Władimir Putin częstuje Xi Jinpinga winem ze swej ulubionej czarnomorskiej winnicy i usiłuje zabiegać o wsparcie Chin w toczonej wojnie. Z kolei dla Xi wizyta na Kremlu jest okazją do ustawienia się w pozycji arbitra nadrzędnego wobec Rosji i rozstrzygającego o losach Ukrainy
Xi Jinping, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin i przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej w jednej osobie – rozpoczął w poniedziałek 20 marca trzydniową wizytę u prezydenta Rosji Władimira Putina. Wizyta była długo wyczekiwana na Kremlu. Putin pochwalił się tym, że Xi przyjedzie do Moskwy już na dwa dni przed rocznicą pełnoskalowego ataku Rosji na Ukrainę, by podkreślić w ten sposób, że mimo spowodowanej wojną całkowitej katastrofy w relacjach z Zachodem, wciąż ma ważnych międzynarodowych partnerów, którzy chętnie go odwiedzają.
Ironią losu jest więc to, że wizyta Xi w Moskwie przypada w momencie, w którym Putin jest na Zachodzie już nie tylko persona non grata, lecz zbrodniarzem wojennym ściganym listem gończym wydanym przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze. Wprawdzie Chiny nigdy nie podpisały powołującego Trybunał Statutu Rzymskiego, Władimir Putin natomiast przezornie wycofał podpis Rosji w 2016 roku, nie zmienia to jednak faktu, że rosyjskiemu dyktatorowi grozi obecnie aresztowanie w ponad połowie państw świata.
Rzecz jasna obaj dyktatorzy nie odnieśli się do tego w żaden sposób. Wymienili się natomiast darami w postaci artykułów prasowych, co ułatwił im fakt, że w obu zawieszonych między autokracją a totalitaryzmem krajach władza ma pełną kontrolę nad mediami. Artykuł sygnowany przez Xi Jinpinga ukazał się w „Rossijskajej Gazetie”. Z kolei tekst Putina opublikował chiński „Dziennik Ludowy”.
W obu artykułach jest sporo o interesach i wymianie handlowej. „Dzięki wspólnym wysiłkom obroty handlowe w 2022 roku wyniosły rekordowe 190 mld dolarów i wzrosły o 116 proc. w porównaniu do 10 lat temu. Przez 13 kolejnych lat Chiny pozycjonowały się jako największy partner handlowy Rosji. Wielkość wzajemnych inwestycji między obydwoma krajami stale rośnie. Z powodzeniem realizowanych jest szereg projektów współpracy o znaczeniu strategicznym w dziedzinie energii, przestrzeni kosmicznej, lotnictwa i łączności transportowej” – pisze do Rosjan (i Putina) Xi Jinping.
„W 2022 roku nasza dwustronna wymiana handlowa, która już wtedy była znaczna, podwoiła się i osiągnęła 185 miliardów dolarów. To nowy rekord. Co więcej, mamy wszelkie powody, by wierzyć, że cel 200 miliardów dolarów, który został wyznaczony przez prezydenta Xi Jinpinga i mnie, zostanie przekroczony już w tym roku, a nie w 2024” – odwdzięcza się chińskiemu dyktatorowi jego rosyjski kolega. Skąd pięciomiliardowa różnica w wysokości obrotów handlowych podawanych przez obu przywódców, trudno powiedzieć.
Oba artykuły dotyczą w istotnym stopniu także Ukrainy i wojny – co jest zapewne tym głównym tematem rozmów między Xi i Putinem. Z okazji rocznicy 24 lutego Chiny ogłosiły swój „plan pokojowy”, mający teoretycznie być sposobem na zakończenie wojny w Ukrainie, w praktyce będący raczej rozległą listą żądań, zawoalowanych pogróżek i warunków wobec Zachodu. Analizowaliśmy już ten dokument w OKO.press. Teraz ma być on punktem wyjścia do rozmów między Putinem i Xi. W tych rozmowach Putin będzie próbował przedstawić Chiny jako niepisanego sojusznika Rosji w wojnie – i tej z Ukrainą, i tej z Zachodem. Z kolei w interesie Xi Jinpinga (i Chin) będzie demonstrowanie roli arbitra o nadrzędnej wobec Putina (i Rosji) pozycji. Dość wyraźnie można to przeczytać między wierszami artykułów obu dyktatorów.
„Jesteśmy przekonani, że racjonalne wyjście z kryzysu ukraińskiego oraz droga do trwałego pokoju i powszechnego bezpieczeństwa na świecie zostaną znalezione, jeżeli wszyscy będą kierować się koncepcją powszechnego, wszechstronnego, wspólnego i trwałego bezpieczeństwa oraz będą kontynuować dialog i konsultacje w równy, rozważny i pragmatyczny sposób” – pisze w „Rosijskajej Gazetie”, nawiązując do chińskiej „propozycji pokojowej” Xi Jinping. „Zanim rozwiążesz globalne problemy, musisz uporządkować swoje własne sprawy” – ton paternalistycznego napomnienia wobec młodszego rosyjskiego brata jest tu dość wyraźnie słyszalny.
„Doceniamy wyważone stanowisko ChRL w sprawie wydarzeń na Ukrainie, a także zrozumienie ich tła historycznego i przyczyn. Cieszy nas gotowość Chin do wniesienia znaczącego wkładu w rozwiązanie kryzysu (…) Odrzucamy bezprawne jednostronne sankcje, które muszą zostać zniesione. Rosja jest otwarta na polityczne i dyplomatyczne rozwiązanie kryzysu ukraińskiego. To nie Rosja zerwała rozmowy pokojowe w kwietniu 2022 roku. Przyszłość procesu pokojowego zależy wyłącznie od woli zaangażowania się w sensowną dyskusję uwzględniającą obecne realia geopolityczne” - pisze z kolei w chińskim dzienniku Putin.
Według dyktatora Rosji wojna w Ukrainie ma być konfliktem „sprowokowanym i aktywnie podsycanym przez Zachód”. I zarazem tym „najbardziej widocznym, choć nie jedynym, przejawem dążenia Zachodu do utrzymania dominacji międzynarodowej i zachowania jednobiegunowego porządku świata. Jest rzeczą oczywistą, że NATO dąży do osiągnięcia globalnego zasięgu działań i stara się penetrować obszar Azji i Pacyfiku” - pisze Władimir Putin. Rosyjski dyktator przypomina też chińskiemu koledze, że w amerykańskiej perspektywie Rosja została określona jako "bezpośrednie zagrożenie", a Chiny jako "strategiczny konkurent".
Według zachodnich mediów, powołujących się na źródła w chińskiej dyplomacji, Xi zamierza dalej odgrywać rolę mediatora w wojnie Rosji z Ukrainą. "The Wall Street Journal" na tydzień przed wizytą poinformował, jakoby Xi Jinping planował przeprowadzić tuż po wizycie w Rosji wideo rozmowę z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. To, czy rzeczywiście do tego dojdzie, będzie jasne dopiero po wizycie na Kremlu, która ma potrwać do środy 22 marca.
W poniedziałek zaś Xi Jinping i Putin mają prowadzić rozmowy przy kolacji. Ma ona się składać z siedmiu dań – emocjonują się kremlowskie media. Wśród nich znajdą się przystawki z dalekowschodnich owoców morza, bliny z przepiórką i grzybami, sterletowa zupa rybna z ptysiami i sorbet z granatów. Daniem głównym będzie dziczyzna z sosem wiśniowym lub peczorska nelma (ryba) z warzywami. Na deser podana ma być beza Pawłowa. Do kolacji będą serwowane dwa wina z rosyjskiej winnicy Diwnomorskoje z rocznika 2020: ze wschodniego i z zachodniego stoku.
Aha, sterlet to ginący gatunek. Został wpisany do Czerwonej Księgi Federacji Rosyjskiej i jego połów jest według rosyjskiego prawa karany.
Natomiast winnica Diwnomorskoje znajduje się zaledwie około 5 kilometrów od słynnego pałacu Putina na przylądku Idokopas na rosyjskim wybrzeżu Morza Czarnego – i formalnie jest własnością dwóch oligarchów należących do ścisłego kręgu wokół rosyjskiego dyktatora. Putin uwielbia ją odwiedzać, doglądać zbiorów i wyrobu wina - a podawanie win z Diwnomorskoje należy do dobrego tonu wśród rosyjskich elit chcących żyć dobrze z władzą lub choćby to symulować. Zapewne także dlatego, że według krążących w Moskwie plotek obaj oligarchowie w roli winiarzy mają być jedynie „słupami” dyktatora Rosji.
Wina ze wschodniego i zachodniego stoku Diwnomorskoje wyceniane są na około 30 dolarów za butelkę, a w serwisie Vivino mają niezłe oceny, na poziomie 4/5 punktów. Na stole na Kremlu z pewnością przydadzą się zwłaszcza do podkreślenia, że Rosja potrafi sobie poradzić mimo zachodnich sankcji, i gdy tylko zechce, może stać się nawet krajem wina.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze