0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Anatolii STEPANOV / AFPFot. Anatolii STEPAN...

Kilka dni temu minęły dwa lata, od kiedy prezydent Zełenski wprowadził ogólnopaństwową minutę ciszy. Codziennie o dziewiątej rano Ukraińcy i Ukrainki wspominają żołnierzy i żołnierki, którzy polegli w obronie suwerenności państwowej oraz cywili, którzy zginęli od rosyjskiej agresji na Ukrainę.

W szkołach też jest minuta ciszy. U córki mojej kuzynki takie ceremonie odbywają się co wtorek o 08:15 przed lekcjami. Dzieci, nauczyciele, rodzice czczą pamięć bohaterów z ich miasta, którzy polegli na wojnie. Niektórzy uczyli się w tej szkole.

Ukraińscy żołnierze niosą trumnę z ciałem niemieckiej obywatelki Diany Wagner, ochotniczki Karpackiego Batalionu Siczowego, podczas nabożeństwa żałobnego w katedrze św. Michała w Kijowie. Diana Wagner była sanitariuszką, zginęła na wschodzie Ukrainy. Zdjęcie: Anatolii STEPANOV / AFP

Jak żyć w kraju, ogarniętym wojną? Skąd brać siły, inspiracje? Nad tym codziennie zastanawiają się Ukrainki i Ukraińcy. My też powinniśmy. Nie tylko dlatego, że to dzieje się tak blisko. Ale też dlatego, że możemy się wiele od nich nauczyć. Dlatego powstał ten cykl o ukraińskiej codzienności w najtrudniejszych czasach. O ludziach.

Wyuczony harmonogram

Codziennie są pogrzeby. Te państwowe, publiczne i te mniejsze, w gronie krewnych i znajomych. Zdjęcia z ceremonii pogrzebowej można oglądać w mediach czy po prostu scrollując Facebooka. Znajomi znajomych udostępniają zdjęcia swoich znajomych z czarną wstążką.

Na pogrzeb wojskowych, medyków przyjeżdżają towarzysze broni, żołnierze. Na zdjęciach, które są dostępne w różnych agencjach prasowych, często oglądam, jak na barkach niosą trumnę. Tacy młodzi. Może niektórzy z nich dopiero się szkolą przed pójściem na front.

O czym ci chłopcy myślą przy trumnie?

W ukraińskich miastach i wsiach pojawiły się drogi żałoby: od cerkwi do cmentarza. W „Ukraińskiej Prawdzie” czytam: „Matka podążała za konduktem pogrzebowym swojego młodszego syna, żołnierza, ulicą nazwaną imieniem jej starszego syna, który poległ na wojnie...”.

Znajomi udostępniają zdjęcie. Stół przykryty obrusem w kolorze kości słoniowej, z tyłu krzyż owinięty w tradycyjny ręcznik z haftem, wyszytyj rusznyk, na ścianie wisi ikona.

Podpis:

„Czekam na syna”.

Matka 19-letniego żołnierza. Nie serwuje obiadu dla niego, bo to jest stół pogrzebowy.

Na wsiach po cichu pytają:

„Kiedy [Wołodię, Andrija, Maksyma, syna Mariji, chłopca, dytynu, dziecko] przywiozą?”

Gdy pojawia się informacja, wszyscy już wiedzą, co powinni robić. Przygotowują czarne ubrania, znicze, niebiesko-żółte płótna, kobiety w ogródku ścinają kwiaty. Idą do centrum wsi, do miejsca, gdzie zatrzyma się pojazd z poległym. Żeby tam rozwinąć flagi, porozrzucać kwiaty, złączyć się w żałobie. Za chwilę wracają do obowiązków. Nie chowają głęboko czarnych ubrań. W ogródkach i na werandach hodują kwiaty, żeby w każdym sezonie jakieś kwitły.

Przeczytaj także:

;

Udostępnij:

Krystyna Garbicz

Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.

Komentarze