0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Odkąd Trybunał Konstytucyjny opublikował uzasadnienie wyroku w sprawie aborcji, prawo aborcyjne w Polsce stało się bardziej restrykcyjne niż w Islamskiej Republice Iranu czy Afganistanu. Z jednej strony wzbudza to mój sprzeciw, gniew i strach. Z drugiej - mam nadzieję, że będzie to dzwonek alarmowy dla tych, którzy uważają, że religijni fundamentaliści to tylko brodaci faceci w turbanach.

Nie, drodzy państwo. Kroczymy tą samą drogą, co wiele innych państw, w których za sprawą fundamentalizmu dokonuje się erozja praw człowieka, w szczególności praw kobiet i mniejszości seksualnych.

Tekst publikujemy w naszym cyklu „Widzę to tak” – od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik

Ciała kobiet zakładnikami fundamentalistów

“Prowadzenie domu jest zawodem. Świetnym zawodem. Ważnym zawodem. Zawodem, który buduje przyszłość” - te słowa ajatollaha Alego Chameneiego, duchowego i politycznego przywódcy Iranu, są wyjątkowo emblematyczne dla wyobrażenia fundamentalistów o roli kobiety w społeczeństwie.

Bez trudu można wyobrazić je sobie w ustach polskich hierarchów Kościoła Katolickiego. Chamenei wyraził także zapatrywanie, że “równość płci to największy błąd państw Zachodu”.

Jest to z jednej strony pobożne życzenie - bo w żadnym, nawet najbardziej postępowym państwie, nie mamy do czynienia z całkowitą równością płci. Z drugiej, typowe dla fundamentalistów religijnych normalizowanie nierówności między płciami, nadawanie boskiego uzasadnienia patriarchalnym prawom i praktykom.

Irańska rewolucja w 1979 roku, która obaliła szacha i wyniosła do władzy ajatollahów, zaprowadziła nowy system, unikalną w skali świata hybrydę nieliberalnej demokracji i teokracji. Jej pierwszymi ofiarami padły kobiety.

W 1981 roku, a więc w zaledwie dwa lata po rewolucji, wprowadzono nakaz noszenia hidżabu przez wszystkie kobiety i dziewczynki powyżej 9 roku życia. Za tym najbardziej widocznym sposobem kontroli kobiet poszły inne restrykcje: segregacja ze względu na płeć w miejscach pracy, szkołach, na plażach i wydarzeniach sportowych.

W życie weszło też wiele nowych praw dotyczących rozwodu, opieki nad dzieckiem czy dziedziczenia - wszystkie dla kobiet niekorzystne.

Na ulicach irańskich miast pojawiła się policja obyczajowa, mająca za zadanie sprawdzać, czy Iranki noszą się odpowiednio skromnie, a chusta zakrywa włosy jak należy. Jak pisze Masih Alineżad, irańska dziennikarka i aktywistka, “rewolucja wzięła nasze ciała za zakładników i wciąż je przetrzymuje”.

Oczywiście, problem ten nie dotyczy jedynie fundamentalizmu muzułmańskiego. Fundamentaliści wszelkiej maści i proweniencji odrzucają uniwersalność praw człowieka i równość wszystkich osób wobec tych praw.

Kobiety cierpią, gdy prawdy wiary biorą górę nad rozumem

Co to może oznaczać dla kobiet? Nakaz “skromnego ubioru”, odbieranie praw reprodukcyjnych, dyskryminację czy nawet groźby, jeśli nie wpisują się w stosowne stereotypy płciowe. Religijni fundamentaliści sprzeciwiają się autonomii kobiet i jakiejkolwiek zmianie, która miałaby przywrócić im kontrolę nad swoją seksualnością.

Normalizują nierówność między płciami, a swoim patriarchalnym prawom i praktykom nadają boskie uzasadnienie. Retoryka o zachowaniu “kultury i tradycji” pomaga tworzyć kulturę bezkarności wokół wielu nadużyć wobec kobiet. Kobiety cierpią wszędzie, gdzie prawdy wiary biorą górę nad prawdami rozumu.

Z przeprowadzonego w 2009 r. wśród aktywistek na rzecz praw kobiet w 160 krajach badania “New insights on religious fundamentalisms: research highlights” wynika, że 8 na 10 z nich doświadczyło negatywnego wpływu fundamentalizmu religijnego na prawa kobiet.

W badaniu, w którym wzięło udział 1600 kobiet, podano ponad 600 przykładów tego zjawiska. Kiedy je pogrupowano, wyróżniono pięć najczęściej powtarzających się:

  • ograniczone prawa reprodukcyjne,
  • mniejsza autonomia kobiet w ogóle,
  • intensyfikacja przemocy wobec kobiet,
  • restrykcje dotyczące praw seksualnych,
  • mniejsze prawa dla kobiet w sferze publicznej.

Brzmi znajomo?

Kontrola nad autonomią kobiecego ciała i sztywne normy płciowe to charakterystyczna cecha fundamentalistów wszystkich wyznań, pod każdą długością geograficzną. Od kilku lat sytuacja konsekwentnie się pogarsza, o czym alarmują eksperci i aktywiści.

W 2014 w maleńkim Brunei wprowadzono nowy kodeks karny oparty o skrajnie ekstremistyczną interpretację praw szariatu, która przewiduje takie kary, jak np. kamieniowanie za cudzołóstwo.

Wzmożenie chrześcijańskiej prawicy w Stanach Zjednoczonych doprowadziło do wprowadzenia 288 regulacji utrudniających dostęp do aborcji między 2010 a 2018 rokiem. Od Polski po Brazylię, religijni fanatycy z całego świata próbują przepchnąć całkowity zakaz terminacji ciąży.

Ciała kobiet polem walki

  • Farida Afridi, pasztuńska feministka i aktywistka z Pakistanu, krytykująca patriarchat i talibów, została zastrzelona w 2012 roku w drodze do pracy.
  • Talata Mallam, jedna z dziewięciu kobiet, które dokonywały szczepień (również będących solą w oku niektórych fundamentalistów) na polio w Nigerii, zginęła w 2013 roku.
  • W listopadzie 2015 Jennifer Markovsky, Garrett Swasey i Ke'Arre Stewart zostały zabite przez chrześcijańskiego ekstremistę w klinice Planned Parenthood w Colorado Springs w USA.

To tylko kilka przykładów z setek ataków napędzanych przez religijny fundamentalizm, a wymierzonych w kobiety i ich pracę na rzecz rozwoju społeczeństwa.

Głównego wroga fundamentalizm religijny upatruje w świeckim państwie - takim, które zajmuje się raczej demokratycznymi reformami czy poprawą sytuacji ekonomicznej aniżeli duchowym wymiarem życia. Fundamentaliści w takim systemie upatrują zagrożenia anihilacją wartości. Jeśli zniknie religia, czy pozostanie moralność? Czy istnieje moralność zdesakralizowana?

Przeczytaj także:

Jak pisał Dostojewski w “Braciach Karamazow”, gdyby Bóg nie istniał, wszystko byłoby dozwolone. Podobnemu niepokojowi dał wyraz Jarosław Kaczyński w stwierdzeniu, że “każdy dobry Polak musi wiedzieć, jaka jest rola Kościoła”, bowiem “poza Kościołem jest tylko nihilizm”.

Fundamentaliści za źródło prawa poczytują więc nie świeckie kodeksy, ale swoje święte teksty. Stare przekonania i zamierzchłe tradycje przekładają na współczesne praktyki, używając religii, by sprawować autorytarną władzę.

Kiedy w 1996 roku talibowie przejęli władzę nad Kabulem i ogłosili powstanie Islamskiego Emiratu Afganistanu, rządziło nimi reakcjonistyczne pragnienie zbudowania społeczeństwa w oparciu o wzorce z VII wieku. Nic to, że islam powstawał wtedy na Półwyspie Arabskim w określonej rzeczywistości politycznej i społecznej.

Skoro całkowita niezależność kobiety od mężczyzny była niemożliwa w czasach życia Proroka, dziś też nie można dopuścić do równouprawnienia.

Kobiety praktycznie wyrugowano z życia społecznego, odmówiono im prawa do edukacji (u szczytu talibskich rządów wskaźnik analfabetyzmu wśród kobiet wynosił 90 proc.), pracy zawodowej, opieki zdrowotnej. Symbolem tamtego okresu stała się słynna niebieska burka, bez której żadna Afganka nie mogła pokazać się publicznie. Standardowym modelem obuwia stały się gumowe klapki, stukot damskich pantofli mógł bowiem powodować u mężczyzn niezdrową ekscytację.

Ciała kobiet stały się takim samym polem walki jak miasta i wsie, a batalie o długość nogawki czy zasłonę na twarzy równie zaciekłe, jak walki zbrojne.

Albo kobieta będzie w domu, albo będzie na cmentarzu

Stosunek talibów do kobiet zwięźle oddaje pasztuńskie przysłowie: kar yar gar - “w domu lub na cmentarzu”, wskazując na dwa miejsca, w których kobieta może się znajdować.

Często okazuje się ono przerażająco dosłowne. Wiele kobiet, które doświadczyły usankcjonowanej “kulturą” i “tradycjami” przemocy domowej (a według badań jej ofiarami miało paść co najmniej 87 proc. Afganek), w obliczu niemożności ucieczki od oprawcy wybiera śmierć. Choć rząd talibów został obalony przeszło 20 lat temu, przez Afganistan wciąż przetacza się plaga samospaleń zdesperowanych kobiet.

Fundamentaliści przedmiotowo posługują się kobietami jako symbolem wspólnoty, ucieleśnieniem jej “kultury i tradycji”. Według tej narracji kobiety stoją na straży norm kulturowych i społecznych, a na swoich barkach niosą honor całej rodziny - toteż ich cielesność musi być przedmiotem religijnej kontroli.

W Afganistanie sytuacja praw kobiet uległa wprawdzie poprawie na gruncie prawnym, ale głęboko zakorzenione przekonania pozostały, a przejawy postępu są zaciekle zwalczane.

W grudniu 2020 policji udało się spacyfikować zamachowca-samobójcę, który planował sięgnąć raju z grzesznego miejsca, jakim była jedna z kabulskich siłowni dla kobiet. Nie przystoi wszak, żeby te w obcisłych strojach wykonywały prowokujące ruchy - mimo, że nie ćwiczą razem z mężczyznami.

Na celowniku religijnych fanatyków są także kobiety wykonujące stereotypowo męskie zawody, np. prawniczki, a także takie, które bezwstydnie obnoszą się przed całym krajem ze swoim obliczem, jak dziennikarki telewizyjne.

Życie społeczne należy do mężczyzn, którzy spotykają się w restauracjach i kawiarniach, kiedy ich żony wiernie czekają z dziećmi w domu. Kobiety są bezlitośnie oceniane i dyscyplinowane za jakikolwiek próby wyłamania się z ultrakonserwatywnego porządku.

Gdy zostaje tylko podziemie

Starym jak świat i jednym z najważniejszych sposobów na dyscyplinowanie kobiet jest ograniczanie ich praw seksualnych i reprodukcyjnych, np. poprzez ograniczenie dostępu do opieki medycznej. To zjawisko obrazuje film irańskiego reżysera Alego Asgariego pt. “Znikanie”. Para młodych ludzi, która właśnie po raz pierwszy uprawiała seks, spędza długą noc, jeżdżąc po Teheranie od szpitala do szpitala, ponieważ dziewczyna nie przestaje krwawić.

Niestety, konsultacja ginekologiczna w każdej placówce wymaga zaświadczenia, że są oni małżeństwem lub zgody rodziców dziewczyny, o co z oczywistych powodów nie może ona ich poprosić.

Po wielu godzinach para kończy tak, jak wiele Polek pragnących przerwać ciążę - w podziemiu.

Przez instytucję małżeństwa sprawuje się opresyjną kontrolę nad kobiecą seksualnością. W Indiach fundamentaliści hinduistyczni walczyli o powrót do praktyki sati, zgodnie z którą wdowa ma dokonać samospalenia na stosie pogrzebowym męża, a w mieście Ahmadabad organizowali protesty przeciwko aborcji - mimo że hinduizm, w przeciwieństwie do katolicyzmu, nie jest jej doktrynalnie przeciwny. Kontrolowanie kobiet jest bowiem bardzo praktycznym sposobem, by zyskać większą kontrolę społeczną, a później polityczną.

Fundamentaliści chcą sprawować władzę na każdym poziomie, w skali mikro - rodziny, i skali makro - narodu. Religijnego dyskursu używają do ochrony władzy i przywileju.

Fundamentaliści religijni, od Afganistanu po Polskę, zaprowadzają dyskryminację, przyczyniają się do wzmacniania i legitymizacji przemocy wobec grup mniejszościowych. Często robią to przy cichym przyzwoleniu rządów czy społeczeństw, które gotowe są pójść na ustępstwa w kwestiach natury “obyczajowej” i złożyć na ołtarzu np. prawa kobiet.

Tymczasem fundamentalizm zagraża wszystkim, bo zagraża demokracji z jej wiarą w wolność ekspresji, równość wobec prawa, prawa jednostki. Nie objawia się nagle w swojej pełnej krasie - to proces podobny do gotowania żaby, powolnego przejmowania kontroli nad ciałami kobiet, promowania patriarchalnego porządku i “tradycyjnej” rodziny, coraz bardziej restrykcyjnego podejścia do ról płciowych.

Przykład? Węgry, które zapisały w znowelizowanej konstytucji, że “matka jest kobietą, a ojcem mężczyzną”. Czy rodzimi fundamentaliści, którzy coraz śmielej snują marzenia chociażby o zakazie rozwodów.

Fundamentaliści korzystają z tego, że często zbywamy te kwestie jako “tematy zastępcze” - zamiast konsekwentnie przeciwstawiać się każdej próbie zamachu na autonomię obywateli.

Jestem z wykształcenia iranistką i spędziłam w tym kraju sporo czasu. Od września mieszkam w Afganistanie. Miałam okazję wielokrotnie i z bliska przyglądać się, do czego prowadzi mariaż tronu z ołtarzem, przyzwolenie na opresję wobec kobiet czy mniejszości, ograniczanie praw seksualnych i reprodukcyjnych, kształtowanie prawa pod wpływem grup wyznaniowych.

Nie wydaje mi się, żeby pani magister Julia Przyłębska zdawała sobie sprawę, jak wygląda państwo, które dopuszcza się dyskryminacji wobec połowy swoich obywateli. Jeśli ma ochotę się przekonać, serdecznie zapraszam. Chętnie pokażę jej, w jakim kierunku poczyniła krok.

Przed dwoma tygodniami strzałami w głowę zamordowano na ulicy, nieopodal mojego domu, dwie kobiety pracujące jako sędzie. Zginęły właśnie dlatego, że śmiały wykonywać ten stereotypowo niekobiecy zawód, wpychać się do zmaskulinizowanego świata.

Młode Afganki przy kawiarnianych stolikach szeptem zastanawiają się, skąd wziąć tabletki antykoncepcyjne, bo jako niezamężne nie mogą po prostu udać się do ginekologa i poprosić o receptę. Ofiary przemocy domowej latami, a często nawet całe życie, trwają przy swoich oprawcach, bo tradycja ani prawo nie przewidują możliwości rozwodu czy opuszczenia przez żonę domu męża.

Tylko o legalną aborcję łatwiej niż w Polsce.

Jagoda Grondecka - Iranistka, publicystka i komentatorka ds. bliskowschodnich, współpracuje z „Kulturą Liberalną”. Absolwentka Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Doświadczenie zdobywała m.in. w ambasadach RP w Teheranie i Islamabadzie. Współautorka publikacji „Muzułmanin, czyli kto? Materiały dydaktyczne dla nauczycieli i organizacji pozarządowych”.

;

Udostępnij:

Jagoda Grondecka

Iranistka, publicystka i komentatorka ds. bliskowschodnich, współpracuje z „Kulturą Liberalną”. Absolwentka Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Doświadczenie zdobywała m.in. w ambasadach RP w Teheranie i Islamabadzie. Współautorka publikacji „Muzułmanin, czyli kto? Materiały dydaktyczne dla nauczycieli i organizacji pozarządowych”.

Komentarze