Narasta niepewność i chaos przed głównymi obchodami Święta Niepodległości w Warszawie. W środę 7 listopada, na cztery dni przed świętem, ustępująca prezydent Warszawy
Hanna Gronkiewicz-Waltz zdelegalizowała organizowany przez skrajną prawicę Marsz Niepodległości, który co roku przyciągał dziesiątki tysięcy Polaków, w tym również środowiska neonazistowskie, rasistowskie i kibolskie z całego kraju.
Organizatorzy Marszu zapewniają jednak, że zamierzają przejść ulicami Warszawy mimo zakazu. „Apelujemy jeszcze silniej – przyjeżdżajcie na Marsz Niepodległości niezależnie od wszystkiego! Pokażcie, że nie ma siły, która byłaby zdolna nas zatrzymać!” – pisze Młodzież Wszechpolska w oświadczeniu. Dziś o 18:30 Sąd Okręgowy ma rozpatrzyć skargę na decyzję prezydent.
Z jednej strony nacjonalistyczna retoryka siły, z drugiej – państwo, które błądzi w najprostszych sprawach. Atmosfera paniki udziela się urzędnikom, a to ma zły wpływ na bezpieczeństwo.
„Obecne służby nie budują prawidłowej oceny ryzyka” – mówi OKO.press analityk bezpieczeństwa Piotr Niemczyk.
Zamieszki i terroryści….
Jeśli Marsz Niepodległości pozostanie nielegalny, narodowcom i uczestnikom ich demonstracji pozostanie dołączenie się do zgłoszonej na tej samej trasie marszu prezydenckiego Andrzeja Dudy, organizowanego przez Garnizon Warszawa.
Problem pojawi się, kiedy decyzja Hanny Gronkiewicz-Waltz zostanie uchylona (tak jak stało się to we Wrocławiu) i Marsz Niepodległości pozostanie legalny. Wbrew słowom rzecznika Prezydenta, państwowa uroczystość nie będzie „kasować” demonstracji nacjonalistów.
Władze na szczeblu wojewódzkim szykują się na zamieszki. Dyrektorka warszawskiego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Ewa Gawor pytana przez OKO.press potwierdza, że mazowiecki wicedyrektor Wydziału Zdrowia zgłosił się do stołecznych szpitali w celu przygotowania wolnych łóżek „bo – jak mówi – może dojść do ataku uczestników Marszu na policjantów”. W żadnym z warszawskich szpitali nie potrafiono nam dokładnie określić, ile łóżek będzie gotowych.
Uzasadnienie delegalizacji Marszu powołuje się również na pismo Komendy Stołecznej Policji z 30 października, w którym komendant prosi o dodatkowe zabezpieczenia pod kątem ataku terrorystycznego oraz ustawienie betonowych barier, uniemożliwiających wjazd pojazdów na trasę demonstracji.
Według Policji, „nie można wykluczyć zainteresowania środowisk ekstremistycznych” wydarzeniem. Nie wiadomo jednak, o jakie konkretnie środowiska chodzi.
Czy uda sie zabezpieczyć 11 listopada?
Opublikowany przez OKO.press Środa, 7 listopada 2018
…w Warszawie brakuje patroli
Emocje podsyca fakt, że wielu policjantów przechodzi na zwolnienia chorobowe w związku z zaostrzającym się przez brak porozumienia z MSWiA protestem służb mundurowych. Jak informują związkowcy, są w kraju komisariaty, jak ten w Kostrzynie nad Odrą, gdzie pracuje już tylko kadra kierownicza, a według „Gazety Wyborczej” w Warszawie na przyjazd patrolu czeka się pięć godzin ponieważ… po całym mieście jeżdżą tylko dwa radiowozy.
Ewa Gawor z warszawskiego ratusza podkreśla, że choć liczbę policjantów potrzebnych do ochrony Święta Niepodległości określa nie miasto, a Policja, to do ochrony miesięcznic smoleńskich kierowano 2-3 tys. funkcjonariuszy, choć uczestniczyło w nich ok. 1,5 tys. manifestantów. Komenda Stołeczna Policji uspokaja OKO.press, że podczas „Akcji Znicz” jedynie 6 proc. warszawskich policjantów było na zwolnieniu. Szczegółowe dane dotyczące absencji (z podziałem na wydziały – obchody będą bowiem chronione przede wszystkim przez oddziały prewencji) obiecała udostępnić OKO.press Komenda Główna, jednak nasza prośba pozostaje bez odpowiedzi od 5 listopada. Również przedstawiciele stołecznego Biura Bezpieczeństwa nie mieli okazji spotkać się z komendantem.
Poczucia bezpieczeństwa nie wzmacnia fakt, że najwyższe władze państwowe zdają się błądzić we mgle nawet w najprostszych sprawach – jak ustanowienie dnia wolnego 12 listopada. Decyzję w tej sprawie Sejm podjął na pięć dni przed jednorazowym „świętem”.
A co dopiero w kwestiach tak poważnych, jak zapewnienie bezpieczeństwa na wydarzeniu z dziesiątkami tysięcy ludzi.
Współzałożyciel UOP ocenia zagrożenie
Analityk bezpieczeństwa Piotr Niemczyk w rozmowie OKO.press zauważa, że „obecne służby nie budują prawidłowej oceny ryzyka”, a
pochopnie upubliczniane informacje o zagrożeniu terrorystycznym mają na bezpieczeństwo ujemny wpływ.
„Poprzednio o zagrożeniu terrorystycznym informowano, gdy w Sejmie, podczas protestu osób z niepełnosprawnościami, trwało zgromadzenie NATO. Szef komisji ds. służb specjalnych twierdził, że chodziło o niepotwierdzone informacje o zaminowaniu promów w Świnoujściu” – mówi współzałożyciel UOP.
„Osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo nieodpowiedzialnie wypisują rzeczy, które nie mają poparcia w faktach. Podczas Marszu Niepodległości z dużym prawdopodobieństwem może dojść do chuligańskich czynów, ale nie wymaga to mobilizacji wszystkich szpitali w województwie” – dodaje Niemczyk.
Czy zatem jest się czego bać? Zdaniem eksperta bardziej powinien martwić nas brak policjantów, którzy na co dzień zapewniają nam bezpieczeństwo, patrolując ulice, interweniując w sytuacjach zagrożenia czy wykrywając kradzieże.