0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP
  • Spór o liczbę dzieci zabitych podczas oblężenia Sarajewa w Dniu Pamięci o Zamordowanych Dzieciach z oblężonego Sarajewa doprowadziły do awantury w bośniackim Internecie.
  • Związane z rządzącym Fideszem media rozpowszechniają na Węgrzech zmanipulowane materiały i fake newsy, których celem jest ukraiński prezydent Zełenski.
  • W prorosyjskiej Serbii rośnie presja polityczna na media, niezależni dziennikarze są pod nieustannym ostrzałem.
  • Cyberataki i rosyjskie grupy sponsorowane przez państwo uderzają w rumuńską i macedońską przestrzeń cyfrową.

Dzień Pamięci o Zamordowanych Dzieciach w Bośni wywołuje pogwałcenia w internecie

Piątego maja na placu Dzieci w Sarajewie obchodzono Dzień Pamięci o Zamordowanych Dzieciach, podczas którego rodzice i oficjele składali kwiaty oraz przemawiali do zgromadzonych mieszkańców. W uroczystości wzięli udział Sefik Dzaferovic i Zeljko Komsic członkowie Prezydium Bośni i Hercegowiny (to kolegialny organ będący głową państwa BiH).

Pomnik Dzieci Zamordowanych podczas oblężenia w latach 1992-1995 został odsłonięty 9 maja 2009 roku w parku Veliki w gminie Centar przez artystę Mensuda Kečo. Rok później ustawiono cokół, na którym umieszczono nazwiska 521 dzieci z szacowanej liczby 1621 zabitych.

Trzy dni po tegorocznych obchodach analityk polityczny i psycholog Srdjan Puhalo napisał artykuł, w którym kwestionuje te liczby: „Udowodnijcie, że w Sarajewie zginęło 1621 dzieci, albo przestańcie używać tej liczby”.

„Media w Sarajewie wiedzą, że liczba ta nie jest oparta na wiarygodnych badaniach, ale mimo to przekazują niedokładne informacje, niepoparte żadnymi dowodami. Nie wiem, dlaczego to robią, ale w żadnym razie nie jest to poprawne, profesjonalne ani uczciwe” – dodał Puhalo.

Po tych kontrowersyjnych wypowiedziach Puhalo stał się obiektem wielu obelg i gróźb na Twitterze.

Puhalo poparła jednak reżyserka filmowa Jasmila Žbanić, która 13 maja w mediach społecznościowych wezwała instytucje oficjalne do opublikowania dokładnych danych na temat liczby zabitych dzieci. Reżyserka, którą wsparli dyrektor Muzeum Dzieciństwa Wojennego Jasminko Halilović i analityczka polityczna Ivana Marić, powiedziała, że od tego czasu spotyka ją „fala gniewu ze strony tych, którzy nie zgadzają się z ważną prawdą”, i dodała, że „każde zamordowane dziecko zasługuje na to, żeby poznać jego imię, by dowiedzieć się dokładnie, jak zostało zabite i kto je zabił!”.

W zawiadomieniu złożonym na policji stwierdziła, że część gróźb wobec niej wysłano z profilu posła Harisa Zahiragića na Facebooku. „Zahiragić umieścił moje nazwisko i zdjęcie w fałszywym kontekście i swoimi kłamstwami sprowokował tłum, który nawoływał do linczu” – napisała. W jednym z komentarzy na jej temat czytamy: „Žbanić w trybie pilnym powinna zostać zabita”.

Fake newsy o ukraińskim prezydencie na Węgrzech

W ślad za dezinformacją z 28 kwietnia, że Wołodymyr Zełenski zażywa narkotyki, w węgierskim Internecie pojawiają się kolejne kłamstwa i ataki na niego. Takie kampanie dezinformacyjne są rozpowszechniane w wielu krajach, w których działają kanały mediów społecznościowych powiązane z Rosją i Białorusią.

Przeczytaj także:

W ostatnim czasie prorosyjscy agenci w internecie rozpowszechniali kompletnie zmyśloną informację o rzekomym samobójstwie ukraińskiego prezydenta (donosi o tym amerykańska firma Mandiant monitorująca dezinformacje w internecie), próbując osłabić ukraiński rząd i wprowadzić w błąd opinię publiczną.

Na Węgrzech antyukraińska kampania, prowadzona przez media związane z rządem Orbána ma wyraźny wpływ na poglądy Węgrów. W sondażu przeprowadzonym w maju przez firmę Statista około 65 proc. obywateli Węgier wyraziło negatywną opinię o Zełenskim.

10 maja na Węgrzech na Facebooku zaczęło być rozpowszechniane zdjęcie płaczącej dziewczynki, rzekomo córki Zełenskiego. W towarzyszącym zdjęciu tekście napisano, że „córka Zełenskiego” nienawidzi swojego ojca, który jest „faszystą” i „mordercą narodu ukraińskiego”. Zdjęcie nie przedstawiało jednak córki Zełenskiego. Pochodziło z rosyjskojęzycznego filmu wideo z 2017 roku, na którym płacząca dziewczyna skarży się, że jej chłopak nie kupił jej nowego telefonu.

Kolejny incydent manipulacji w sieci miał miejsce 16 maja, kiedy to Zełenski został oskarżony o noszenie nazistowskiej swastyki. Kilka postów przedstawiających Zełenskiego trzymającego w ręku koszulkę piłkarską ze swastyką w miejscu numeru obiegło węgierskie media społecznościowe. Jednak po wykryciu przez AFP niezgodności pikseli okazało się, że fotografia została cyfrowo zmanipulowana poprzez dodanie swastyki do oryginalnego zdjęcia, które Zełenski zamieścił w zeszłym roku, 8 czerwca.

W podpisie oryginalnego postu czytamy: „Nowa koszulka reprezentacji Ukrainy w piłce nożnej jest wyjątkowa. Może szokować. Widać na niej kilka ważnych symboli, które łączą Ukraińców od Ługańska po Użhorod, od Czernihowa po Sewastopol. Nasz kraj jest jeden i niepodzielny. Krym to Ukraina”.

W Serbii nie ustają ataki na dziennikarzy

Chociaż Serbia ma jedne z najbardziej zaawansowanych przepisów dotyczących mediów, dziennikarze są stale narażeni na naciski polityczne, a sprawcy przestępstw popełnianych na ich szkodę pozostają bezkarni. W wysoce spolaryzowanym klimacie politycznym dziennikarze są obiektem ataków inicjowanych przez członków elity rządzącej, które są wzmacniane przez niektóre krajowe sieci telewizyjne.

Mina Delić, dziennikarka i fotografka z miejscowości Senta w północnej prowincji Wojwodina, otrzymała wezwanie do sądu w związku z protestami ekologicznymi i blokadami dróg zorganizowanymi w całej Serbii w grudniu ubiegłego roku. Została rzekomo oznaczona jako ich organizatorka, ponieważ zamieściła wezwanie do protestu w grupie na Facebooku. Wezwano ją do stawienia się w sądzie ds. wykroczeń w Senta 23 maja, a jeśli nie odpowie lub nie usprawiedliwi swojej nieobecności, zostanie aresztowana.

Inna sprawa dotyczyła urzędnika samorządowego, który wykorzystał Facebook do obrażania dziennikarki i zatrudniającej ją stacji telewizyjnej, a także działacza opozycji. Zdravko Mladenović, przewodniczący gminy Batočina, zamieścił obraźliwe uwagi na temat Zlatii Labović i Dragana Biočanina, lokalnego działacza opozycji, z którym Labović przeprowadziła wywiad.

Mladenović powiedział: „Czego innego można się spodziewać po takich pozorantach, dezerterach, zdrajcach, klaunach i szafach grających, do których coś się wkłada, a one grają i śpiewają, gdy naciśnie się guzik?”

W grudniu ubiegłego roku Mladenović obraził także korespondenta Telewizji H1 krzycząc: „Dlaczego filmujesz?” i „Nie zapowiedziałeś się, że przyjdziesz”, po czym wyrzucił dziennikarza z sesji Zgromadzenia.

Cyberataki sponsorowane przez Rosję w Rumunii i Macedonii Północnej

W Rumunii i Macedonii Północnej duże firmy publiczne oraz instytucje są celem ataków hakerskich grup powiązanych z Rosją - występują one z niepokojącą częstotliwością.

W pierwszej połowie maja najbardziej znany przypadek ataku w Macedonii Północnej dotyczył jednego z największych banków (NLB Bank) i jego klientów, których oszuści poprosili o dane osobowe i konta. Bank ostrzegł klientów, aby nie udostępniali żadnych danych osobom, które o nie proszą, nawet jeśli twierdzą, że są przedstawicielami banku.

W innym incydencie, odnotowanym 30 kwietnia, rumuńska Narodowa Dyrekcja ds. Cyberbezpieczeństwa poinformowała, że jej własna strona internetowa została tymczasowo zablokowana przez atak DDoS. Dzień wcześniej kluczowe instytucje publiczne w kraju zostały dotknięte falą ataków cybernetycznych, do których przyznała się prorosyjska grupa hakerska Killnet. Atak DDoS zablokował dostęp użytkowników do strony na sześć godzin.

Kolejny incydent miał miejsce 1 maja, gdy Digi24.ro, najbardziej poczytna strona informacyjna w Rumunii, była niedostępna przez kilka godzin po ataku DDoS, do którego później przyznała się również grupa Killnet. „Zespół Mirai (złośliwe oprogramowanie, które umożliwia przejęcie kontroli nad zainfekowanymi komputerami) wyrządza ogromne szkody na serwerach Digi24. Czekamy na kolejny sukces” - napisała grupa na kanale Killnetu w Telegramie.

Tekst pochodzi z portalu Balkan Insight.

Tłumaczyła Anna Halbersztat

;
Na zdjęciu Matteo Mastracci
Matteo Mastracci

Badacz, analityk w programie Praw Cyfrowych w BIRN, zajmuje się wpływem mediów cyfrowych na prawa człowieka w Południowo-Wschodniej i Środkowej Europie. Ukończył studia prawnicze, specjalizował się w dziedzinie prawa karnego. Współpracował z szeregiem organizacji prawoczłowieczych. Obecnie pisze doktorat o autorytaryzmie i rządach prawa na uniwersytecie Koç w Stambule.

Komentarze