Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 5 listopada dotyczy przepisów, które już nie obowiązują. Ale jego waga jest historyczna. TSUE stwierdził, że mechanizmy przyjęte przez polski rząd, nie były zgodne z prawem europejskim i podważył argumentację za „reformą” sądowniczą. Do tego ustanowił standard, który chroni sędziów we wszystkich państwach UE
Premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z Polską Agencją Prasową próbował umniejszyć wagę wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydanego 5 listopada 2019, podkreślając, że "dotyczy on w zasadzie stanu historycznego".
Beata Kempa z kolei nazwała wyrok "atakiem na nasz kraj". "Podnosi się nieuzasadniony i niezgodny z unijnymi regułami krzyk", mówiła w Radiu Maryja.
W wyroku, o którym mówił premier, luksemburski Trybunał orzekł, że przepisy ustawy o sądach powszechnych z 2017 roku, obniżające wiek przechodzenia przez sędziów w stan spoczynku i różnicujące ten wiek między kobietami a mężczyznami, naruszają unijny zakaz dyskryminacji.
TSUE orzekł także, że naruszaniem prawa Unii jest przyznanie Ministrowi Sprawiedliwości w zasadzie arbitralnej władzy decydowania, czy sędziowie po osiągnięciu wieku przejścia w stan spoczynku mogą dalej orzekać.
To już drugi wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE, w którym Trybunał wyraża miażdżącą ocenę zmian w sądownictwie forsowanych przez większość rządzącą za Sejmu VIII kadencji.
Pierwszy wyrok TSUE został wydany w czerwcu 2019 na kanwie przepisów obniżających wiek przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego.
Oba wyroki zostały ogłoszone, gdy polskie przepisy - badane przez luksemburski Trybunał pod względem zgodności z prawem unijnym - już nie obowiązywały. Uprzedzając wyroki TSUE, większość parlamentarna uchwaliła stosowne nowelizacje.
"W żadnych wypadku nie umniejsza to wagi wyroku TSUE, a pokazuje, że władza w Polsce ma respekt – i słusznie – przed wyrokami niezależnego sądu międzynarodowego, którego orzeczenia wiążą wszystkie organy państwa polskiego" - wyjaśnia dr Maciej Taborowski, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich i adiunkt w Katedrze Prawa Europejskiego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
"Myślę, że oba wyroki TSUE będzie można uznać za przełomowe i że z perspektywy czasu wywrą istotny wpływ na cały europejski porządek prawny.
Luksemburski Trybunał zaczyna bowiem budować standard prawa unijnego odnoszący się do statusu sędziego i sądu krajowego – jego powoływania, sprawowania funkcji oraz zakończenia jej pełnienia w warunkach gwarancji niezawisłości sędziowskiej.
To przełom, bo TSUE zaczyna tę materię precyzować, określać, czego władza robić nie może, przypomina, jakich reguł należy przestrzegać. Ten standard ogranicza rządy wszystkich państw członkowskich UE w przeprowadzaniu zmian w sądach i stanowi gwarancję dla sędziów” - ocenia dr Taborowski.
Premier Morawiecki w rozmowie z PAP stwierdził również, że polskie sądownictwo nadal wymaga bardzo głębokiej reformy" i zagroził, że zmiany w sądownictwie będą kontynuowane "tak, aby były one zrozumiane przez naszych partnerów w UE". Dodał, że najważniejszym celem zmian w sądownictwie jest "aby nasze sądy w końcu zaczęły sprawnie działać".
Wprowadzane od kilku lat zmiany dotyczące obsady i zarządzania sądami, a także nowy model odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów - który jest przedmiotem trzeciej skargi Komisji Europejskiej na polski rząd do Trybunału w Luksemburgu - utrudniają, czy wręcz uniemożliwiają wielu sędziom wykonywanie swojej pracy.
Dobitnie pokazuje to badanie przeprowadzone przez Helsińską Fundację Praw Człowieka. Raport „Czas próby. Sędziowie wobec zmian w wymiarze sprawiedliwości” powstał na podstawie wywiadów z 40 sędziami z 26 sądów wszystkich instancji, od okręgowych po apelacyjne, w piętnastu miastach w całej Polsce. Z raportu Fundacji Helsińskiej wynika, że presja wobec sędziów ujawnia się zwłaszcza w pięciu obszarach.
Są to:
Jednym z największych problemów polskiego wymiaru sprawiedliwości jest przewlekłość prowadzonych postępowań.
We wrześniu 2019 roku Helsińska Fundacja Praw Człowieka skierowała wystąpienie do Komitetu Ministrów Rady Europy. Pisze w nim, że „działania podjęte dotychczas przez polski rząd nie usprawniły w wystarczający sposób postępowań sądowych. Średni czas postępowań w Polsce, co do zasady, utrzymuje się ciągle na zbliżonym poziomie, ale każdego roku do sądów wpływa coraz więcej skarg na przewlekłość – przykładowo, w 2018 roku do sądów okręgowych i apelacyjnych wniesiono ponad 1700 skarg więcej niż w 2016 roku”.
Rzeczywiste skrócenie trwania postępowań w sądach wszystkich szczebli stanowiłoby dla Morawieckiego koronny argument - również w rozmowach z instytucjami UE i z partnerami zagranicznymi - że działania "dobrej zmiany" wymiernie usprawniają wymiar sprawiedliwości.
Nawet gdyby doszło do poprawy wskaźników długości trwania postępowań, osiągnięcie takiego celu nie usprawiedliwiałoby nagonki na sędziów, oszczerczej kampanii, prób wymiany kadry przez zmiany wieku przechodzenia sędziów w stan spoczynku, masowej wymiany prezesów i wiceprezesów sądów przez Ministra Sprawiedliwości, do której doszło w 2018 roku, czy nękania sędziów postępowaniami dyscyplinarnymi - za zabieranie głosu w obronie niezależności sądownictwa, za wydawanie orzeczeń i za zadawanie pytań do Trybunału w Luksemburgu.
Ministerstwu Sprawiedliwości bardzo zależy na przekonaniu opinii publicznej w kraju i zagranicą, że jego działania prowadzą do skrócenia trwania postępowań w sądach.
To do Ministerstwa Sprawiedliwości spływają dane z sądów dotyczące długości postępowań różnego typu i w sądach różnych instancji. Ma zatem najpełniejszą wiedzę, jak rzeczywiście wygląda sytuacja dotycząca długości prowadzonych postępowań. Niestety nie dzieli się tą pełną wiedzą z obywatelami.
Po publikacji tekstu pt. "Minister Mucha: Reforma sądów skraca postępowania, a skarga nadzwyczajna jest sukcesem. Nieprawda"18 października, Ministerstwo Sprawiedliwości zwróciło się do redakcji OKO.press o zmianę przedstawionej w tekście negatywnej oceny dokonań rządu odnośnie skracania czasu postępowań sądowych.
Niestety, nasza redakcja nie otrzymała całościowych danych dotyczących długości postępowań we wszystkich typach spraw w sądach wszystkich instancji.
Biuro Komunikacji i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości wydało oświadczenie, w którym przedstawia wybrane informacje na ten temat, bez odnośnika z zestawieniem danych uzyskanych z sądów.
Ministerstwo chwali się, że od 2015 do 2018 roku skrócił się czas postępowań karnych w sądach rejonowych (z 5,9 miesiąca do 4,8 miesięcy). Ale zarazem podaje, że w tym okresie średni czas postępowań cywilnych wydłużył się o kilka dni rocznie."Sukcesem" ma być to, że w latach 2012-2015, czyli za rządów PO-PSL, średni czas trwania spraw cywilnych wydłużył się w sumie o 30 dni.
Z danych podanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości wynika, że w porównaniu do sytuacji sprzed rządów PiS, udało się skrócić czas rozpatrywania spraw o ustalenie stosunku pracy i spraw z zakresu ubezpieczeń i prawa pracy rozpatrywanych w sądach rejonowych.
OKO.press wciąż czeka na pełne, a nie cząstkowe dane od Ministerstwa Sprawiedliwości.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Komentarze