Minister Czarnek krzyczy, że jego rolą jest wyrzucenie ze szkoły ideologii. Ale najnowsze podręczniki Wychowania do Życia w Rodzinie to czysta ideologia: zniechęcanie do antykoncepcji oraz in vitro, stereotypy płciowe, wygumkowanie osób LGBT
21 lipca 2021 opozycja próbowała w Sejmie odwołać ministra edukacji Przemysława Czarnka. Wniosek przepadł, za pozostawieniem Czarnka na stanowisku zagłosowało 236 posłów - PiS, Solidarnej Polski, Porozumienia i Kukiz'15.
Wniosek opozycji jest jednak dobrą okazją do pokazania - po raz kolejny - jak szkodliwe i zideologizowane są treści przekazywane w szkole ministra Czarnka. Pisaliśmy dużo m.in. o Lex Czarnek - ustawie, która ma znacząco zwiększyć rolę kuratorów w oświacie kosztem dyrektorów szkół:
Posłowie PiS bronili Przemysława Czarnka jak niepodległości. Jednym z argumentów na rzecz ministra było "oczyszczenie szkoły z ideologii". Premier Morawiecki mówił: "Nie godzimy się lewacką ideologię w szkole. Szkoła ma być neutralna światopoglądowo".
Jest dokładnie odwrotnie - etyka seksualna Kościoła katolickiego, jedna z wielu funkcjonujących w przestrzeni publicznej, za rządów PiS staje się etyką instytucjonalną, uniwersalną w polskiej szkole.
Oczywiście, agenda katolicka była realizowana w polskiej szkole od zawsze. Jednak minister Czarnek jest najbardziej zdecydowanym promotorem katolickiej etyki seksualnej, która zakłada m.in. piętnowanie aborcji, promowanie "naturalnych metod planowania rodziny" kosztem antykoncepcji, sprzeciw wobec in vitro. Bije w tym na głowę poprzedników.
W tym roku minister objął patronatem m.in. trzy wydarzenia:
Kongres realizuje środowisko, które ma monopol na wydawanie podręczników WDŻ (żadne inne nie mają zgody resortu edukacji). To Wydawnictwo Rubikon i osoby skupione wokół portalu www.wdz.edu.pl. Kongres odbywa się co roku, ale tym razem minister objął go patronatem, a nawet zjawił się na nim osobiście. Podczas kongresu obiecał, że podniesie rangę zajęć wychowania do życia w rodzinie.
I poczynił już ku temu odpowiednie kroki:
Co przekazują najnowsze podręczniki do WDŻ - zaaprobowane już po 2017 roku, gdy przyjęto nową podstawę programową? Samą podstawę, także kuriozalną w wielu fragmentach, analizowaliśmy tutaj:
W związku z tą podstawą zaakceptowano nowe podręczniki do WDŻ dla klas 4-8 SP i 103 LO. Nowe-stare, bo ich autorką jest wciąż Teresa Król. I wciąż noszą nazwę "Wędrując ku dorosłości" i wciąż wydaje je Wydawnictwo Rubikon. W nowej wersji po 2017 roku jednak współautorką większości podręczników jest Magdalena Guziak-Nowak, dyrektorka ds. edukacji i sekretarz zarządu w Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka. I prowadząca galę rozdania nagród im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki w konkursie "Pomóż ocalić życie bezbronnemu" (pisaliśmy o konkursie tutaj). Guziak-Nowak ma także misję kanoniczną do nauczania o etyce życia małżeńskiego, jest dziennikarką Przewodnika Katolickiego.
Idealnym modelem, do którego chcą młodzież przekonać autorki podręczników, jest małżeństwo jako jedyna forma związku, która nie używa antykoncepcji, nigdy nie decyduje się na aborcję oraz z seksem czeka do ślubu. Jeżeli małżonkowie są niepłodni, idą do kliniki naprotechnologicznej. W podręcznikach praktycznie nie pada kwestia związków jednopłciowych, czy w ogóle osób LGBT. Jak się domyślamy, takie osoby i ich problemy dla systemu nie istnieją.
W tekście omawiamy podręczniki dla szkół podstawowych i ponadpodstawowych dopuszczone do użytku przez MEiN oraz "Scenariusz lekcji" przypisany do podręcznika "Wędrując ku dorosłości" dla klas 2. szkół ponadpodstawowych autorstwa Barbary Charczuk.
W omawianych podręcznikach znajdziemy twarde rozróżnienie na "metody rozpoznawania płodności" i antykoncepcję.
W "Scenariuszach lekcji" do podręcznika "Wędrując ku dorosłości" dla 2 kl. szkół ponadpodstawowych określono główny cel zajęć o antykoncepcji: "Uświadomienie skutków antykoncepcji w aspekcie medycznym, psychologicznym i moralnym".
A po lekcji uczennica i uczeń "uświadamia sobie, że antykoncepcyjny sposób myślenia i działania wpływa na osobisty stosunek do płodności i rodzicielstwa".
Dla porównania rozdziałowi o metodach naturalnych przyświeca inny cel: "Uświadomienie wartości wynikających ze stosowania metod rozpoznawania płodności".
Zarówno metody antykoncepcyjne, jak i naturalne metody planowania ciąży są omówione bardzo szczegółowo. Według autorek naturalne metody są tak samo skuteczne jak antykoncepcja, ale nie mają skutków ubocznych, to metody ekologiczne i naturalne. Przytoczona jest historia 28-letniej Natalie, która opisuje straszne skutki pigułek antykoncepcyjnych. Natalie doznała udaru po zażyciu dziennej dawki pigułek, "dostępnych także w polskich aptekach".
W podręczniku do 2. klasy LO znajdziemy podrozdział o tym, że antykoncepcja nie zapobiega aborcji. Dlaczego?
"Po pierwsze, hormonalne pigułki antykoncepcyjne powodują pewien odsetek wczesnych aborcji ze względu na swoje działanie wczesnoporonne. Po drugie, stosowanie antykoncepcji sprzyja przygodnym kontaktom seksualnym w nietrwałych relacjach. Po trzecie, mentalność antykoncepcyjna ułatwia akceptację aborcji".
Jak się okazuje, z antykoncepcją wiążą się "dylematy etyczne" i małżonkowie muszą ją dobrze rozważyć.
Ciekawym zabiegiem jest zaliczenie niektórych środków antykoncepcyjnych do środków wczesnoporonnych. Chodzi rzecz jasna o kwestię "zagnieżdżenia". WHO uznaje, że początkiem ciąży jest zagnieżdżenie się zarodka. Według etyki katolickiej życie zaczyna się od połączenia komórki jajowej z plemnikiem. Dlatego też część środków antykoncepcyjnych autorki podręcznika zaliczają do środków wczesnoporonnych - czyli pomagających w aborcji. Są to spirala i antykoncepcja awaryjna.
Używanie antykoncepcji oznacza zatem "zabicie" dziecka na wczesnym etapie jego rozwoju.
W "Scenariuszach lekcji" czytamy, co powinien powiedzieć nauczyciel na koniec lekcji:
W podręczniku dla klasy 8. czytamy: "Wybór między antykoncepcją, a metodami naturalnego planowania rodziny jest wyborem postawy życiowej. Stosowanie środków antykoncepcyjnych jest uzależnieniem losu kobiety i dziecka od techniki i farmacji.
Jeżeli ciąża zaistnieje, kobieta przenosi odpowiedzialność za ten fakt na lekarza lub producenta. Czuje się oszukana, a dziecko nazywa wpadką.
Wybór naturalnych metod planowania rodziny jest wzięciem osobistej odpowiedzialności za prokreację. Jeśli dojdzie do nieplanowanej ciąży, kobieta i mężczyzna są świadomi, że to skutek błędu popełnionego przez nich. Sprzyja to akceptacji poczętego życia".
Co do tego ostatniego - nie jesteśmy pewni...
Oto slajdy dołączone do "Scenariuszy lekcji":
To cytat z Matki Teresy z Kalkuty, który przyświeca rozdziałowi o aborcji.
Nie trzeba nawet wyjaśniać, w jakim świetle przedstawiona jest aborcja, skoro autorki ledwo tolerowały antykoncepcję. Co ciekawe, gdy książki były akceptowane przez MEiN, aborcja w trzech przypadkach wciąż była w Polsce legalna. I nadal jest w przypadku zagrożenia zdrowia i życia matki, oraz gdy pochodzi z przestępstwa. Ale te okoliczności nie istnieją w podręczniku.
W podręczniku dla klasy 2. dowiadujemy się, że "kobieta zgłaszająca się »na zabieg« jest już matką, czy tego chce, czy nie. Często nie uświadamia sobie, że serce małego człowieka bije od dłuższego czasu, że ma on rączki i nóżki, porusza się, odczuwa ból".
W "Scenariuszach lekcji" dla klasy 2. czytamy:
W podręczniku dla klasy 2. czytamy:
"Już w trakcie wykonywania sztucznego poronienia, występuje ryzyko ciężkich powikłań: krwotoku, przebicia macicy, zakażenia. Zwiększa się ryzyko patologii kolejnych ciąży. Częstym efektem tych powikłań jest niemożność donoszenia ciąży lub trwała niepłodność".
Z podręcznika dowiadujemy się także, że najczęstszą metoda przerywania ciąży w Polsce jest "skrobanka" (tak nazywają ją autorki), stosowana podczas pierwszych trzech miesięcy.
To absurd. W podręczniku nie ma nawet mowy o aborcji farmakologicznej, bezpiecznej metodzie przerywania ciąży, stosowanej do 12. tyg. ciąży. I stosowanej bardzo często, szczególnie teraz, gdy TK Julii Przyłębskiej praktycznie zakazał aborcji w Polsce. Za granicą jest to jedna z najszerzej stosowanych metod przerywania ciąży.
W podręczniku pojawia się także informacja o syndromie postaborcyjnym, czy poaborcyjnym. Według wiarygodnych badań nie istnieje coś takiego - aborcja nie zwiększa możliwości wystąpienia zaburzeń psychotycznych. Nie znaczy to oczywiście, że po zabiegu aborcji nie mogą wystąpić zaburzenia lub problemy psychiczne - mogą, jak po każdym doświadczeniu życiowym. Pisaliśmy o tym szczegółowo tutaj:
Autorki podręcznika powołują się na enigmatyczne "Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatrów". Nie znalazłam takiego stowarzyszenia. Autorki przepisały po prostu tę nazwę od prof. Marii Ryś z publikacji "Zespoły zaburzeń po przerwaniu ciąży". Jeżeli to Marii Ryś się pomyliło i chodzi jednak o Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, to uznało ono, że nic nie wskazuje na istnienie syndromu. Więcej na stronie Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Wśród celów lekcji o niepłodności znajdziemy takie: "Uczeń wie, że naprotechnologia to długotrwały, ale skuteczny sposób leczenia niepłodności. Uczeń rozumie, że sztuczne zapłodnienie niesie konsekwencje zdrowotne i dylematy etyczne" ("Scenariusze lekcji").
"In vitro wydaje się dobrym rozwiązaniem problemu niepłodności. Mimo to wielu lekarzy i etyków krytykuje procedurę sztucznego zapłodnienia", napominają autorki w podręczniku dla klasy 2. w rozdziale o niepłodności. Dlaczego? In vitro jest niebezpieczne dla zdrowia kobiety, zdrowia dziecka. No i oczywiście wywołuje dylematy etyczne.
"Efektem procedury bywają powikłania w trakcie ciąży, porodu, a także poważne choroby wątroby, zakrzepica żylna i tętnicza, nowotwory" - czytamy. Z kolei dzieci w wieku dwóch lat, jak mieli zbadać naukowcy, poczęte w wyniku metod wspomaganego rozrodu miały "znacznie niższe wskaźniki rozwoju psychomotorycznego".
Co więcej, śmierć niewykorzystanych zarodków stawia pod etycznym znakiem zapytania tę metodę.
Co innego neprotechnologia. Jest bezpieczna, etyczna i bardzo skuteczna. "Leczenie naprotechnologiczne przynosi efekty także u par, które wcześniej bezskutecznie poddawały się procedurze in vitro".
Jak jest naprawdę? Pisaliśmy o tym szeroko w tekście o miejskich programach in vitro:
Dla autorek podręczników rodzina oznacza małżeństwo. Tylko w rodzinie, czyli w małżeństwie, rodzą się dzieci, czy może - tylko tam może dojść do decyzji o posiadaniu dzieci. Są bowiem rozdziały mówiące o wpadkach, samotnym macierzyństwie i o tym, jak sobie radzić w takich sytuacjach.
Nie ma jednak mowy o tym, że dziecko może być chciane i wyczekane w rodzinach, które nie są małżeństwem.
W podręczniku do klas 8. czytamy:
"Każde małżeństwo musi dokonać wyboru metody planowania rodziny" (zdanie to zresztą następuje bezpośrednio po konstatacji, że wybór antykoncepcji to uzależnienie kobiety od farmacji).
W każdym przypadku, gdy mowa o zakładaniu rodziny, mowa o "małżonkach". W podręczniku dla klasy 8.:
"Współżycie jest i powinno być przyjemne. W małżeństwie, w którym jedna osoba nie odczuwa przyjemności, z pewnością jest coś nie w porządku". W podręczniku dla klas 2. LO następuje długi wywód o gotowości do współżycia seksualnego. W podsumowaniu czytamy:
"Z powyższych rozważań można wyciągnąć wniosek, że najwłaściwsze warunki do inicjacji seksualnej tworzy stały związek, czyli małżeństwo".
Znajdziemy też długi rozdział o skutkach - szczególnie dla kobiet- przedwczesnej inicjacji seksualnej.
W podręcznikach prawie nie ma mowy o osobach LGBT. Homoseksualizm pojawia się w kontekście wirusa HIV: "W początkach epidemii uważano, że problem AIDS dotyczy jedynie takich grup jak prostytutki, narkomani, czy homoseksualiści. Dziś wiadomo, że bardziej prawidłowe jest mówienie o ryzykownych zachowaniach: nie jest ważne, do jakiej grupy człowiek należy" (Kl. 8)
W podręcznikach dojrzewanie płciowe przedstawione jest jako dojrzewanie do bycia heteroseksualną kobietą lub heteroseksualnym mężczyzną. Nie ma trzeciej opcji. W podręczniku dla klasy 1. LO czytamy tekst w ramce:
"Życie w zgodzie z własną płcią polega na zadowoleniu z niej i widzeniu w niej wartości, bez pogardzania osobami płci odmiennej". I tyle.
W podręczniku dla klasy 8. czytamy: "Współcześnie obserwuje się występowanie trudności w identyfikacji z własną płcią. (...) Przyczyn trudności może być wiele:
I dalej: "Wzmacnianie identyfikacji z własną płcią odbywa się podczas zabaw, kiedy dzieci odgrywają role mamy, taty, żony, męża".
I na sekundę pojawia się homoseksualizm: "Z początkiem okresu dojrzewania pojawia się zainteresowanie drugą płcią. Bywa, że dojrzewającemu chłopcu imponuje starszy kolega, dziewczyna czuje autentyczne zakochanie w swojej wychowawczyni.
Takie sytuacje mogą budzić w młodych ludziach niepokój, czy nie są to przejawy skłonności homoseksualnych".
Autorki uspokajają: "Faza homofilna jest typowa dla okresu dojrzewania, najczęściej mija z pierwszym zakochaniem heteroseksualnym". I tyle. Osoby LGBT+ nie istnieją.
Heteroseksualne kobiety i heteroseksualni mężczyźni mają także swoje określone cechy. Mimo że autorki wspominają o stereotypach płciowych, których nie należy powielać, same to robią.
W podręczniku dla klasy 8.:
"Zauważamy więc, że w psychice kobiecej dominuje pragnienie miłości będące ważną potrzebą do zaspokojenia. Kobieta pragnie spotkać mężczyznę, który byłby mężem i ojcem jej dzieci - dobrym opiekuńczym, wiernym. Zwykle ma silnie rozwinięty zmysł opiekuńczy, co przejawia się w tendencji do matkowania nie tylko swoim dzieciom, ale potrzebującym i słabszym. Kobiece serce jest zdolne do empatii, wrażliwości na ludzką biedę, przemoc. (...)
Mężczyźni są na ogół bardziej stali emocjonalnie. Bardziej niż współpraca interesuje ich efekt końcowy. Często mają uzdolnienia techniczne, mechaniczne. Powszechnie uważa się, że mężczyźni sprawniej podejmują decyzje, nie dzielą włosa na czworo".
Edukacja
Przemysław Czarnek
Ministerstwo Edukacji i Nauki
edukacja seksualna
Wychowanie do życia w rodzinie
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze