0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFP PHOTO / JOHN THYS (Photo by JOHN THYS / AFP)AFP PHOTO / JOHN THY...

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że sąd niższej instancji ma pominąć orzeczenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, jeśli dotyczy on zagadnienia objętego prawem Unii Europejskiej.

Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych została dodana do Sądu Najwyższego w 2018 roku przez PiS. Zasiadają w niej wyłącznie wadliwie powołani sędziowie („neo-sędziowie”), których rekomendowała Krajowa Rada Sądownictwa wybrana na upolitycznionych zasadach.

TSUE w wyroku przypomniał, że już odmówił Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych statusu niezależnego sądu. Ponieważ izba ta nie spełnia ustanowionych w prawie unijnym wymogów niezawisłości, bezstronności i uprzedniego ustanowienia na mocy ustawy.

TSUE zadecydował tak po raz pierwszy 21 grudnia 2023. Od tej pory odrzuca pytania Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jako niedopuszczalne. Bo pytania prejudycjalne może do TSUE skierować wyłącznie niezależny sąd państwa członkowskiego UE.

W wyroku z 4 września 2025 roku TSUE orzekł, że obecność choćby jednego wadliwie powołanego sędziego w składzie orzekającym Izby Kontroli Nadzwyczajnej sprawia, że skład ten nie ma statusu niezawisłego i bezstronnego sądu.

Dlatego sąd krajowy niższej instancji:

  • ma ocenić, czy skład Izby Kontroli spełnia wymogi niezawisłego sądu;
  • jeśli ich nie spełnia (będzie tak zawsze, bo w Izbie Kontroli zasiadają tylko wadliwie powołani sędziowie)
  • musi uznać za niebyłe orzeczenie o przekazaniu sprawy do ponownego rozpoznania, jeśli sprawa dotyczy zagadnienia uregulowanego przez prawo UE.

Geneza sprawy

Wyrok TSUE zapadł w odpowiedzi na pytanie zadane przez Sąd Apelacyjny w Krakowie. 20 października 2021 roku Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, w składzie pięciu sędziów i dwóch ławników, uwzględniła skargę nadzwyczajną wniesioną przez Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobrę. Przekazała sprawę dotyczącą nieuczciwej konkurencji na rynku czasopism z krzyżówkami do ponownego rozpoznania.

Sprawa wróciła do Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Ten w 2022 roku zapytał TSUE o status Izby Kontroli.

Kiedy Sąd Apelacyjny w Krakowie kierował swoje pytanie do unijnego trybunału, mieliśmy już orzeczenia TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka stwierdzające brak niezależności składów Izby Kontroli.

Już 6 października 2021 roku TSUE doszedł do wniosku, że składy Izby Kontroli nie spełniają wymogów niezawisłości. Orzekł tak w wyroku prejudycjalnym wydanym na kanwie sprawy sędziego Waldemara Żurka, obecnego ministra sprawiedliwości (wyrok o sygnaturze C-487/19 W.Ż.).

Przeczytaj także:

Sędziowie z Polski kierowali do TSUE dalsze pytania prejudycjalne dotyczące izb Sądu Najwyższego. Umożliwiły one TSUE wypracowanie linii orzeczniczej dotyczącej Izby Kontroli. Przełomem była decyzja TSUE z grudnia 2023 roku o nieprzyjmowaniu pytań prejudycjalnych od Izby Kontroli.

Dzisiejszy wyrok dalej wzmacnia linię orzeczniczą TSUE dotyczącą Izby Kontroli.

Wyrok pokazuje konieczność reformy Sądu Najwyższego

Wyrok TSUE jest kolejnym prawnym argumentem za reformą Sądu Najwyższego i likwidacją Izby Kontroli. Zakładał to projekt ustawy regulującej status wadliwie powołanych sędziów, przedstawiony w kwietniu przez Ministerstwo Sprawiedliwości kierowane przez Adama Bodnara.

Obecny minister sprawiedliwości Waldemar Żurek zaapelował do Komisji Weneckiej, organu Rady Europy, o nieocenianie kwietniowego projektu. Zapowiedział, że ministerstwo przedstawi nowy projekt. Trudno sobie wyobrazić, żeby nowy ministerialny projekt nie przewidywał likwidacji Izby Kontroli.

Uchwalenie takiego projektu przez Sejm jest oczywiście możliwe, ale już jego podpisanie przez prezydenta Nawrockiego wydaje się political fiction.

Reakcje pokazują polaryzację

Reakcje polityków partii rządzących i opozycji (oraz ich sojuszników) na wyrok TSUE są przewidywalne i pokazują polaryzację wokół zakresu kompetencji unijnego trybunału.

Politycy PiS i Solidarnej Polski od lat konsekwentnie odrzucają prawną rzeczywistość, że TSUE ma kompetencje do oceniania wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich.

W tym duchu na platformie X wypowiedział się były wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Ironizował, że „Sąd krajowy ma obowiązek pominąć wyroki TSUE dotyczące organizacji polskiego sądownictwa, ponieważ TSUE nie ma prawa się w tej materii wypowiadać.” Wyrok TSUE uznał za „rozpaczliwy gest” i „zachętę do dalszej anarchizacji polskiego wymiaru sprawiedliwości.”

W podobnym duchu komentował dr Bartosz Lewandowski, adwokat, partner kancelarii Khanzadyan Lewandowski i Partnerzy i prawnik w Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris. Napisał na X, że Polacy są „robieni w konia” w sprawie kompetencji TSUE do orzekania w sprawach sądownictwa w Polsce. We wpisie cytował przepisy Traktatu o UE i Traktatu o Funkcjonowaniu UE i wskazywał, że nie mówią one wprost, że TSUE może oceniać ustrój wymiaru sprawiedliwości. Podważał też to, że w pytaniu prejudycjalnym polski sąd powołuje się na artykuł Karty Praw Podstawowych, która, jak od lat podkreślają politycy PiS i Konfederacji, ma w Polsce nie obowiązywać.

Obaj doświadczeni prawnicy instrumentalnie pomijają niewygodne dla ich narracji fakty. Chodzi o dalszą dyskredytację wyroków TSUE, które się im nie podobają. W OKO.press od lat fact-checkujemy wypowiedzi polityków prawicy i skrajnej prawicy o TSUE i prawie unijnym. Poseł Kaleta jako wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS chwalił niektóre wyroki TSUE, gdy (często wadliwa) interpretacja pasowała do polityki jego partii.

Niedawno szczegółowo analizowaliśmy też dezinformację wokół Karty Praw Podstawowych.

W marcu 2018 roku pisaliśmy o wyroku TSUE w sprawie dotyczącej sędziów z Portugalii, w którym TSUE wprost wyłożył, jak z unijnego prawa interpretuje kompetencję do oceny wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich.

Do dorobku prawa UE zalicza się nie tylko prawo pierwotne (traktaty), wtórne (jak rozporządzenia czy dyrektywy), ale też orzecznictwo TSUE. Taka jest logika działania systemu prawnego UE. Polska zgodziła się na nią, wstępując do Unii w 2004 roku. Politycy prawicy i skrajnej prawicy chcą ją podważać, kiedy nie służy to ich politycznym interesom.

;
Na zdjęciu Anna Wójcik
Anna Wójcik

Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Prowadzi podcast OKO.press "Drugi rzut OKA na prawo". Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.

Komentarze