatwiły.
"To margines osób, które miały wcześniej kontakty w Polsce. Większość uchodźców nie ma kontaktów i nie zna języka, wyczekuje na moment, kiedy będzie mogła wrócić do kraju. To pokazuje brak skoordynowanego systemu pomocowego" - mówi Owczarek.
"Instytucje publiczne, a przede wszystkim politycy najwyższego szczebla, którzy tymi instytucjami zarządzają, zamykają na to oczy. Rząd podjął decyzje dotyczące wsparcia finansowego, ale brakuje rozwiązań prawnych w sprawie mieszkalnictwa i pośrednictwa pracy. Uchodźców ratuje tylko reakcja społeczeństwa obywatelskiego i organizacji pozarządowych" - mówi Owczarek.
Ale nawet pomoc finansowa może okazać się nie wystarczająca. Przypomnijmy, że od 16 marca 2022 roku osoby, które zapewniają zakwaterowanie i wyżywienie obywatelom Ukrainy, dostają świadczenie 40 zł za każdy dzień pomocy. Okres wsparcia przez rząd to 60 dni. Na razie nie wiadomo, czy zostanie wydłużony.
Uchodźcy mają więc zapewnioną ochronę na dwa miesiące. To za mało, aby rozpocząć nowe życie po ucieczce z kraju, w którym wybuchła wojna. Pisaliśmy o tym tutaj. W dodatku Polki i Polacy nie mogą doczekać się wypłat za pomoc uchodźcom. Pisaliśmy o tym tutaj:
*Dominik Owczarek - dyrektor Programu Polityki Społecznej w Instytucie Spraw Publicznych, polski korespondent European Foundation for the Improvement of Living and Working Conditions (EUROFOUND), członek Trade Union related Research Institutes (TURI) network przy brukselskim ETUI. Realizował projekty badawcze dla Komisji Europejskiej, Banku Światowego, UN-HABITAT, Europe-Asia Foundation, Deloitte. Współpracuje z uniwersytetami i think tankami z Polski, Europy i nie tylko.
Zmiany w tekście: po publikacji usunęliśmy odsetek 2,4 proc. wjeżdzających do Polski Ukraińców, którzy znaleźli pracę - jakkolwiek jest on poprawny, to bez pełnego kontekstu (liczba wjeżdżających dzieci, liczba uchodźców, którzy pojechali dalej) może zostać źle zrozumiany.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze