Zbigniew Ziobro forsuje projekt zmian, który ma zachować jego wpływy w prokuraturze po zmianie rządu. Potężną władzę ma dostać jego „zaufany” Prokurator Krajowy Dariusz Barski. Prokuratura będzie miała większe prawa do inicjowania inwigilacji i ochrony ludzi obecnej władzy.
Na kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi nagle pojawił się projekt nowelizacji ustawy o sądach oraz nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego i karnego. Jego autorem jest ministerstwo sprawiedliwości. Projekt został zamieszczony na stronie Rządowego Centrum Legislacji, ale tak, żeby mało kto mógł go znaleźć.
Mylący jest też tytuł zmian w ustawach. Bo sugeruje zmianę przepisów procesowych i ustawy o sądach. I część prawników się na to już nabrała, chwaląc ministerstwo za przepisy dotyczące dalszej informatyzacji sądów.
Projekt ten jest klasyczną wrzutką legislacyjną. Bo najważniejsze są przepisy na końcu projektu, wprowadzające de facto uwłaszczenie się Zbigniewa Ziobry i jego ludzi na prokuraturze oraz dające im potężną władzę, w tym nad podsłuchami.
Najważniejszy w prokuraturze - nawet jeśli opozycja przejmie władzę - ma być obecny Prokurator Krajowy Dariusz Barski, który był świadkiem na ślubie Zbigniewa Ziobry. Prokuratorem Krajowym został rok temu, gdy ustąpił z tej funkcji Bogdan Święczkowski, który został wybrany przez PiS w Sejmie na sędziego TK Julii Przyłębskiej.
Ważny jest też schowany w środku projektu przepis ograniczający prawo obywateli do dochodzenia sprawiedliwości, które stawia prokuraturę nad sądem. Dzięki temu prokuratura będzie mogła do woli i bezkarnie odmawiać wszczęcia śledztw lub je umarzać, jeśli dotyczą ludzi obecnej władzy.
„Moim zdaniem projekt przygotowany przez ministerstwo sprawiedliwości ma na celu zabetonowanie tego, co jest obecnie w prokuraturze. Ten projekt świadczy o tym, że Ziobro nie zrozumiał idei niezależnej prokuratury” - mówi OKO.press prezes stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia Katarzyna Kwiatkowska.
Dodaje: „Ziobro nie chce stracić wpływów w prokuraturze i chce dalej ją kontrolować, poprzez lojalnych sobie prokuratorów. Po 1989 roku nie było takiej sytuacji, aby władzy wybranej w wyborach nie chciano oddać kontroli nad ważną instytucją państwa”.
Podobnie uważa prokurator Jacek Bilewicz z zarządu Lex Super Omnia. Mówi OKO.press: „Po co ten projekt? Po to by w przypadku zmiany władzy po wyborach nowy Prokurator Generalny był ubezwłasnowolniony. By nadal rządził Prokurator Krajowy [powołany przez obecną władzę - red.]. Ziobro chce zachować swoje wpływy i ludzi w Prokuraturze Krajowej”.
Kluczowe przepisy zmieniające ustawę o prokuraturze są na końcu tego projektu. I od razu można wyczuć intencje ich autora. Bo pierwsza proponowana zmiana dotyczy tego, że
Prokurator Generalny - jest nim z automatu minister sprawiedliwości, czyli polityk - może wydawać polecenia prokuratorom tylko za pośrednictwem Prokuratora Krajowego.
A jeśli ten nie będzie zgadzał się z poleceniem, będzie mógł wnosić o jego zmianę. Dziś Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro może sam wydawać polecenia. Tyle teoria. A co jeśli Prokurator Krajowy odmówi wykonania polecenia? Projekt nic o tym nie mówi.
Projekt pozbawia też Prokuratora Generalnego - który ma dziś dużą władzę - wielu kluczowych kompetencji lub je mocno ogranicza. Te kompetencje deleguje się na Prokuratora Krajowego. Czyli to również on będzie podejmował decyzje o stosowaniu wobec obywateli inwigilacji przez policję, CBA, Straż Graniczną, czy ABW.
Dziś inicjuje te czynności Prokurator Generalny.
Projekt idzie jeszcze dalej. Do inicjowania czynności operacyjno-rozpoznawczych upoważnia również zastępców Prokuratora Krajowego, w tym odpowiedzialnego za strategiczne wydziały zamiejscowe do spraw przestępczości zorganizowanej i korupcji (prowadzą najważniejsze śledztwa, w tym dotyczące polityków).
Czyli rozprasza się proces decyzyjny dotyczący najważniejszych śledztw, w których stosuje się m.in. podsłuchy.
Prokurator Krajowy Dariusz Barski będzie decydował też o sprawach kadrowych w prokuraturze. Uprawnienia w tym zakresie straci Prokurator Generalny.
Nie będzie on mógł już powoływać szefów prokuratur. Będzie to robić tylko Prokurator Krajowy, on będzie też ich odwoływać. Będzie też decydować o obsadzie Prokuratury Krajowej, w której są obecnie głównie „zaufani” kierownictwa prokuratury. Stronnicy Ziobry zachowają też nadzór nad kluczowymi śledztwami.
Ponadto tylko Prokurator Krajowy będzie decydować o delegowaniu prokuratorów do pracy w innych jednostkach, poza miejscem zamieszkania. To on będzie również decydował o tym, kto będzie rzecznikiem dyscyplinarnym.
To również ważna funkcja, bo dziś ścigają oni głównie niezależnych prokuratorów z Lex Super Omnia. To forma represji za krytykę prokuratury Ziobry.
Projekt zakłada, że Prokurator Generalny nadal będzie powoływał i odwoływał rzeczników dyscyplinarnych. Ale to Prokurator Krajowy będzie mu wskazywał kandydatów na to stanowisko. Będzie też potrzebna jego pozytywna opinia, jeśli Prokurator Generalny będzie chciał odwołać rzecznika dyscyplinarnego. Ponadto Prokurator Krajowy zyska prawo do inicjowania spraw dyscyplinarnych prokuratorów.
Ministerstwo sprawiedliwości, które przygotowało projekt, chce tak zabetonować obecną prokuraturę, że do ustawy o prokuraturze chce wpisać przepis o tym, że siedziba Prokuratury Krajowej ma być przy ulicy Postępu na warszawskim Mokotowie. Siedzibę za 136 milionów złotych kupiono tam za obecnej władzy. Ten przepis może wynikać z obaw, że po zmianie władzy budynek zostanie sprzedany.
Co ważne, nawet jak wybory wygra opozycja, to nie uda się jej odwołać obecnego Prokuratura Krajowego Dariusza Barskiego. Bo już obecna ustawa o prokuraturze mówi, że musi się zgodzić na to prezydent Andrzej Duda. Dotyczy to też pozostałych zastępców Prokuratora Generalnego.
Czyli jeśli nowy rząd będzie chciał przeprowadzić zmiany w prokuraturze, to będzie musiał poczekać do 2025 roku na nowego prezydenta.
Ujawniony teraz projekt zawiera jeszcze jedną groźną dla obywateli propozycję. Jest w nim schowana zmiana artykułu 330 kodeksu postępowania karnego. Dotyczy on prawa obywateli do składania do sądu subsydiarnych aktów oskarżenia w sytuacji, gdy prokuratura dwa razy odmówi śledztwa.
To ważny przepis, bo obecnie prokuratura często odmawia śledztwa lub je umarza, jeśli dotyczy to ludzi władzy.
Na tej podstawie subsydiarny akt oskarżenia złożył np. sędzia Paweł Juszczyszyn z Olsztyna, który oskarżył prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie i członka neo-KRS Macieja Nawackiego o niewykonywanie orzeczenia sądu, przywracającego go do pracy.
Dotyczy to też organizacji pozarządowych, które składają dziś zawiadomienia w różnych sprawach.
Taki subsydiarny akt oskarżenia złożyło stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Oskarżyło powiązaną z Rydzykiem Fundację Lux Veritatis, za nieudostępnienie informacji o przedsięwzięciach finansowanych ze środków publicznych.
W pierwszej instancji sąd skazał członkinię zarządu fundacji, ale wyrok uchylił sąd odwoławczy. Tadeusz Rydzyk uniknął wtedy kary. Zarówno ws. fundacji, jak i Nawackiego prokuratura wcześniej dwa razy odmówiła ich ścigania.
Teraz ministerstwo chce by o tym, kogo można oskarżyć, decydowała prokuratura. Bowiem będzie mogła odmówić przekazania akt sprawy do sądu, jeśli uzna, że subsydiarny akt oskarżenie nie został złożony przez osobę pokrzywdzoną.
Czyli to prokurator będzie decydować, kto jest pokrzywdzony. Na to będzie można złożyć odwołanie. Ale uwaga. Nie do sądu, tylko do prokuratora nadrzędnego. Czyli przepis de facto pozbawia obywateli prawa do ostatecznej kontroli sądowej decyzji prokuratury.
Prezeska stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia Katarzyna Kwiatkowska komentuje dla OKO.press: „Dziwnym jest to, że po siedmiu latach funkcjonowania tzw. dobrej zmiany; tuż przed wyborami pan Zbigniew Ziobro, chce oddać swoje ogromne kompetencje w zakresie ingerowania w prowadzone postępowania przygotowawcze i uprawnienia kadrowe. Chce je oddać Prokuratorowi Krajowemu, który jest jego bliskim współpracownikiem i był świadkiem na jego ślubie”.
Kwiatkowska podkreśla: „Szkoda, że minister Ziobro po wydaniu w 2017 roku przez Komisję Wenecką opinii o zmienionej wówczas ustawie o prokuraturze, nie wdrożył proponowanych w tej opinii zaleceń. Tam były istotne zalecenia dotyczące m.in. rozdziału stanowiska Prokuratora Generalnego i ministra sprawiedliwości. Jak również zapewnienia gwarancji dla niezależności prokuratorów”.
Prezes Lex Super Omnia ostrzega: „Jeśli dojdzie do uchwalenia tego projektu jako ustawy, to Prokurator Generalny nie będzie posiadał żadnych samodzielnych kompetencji władczych. I zamiast być strażnikiem praworządności będzie strażnikiem przysłowiowego żyrandola. Projekt zabiera mu kompetencje merytoryczne, kadrowe i dysponowanie budżetem Prokuratury Krajowej”.
Kwiatkowska mówi dalej: „Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Niepokojące jest przyznanie prawa do inicjowania czynności operacyjno-rozpoznawczych nie tylko Prokuratorowi Generalnemu, ale również Prokuratorowi Krajowemu i jego zastępcom, którzy mają nadzór nad departamentem ds. postępowania przygotowawczego oraz nad wydziałami ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji".
"W mojej ocenie tak szeroki zakres osób uprawnionych do inicjowania czynności operacyjno - rozpoznawczych w związku z toczącym się postępowaniem przygotowawczym, bez żadnych dodatkowych kryteriów, oznacza nic innego jak rozszerzenie inwigilacji obywateli. Należy zauważyć, że skrytykowała to w swojej opinii Komisja Wenecka”.
Podobnie uważa prokurator Jacek Bilewicz, z zarządu Lex Super Omnia. Mówi OKO.press: „Ten projekt ma pozbawić Prokuratora Generalnego możliwości kierowania prokuraturą. Straci on główne uprawnienia. Jak to zostanie uchwalone, to jego rolą będzie zatwierdzanie wzoru legitymacji prokuratora, czy ustalanie wysokości nagród. Resztę będzie musiał załatwić za pośrednictwem Prokuratora Krajowego. To będzie funkcja fasadowa”.
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Prokuratura Krajowa
Dariusz Barski
Jacek Bilewicz
praworządność
prokurator Katarzyna Kwiatkowska
Stowarzyszenie Prokuratorów Lex Super Omnia
ustawa o prokuraturze
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze