0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Cezary Aszkielowicz / Agencja Wyborcza.plCezary Aszkielowicz ...

23 dni temu pojawiły się pierwsze doniesienia o zatruciu Odry w Oławie. Od 23 dni nie mamy odpowiedzi, co spowodowało śmierć milionów organizmów żyjących w rzece. Rząd udziela przede wszystkim odpowiedzi, czego w wodzie nie wykryto. Triumfuje, że nie ma w niej rtęci, którą stwierdzono na razie tylko we wstępnym badaniu jednej z próbek pobranej w Niemczech.

Brak rtęci trudno jednak uznać za sukces, szczególnie, że z kolejnych nadodrzańskich miejscowości słychać sygnały o martwych rybach i chemicznym zapachu Odry. Na poświęconej katastrofie ekologicznej komisji sejmowej poinformowano, że pobrano 300 próbek wody, które pojadą zarówno do polskich, jak i zagranicznych laboratoriów.

Zanieczyszczenie Odry. Trzy hipotezy

Rząd ma na razie jedynie hipotezy dotyczące przyczyn. Pierwszą z nich jest nielegalny zrzut ścieków do wody - a razem z nimi substancji toksycznych. "Żadna z próbek nie wykazała substancji toksycznych. Morski Instytut Rybacki ani Państwowy Instytut Weterynaryjny nie potwierdziły tego" - mówiła jednak we wtorek (16 sierpnia) na konferencji ministra klimatu Anna Moskwa.

"Nie potwierdzono obecności toksyn i patrząc, że równolegle badania ryb też tej obecności toksyn nie potwierdzają, przyjmujemy to dzisiaj za fakt" - dodała 17 sierpnia w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Drugą hipotezą jest dostanie się do Odry dużej ilości wód przemysłowych, powodujących zasolenie.

Trzecią: przyczyny naturalne. Niski poziom wody, wysoka temperatura, a przez to wyższe stężenie zanieczyszczeń.

Przeczytaj także:

Anna Moskwa bierze również pod uwagę kumulację złych warunków i odprowadzenia wód przemysłowych.

Czego szukamy?

Wszystko wciąż jest jednak pod znakami zapytania. I możliwe, że jeszcze przez dłuższy czas zostanie - mówi dr Włodzimierz Golus z Miejskiego Środowiskowego Laboratorium Badań Środowiskowych Uniwersytetu Gdańskiego. "Samo zbadanie podstawowej chemii nie jest trudne, ale w przypadku obecnej katastrofy mamy zasadniczy problem - nie wiemy, czego szukamy. Podejrzewam, że różnorodność potencjalnych substancji, które mogły zanieczyścić Odrę, jest tak ogromna, że ich szukanie musi zająć więcej czasu" - wyjaśnia naukowiec.

"Najprościej tłumacząc - mamy tabelkę, a tam na przykład 60 substancji, które rutynowo się sprawdza. Wiele wskazuje na to, że tym razem mamy do czynienia z substancją »spoza tabelki«" - dodaje.

Sprawę Odry dodatkowo komplikuje fakt, że trudno uzyskać jednoznaczne wyniki. Badane próbki mogą diametralnie różnić się składem. Na przykład w tych z Niemiec może znajdować się rtęć, nawet, jeśli polskie laboratoria wykluczą jej obecność - choć na razie nie było potwierdzenia dla tej substancji. To zupełnie normalne - twierdzi dr Golus.

Lato trudnym czasem dla rzek

”Nauki przyrodnicze to nie matematyka. Nie zawsze wszystko musi się ze sobą zgadzać, nie zawsze otrzymamy ten sam wynik. Płynący ciek ma zdolność do gromadzenia zanieczyszczeń lub do samooczyszczania. Może być też zasilany podziemnie przez czystą wodę. Dlatego każdy odcinek rzeki może być inny” - zwraca uwagę naukowiec z Uniwerystetu Gdańskiego.

„To nie jest tak, że substancja wypłynęła - załóżmy - z Opolszczyzny, i do Szczecina będzie jej tyle samo. Substancja zanieczyszczająca może mieć też krótki okres półtrwania. Mogła być bardzo agresywna, a potem się ulotnić”

- zaznacza. Jak dodaje, lato jest zawsze trudnym okresem dla rzecznego życia: temperatura jest wysoka, bywa, że występują zakwity sinic, przez co do wody ulatniają się toksyny.

„Zrzut zanieczyszczeń jedynie pogarsza sytuację”- ocenia Golus.

Trudno ją poprawić, jeśli nie ma wystarczającej kontroli nad polskimi rzekami. W rozmowie z OKO.press zwracał na to uwagę ekohydrolog z PAN, dr Sebastian Szklarek.

”Brakuje ciągłego monitoringu wylotów, przez które do rzek dostają się ścieki. One są sprawdzane wyrywkowo - od dwóch do 24 razy w roku, w wyjątkowych sytuacjach częściej. To niewiele w skali 365 dni w roku” - zwracał uwagę Szklarek.

Naturalne przyczyny? Raczej nie

"W hipotezy ministerstwa klimatu o naturalnych czynnikach zupełnie nie wierzę" - komentuje Jacek Engel, przyrodnik, prezes Fundacji Greenmind, który przez ostatnie dni organizował wizje lokalne w okolicach Krajnika Dolnego i Widuchowej w woj. zachodniopomorskim.

"Ryby padają od Oławy, albo nawet od Kanału Gliwickiego. Po drodze do zachodniopomorskiego odcinka mamy dopływy Nysy Kłodzkiej, Nysy Łużyckiej, Bystrzycy, Warty. Jeśli te rzeki nie spowodowały rozcieńczenia substancji, to znaczy, że to, co płynie Odrą, jest niezwykle toksyczne"

- wyjaśnia. Jak mówi, zanieczyszczenie właśnie dotarło do Szczecina. W kontrolowanych odcinkach na wysokości Krajnika Dolnego i Widuchowej fala trucizny przeszła jakiś czas temu.

"Widok jest przygnębiający. Na jednym kilometrze rzeki naliczyliśmy 40 tys. martwych ryb. Ich ciała tam leżą, rozkładają się. Żaden film tego nie oddaje, bo z ekranu nie śmierdzi. Zapach rozkładających się ryb jest bardzo silny. Służby próbują czyścić wodę. Widzieliśmy Wojska Obrony Terytorialnej i straż pożarną, ale tych ryb są takie ilości, że nie są w stanie tego wyzbierać. Byliby, gdyby to było robione metodycznie, z wody, z łodzi, która dopłynie też w szuwary. A teraz dwie osoby wchodzą do rzeki, reszta patrzy - w ten sposób nigdy się nie uda" - opowiada Engel.

Martwe małże, rozkładające się gatunki chronione

Jak dodaje, poza rybami na odcinku Krajnik-Widuchowa widać masę martwych małży. Jak wyjaśnia Jacek Engel, małże mogą się zamknąć na jakiś czas i bronić przed trucizną. "Ale widać, że nie udało im się obronić" - dodaje. "Zajmuję się ochroną przyrody od 40 lat i nigdy nie widziałem czegoś takiego. A zobaczyłem tylko malutki wycinek. Jeśli ktoś mówi, że to wszystko zaraz się skończy i zarybimy rzekę, to jest nieodpowiedzialny" - dodaje przyrodnik.

Zauważa również, że służby wyznaczone do czyszczenia Odry, nie prowadzą oceny strat. Ryby są pakowane do worków i wywożone do utylizacji. "Nie wiadomo, jakie gatunki giną. My byliśmy jedyną grupą, która ustalała, czy wśród martwych ryb są gatunki chronione - koza, różanka, śliz. Znaleźliśmy pojedyncze, w fazie rozkładu, ale na pewno jest ich więcej" - mówi Jacek Engel.

Mądry rząd po szkodzie

Rząd po szkodzie obiecuje poprawę. Anna Moskwa zapowiada duże pieniądze na monitoring stanu rzek. Chodzi o zbudowanie spójnego systemu, który wystarczająco wcześnie ostrzegałby przed pojawieniem się niebezpiecznych substancji w wodzie. Rządzący planują wydać na ten cel 250 mln złotych.

Na razie możemy oceniać skalę katastrofy sprawdzając, jak wielkie spustoszenie przyniosła. Według Moskwy Państwowa Inspekcja Weterynaryjna (PIW) wciąż sprawdza świeżo wyłowione ryby. Co do tej pory wiadomo? Prawie nic - nie kryje Moskwa.

"Nie wykazano jak do tej pory pestycydów. Trwają badania metali ciężki i bifenoli, które też zostały wykluczone. Pozostałe parametry badane na bieżąco. Zdecydowaliśmy się przebadać izotopy promieniotwórcze, które także są poniżej normy. Prowadzimy też badania w kierunku dioksyn" - wyliczała szefowa resortu klimatu.

Wszystkie te testy można było przeprowadzić o wiele wcześniej. Wędkarze zgłaszali się do laboratorium PIW-u w Puławach jeszcze w lipcu - podała w środę 17 sierpnia „Gazeta Wyborcza”. Członkowie Polskiego Związku Wędkarskiego zostali odesłani z kwitkiem, a ryby poszły do utylizacji - mówił „Wyborczej” Robert Suwada kierujący wrocławskim okręgiem PZW. PIW zasłonił się brakiem odczynników potrzebnych do badania martwych ryb.

Czy zastrzyk pieniędzy pozwoli na lepszą kontrolę nad polskimi rzekami? Na pewno potrzebujemy zmian - w innym przypadku za jakiś czas czeka nas powtórka z Odry.

„Nie jestem zdziwiony tym, że taka katastrofa się zdarzyła. Kolejny taki przypadek jest kwestią czasu. Pytanie tylko, kiedy i gdzie” - podsumowuje gorzko dr Golus.

Rtęć jest, ale nie wszędzie

Tymczasem GIOŚ opublikował wyniki badań na wszystkich odcinkach, w których pojawiło się zanieczyszczenie Odry. Do tej pory wyłowiono ich ciała o łącznej masie 100 ton - choć naukowcy i przyrodnicy sprzeciwiają się mówieniu o "tonach" w odniesieniu do żywych istot.

"Codziennie wykonywany jest stały zakres badań, w tym: pH, przewodność oraz natlenienie wody. Od 11 sierpnia codziennie badane jest stężenie rtęci w wodzie we wszystkich województwach. W ostatnich dniach powoli stan Odry się poprawia" - pisze GIOŚ w komunikacie. Informuje też, że pierwsze próbki trafiły do badania 28 lipca.

Według GIOŚ poziom natlenienia wody spada. Przekroczony jest w ¼ punktów, głównie w rejonie Odry Zachodniej, m.in. na Kanale Gliwickim i Kłodnicy. Na tym samym odcinku, a także na Kanale Kędzierzyńskim, obserwuje się również bardzo wysokie zasolenie. Normy przekroczone są 5-6 krotnie. W pozostałych miejscach - dwukrotnie.

Stabilizuje się za to poziom pH, choć wysokie temperatury utrudniają rzece oczyszczanie się. Woda ma temperaturę 25-27 stopni, miejscami też ma bardzo niski poziom. "Odra była badana pod kątem obecności glonów, ale nie stwierdzono, że ich występowanie jest większe niż w latach ubiegłych" - podaje GIOŚ.

Inspektorat sprawdza również poziomy rtęci, choć podkreśla, że Państwowy Instytut Weterynaryjny wykluczył rtęć jako powód śmierci ryb. "Rtęci nie stwierdzono w województwach: dolnośląskim i lubuskim i zachodniopomorskim. Podwyższone wartości rtęci wystąpiły w Kanale Gliwickim i Kędzierzyńskim na Śląsku. Jest to zjawisko spowodowane osadzaniem się metali ciężkich na dnie, co jest typowe dla terenów przemysłowych" - podaje GIOŚ w środowym komunikacie.

Kalendarium porażki

Również w środę zorganizowano łączone posiedzenie Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej i Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Posłanki i posłowie oraz aktywiści przez cały dzień debatowali o katastrofie na Odrze - choć konkretnych odpowiedzi to spotkanie nie przyniosło.

Na posiedzeniu nie było ani ministry Moskwy, ani ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Przedstawicielem resortu infrastruktury był za to Marek Gróbarczyk - orędownik użeglownienia Odry. Również podczas tego posiedzenia utrzymywał, że regulacja pomogłaby rzece.

View post on Twitter

Gróbarczyk przyznał także, że Odra jest "rzeką wrażliwą", ze względu na liczne zakłady przemysłowe usytuowane w jej pobliżu. "Przez to następowały okresowo incydenty związane ze śnięciem ryb. Z drugiej strony nad Odrą mamy dużą koncentrację aglomeracji, a więc i zrzut ścieków bytowych" - mówił.

Były minister żeglugi przedstawił również kalendarium zanieczyszczenia Odry - które pokazuje, że służby od niemal pół roku nie zrobiły w sprawie rzeki niczego, co powstrzymałoby katastrofę.

"17 marca na szóstej sekcji Kanału Gliwickiego zaobserwowano śnięte ryby. Kierownik śląskich Wód Polskich powiadomił WIOŚ, rozpoczęto w tym obszarze badania. Kolejny incydent 29 marca. Również obserwowano zanieczyszczenia ropopochodne, rozpoczęto proces ustawiania barier, poinformowano WIOŚ. Kolejny incydent to 14 kwietnia - śnięte ryby na śluzie Łabędy. 18 lipca na Kanale Gliwickim znowu zaobserwowano śnięte ryby. Nie były to znaczące ilości" - wymieniał.

Dalej podał, że w połowie lipca wędkarze znaleźli martwe ryby zarówno na Kanale Gliwickim, jak i Kędzierzyńskim. W tej drugiej sprawie powiadomiono również policję. 27 lipca zanieczyszczenie dotarło do Oławy, 4 sierpnia do Głogowa, a 11 sierpnia z zanieczyszczenia Odry zrobiła się międzynarodowa afera.

Dolnośląski WIOŚ już na początku sierpnia powiadomił prokuraturę. Jak podał dziś portal Onet, śledczy na razie nie zbliżyli się do wyjaśnienia skutków katastrofy. Dziennikarze informują także, że pod lupą WIOŚ znalazł się zakład "Bumar-Łabędy", którego głównym udziałowcem jest państwowa Polska Grupa Zbrojeniowa. Wyniki kontroli mają być znane pod koniec miesiąca. Sam Bumar przyznał, że kontrola odbyła się "w związku z zanieczyszczeniem rzeki Odra", ale "próbki ścieków są w normie".

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze