Ryby wyłowione z Kanałów Gliwickiego i Kędzierzyńskiego miały uszkodzone skrzela i czerwone wybroczyny u nasady płetw. Dokładnie tak, jak te, które zginęły w kwietniu, zatrute toksynami wydzielanymi przez złotą algę. Wojewoda zwołał sztab kryzysowy
W Kanale Gliwickim zginęły m.in. płocie, okonie, leszcze, liny i szczupaki. Nie wiemy, ile straciliśmy drobnych ryb, które nie wypływają na powierzchnię. W sobotę 10 czerwca 2023 wyłowiono 450 kilogramów ciał martwych ryb. W niedzielę – 370. „Potwierdziliśmy od razu, że to jest złota alga” – mówi w rozmowie z OKO.press prof. Bogdan Wziątek, przewodniczący Rady Naukowej przy Zarządzie Głównym Polskiego Związku Wędkarskiego.
Członkowie Polskiego Związku Wędkarskiego w sobotę udokumentowali, jak wyglądały martwe ryby wyławiane z Kanału Gliwickiego i Kędzierzyńskiego (który łączy Gliwicki z Zakładami Azotowymi w Kędzierzynie-Koźlu). Na zdjęciach widać, że mają uszkodzone skrzela i czerwone wybroczyny u nasady płetw.
To, jak wyjaśnia prof. Wziątek, oznaka zatrucia ryb toksynami wydzielanymi przez złote algi – których zakwit doprowadził do zeszłorocznej katastrofy w Odrze. Przypomnijmy: wyłowiono wtedy w sumie ok. 250 ton ciał martwych ryb, zginęły również bezkręgowce. Badania naukowców z Uniwersytetu Szczecińskiego dowiodły, że straciliśmy ok. 80 proc. odrzańskich małż.
Takie same objawy – zniekształcone skrzela i poparzenia – prof. Wziątek zaobserwował u ryb wyłowionych z Kanału Gliwickiego pod koniec kwietnia. Badania próbek wody potwierdziły wtedy podejrzenia. „W wodzie i komórkach alg jest duża zawartość prymnezyn (toksyn – od aut.). W ostatniej sekcji Kanału Gliwickiego już produkują toksyny, które zabijają ryby. Pytanie, ile ryb tam w ogóle zostało. Widok martwych ciał nie jest spektakularny, bo tam po prostu nie ma co ginąć. Jeszcze gorsza jest sytuacja bezkręgowców. Na kamieniach widać ich bardzo mało, co wskazuje na niemal całkowitą degradację tej biocenozy" – mówił prof. Wziątek.
Co więcej, Wody Polskie w swoich raportach dotyczących stanu Odry (Kanał Gliwicki wpływa do niej na wysokości Kędzierzyna-Koźla) stwierdziły obecność toksyn już w lutym 2023. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Teraz, w drugi weekend czerwca, badania próbek również potwierdziły obecność algi – choć początkowo Ministerstwo Klimatu i Środowiska próbowało temu zaprzeczyć, podając wyniki badań wody sprzed kilku dni. W sobotę opublikowało oświadczenie, w którym czytamy: „Badania Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (GIOŚ) z 7 czerwca br., realizowane w ramach monitoringu interwencyjnego, nie wskazują na obecność złotej algi. Badania nie wskazują również na obecność w wodzie wyrzucanych przez algę toksyn”.
Dzień później, w niedzielę, służby przyznały, że złota alga jednak jest. „Glon mógł się przemieścić wraz z nurtem” – czytamy w komunikacie z niedzieli, 11 czerwca. Tego samego dnia wojewoda opolski Sławomir Kłosowski zwołał sztab kryzysowy. Z jego komunikatu wynika, że zlecił kolejne badania próbek wody i kontrolę pozwoleń wodnoprawnych na zrzuty wody do kanałów.
"Wojewoda uzgodnił z Komendą Wojewódzką Państwowej Straży Pożarnej pilne rozpoczęcie natleniania wody na tych odcinkach kanału, na których stwierdzono najniższy poziom nasycenia tlenem, który mógł być przyczyną śnięcia.
W przypadku utrzymywania się niekorzystnej sytuacji wojewoda opolski rozważa również wprowadzenie zakazu korzystania z wód Kanału Gliwickiego"
- czytamy.
Również resort środowiska sugerował, że zbyt niski poziom nasycenia wody tlenem – a nie obecna w wodzie złota alga – jest przyczyną śnięcia. Ministra Anna Moskwa poinformowała, że wyniki badań wody oraz ryb poznamy jeszcze dziś (12 czerwca).
„Wstępne analizy wskazują na gwałtowny spadek tlenu, miejscami do 45 proc.” – napisali na Twitterze przedstawiciele Ministerstwa.
„To nie jest wartość letalna dla gatunków, które padły w kanałach Gliwickim i Kędzierzyńskim. Wartość powodująca śnięcia to poniżej 30 proc. nasycenia” – wylicza prof. Bogdan Wziątek. „Spadek nasycenia tlenem może być wtórnym skutkiem działania złotej algi. Woda jest ciepła, padły w niej ryby, a te śnięcia i rozkładająca się padlina mogły spowodować spadek natlenienia” – wyjaśnia.
Temperatury wody były w weekend bardzo wysokie – co sprzyja rozwojowi złotej algi. W najcieplejszym momencie w punkcie pomiarowym Marina Gliwice zanotowano 22,7°C (11 czerwca o godz. 17).
Tymczasem ministra klimatu Anna Moskwa w Radiu Zet przekonywała, że „udało się zrobić wszystko, co mogliśmy, by zapobiec powtórzeniu się katastrofy z ubiegłego roku”. Nie wyklucza jednak, że mimo wszystko ponownie dojdzie do takiej tragedii, jak latem 2022.
W rozmowie na antenie Radia Zet wyliczała: „Została zwiększona retencja w kopalniach, by zrzuty dostosowywać do parametrów wody i temperatury powietrza. Mamy dobry monitoring, widzimy, gdzie zbliża się zagrożenie. Jeśli pojawia się w starorzeczach–odcinamy zbiornik”.
Tak stało się w maju w starorzeczu Odry w miejscowości Januszkowice (woj. opolskie) i w zbiorniku Czernica. Po stwierdzeniu tam pierwszych śnięć i obecności złotej algi, połączenie zbiorników z głównym korytem Odry odizolowano specjalną siatką.
Pod koniec maja ministerstwo klimatu chwaliło się testami nowych metod neutralizacji złotej algi. Próby przeprowadzono na dwóch śluzach na Kanale Gliwickim. Na śluzie Sławęcice dozowany był nadtlenek wodoru, a na śluzie Nowa Wieś użyto koagulantu, czyli środka powszechnie stosowanego do rekultywacji jezior. „Próby laboratoryjne z użyciem dwóch preparatów były obiecujące, dlatego resort klimatu i środowiska prowadzi obecnie działania w terenie z udziałem odpowiednio przeszkolonych służb” – informował resort.
To wszystko jednak za mało. Środki neutralizujące czy oddzielanie siatką starorzeczy pomagają, jednak nie rozwiązują głównego problemu: dużego zasolenia Odry, spowodowanego zrzutami wód pokopalnianych oraz ścieków. To właśnie zasolenie, w połączeniu z niskim stanem wody i wysoką temperaturą stworzyło w ubiegłym roku idealne warunki dla zakwitu alg.
„Zmarnowano 10 miesięcy od początku katastrofy na próby tuszowania winnych i czekanie na cud. Zamiast zacząć działać od razu, teraz wykonuje się manewry w chorym pośpiechu. To klejenie dętki na ślinę” – komentuje prof. Wziątek. "Wierzę, że takie rozwiązania, jak zastosowanie koagulantu czy wody utlenionej, pomogą, ale jeszcze nie teraz.
Metody, które testuje Ministerstwo, mogą być skuteczne na razie tylko w teorii.
Zastosowanie ich w praktyce to zupełnie inna sprawa. Nie ma rozpoznanej metody, która działałaby w konkretnych miejscach. Próby były prowadzone na śluzie, na stojącej wodzie. A jak sprawdzą się w terenie?„- zastanawia się naukowiec. ”Wciąż kuleje również nadzór, skoro złota alga miała napłynąć z nurtem do Kanałów Gliwickiego i Kędzierzyńskiego. To znaczy, że nie wykryto jej wcześniej. Nie mamy chociażby obserwacji z drona, która wykryłaby zmiany koloru wody" – dodaje.
Na zdjęciu: akcja natleniania wody w Kanałach Gliwickim i Kędzierzyńskim/Opolski Urząd Wojewódzki
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze