0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

"To stanowisko nie ma żadnych podstaw prawnych" - oburzał się w PR 24 w piątek 27 grudnia 2019 europoseł PiS i były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Zdaniem byłego szefa polskiej dyplomacji wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Věra Jourová nie miała podstawy prawnej, by bronić praworządności w Polsce.

20 grudnia opublikowaliśmy ostry list Jourovej do najwyższych władz w polskim państwie, w którym wiceprzewodnicząca nawołuje do powstrzymania prac nad ustawą dyscyplinującą. Pismo otrzymali prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, marszałek Sejmu Elżbieta Witek i marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Ten ostatni w odpowiedzi zapewnił, że zrobi wszystko, by stanowione prawo dotyczące sędziów było zgodne z regulacjami i wartościami UE.

Przeczytaj także:

Witold Waszczykowski, podobnie jak wielu polityków PiS, próbuje przekonać polską opinię publiczną, że działanie Věry Jourovej było przekroczeniem kompetencji. Pokazujemy, że nie było - miało zarówno podstawę prawną, jak i głęboki sens.

Podstawa prawna

Koronnym argumentem Waszczykowskiego jest rzekomy brak definicji praworządności w unijnym prawie.

Pani Jourova powinna wskazać, gdzie w prawie europejskim zapisana jest i zdefiniowana praworządność. Konia z rzędem lub pudełko belgijskich czekoladek temu, kto znajdzie ją traktacie europejskim bądź innym prawnie wiążącym dokumencie.
Praworządność została skonkretyzowana w unijnych traktatach i zdefiniowana w wyrokach TSUE.
PolskieRadio24.pl,27 grudnia 2019

W OKO.press wielokrotnie tłumaczyliśmy, że rządy prawa należą do kluczowych wartości Unii Europejskiej zapisanych w art. 2 Traktatu o UE.

"Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn" - czytamy w traktacie.

Były szef MSZ jest zdania, że z unijnego prawa nie wynika jasno, co państwo prawne miałoby właściwie oznaczać. Jednak już kilkanaście artykułów dalej mamy kolejne wskazówki.

Art. 19 TUE mówi, że

"Państwa Członkowskie ustanawiają środki niezbędne do zapewnienia skutecznej ochrony prawnej w dziedzinach objętych prawem Unii".

To właśnie zapewnienie skutecznej ochrony sądowej obywatelom jest istotą państwa prawa, jako kluczowej wartości UE.

Warto też zwrócić uwagę, że zgodnie z art. 6 TUE Unia przystępuje do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Tym samym przepisy Konwencji stają się wiążące dla wszystkich państw członkowskich. W tym także art. 6 EKPCz, który mówi o prawie do rzetelnego procesu sądowego przed niezawisłym i bezstronnym sądem.

Na tym nie koniec, bo do wiążących dokumentów europejskiego prawa należy także Karta Praw Podstawowych UE, której art. 47 brzmi niemal identycznie.

Definicje od TSUE

Definicję praworządności podał także w swoich orzeczeniach Trybunał Sprawiedliwości UE. Już w wyroku dotyczącym uposażenia sędziów portugalskich z 27 lutego 2018 TSUE orzekł, że

"każde państwo członkowskie powinno zapewnić, by organy należące – jako »sąd« w rozumieniu prawa Unii – do systemu środków odwoławczych w dziedzinach objętych prawem Unii odpowiadały wymogom skutecznej ochrony sądowej".

Jak to zapewnić?

"Dla zagwarantowania tej ochrony rzeczą kluczową jest zachowanie niezawisłości takiego organu, co potwierdza art. 47 akapit drugi karty, w którym wśród wymogów związanych z prawem podstawowym do skutecznego środka prawnego wymieniono dostęp do »niezawisłego« sądu" - czytamy w wyroku.

TSUE podkreśla, że wymóg niezawisłości stosuje się do wszystkich sądów UE, bo wszystkie one stosują prawo Unii.

"Pojęcie niezawisłości oznacza między innymi, że dany organ wypełnia swe zadania sądownicze w pełni autonomicznie [...] i nie otrzymując nakazów czy wytycznych z jakiegokolwiek źródła, oraz że jest on w ten sposób chroniony przed ingerencją i naciskami zewnętrznymi mogącymi zagrozić niezależności osądu jego członków i wpływać na ich rozstrzygnięcia" - tłumaczyli sędziowie TSUE.

"Obok nieusuwalności członków danego organu poziom wynagrodzenia odpowiadający wadze wykonywanych przez nich zadań stanowi nieodłączną gwarancję niezawisłości sędziowskiej" - dodali.

Argumenty te Trybunał powtórzył w pierwszym wyroku dotyczącym polskich "reform" sądownictwa. 24 czerwca 2019 orzekł, że ustawa o SN, przenosząca sędziów powyżej 65 roku życia w stan spoczynku była niezgodna z prawem UE. Właśnie dlatego, że mogła zagrozić zasadzie nieusuwalności sędziów.

Jednak zdaniem Witolda Waszczykowskiego Trybunał w Luksemburgu w ogóle nie powinien w taki sposób "tworzyć europejskiego prawa".

Do tego dochodzi jeszcze TSUE, który nie tworzy prawa, tylko sprawdza zgodność postępowania państw członkowskich z traktatem lizbońskim. Czy innymi dokumentami prawnie wiążącymi. Nie może tworzyć poprzez wyroki prawa europejskiego.
Zgodnie z Traktatem o UE TSUE może m.in. dokonywać wykładni unijnych traktatów.
PolskieRadio24.pl,27 grudnia 2019

Eurodeputowany PiS albo nie najlepiej orientuje się w prawie UE, albo próbuje manipulować opinią publiczną. Bo art. 19 Traktatu o UE mówi wyraźnie, że TSUE

"zapewnia poszanowanie prawa w wykładni i stosowaniu Traktatów".

A także, że Trybunał orzeka w trybie prejudycjalnym, na wniosek sądów państw członkowskich "w sprawie wykładni prawa Unii lub ważności aktów przyjętych przez instytucje".

Oznacza to, że do kluczowych kompetencji TSUE należy właśnie wykładnia europejskiego prawa, czyli doprecyzowanie i interpretowanie przepisów. Zwłaszcza w sytuacji, gdy są zbyt ogólne. W tym sensie TSUE współuczestniczy w procesie tworzenia prawa UE.

"Wtrącanie się" KE

Waszczykowski brnął jednak dalej. Podkreślił, że prace nad ustawą dyscyplinującą nie są jeszcze zakończone, więc Komisja Europejska reaguje zbyt pochopnie.

W trakcie prowadzenia procesu legislacyjnego, nikt z Komisji nie ma prawa wtrącać się w ten proces, dopóki on nie zostanie zakończony.
Komisja "wtrąca się" dlatego, że zdążyła już zaskarżyć do TSUE polskie dyscyplinarki. A ustawa pogarsza sprawę.
PolskieRadio24.pl,27 grudnia 2019

W OKO.press pisaliśmy, że tuż przed świętami PiS w trybie ekspresowym przepchnął ustawę przez Sejm, wprowadzając do niej poprawki. Projekt trafi do Senatu już na początku stycznia. Wbrew zapewnieniom strony rządowej nie doszło jednak do "złagodzenia" kontrowersyjnych przepisów.

Waszczykowski argumentuje, że na tym etapie, Komisja nie powinna reagować na plany zmian w polskim prawie. Bardzo się myli. Ustawa bezpośrednio dotyczy systemu dyscyplinowania polskich sędziów, któremu Komisja przygląda się już od kwietnia 2019 roku. To wtedy po raz trzeci wszczęła wobec polski procedurę z art. 258 Traktatu o Funkcjonowaniu UE.

Bo dyscyplinowanie sędziów mogło stanowić "uchybienie obowiązkom" członka Unii.

Komisja w ramach postępowania prosiła polski rząd o złożenie wyjaśnień. Gdy te okazały się niezadowalające, w październiku sprawa trafiła do TSUE. Ale Polska nie tylko nie zareagowała na nawoływania KE. W projekcie ustawy dyscyplinującej zamierza poszerzyć odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów. Nieposłusznym mają grozić drakońskie kary.

Ustawa w tak oczywisty sposób idzie pod prąd zaleceniom Komisji, że wiceprzewodnicząca Jourová zdecydowała się na bezprecedensowy krok - list z apelem do polskich władz.

Wyłączne kompetencje

W argumentacji Witolda Waszczykowskiego nie mogło zabraknąć ulubionego argumentu polityków PiS. Czyli: organizacja wymiaru sprawiedliwości to wyłączna kompetencja państw członkowskich. Unii nic do tego.

Te kwestie zostały dawno temu przekazane jako prerogatywa państwa członkowskiego. W związku z tym wszelka ingerencja instytucji europejskich w proces reformowania wymiaru sprawiedliwości jest nieuprawniona.
Reforma wymiaru sprawiedliwości nie może naruszać zasady państwa prawa.
PolskieRadio24.pl,27 grudnia 2019

"W każdym państwie członkowskim Unii Europejskiej wymiar sprawiedliwości wygląda inaczej. Wygląda różnie, bo nie ma jednego wzoru, który pozwoliłby stworzyć taki sam wymiar we wszystkich państwach członkowskich. Każde państwo ma inne uwarunkowania historyczne, polityczne, kulturowe itd." - kontynuował były szef MSZ.

Wielokrotnie demaskowaliśmy ten argument. Fakt, że Waszczykowski go podnosi, jest dowodem, że nie przeczytał z uwagą listu wiceprzewodniczącej KE. Sama Jourová przyznaje w nim bowiem, że organizacja wymiaru sprawiedliwości należy do kompetencji członków UE. Jest jednak duże "ale".

"Państwa członkowskie realizując ją, muszą pozostawać w zgodzie z ich zobowiązaniami wynikającymi z prawa UE" - napisała wiceprzewodnicząca KE.

„Każde nowe prawodawstwo musi być zgodne z porządkiem prawnym Unii Europejskiej. Nie powinno prowadzić do dalszych naruszeń zasady praworządności w Polsce”

– podkreśliła.

Powiedzmy to wyraźnie: Polska może reformować wymiar sprawiedliwości. Ale nie w taki sposób, który zagraża niezawisłości i bezstronności sędziów. Bo wtedy dochodzi do łamania traktatów.

Na koniec komentarza do listu wiceprzewodniczącej Waszczykowski podzielił się też ze słuchaczami Polskiego Radia teorią, dlaczego właściwie Komisja "ingeruje" w "polskie sprawy".

"Dlaczego te ingerencje następują? Ponieważ jest to wojna ideologiczna. Dotyczy ingerowania w niektórych państwach członkowskich, w których rządy sprawują ugrupowania, które daleko odbiegają od tej ideologii lewicowo-liberalnej" - stwierdził.

OKO.press proponuje inne wytłumaczenie: Komisja "ingeruje", bo "reformy" PiS naruszają unijne prawo.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze