0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Pawel Malecki / Agencja GazetaPawel Malecki / Agen...

Nawet dwa miliony euro dziennie - tyle Polska miałaby zapłacić za ew. niezastosowanie się do postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE, podała "Rzeczpospolita". Według doniesień dziennika drakońskie kary finansowe TSUE planuje wlepić polskiemu rządowi, jeżeli ten nie zgodzi się zawiesić Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

O zawieszenie wnioskowała w Luksemburgu Komisja Europejska - 24 stycznia 2020. KE chce, by TSUE zrobił to w ramach tzw. środka tymczasowego, by zabezpieczyć przebieg postępowania dotyczącego polskiego systemu dyscyplinowania sędziów. Komisja uznała, że polskie dyscyplinarki zagrażają niezależności sądów i zaskarżyła je do TSUE w październiku 2019.

Przeczytaj także:

Wysoko postawiony urzędnik KE informuje jednak OKO.press, że Komisja jak na razie nie prosiła TSUE o kary finansowe dla Polski. Może to zrobić, gdyby rząd PiS odmówił zastosowania się do postanowienia Trybunału.

Jak na razie Trybunał poprosił polski rząd o złożenie wyjaśnień i dał czas na odpowiedź do 13 lutego. Wg informacji "Rzeczpospolitej" swoje stanowisko zamierzają przedstawić także Holandia, Dania, Szwecja i Finlandia.

Trybunał nie musi jednak czekać na wyjaśnienia - o wydaniu zabezpieczenia w każdej chwili może postanowić jego wiceprezes, sędzia Rosario Silva de Lapuerta.

Media spekulują, dokumenty są niejawne

Jednoosobowe zabezpieczenie wydane przez wiceprezesa byłoby przejściowe - polski rząd mógłby się od niego odwołać do pełnej izby Trybunału. Decyzja obowiązywałaby jednak do momentu jej ewentualnego uchylenia.

"Pamiętajmy, że Trybunał rozpatruje wniosek Komisji i wiele zależy od tego, co się w nim znalazło. KE ma prawo wnieść o zastosowanie środków jeszcze przed wysłuchaniem drugiej strony. Tak było w przypadku Puszczy Białowieskiej i przechodzenia w stan spoczynku sędziów SN" - tłumaczy OKO.press Ireneusz Kolowca ze służb prasowych TSUE.

Dokładna treść wniosku Komisji nie została podana do publicznej wiadomości.

Jeden z urzędników KE przekazał nam, że Komisja jak na razie nie wnioskowała o kary finansowe. Pozostawiła sobie jednak otwartą furtkę, by zrobić to, gdyby Polska nie zastosowała się do ew. postanowienia TSUE.

Służby prasowe TSUE również odmówiły komentarza w sprawie planowanych astronomicznych kar finansowych. Przekazały jedynie - jak informuje PAP - że informacje "Rzeczpospolitej" nie pochodzą z Trybunału.

Źródła OKO.press donoszą, że we wniosku Komisji znalazła się natomiast prośba o zawieszenie Izby Dyscyplinarnej w trybie natychmiastowym. Trybunał miał jednak ją odrzucić i zadecydować, że najpierw wysłucha argumentów polskiego rządu. Decyzję tę może w każdej chwili zmienić wiceprezes TSUE.

Sam Trybunał nie jest związany prośbą KE - decyzja, którą podejmie, może wykraczać poza wniosek Komisji lub mieć węższy zakres.

"Trybunał będzie tutaj szczególnie ostrożny, ponieważ w tej sprawie chodzi potencjalnie o zawieszenie izby sądu ostatniej instancji państwa członkowskiego. To poważna sprawa" - mówi OKO.press dr Maciej Taborowski, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich i ekspert prawa europejskiego.

Co wolno unijnemu Trybunałowi?

Medialne doniesienia zdążyły wywołać konsternację w rządzie PiS. O "dwa miliony euro dziennie" pytali w weekend polityków rządzącej koalicji gospodarze większości programów informacyjnych. Nastroje uspokajał m.in. wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.

"We wniosku Komisji [...] nie ma informacji o żadnych karach. Jeżeli miałyby być kary to musi być to dwuetapowe" - uspokajał Wójcik w TVN24 w niedzielę 9 lutego 2020. Podkreślił, że TSUE nie może wydać zabezpieczenia "niezgodnego z polską Konstytucją".

Proszę pamiętać o jednej rzeczy: postanowienie musi być zgodne z polskim porządkiem prawnym, z polską Konstytucją.
Polska konstytucja nie ma związku z ew. postanowieniem TSUE.
TVN24,09 lutego 2020

Jak pisaliśmy wielokrotnie w OKO.press polskie prawo, a nawet przepisy Konstytucji, nie mają tu zastosowania.

"Państwo - zgodnie z konwencją wiedeńską o prawie traktatów i prawem unijnym - nie może powoływać się na prawo wewnętrzne, także na prawo konstytucyjne, w celu usprawiedliwienia niewykonywania swoich obowiązków wynikających z prawa unijnego i międzynarodowego" - przypomina dr Taborowski.

Słowa ministra Wójcika to przedsmak tego, co usłyszymy, jeżeli Trybunał postanowi zastosować środek tymczasowy. Rządzący zapewne wrócą do wielokrotnie obalonego argumentu o prymacie polskiej Konstytucji nad unijnymi traktatami i będą próbowali wezwać na pomoc polski sąd konstytucyjny pod wodzą Julii Przyłębskiej. Przypomnijmy jednak, że w 2005 roku TK orzekł, że:

"Trybunał Konstytucyjny nie może czynić przedmiotem dokonywanej przez siebie bezpośredniej oceny konstytucyjności wypowiedzi orzeczniczych Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich. Pozostaje to poza kognicją TK ściśle określoną w art. 188 Konstytucji”.

Polityczna kontrola orzeczeń sądowych

Doniesienia "Rzeczpospolitej" komentował także 10 lutego rano w radiowej "Jedynce" szef KPRM Michał Dworczyk.

"Na jakiej podstawie to wszystko miałoby się zdarzyć, skoro sprawy związane z sądownictwem nie są objęte europejskim traktatem?" - dziwił się.

Na jakiej podstawie to wszystko miałoby się zdarzyć, skoro sprawy związane z sądownictwem nie są objęte europejskim traktatem?
W pytaniu Dworczyka jest zawarte nieprawdziwe założenie. Ani Komisja ani Trybunał nie "wtrącaliby się" w organizację polskiego sądownictwa, gdyby "reformy" PiS nie zagrażały niezależności i niezawisłości sędziów
wypowiedź w radiowej "Jedynce",10 lutego 2020

W OKO.press wielokrotnie tłumaczyliśmy, że ani Komisja ani Trybunał nie "wtrącaliby się" w organizację polskiego sądownictwa, gdyby "reformy" PiS nie zagrażały niezależności i niezawisłości sędziów.

Zagrożenie to dostrzegła Komisja Europejska, gdy skarżyła do TSUE kolejne elementy sądowych "reform" PiS. Jak mówił OKO.press dr Taborowski, zakres zarzutów w trzeciej skardze KE, której sprawa obecnie toczy się w TSUE, jest bardzo szeroki.

„[…] Dotyczą postępowań dyscyplinarnych. Komisja dostrzega całą strukturę, wpływającą na niezależność sądów […]. Wymienia, idąc od góry, Izbę Dyscyplinarną w SN, która wyznacza sądy dyscyplinarne.

Według Komisji sama Izba Dyscyplinarna, a także sądy dyscyplinarne, ze względu na sposób ich wyznaczania, nie są sądami, które spełniają standardy prawa unijnego”

– tłumaczył Taborowski.

KE zauważyła, że model ten umożliwia polityczną kontrolę treści orzeczeń wydawanych przez sądy. A przez to również szykanowanie sędziów za zadawanie pytań prejudycjalnych, co jest podstawową kompetencją sądów krajowych, które są jednocześnie sądami prawa unijnego.

TSUE powstrzyma rzeczników Ziobry?

Co się stanie, jeżeli TSUE zawiesi funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej?

  • Czy dyscyplinarki zostaną wstrzymane?
  • A może przeniesione do innej izby SN?
  • Co z rzecznikami dyscyplinarnymi?

"Wszystko zależy od zakresu postanowienia Trybunału. Bez znajomości jego treści nie jesteśmy w stanie niczego przewidzieć. Może być bardzo wąskie, a może być szerokie i dotyczyć np. całego systemu dyscyplinarnego" - mówi OKO.press dr Taborowski.

„Postępowania w Izbie Dyscyplinarnej powinny zostać zawieszone, nie będą dalej się toczyły. To oczywiście zależy od tego, czy Trybunał zgodzi się na prośbę Komisji i co ostatecznie zarządzi” – wskazał w rozmowie z nami dr hab Piotr Bogdanowicz z wydziału Prawa UW.

Zdaniem Bogdanowicza elementem zabezpieczenia może być zawieszenie stosowania przepisów ustaw - o ustroju sądów powszechnych i o SN - w zakresie dotyczącym postępowań dyscyplinarnych. Nie będzie to wymagało żadnych kroków prawnych po stronie Polski.

„Jeśli będziemy mieli prośbę o zawieszenie stosowania ustawy, to taki środek działa bezpośrednio. Nie będzie potrzeby podejmowania działań legislacyjnych” – wyjaśnił Bogdanowicz.

Jeśli TSUE zarządzi środek tymczasowy, może pośrednio powstrzymać także ew. dyscyplinarki wszczynane na podstawie ustawy „kagańcowej”.

Sama ustawa jest już przedmiotem analiz Komisji Europejskiej. Wszystko wskazuje, że Komisja szykuje wobec Polski kolejną procedurę naruszeniową, która może skończyć się czwartą skargą do TSUE.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze