Bez rozwiązania problemu nierówności ekonomicznych, zielona transformacja nie ma szans. Zamiast zatrzymania zmian klimatu, będziemy mieli nowego Trumpa. Dlatego potrzebujemy demokracji – rozmowa z Danielem Fiorino, amerykańskim specjalistą w dziedzinie polityki środowiskowej
• Gdybym miał wybrać jeden region, gdzie zielona transformacja zmierza we właściwym kierunku, zdecydowanie wybrałbym Unię Europejską. Emisje per capita w UE są znacznie niższe niż w USA, podobnie jak wskaźniki intensywności emisji gazów cieplarnianych.
• Stawianie na autorytarne rządy jako sposób radzenia sobie ze zmianami klimatycznymi jest niezwykle ryzykowne. Dlaczego? Bo walka ze zmianami klimatycznymi będzie nam towarzyszyć przez długi czas.
• Nie ma wyraźnych dowodów na to, że Chiny obniżają emisje szybciej niż większość innych krajów. Nie możemy zakładać, że poradzą sobie z przyczynami zmian klimatu lepiej niż większość demokracji.
• Z pewnością administracja Trumpa zrobiła, co mogła, aby przyspieszyć zmiany klimatyczne, eliminując wiele dobrych, zielonych programów Obamy. Na poziomie krajowym mamy wahadło zmian. I dlatego trudno jest zapewnić jakąkolwiek spójną politykę promowania zrównoważonego rozwoju.
– z Danielem Fiorino* o jego najnowszych książkach „Can Democracy Handle Climate Change?” („Czy demokracja poradzi sobie ze zmianą klimatu”) i „The Clean Energy Transition: Policies and Politics for a Zero-Carbon World” („Transformacja na czystą energię: zasady i polityki dla świata bezemisyjnego”) rozmawia Krzysztof Katkowski.
„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie
Krzysztof Katkowski, OKO.press: Czy demokracja poradzi sobie ze zmianami klimatu? W swojej najnowszej książce „The Clean Energy Transition: Policies and Politics for a Zero-Carbon World” twierdzi Pan, że jest to pierwsza transformacja, którą musimy przeprowadzić ze względu na koszty społeczne obecnego systemu energetycznego. Ale demokracja nie jest jedynym systemem politycznym na świecie, który powinien poradzić sobie z kryzysem klimatycznym.
Daniel Fiorino: To ważne pytanie... i tytuł mojej kolejnej książki! Ale mówiąc poważniej: biorąc pod uwagę wszystkie zmiany, które są niezbędne do walki ze zmianami klimatu, pytanie jest nieco inne. Czy istnieje jakikolwiek system polityczny, który jest w stanie walczyć z tym kryzysem? W końcu potrzebne zmiany mogą nastąpić, ale pytanie brzmi: czy nastąpi to wystarczająco szybko?
Moja książka „Can Democracy Handle Climate Change?” była polemiką z myśleniem, że wyzwanie walki ze zmianami klimatycznymi jest tak pilne, że pomoże w tym tylko autorytaryzm. Moim zdaniem nie jest to prawda. Nie ma żadnych dowodów na to, że systemy scentralizowane radzą sobie lepiej.
Istnieje za to wiele argumentów za tym, że demokracje są bardziej skuteczne.
Stawianie na autorytarne rządy jako sposób radzenia sobie ze zmianami klimatycznymi jest niezwykle ryzykowne. Dlaczego? Bo walka ze zmianami klimatycznymi będzie nam towarzyszyć przez długi czas.
Co to za argumenty? Niektórzy, także w Polsce, sądzą, że przyspieszenie gospodarcze jest możliwe tylko dzięki takim dyktatorom jak Pinochet w Chile.
Po pierwsze, gdy istnieje swobodny przepływ informacji i odpowiedzialności rządzących, rządy chętnie podążają w tym właśnie kierunku. Po drugie, ogólnie rzecz biorąc, demokracje są mniej skorumpowane niż rządy autorytarne. Niektórzy badacze stwierdzili, że w systemach demokratycznych mniejsze jest zjawisko korupcji, lepsze możliwości administracji publicznej, a także lepsze wybory i wdrażanie polityki. Po trzecie, chodzi o pochodzący z politologii termin pluralizm. Jeśli mamy wiele różnych warstw w hierarchii rządowej, bardziej aktywne społeczeństwo obywatelskie oraz dynamiczne i innowacyjne społeczeństwa, to możliwe jest pojawienie się większej liczby lepszych rozwiązań i technologii. W wysoce scentralizowanym, autorytarnym systemie jest to mniej prawdopodobne.
Spójrzmy też na najnowszą historię.
Istnieją badania, które pokazują, że demokracje były bardziej aktywne w rozwiązywaniu problemów globalnych niż rządy autorytarne.
Czyli teraz wszystkie kraje powinny być demokratyczne, aby pokonać kryzys klimatyczny? W ostatnich latach większość krajów zmierza bardziej w kierunku autorytaryzmu, a nie demokracji.
Musimy zaakceptować, że nie wszystkie kraje na świecie są demokracjami i mieć jednocześnie świadomość, że musimy działać szybko. Nie twierdzę, że tylko kraje demokratyczne mogą pokonać zmiany klimatyczne. Mówię tylko, że są one najlepszą opcją, aby to zrobić. Dają więcej godności swoim obywatelom i mają większy wzrost gospodarczy, ale mają także swoje wady. Faktem jest, że kraje autorytarne i wszystkie kraje niedemokratyczne są również zdolne do przeprowadzenia odpowiednich reform.
Bo demokracja jest również, o czym nie wspomniałem, bardziej skłonna do przeprowadzenia sprawiedliwej, uczciwej transformacji. Lepiej radzi sobie na przykład z nierównościami ekonomicznymi.
To właśnie dlatego energia jest tak ważna, bo jest źródłem wielu nierówności społecznych i ekonomicznych.
Jaka jest rola rządu w tej transformacji?
Ogólnie rzecz biorąc, jest kilka sektorów, które muszą się zmienić. Przede wszystkim są to energia i rolnictwo. Głównym celem jest wymyślenie bardziej zrównoważonego systemu energetycznego oraz rolniczego i żywnościowego. Rząd odgrywa ważną rolę w kilku aspektach. Po pierwsze, rynki na ogół skupiają się raczej na problemie zanieczyszczeń. Rząd powinien wkroczyć w to i ustalić np. odpowiednie kary wobec tych, którzy zanieczyszczają środowisko. Jest to niezbędne, ponieważ operacje rynkowe w systemie energetycznym mogą przynosić wysokie zyski, ale jednocześnie mają wielkie koszty społeczne.
Po drugie, rząd powinien zachęcać ludzi do instalowania nowych technologii lub poprzez takie reformy jak np. projekty podatku węglowego, jak to zrobiła np. Skandynawia. Ktoś musi koordynować te zmiany, a rząd jest najlepszym aktorem społecznym do zrealizowania tego celu. Kto inny może lepiej kierować tymi wszystkimi politykami, aby szły w tym samym kierunku?
Czy tak samo jest w przypadku państw autorytarnych?
Demokracje muszą uwzględniać preferencje społeczne. Reżimy autorytarne nie muszą się oglądać na opinię społeczną. Dzięki scentralizowanej władzy mogą dokonywać skutecznych zmian, co widzimy na przykładzie Chińskiej Republiki Ludowej. Ale problemem jest brak legitymizacji tej polityki.
Chiny mają zamiar rozwijać zielone technologie, takie jak pojazdy elektryczne i panele słoneczne. Jednak nadal są uzależnione od węgla. Nie ma wyraźnych dowodów na to, że obniżają emisje szybciej niż większość innych krajów. Dlatego nie możemy zakładać, że Chiny poradzą sobie z przyczynami zmian klimatu lepiej niż większość demokracji.
Czy uważasz, że ta „sprawiedliwa" zielona transformacja pomoże przezwyciężyć nierówności w USA? W swojej najnowszej książce chwalisz w tym kontekście Kalifornię. Jak zielona transformacja ma się w tym stanie?
Kalifornia stara się przeprowadzić transformację w sposób sprawiedliwy. Włożono w to wiele pracy. Nadal jednak występuje tam problem nierówności. Na przykład, z energetycznymi reformami nie idą w parze lepsze metody zabezpieczenia społecznego, jak np. powszechna służba zdrowia.
Z drugiej strony, zgodnie z prawem, pewien procent przychodów Kalifornii z jej systemu cap-and-trade (czyli systemu handlu uprawnieniami do emisji, zarządzanym przez państwo) musi być skierowany do społeczności, poszkodowanych przez zmianę.
(Nie)równość ekonomiczna jest w ogóle coraz większym problemem w USA. Statystyki pokazują, że zbliżamy się do sytuacji z lat 20., tuż przed Wielkim Kryzysem. Polaryzacja polityczna w społeczeństwie nie pomaga w rozwiązaniu tego problemu. Pokazuje tylko, że wielu ludzi nie ufa rządowi, który po prostu o nich nie dba. Każda transformacja w zakresie czystej energii powinna zwracać uwagę na tego typu kwestie.
Ogromnym problemem jest też konieczność zmiany miejsca zamieszkania i przebranżowienia się pracowników sektora energetycznego. Strach przed tymi zjawiskami, jak piszesz, może odciągać ludzi od zielonych sił w polityce. Piszesz o tym wprawdzie w kontekście Stanów Zjednoczonych, ale to też problem istotny dla reszty świata.
Tak. Górnicy, pracownicy sektora paliw kopalnych i tak dalej, wszyscy ci ludzie mogą stanąć przed koniecznością przeprowadzki, znalezienia nowej pracy, nowych środków do życia. Wiąże się to z koniecznością przebranżowienia. I rząd powinien im pomóc. Prawdę mówiąc, tutaj demokracja też jest najlepsza, bo może odpowiadać na ich potrzeby, i te pochodzące zarówno od jednostek, jak i grup.
Nierówności mogą spowolnić transformację. Jeśli nie będzie zarządzana w odpowiedni sposób, to się po prostu nie uda. Ci, dla których zielona transformacja przyniesie negatywne skutki, zwiększenie nierówności społeczno-ekonomicznych, zagłosują na polityków, którzy spowolnią przemianę. Będziecie mieli drugiego Trumpa, tylko gorszego.
Wszyscy się tego obawiamy! Z pewnością administracja Trumpa zrobiła, co mogła, aby przyspieszyć zmiany klimatyczne, eliminując wiele dobrych, zielonych programów Obamy. Na poziomie krajowym mamy wahadło zmian. I dlatego trudno jest zapewnić jakąkolwiek spójną politykę promowania zrównoważonego rozwoju. Oczywiście, administracja Bidena jest lepsza pod względem realizacji zielonej transformacji. Mimo to wiele stanów nie prowadzi polityki promowania podstawowych celów, takich jak pomoc konsumentom w poprawieniu efektywności energetycznej.
Gdybym miał wybrać jeden region, który zmierza we właściwym kierunku, zdecydowanie wybrałbym Unię Europejską. Emisje per capita w UE są znacznie niższe niż w USA, podobnie jak wskaźniki intensywności emisji gazów cieplarnianych. Unia prowadzi agresywną, lecz jednocześnie odpowiednio wyważoną, politykę i wywiera presję na kraje członkowskie. Jest też tam mniej problemów np. z transportem.
W USA jesteśmy uzależnieni od transportu, wszyscy muszą mieć prywatne pojazdy.
Efektywność energetyczna byłaby bardziej sprawiedliwa dla ludzi potrzebujących, to oczywiste. Ale jej wprowadzenie wymaga wiele pracy zarówno od rządu federalnego, jak i rządów stanowych. Takie stany jak Kalifornia, Nowy Jork, New Jersey i Vermont robią wiele i powinny być przykładem dla pozostałych.
A Hiszpania? Co tam się stało złego? Jest tam lewicowy rząd… O nich piszesz negatywnie.
Za szybko przyjęli agresywną politykę przechodzenia na czyste systemy energetyczne. To było zbyt ambitne. Co więcej, rząd, który przeprowadzał zmianę nie był stabilny, zbyt szybko się zmieniał. Lekcja z Hiszpanii jest taka, że
polityka promowania energii odnawialnej musi być dobrze przemyślana i wdrożona.
Koszty są czasami bardzo wysokie i jeśli będziemy chcieli wprowadzić to zbyt szybko, nie będzie to sprawiedliwe.
Jak w takim razie możliwe jest przyspieszenie przemian?
To wszystko można zrobić poprzez podatki i odpowiednie zachęty. Na przykład poprzez nałożenie na węgiel tak zwanego „podatku węglowego" lub program handlu emisjami, w którym ludzie muszą płacić podatki za korzystanie z tego źródła energii. Ten ostatni działa nie tylko w Kalifornii, ale także w Unii Europejskiej czy Chinach, choć są to oczywiście różne systemy.
Twierdzisz, że rząd powinien również tworzyć nowe rynki, które mogą służyć idei dobra wspólnego. Co masz na myśli?
Rządy, jak wszyscy wiemy, kupują pojazdy, komputery i tak dalej. Jeśli inwestujesz w produkt związany z czystą energią i wiesz, że rząd go kupuje, jesteś bardziej zainteresowany produkcją większej ilości tych towarów. Ponadto, konieczne jest odwołanie się do korzyści skali, czyli obniżania przeciętnych kosztów całkowitych w miarę zwiększania skali produkcji i wprowadzania nowych technologii.
Skala jest w ogóle najważniejszym słowem w planowaniu transformacji energetycznej. Jeśli zmiany nie dzieją się w odpowiednio wielkiej skali, prawdopodobnie nie przyniosą oczekiwanych efektów. Przykładowo, amerykański system transportowy powinien kupować więcej pojazdów elektrycznych. Jeśli różne szczeble władzy będą kupować pojazdy elektryczne, inwestorzy i producenci dostrzegą możliwość nowego rynku i będą więcej inwestować. Inny przykład: Kalifornia wprowadza obecnie zakaz używania pojazdów osobowych z silnikami spalinowymi od 2035 roku. To również tworzy rynek.
To komunikat dla inwestorów: „wiemy, że będzie ogromny popyt na pojazdy z zerową emisją".
Nie uważasz, że rosyjska inwazja na Ukrainę również spowalnia zmiany? Ogromny aktor społeczny, jakim jest Rosja, wykluczył się z globalnego systemu zielonej transformacji.
Jest to z pewnością istotne zakłócenie. Myślę, że wojna może opóźnić transformację w tym sensie, że poszukiwane są teraz inne źródła paliw kopalnych zamiast rosyjskich. Ale jednocześnie jest to wyraźny sygnał dla świata, że naprawdę trzeba uniezależnić się od paliw kopalnych i reżimów, które je dostarczają. Staje się to kwestią bezpieczeństwa narodowego.
A jakie powinno być nasze nowe źródło energii? Energia jądrowa?
Energia jądrowa jest oczywiście największym źródłem czystej energii na świecie. W Stanach Zjednoczonych jedna piąta energii pochodzi z reaktorów jądrowych. Ze względu na nieciągłość źródeł takich jak wiatr i słońce trudno jest wyobrazić sobie przyszłość czystej energii bez atomu. Energia jądrowa zapewnia niezawodne źródła mocy podstawowej dla sieci elektroenergetycznych. Nadzieję dają także nowe technologie jądrowe tzw. czwartej generacji. Takie elektrownie są małe, modułowe i opierają się na pasywnych systemach bezpieczeństwa.
Nie wszystkie kraje wezmą jednak pod uwagę energię jądrową, nawet przy zastosowaniu nowych technologii. Niektóre po prostu energii atomowej nie potrzebują, tak jak Brazylia, Norwegia czy Kanada, bo opierają się na energii wodnej.
Trzeba jednak pamiętać, że wiele źródeł hydroenergetycznych będzie dotkniętych skutkami zmian klimatycznych.
Norwegia już ma problem z niskim poziomem wód z powodu globalnego ocieplenia!
Z perspektywy europejskiej i amerykańskiej energetyka jądrowa powinna być poważnie brana pod uwagę, ale nie wszędzie warto próbować. Wszystko zależy od kraju, energia jądrowa nie jest rozwiązaniem dla każdego miejsca.
Wspomniałeś o autorytarnej szkole myślenia, ale jest też socjalistyczna. Dyskutujesz o transformacji tylko w kontekście gospodarki kapitalistycznej.
Żyjemy w świecie w dużej mierze kapitalistycznym i musimy działać szybko. Dlatego piszę o kapitalizmie, a nie o socjalizmie czy feudalizmie. To świat, w którym będą wdrażane polityki publiczne. Ponadto, kapitalizm występuje w wielu formach. Jeśli chodzi o mnie, lubię myśleć w kategoriach „kierowanego kapitalizmu" (ang. guided capitalism), który dobrze wykorzystuje prywatne inwestycje i inicjatywę. Ale jest ukierunkowany na osiągnięcie ważnych celów społecznych, takich jak zdrowie publiczne, czyste powietrze i woda oraz czysta energia.
Taki „kierowany kapitalizm” może być źródłem dobrych polityk w transformacji ku czystej energii.
W książce wspomniałeś, że jesteś jednocześnie optymistą i pesymistą. Dlaczego?
Pesymistą, bo przed nami długa droga odchodzenia od paliw kopalnych, które są źródłem prawie 80 proc. globalnej energii. Dochodzi do tego aspekt polityczny i grupy interesów, które mogą stracić na transformacji. Są one bardzo potężne i dlatego jestem pesymistą.
Można też być optymistą, widząc, jak rządom udaje się realizować niektóre z ich polityk. Cele Porozumienia Paryskiego są realizowane, a kraje uruchamiają nowe poziomy współpracy, aby uniknąć najgorszych skutków zmian klimatycznych. Niestety, nadal jest to mniej niż oczekiwano. Jednak to właśnie dzięki tym porozumieniom i zmianom w systemach jesteśmy w lepszej sytuacji niż moglibyśmy być, gdyby nie podjęto żadnych działań.
*Daniel J. Fiorino jest dyrektorem założycielem Center for Environmental Policy i rezydentem-dyrektorem wykonawczym w School of Public Affairs na American University w Waszyngtonie. Wykłada na Wydziale Administracji Publicznej i Polityki, prowadzi zajęcia z zakresu polityki środowiskowej, energii i zmian klimatycznych, zrównoważonego rozwoju środowiska oraz zarządzania publicznego. Fiorino dołączył do American University w 2009 roku po zakończeniu kariery w amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA).
Ekologia
Chiny
Daniel J. Fiorino
emisje co2
handel emisjami
Kalifornia
Norwegia
samochody elektryczne
transformacja energetyczna
UE
USA
zielona energia
zmiana klimatu
Krzysztof Katkowski (ur. 2001) – socjolog, tłumacz, dziennikarz, poeta. Absolwent Universitat Pompeu Fabra w Barcelonie i Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z OKO.press, „Kulturą Liberalną”, „Dziennikiem Gazeta Prawna” i „Semanario Brecha”. Jego teksty publikowały m.in. „la diaria”, „Gazeta Wyborcza”, „The Guardian” „Jacobin”, , „Kapitàl noviny”, „Polityka”, „El Salto” czy CTXT.es.
Krzysztof Katkowski (ur. 2001) – socjolog, tłumacz, dziennikarz, poeta. Absolwent Universitat Pompeu Fabra w Barcelonie i Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z OKO.press, „Kulturą Liberalną”, „Dziennikiem Gazeta Prawna” i „Semanario Brecha”. Jego teksty publikowały m.in. „la diaria”, „Gazeta Wyborcza”, „The Guardian” „Jacobin”, , „Kapitàl noviny”, „Polityka”, „El Salto” czy CTXT.es.
Komentarze