„Za rok, jesienią 2026, łańcuchy będą już nielegalne” – mówi posłanka KO Małgorzata Tracz. Za nowelizacją ustawy o ochronie praw zwierząt, która zakazuje trzymania psów na uwięzi, była nie tylko koalicja rządząca, ale również część PiS – w tym Jarosław Kaczyński.
Sejm przegłosował nowelizację ustawy o ochronie praw zwierząt. Jeśli zostanie przyjęta przez Senat i podpisana przez prezydenta Nawrockiego, będzie to przełom – nowela zakazuje trzymania psów na łańcuchach. Według obecnych przepisów, psy mogą być trzymane na trzymetrowym łańcuchu przez maksimum 12 godzin. W praktyce prawo jest martwe, a tysiące psów w Polsce żyje na uwięzi.
Poselski projekt nowelizacji, którego autorką jest posłanka KO Katarzyna Piekarska, poparło KO, PSL, Polska 2050, Razem i Lewica. „Za” zagłosowało również 49 posłów i posłanek PiS – w tym Jarosław Kaczyński.
„Przyjęcie tej ustawy to ogromny sukces” – podkreśla w rozmowie z OKO.press posłanka KO Małgorzata Tracz. „W 2012 roku też był procedowany projekt, by zerwać z łańcuchami. W wyniku kompromisów zastosowano to »tymczasowe« rozwiązanie, według którego wydłużono łańcuch do 3 metrów i wprowadzono ten limit 12 godzin na uwięzi. O ile długość łańcucha jeszcze da się zweryfikować, to liczby godzin na uwięzi już nie. A teraz będziemy mogli zapobiegać sytuacjom, kiedy te łańcuchy wrastają psom w szyję, gdzie malutki piesek ma tak ciężki łańcuch, że wykrzywia mu łapki albo kiedy łańcuchy przymarzają zimą. Za rok, jesienią 2026, łańcuchy będą już nielegalne” – dodaje.
Nowelizacja dodaje do ustawy o ochronie praw zwierząt zapis „zabrania się trzymania psów na uwięzi”. Nie będzie jednak zakazu trzymania psów poza domem – osoby, które nie trzymają zwierząt w mieszkaniu, będą musiały zainwestować w kojce. Ustawa określa ich minimalną wielkość i zobowiązuje do zapewnienia psom codziennej aktywności.
„Przyjęliśmy kilka poprawek podczas pierwszego czytania na sejmowej komisji” – relacjonuje Małgorzata Tracz. „W oryginalnym projekcie wielkość dopuszczalnych kojców była zależna od wysokości psa w kłębie – sugestia Ministerstwa Rolnictwa była taka, żeby wielkość kojca uzależnić od wagi psa. Taka jest praktyka unijna. Sporą zmianą w trakcie prac było wydłużenie okresu wejścia w życie ustawie. W oryginalnym projekcie było to 6 miesięcy, komisja przystała na propozycję, żeby był to rok” – wylicza.
Jak dodaje, komisja musiała również rozszerzyć listę sytuacji, w których można trzymać psa na uwięzi. „Przecież w teorii »trzymanie na uwięzi« to też prowadzenie psa na smyczy. Dodaliśmy do tych wyjątków także transport, szkolenia, zabiegi weterynaryjne czy sytuacje niestandardowe, np. kiedy pies jedzie z opiekunami na kemping i nie może być puszczony luzem, bo inaczej stanowiłby zagrożenie dla zwierząt leśnych albo innych osób na kempingu. W poprawkach KO zaznaczyliśmy, że psa na uwięzi można trzymać tylko poza miejscem jego bytowania” – wyjaśnia.
W trakcie prac przyjęto również poprawkę PiS. Początkowo zapisano obowiązek wyprowadzania psa z kojca dwa razy dziennie. PiS proponuje, żeby prawo zobowiązywało opiekunów do wyprowadzania psa na spacer „codziennie”. „Zgadzam się z tą poprawką. Wyprowadzanie psa i jego potrzeby zależą od wieku, kondycji, rasy. Uwzględniliśmy to w ustawie” – dodaje Tracz.
Zakaz trzymania psów na łańcuchach jest również elementem obywatelskiego projektu ustawy „Stop łańcuchom, pseudohodowlom i bezdomności”. Aby Sejm zajął się projektem zgłoszonym przez obywateli, potrzeba 100 tysięcy podpisów, z adresem i PESELEM. Autorom propozycji zmian w ustawie o ochronie praw zwierząt – organizacjom Mondo Cane, Viva, OTOZ Animals i Akcja Demokracja – udało się uzbierać ponad 500 tysięcy podpisów.
„Uważam, że powszechny zakaz trzymania zwierząt na łańcuchach powinien być wprowadzony już dawno temu. Zakaz i ponoszenie odpowiedzialności karnej za jego nieprzestrzeganie na pewno byłyby dla społeczeństwa ważną lekcją. Psy na łańcuchach są wszędzie, nie możemy myśleć stereotypowo, że to się dzieje tylko na wsiach i tam zmiana jest niemożliwa” – mówiła w rozmowie z OKO.press prawniczka Sara Balcerowicz, przewodnicząca komitetu inicjatywy ustawodawczej. „Zakaz łańcuchów to nie są jakieś wymysły. Jest bardzo dużo badań naukowych wskazujących, że trzymanie psów na uwięzi, bez przerwy, jest sprzeczne z ich dobrostanem. Powoduje psychiczne i fizyczne cierpienie zwierzęcia” – dodała.
Obywatelska propozycja jest jednak znacznie szersza niż przegłosowany właśnie poselski projekt. Zakłada m.in. obligatoryjne chipowanie zwierząt domowych, kastrację zwierząt nieprzeznaczonych do hodowli, doprecyzowanie obowiązków gmin wobec zwierząt bezdomnych czy walkę z pseudohodowlami.
Małgorzata Tracz wyjaśnia: „Przegłosowanie zakazu trzymania psów na łańcuchach nie oznacza, że obywatelski projekt trafia do szuflady. Mamy kilka projektów poselskich dotyczących tych samych elementów, które są w obywatelskim projekcie – to nie tylko łańcuchy, ale też zakaz fajerwerków. Projekty poselskie są prostsze w procedowaniu, bo dotyczą tylko jednej kwestii. Obywatelski jest bardzo obszerny. Ale to nie znaczy, że się nim nie zajmiemy – wręcz przeciwnie. Będziemy mogli się skupić na walce z pseudohodowlami, na kwestii reformy schronisk czy na zakazie wysyłania zwierząt paczkami – a to wszystko znalazło się w projekcie popieranym przez ponad pół miliona obywateli” – zaznacza.
Jak zakaz trzymania psów na łańcuchach będzie wyglądał w praktyce? Małgorzata Tracz wyjaśnia, że znacznie łatwiej będzie można ustalić, kto łamie prawo, trzymając psa na uwięzi. Dziś, widząc psa na łańcuchu, nie możemy być pewni, że jego właściciel łamie prawo – dopuszcza ono trzymanie zwierzęcia na uwięzi przez 12 godzin na dobę. Nie da się udowodnić właścicielowi, czy tego ograniczenia przestrzega. Przepis był przez to praktycznie martwy.
„Nie zmieniliśmy zakresu kar. Niezapewnienie psu odpowiednich warunków może być traktowane jako znęcanie się nad zwierzęciem. Według kodeksu karnego grozi za to do trzech lat pozbawienia wolności, a za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem – do pięciu lat. Zresztą w projekcie obywatelskim zaproponowano wydłużenie tego do odpowiednio pięciu i ośmiu lat” – mówi Tracz.
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Komentarze