0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Afera Piebiaka to koniec narracji PiS o "czyszczeniu" sądownictwa z komunistycznych złogów i skorumpowanych sędziów. Awansowani przez Ziobrę sędziowie oraz jego zastępca, którzy owego "czyszczenia" mieli dokonać, brali udział w akcji hejtowania i zniesławiania sędziów. A jednak minister Ziobro z uporem godnym lepszej sprawy trzyma się opowieści o braku dekomunizacji po 1989 roku.

I brnie w absurdy - przez brak dekomunizacji w sądach komuniści nie tylko orzekają, ale także demoralizują tych, którzy karierę zaczęli po 1989 roku. A nawet tych, których awansował Ziobro.

Rządzą postkomuniści

Do tej pory politycy PiS przekonywali, że "reforma" sądownictwa jest niezbędna dlatego, że wymiar sprawiedliwości nie został zdekomunizowany po 1989 roku. W 2017 roku premier Mateusz Morawiecki w „Washington Examiner” tłumaczył zagranicy: "W 1989 roku podczas rozmów przy Okrągłym Stole pomiędzy komunistami i opozycją demokratyczną prezydentowi Jaruzelskiemu pozwolono na obsadzenie postkomunistycznych sądów sędziami z czasów komunizmu. Sędziowie ci dominowali w naszym wymiarze sprawiedliwości przez kolejne ćwierć wieku. Niektórzy z nich wciąż pracują". (OKO.press pisało, dlaczego cały ten wywiad składał się z manipulacji i nieprawd).

W kwietniu 2019 podczas wizyty w USA premier porównał zmiany w sądach do tego, co robił Charles de Gaulle we Francji z pozostałościami kolaboranckiego reżimu Vichy z okresu okupacji niemieckiej: „Dla mnie to jest taka sytuacja, którą możemy porównać z Francją w okresie post-Vichy".

„My zaczęliśmy robić to [przebudowywać system] 25 lat temu. Szkoda, że nie zaczęliśmy robić tego pięć lat czy pięć minut po rozpoczęciu transformacji, ale sędziowie postkomunistyczni, postkomunistyczni kapitaliści i politycy postkomunistyczni, zdobyli ten kraj. Był to zdobyty kraj do pewnego stopnia” - twierdził.

Dodał też, że cały system wymiaru sprawiedliwości jest skorumpowany. To miało usprawiedliwić czystki w sądach i zmiany w Sądzie Najwyższym, które PiS od 2017 roku wprowadza. Trzeba było starych sędziów zastąpić nowymi - nie skorumpowanymi i przede wszystkim nie postkomunistami.

Reakcja polskich sędziów była oczywista. OKO.press pisało o tym „Sędziowie mogą pozwać Morawieckiego za porównanie do hitlerowskich kolaborantów”.

Gdy w sierpniu 2019 wybuchła afera w ministerstwie sprawiedliwości, trzeba było zmienić retorykę. W pierwszych dniach politycy PiS przekonywali, że cała afera to porachunki i kłótnie w gronie „kasty” sędziowskiej.

Łukasz Piebiak, który według informacji Onetu, miał stać za akcją dyskredytowania przez anonimowych hejterów sędziów niechętnych władzy, został bardzo szybko zdymisjonowany. „Przyjmę dymisję Łukasza Piebiaka i uważam, że to kończy tę sprawę”, obwieścił premier. O propagandzie rządu w sprawie sędziów pisaliśmy tutaj:

Przeczytaj także:

Tymczasem Onet, a także „Gazeta Wyborcza” i OKO.press podają nowe informacje: w procederze zlecania hejtu na sędziów brało udział 12 sędziów związanych z dobrą zmianą. Byli to „nowi” sędziowie, którzy awansowali za rządów PiS - w teorii zdekomunizowani i moralnie bez zarzutu.

Ci, którzy mieli sądy zmieniać, są - według doniesień Onetu - odpowiedzialni za aferę:

  • Łukasz Piebiak był wiceministrem sprawiedliwości i podsekretarzem stanu od samego początku rządu PiS. Był nie tylko bardzo aktywny w procesie „reform” wymiaru sprawiedliwości (uczestniczył w komisjach Piotrowicza, na których przegłosowywano kolejne projekty), ale także szefem specgrupy, która zajmowała się dyscyplinarkami sędziów. Jego zadaniem zatem było - w założeniu PiS - „czyszczenie” wymiaru sprawiedliwości. Miał być głównym odpowiedzialnym za akcję szkalowania sędziów.
  • Jakub Iwaniec: pracę w ministerstwie sprawiedliwości rozpoczął w lipcu 2017, tuż po tym, jak zatarła się kara nagany, którą dostał w 2012 roku i tuż przed „reformami” sądownictwa. Blisko współpracował z Piebiakiem.
  • Konrad Wytrykowski: od września 2018 członek Izby Dyscyplinarnej SN, która ma oceniać sędziów. Jego kariera zdecydowanie przyspieszyła w 2017 roku. Miał być pomysłodawcą akcji wysyłania pocztówek do Małgorzaty Gersdorf z hasłem "wypierdalaj".
  • Jarosław Dudzicz: członek nowej Krajowej Rady Sądownictwa. W listopadzie 2017 Ziobro mianował go prezesem Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim.
  • Rafał Stasikowski: jego kariera - jak wielu sędziów z tej listy - przyspieszyła w 2017 roku. W marcu 2019 został sędzią warszawskiego Naczelnego Sądu Administracyjnego.
  • Maciej Nawacki: członek nowej Krajowej Rady Sądownictwa i przewodniczący Komisji ds. reformy wymiaru sprawiedliwości KRS. Jest autorem skargi do UODO, dzięki której Kancelaria Sejmu nie publikuje nazwisk osób, które poparły kandydatów do nowej KRS. On sam przyznał, że podpisał się na swojej liście.
  • Tomasz Szmydt: do 2018 roku członek specgrupy od dyscyplinowania sędziów i dyrektor działu prawnego KRS.
  • Arkadiusz Cichocki: wcześniej na delegacji w ministerstwie, potem prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach. Od marca 2019 w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach. Według doniesień „Faktu” miał płacić Emilii za szkalowanie sędziów.

Jak wyjaśnić, że ci nowi, którzy mieli reformować sądy, złamali wszystkie zasady obowiązujące sędziów?

Minister Zbigniew Ziobro dodaje więc do narracji nowe elementy. Podczas obchodów europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych 23 sierpnia zaczyna od narracji, że to kłótnia wewnątrz środowiska sędziów, a PiS nic do tego nie ma.

„Podziały w dobie dzisiejszych spraw, które dzieją się w mediach, doprowadziły do gorszących sytuacji. Sytuacji, kiedy ludzie reprezentujący to samo środowisko sędziowskie, wywodzący się z tych samych sędziowskich stowarzyszeń, ludzie, którzy często byli jako sędziowie nie tylko kolegami w wymiarze zawodowym - spotykali się w pokojach sędziowskich, na salach rozpraw, ale też spędzali razem wiele prywatnego czasu, byli w relacjach przyjacielskich używają wobec siebie niegodnych argumentów".

Potem dodaje nowy element - zarażenie młodych przeszłością starych:

"Brak napiętnowania nieprawości miał destrukcyjny skutek i rzutuje w wymiarze kulturowo-mentalnym na to, co dzieje się dziś. Wpływa demoralizująco także na osoby, które zaczynały karierę sędziowską po 1989 roku. Utwierdzał część środowiska sędziowskiego w przekonaniu, że ma prawo cieszyć się pewnymi wyjątkowymi przywilejami i stoi ponad zwykłymi obywatelami, którzy w identycznej sytuacji byliby zawsze pociągnięci do odpowiedzialności".

Przypominamy ministrowi Ziobrze (rocznik 1970, więc może nie wie, że w komunistycznej Polsce uczyli młodych i orzekali sędziowie, którzy studia kończyli w II RP, a ich z kolei uczyli sędziowie austriaccy, niemieccy o rosyjscy.

Więc ten łańcuszek złych wpływów może minister wykorzystać w miarę jak afera Piebiaka będzie się nieuchronnie rozwijać. Brak deimperializacji sędziów w II RP - to dobrze brzmi.

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze