Powstała społeczna mapa online wycinek w Polsce „Zanim wytną Twój las”. Jej autorami są Marta Jagusztyn i Grzegorz Jakacki związani z inicjatywą „Lasy i Obywatele”.
„Przygotowaliśmy mapę, na której informacje o wielkości i miejscu wycinek są wyrażone prostym, jasnym dla przeciętnego odbiorcy językiem” – mówi OKO.press Jagusztyn.
„Wierzymy, że dostęp do tych danych powinien być możliwie jak najbardziej otwarty, ponieważ to informacje dotyczące ważnego dobra wspólnego jakim są lasy. […] To są Lasy Państwowe, czyli nasze, wspólne. Dlatego mamy prawo do rzetelnej informacji na temat tego, co się z tymi lasami ma dziać i jak one są zarządzane” – dodaje.
„Co ciekawe, LP mają lepszy, bardziej przejrzysty system wizualizacji tych danych, ale pozostaje on jedynie do użytku wewnętrznego i nie jest udostępniany obywatelom i obywatelkom” – zwraca uwagę Jakacki.

Przygotowana mapa jest użytecznym narzędziem dla wszystkich tych, którzy są zainteresowani obroną swoich lokalnych lasów przed wycinkami. Niżej cała rozmowa z aktywistami o ich projekcie.
Robert Jurszo, OKO.press: Po co zrobiliście mapę „Zanim wytną Twój las”? Przecież dane o wycinkach są już dostępne na stronie Banku Danych Leśnych, którą prowadzą Lasy Państwowe.
Marta Jagusztyn: To prawda, że można je tam znaleźć i nasza mapa je wykorzystuje. Ale informacje w Banku Danych Leśnych są wyrażone w fachowej leśniczej terminologii. Zaś same dane o wysokości wycinek nie są podane wprost, ale trzeba je „wyklikać” w złożonym, fachowym menu i przebrnąć przez skomplikowaną tabelę opisu taksacyjnego. To wszystko jest niezrozumiałe dla człowieka, który nie jest leśnikiem.
Właśnie dlatego przygotowaliśmy mapę, na której informacje o wielkości i miejscu wycinek są wyrażone prostym, jasnym dla przeciętnego odbiorcy językiem.
Wierzymy, że dostęp do tych danych powinien być możliwie jak najbardziej otwarty, ponieważ to informacje dotyczące ważnego dobra wspólnego jakim są lasy. Przecież zajmują blisko 30 proc. naszego kraju a w dobie zmian klimatycznych są zasobem kluczowym. To są Lasy Państwowe, czyli nasze, wspólne. Dlatego mamy prawo do rzetelnej informacji na temat tego, co się z tymi lasami ma dziać i jak one są zarządzane.
Grzegorz Jakacki: Co ciekawe, Lasy Państwowe mają lepszy, bardziej przejrzysty system wizualizacji tych danych, ale pozostaje on jedynie do użytku wewnętrznego i nie jest udostępniany obywatelom i obywatelkom.
Co dokładnie jest na waszej mapie i jak ją należy czytać?
GJ: Mapa obrazuje wycinki określone w bieżących planach urządzenia lasu (PUL), czyli w kluczowych dokumentach, którymi posługuje się 430 nadleśnictw w Polsce. PUL-e powstają na okres 10 lat i nadleśnictwa przygotowują je w swoich własnych cyklach. To znaczy, że część wycinek, które pokazuje nasza mapa już miała miejsca a część dopiero zostanie przeprowadzona, ale dla każdego nadleśnictwa są to rębnie z obowiązującego 10-letniego planu. Dane o rębniach planowanych na bieżący rok są w posiadaniu Lasów Państwowych, ale my nie mamy do nich dostępu.
MJ: Zdecydowaliśmy się na mapie zamieścić tylko informacje o tzw. rębniach. Rębnie, w języku potocznym wycinki, to takie działania, które prowadzą do wycinki wszystkich bądź prawie wszystkich drzew w danej części lasu. Zrezygnowaliśmy z zaznaczania trzebieży, czyli przecinek, cięć pielęgnacyjnych, które też polegają na wycięciu części drzew, ale nie prowadzą do całkowitego usunięciu fragmentu lasu.
Zależało nam również, by informacje o rodzaju wycinek były podane jak najbardziej zrozumiałym, obrazowym językiem.
Przykładowo, jeśli piszemy, że w jakimś leśnym pododdziale leśnicy zrobią rębnię gniazdową, to w osobnej ramce wyjaśniamy, że jest to taki rodzaj wycinki, który polega na wycięciu „dziur” zajmujących 30-40 proc. całego drzewostanu na tym terenie, z których każda ma powierzchnię do 0,5 ha. Zaznaczamy, że reszta drzew – jednorazowo lub stopniowo – zostanie na taki terenie wycięta w okresie najbliższych 10-15 lat.

Powiedzieliście wcześniej, że LP mają bardziej czytelny system wizualizacji danych o wycinkach, ale jest on tylko na użytek leśników. Dlaczego LP nie chcą prezentować danych o wycinkach w tak prosty i jasny sposób, jak wy to zrobiliście? Przecież informacje o wycinkach, szczególnie tych w lasach podmiejskich, są ważnym społecznie tematem.
MJ: Lasy Państwowe po prostu nie potrafią rozmawiać z ludźmi, ze społeczeństwem, mają w tym obszarze poważne braki kompetencyjne, więc informacje o wycinkach wolą trzymać w swoim systemie, a jeśli je komunikują, to hermetycznym językiem. Problem leży już w samym systemie kształcenia leśników. Na studiach dowiadują się, że Lasy Państwowe wszystko robią dobrze a sama wiedza leśnicza jest niepodważalna.
Potem trafiają do pracy w leśnictwach i nadleśnictwach, gdzie kultura korporacyjna dalej utwierdza ich w przekonaniu o własnej nieomylności i „jedynie słusznym” systemie zarządzania lasami, jaki reprezentują Lasy Państwowe.
I kiedy przychodzi do nich obywatel z obywatelką, którzy mówią, że coś im się nie podoba, to leśnicy mają dysonans poznawczy. I wtedy zaczyna się opowiadanie „bajek”, jakimi Lasy Państwowe częstowały nas w mediach społecznościowych na przykład ostatniej niedzieli w Międzynarodowy Dzień Lasów. Mogliśmy się m.in. dowiedzieć, że rzekomo co ósme drzewo w polskich lasach ma ponad sto lat. A to jest po prostu nieprawda. To nie jest prawdziwa komunikacja z obywatelami, ale jej symulacja i reakcja obronna przeciwko głosom krytycznym.
Tymczasem społeczeństwo oczekuje od Lasów Państwowych, że otworzą się na jego głos i będzie on brany pod uwagę.
Jakie są reakcje na opublikowaną przez was mapę wycinek?
MJ: Mapa pojawiła się dopiero przedwczoraj, ale widzimy, że już „hula” w Internecie. Udostępniło ją w swoich mediach społecznościowych wiele organizacji przyrodniczych. Ludzie są trochę przerażeni skalą tych wycinek, bo niemal cała mapa „świeci się” na czerwono.
Pewną miarą oddziaływania naszego opracowania jest również liczba zgłoszeń od ludzi, którzy chcą zacząć działać dla lasów w swoim najbliższym otoczeniu. Takich wiadomości przyszło do nas od przedwczoraj już ponad 200. Piszą, że chcieli już to robić wcześniej, ale właśnie brakowało im źródła informacji co mogą zrobić i jak.
A jakie są reakcje leśników?
MJ: Bardzo różne. Niektórzy czują się dotknięci, jak pewien leśnik, który do mnie zadzwonił i powiedział, że jest zawiedziony, iż w wywiadzie mówiłam o tym, że leśnicy nie chcą rozmawiać ze społeczeństwem. Akurat z tym leśnikiem miałam w końcu miłą rozmowę i zgodziliśmy się, że trzeba praktykować rozmowę na linii społeczeństwo-leśnicy. Są też reakcje dość pozytywne, jak ta z Nadleśnictwa Niepołomice, które porównało nasze opracowanie z ich mapami satelitarnymi i przekazało parę konstruktywnych uwag, które weźmiemy pod uwagę.
Są też jednak reakcje negujące sens naszej pracy, oskarżające nas o próby manipulowania i rzekome nastawianie przez nas społeczeństwa przeciwko Lasom Państwowym.
Tym leśnikom odpowiadamy, że po pierwsze pracujemy na ich danych. Jeżeli udostępnią lepsze, pokazujące np. dokładnie gdzie będą cięcia w rębniach gniazdowych, wgramy te dane na mapę. Poza tym bardzo chcielibyśmy by to Lasy Państwowe zrobiły dobrą, czytelną mapę dla społeczeństwa i by udostępniały takie interaktywne mapy planowanych cięć przed konsultacjami PUL. Wtedy my mielibyśmy więcej czasu, by chodzić na spacer do lasu.
Lasy Państwowe uznały waszą mapę za manipulację, o czym poinformowały na swojej stronie internetowej i na Facebooku. Co wy na to?
MJ: Nie zgadzam się na takie postawienie sprawy. Oskarżając nas o manipulację Lasy Państwowe same manipulują.
Zarzucają nam, że wskazując na mapie obszary wycinek oznaczaliśmy na czerwono całe pododdziały leśne. Ale czasem faktycznie jest tak, że na całej powierzchni pododdziału ma zostać wykonana rębnia. Owszem, zwykle powierzchnia planowanej lub przeprowadzonej rębni jest mniejsza od powierzchni pododdziału, ale dane dostępne w Banku Danych Leśnych dla większości rodzajów rębni nie pozwalają na dokładne wskazanie miejsc wycinki. Dane o miejscach tych cięć nie są dostępne.
Dlatego w instrukcji obsługi naszej mapy jasno napisaliśmy, że należy kliknąć na interesujący nas pododdział, by otrzymać dokładniejsze informacje o wycince, które są napisane językiem zrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy bez specjalistycznej wiedzy o leśnictwie. Ale o tym Lasy Państwowe w swoim komunikacie już nie napisały i demonstrują screenshoty z naszej mapy bez tego tekstu, co jest właśnie manipulacją z ich strony.
Moim zdaniem ta defensywna reakcja państwowego gospodarstwa leśnego pokazuje, że nie jest one przyzwyczajone do transparentności. I dlatego publikacja naszej mapy tak bardzo Lasy Państwowe zabolała.
Jakiego efektu publikacji tej mapy życzylibyście sobie najbardziej?
MJ: To w zasadzie już się dzieje – to tych 200 wiadomości od ludzi, którzy chcą chronić swoje lasy. Nie zapominajmy, że mapa jest częścią szerszej inicjatywy, jaką jest strona „Lasy i Obywatele”. Nasza strona to nie tylko mapa, ale też np. biblioteka opracowań dotyczących lasów i leśnictwa, czy instrukcja jak wziąć udział w konsultacjach gospodarki leśnej. Naszą misją jest danie merytorycznej pomocy wszystkim tym, którzy chcą się zaangażować w społeczny ruch obrony lasów – analogicznie do tego, jak ludzie angażują się w ruchy miejskie. I nawet jeśli leśnicy jeszcze tego nie widzą, to
ostatecznie chodzi o to, byśmy wszyscy zaczęli rozmawiać o przyszłości lasów w Polsce i ich zarządzaniu. A to jest możliwe tylko na podstawie pełnych i rzetelnych informacji.
134 inicjatywy w obronie lasów
To nie pierwsza mapa przygotowana przez inicjatywę „Lasy i Obywatele”. Pierwsza, również dostępna online, pokazuje nagłośnione interwencje mieszkańców, lokalnych władz, organizacji i ruchów obywatelskich przeciwko wycinkom.
„Obejmuje wyłącznie dobrze udokumentowane działania: petycje, dialog z Lasami Państwowymi, artykuły prasowe, skargi do organizacji certyfikujących drewno, happeningi i inne próby zwrócenia uwagi na fakt, że las nie jest tylko źródłem surowca, ale pełni również ważne funkcje przyrodnicze i społeczne” – czytamy na stronie. Aktualnie mapa odnotowuje 134 tego rodzaju inicjatywy.

Mapka troszkę nieaktualna. Bo większość zaznaczonych terenów w mojej okolicy już poszła do tartaku.
Mapa obejmuje dane z planów urządzenia lasu, które obowiązuję przez 10 lat. Dlatego część wycinek faktycznie mogła zostać zrealizowana, o czym zresztą mowa jest w tekście.
Przepraszam, jakoś mi to umknęło. Ale czy to nie ciekawe, że te tereny były wyznaczone jako ostoja zwierząt hmm, łownych? I rzeczywiście teraz myśliwi z ambon mają faaantastyczny widok. Na przesieki🤣
Szkoda że różne rodzaje rębni są oznaczone różnymi kolorami, mapa by była dużo bardziej czytelna.
Litości, ta mapa z wycinkami to, poza niewielkimi wyjątkami, po prostu mapa zalesienia w Polsce. Dawanie jej jako głównej grafiki daje wrażenie terroru, którego nie ma. Wynika z niej tylko, że prawie wszędzie są prowadzone jakieś prace leśne – genialne.
Do leśników można, a nawet trzeba mieć uwagi, to zależy od rejonu. Niemniej zalesienie w Polsce ogólnie rośnie.
Zadrzewianie, a nie zalesianie. Las (a nawet plantacja drzew) to nie tylko drzewa. Lepiej więc mówić o zadrzewieniu, które "w Polsce ogólnie niemniej rośnie". Żeby zadrzewiać trzeba wylesiać. Taki jest sens "prac leśnych" ogólnie w Polsce. Drewna przecież potrzebują nawet elektrownie węglowe jako swojego – ogólnie w Polsce – OZE.
Trudno o litość.
"Zadrzewianie, a nie zalesianie." – to nie jest akurat istotne. Jakby tego nie nazwać powierzchnia leśna/zadrzewiona istotnie wzrasta (kosztem gruntów porolnych, nieużytków) – czego nie można powiedzieć o jakości lasów w sensie przyrodniczym. Bo oczywiście las to (dużo) więcej niż drzewa.
Moim zdaniem, jest istotne czy to jest zadrzewianie – sadzenie drzew w określonym celu użytkowym i w określony sposób ułatwiający "pielęgnację", czy zalesianie – pozwolenie na samoistne powstanie i rośnięcie drzew i innych roślin oraz samoistne zamieszkanie zwierząt. itd. Powstają przecież istotnie różne ekosystemy choćby warunki – gleby, stosunki wodne, morfologia powierzchni, klimat, zanieczyszczenia, itd – były takie same. Pomijam tzw pielęgnację, urządzanie czy uprawę – rozmyślną czy bezmyślną ingerencję człekokształtnych.
Odpowiedzi na pytanie o skutki takiego różnego wzrastania dla ludzi, dla różnych ludzi, lokalne, regionalne czy globalne pokażą jak istotna to różnica. Ale istotnie dla różnych ludzi ma różne znaczenie. Nie widzę jednak powodów by najważniejsze było znaczenie dla "leśników" i drwali żyjących ze sprzedaży "masy drzewnej".
I właśnie: dlaczego kosztem gruntów porolnych, nieużytków czy terenów poprzemysłowych, itd. Skąd wiadomo czy i jakim kosztem (pomijając kwestie własności)?. Przecież w wycince lasów nie mówi się o kosztach lasu, co najwyżej o kosztach "decyzji" i robocizny. I jasne jest, że po wycince będzie lepszy, super Planowo Urządzony "Las". Moim zdaniem, las nie da rady i nie zdąży wyrosnąć.
Zgoda co do ogółu – ale to są naprawdę tylko synonimy. A "samoistne powstanie i rośnięcie drzew i innych roślin" to nie zalesianie tylko sukcesja. Pisząc "kosztem" nie miałem na myśli nic negatywnego (choć sporadycznie sadzenie drzew w pewnych przypadkach może zniszczyć cenny ekosystem, np. murawy kserotermicznej) – tylko po prostu fakt że takie tereny (porolne) są najczęściej pod zalesienia wykorzystywane. I jest to zresztą w pewnym sensie przywracanie im stanu pierwotnego (sprzed masowego karczowania puszcz przed wiekami) – a raczej byłoby, gdyby miał tu szansę odtworzyć się prawdziwy las… Ale zazwyczaj lepsze i to niż przeciętny nieużytek czy teren ruderalny zostawiony sam sobie, na którym spontaniczne wykształcenie lasu bez udziału człowieka mogłoby czasem trwać wieki (np. ze względu na zaburzone stosunki wodne czy glebowe).
(…)I właśnie: dlaczego kosztem gruntów porolnych, nieużytków czy terenów poprzemysłowych, itd.(…)
Tereny z glebami najgorszej jakości to żaden koszt.
Marcin Wroc rozróżnia zalesianie i sukcesję. Domyślam się, że nie nazywa Pan sukcesji zalesianiem, bo sukcesja to dla Pana proces naturalny bez udziału człowieka, a zalesianie to działalność ludzka. Dla mnie sukcesja może stanowić rodzaj naturalnego zalesiania. Z grubsza. Ale nie musi. Istotą sukcesji jest etapowe powstanie klimaksu – biocenozy stabilnej w określonych warunkach. Warunki jednak się zmieniają. Wycięcie drzew może zmienić radykalnie stosunki wodne i przyśpieszyć erozję. Czy też klimat się ociepli i uniemożliwi odnowienie się np. świerka. Powstanie inna biocenoza. Czy nadal leśna? To nie jest pewne. Mówimy o sukcesji.
Chyba się zgodzimy, że las jako twór naturalny bez udziału człowieka, to twór inny od wyhodowanego przez człowieka. Dziś zasadniczo inny. Ponadto las, czy naturalny czy sztuczny , co innego znaczy dla przemysłu drzewnego, co innego dla biologów, co innego dla klimatologów, co innego dla chorych, co innego dla PGL LP, itd.
Nie upieram się przy "zadrzewianiu", ale z lasem jest bardzo wielki problem, tak jak z klimatem. Większa świadomość pojęciowa, bardzo by się, jak myślę przydała. Bo przecież nie zostawimy lasów w spokoju.
Osobiście trzymałbym się lasu jako tworu naturalnego. Dla podobnych do lasu tworzonych przez ludzi zbiorowisk drzew i bytów towarzyszących, siłą rzeczy z udziałem natury, ale w granicach wyznaczonych przez człowieka, używałbym określeń: antropolas, las gospodarczy, plantacja drzewna lub las modyfikowany.
To prawda.Nalezy patrzec rzadowi na rece,szczegolnie,ze rzad Bidena wraca do wymuszen 447.
Wymusił Miron Slonimski głupotę od niewiedzy.
Z mapy wnika, że rżną najbardziej na tzw. Ziemiach Odzyskanych… Wie ktoś skąd to się bierze?
Tyle, że tam najbardziej to rżną głupa.
Z tego, że tam jest najwięcej dużych zwartych kompleksów – np. lasy Pomorza Zachodniego, Puszcza Notecka, Bory Dolnośląskie. Ale np. Puszcza Augustowska czy Karpacka też się wyróżnia niestety. Najjaśniej za to w wylesionej centralnej (i częściowo wschodniej) Polsce, to logiczne.
bierze się to stąd, że wbrew stereotypom to właśnie ziemie odzyskane (zwłaszcza lubuskie i zachodniopomorskie), to mocno zalesione i rzadko zaludnione pustkowia…
Leży leśnik na leśniku, a Duda nic!
Narodowy Las Pański składa się wyłącznie z przesiek.
Aktywiści – zło niekoniecznie. Lasy państwowe są uprawą, która jest tworzona aby pozyskać z niej materiał drzewny. Pielęgnowane przez dwa a nawet trzy pokolenia leśników (zależy od gatunku drzew i ich najlepszego wieku do pozyskania materiału) zostają ścięte zgodnie z ich przeznaczeniem. I tu pojawia się cały ten skowyt i nakręcanie coraz większej liczby osób spowodowany ich własną niewiedzą i naiwnością. W miejscu zrębu będą posadzone nowe drzewa by historia mogła znów zatoczyć leśne kółeczko. To tak jakby zakazać rolnikowi zebrać jego plonów podczas żniw. Uprawia pole, sieje, opryskuje, nawozi i tu nagle nie może zebrać bo aktywiści muszą coś wywinąć.
W rzeczy samej "lasy państwowe" są uprawiane. Na tyle na ile "państwowi leśnicy'", w tym drwale i myśliwi, dają radę "zataczać leśne kółeczka", tzn wyrębywać i wybijać, sadzić i hodować nowe drewno i nowe białko. Ale to nawet w plantacyjno-zagrodowym trybie zajmuje lata, dziesiątki lat, co najmniej. Porównanie z rolnikiem, który sieje i kosi rośliny – uproszczę – jednoroczne, jest chybione albo świadomie kłamliwe. Tym bardziej zaś oszukańcze, jeśli zamiast plantacji leśnej miałoby się na myśli las.
Las historycznie pojawił się przed człowiekiem i są poważne powody by sądzić, że bez ogromnych lasów istniejących miliony lat, nie byłoby człowieka (i nie miałby kto w nich dziś "gospodarzyć" – nie byłoby "leśników").
Dla kogoś , kto jest anonimowy, ma własną, najprawdziwszą ze wszystkich, wiedzę (domyślać się można – polskiej państwowej leśnej), no i nie jest naiwny, za to uzbrojony w odpowiednie narzędzia, las jako samoistny, żywy ekosystem, dom wielu innych istnień, może nie mieć żadnego znaczenia, jak tylko jako zasób materiału do pozyskania. Inne znaczenia, inne pożytki z lasu – to skowyt niekoniecznego (więc do wyrugowania) zła ("aktywistów").
Tak to w anonimowym bycie zataczają się leśne kółeczka życia i śmierci. Jak w PGL Lasy Państwowe. Na chwałę Pana Naszego Jezusa Chrystusa.
Dziwnym trafem mało terenów, na których elektorat kocha pisiorów bezgranicznie, dominuje północ i zachód!
bredzisz Alinko….najwięcej wycina się na ziemiach odzyskanych bo to są po prostu najbardziej zalesione tereny w Polsce, a nie dlatego że pis lubi tych czy tamtych. Porównaj sobie mapę zalesienia w PL – takie np. woj. zachodniopomorskie czy lubuskie to są rzadko zaludnione pustkowia, na zachód od Poznania to w zasadzie głównie lasy i piach…
A na najbardziej propisowskim podkarpaciu też widać dużo czerwieni – bo jest dużo lasów zwłaszcza na pogórzu wzdłuż granicy ze Słowacją
No cóż mapa odpala ale potem nie mogę nic.