0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Mikolaj Kuras / Agencja GazetaMikolaj Kuras / Agen...

Prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Andrzeja Dudy, otrzymał wezwanie przedsądowe od grupy 38 uczestników obrad Okrągłego Stołu i ich spadkobierców. Żądają od niego publikacji przeprosin w prasie i mediach społecznościowych oraz wpłaty 50 tys. złotych na WOŚP.

W liście do Rzecznika Praw Obywatelskich Krystyna Zybertowicz, żona profesora, stwierdziła, że jej mąż padł ofiarą „brutalnego hejtu” i zaapelowała o „ostudzenie emocji grupy byłych opozycjonistów”.

Być może nie najgorszym adresatem apelu byłby sam Andrzej Zybertowicz, który np. demonstracje Komitetu Obrony Demokracji nazwał „wojną hybrydową” w obronie „płatnego kapusia”. OKO.press przypomina tę i inne wypowiedzi profesora.

O uczestnikach Okrągłego Stołu

Dlaczego uczestnicy rozmów z 1989 roku wchodzą z Zybertowiczem w taki spór?

Poszło o jego słowa:

„Do dzisiaj wielu obserwatorów i komentatorów Okrągłego Stołu nie uświadamia sobie, jak głęboka prawda była w komentarzu Andrzeja Gwiazdy, gdy powiedział – podczas Okrągłego Stołu władza podzieliła się władzą ze swoimi własnymi agentami”.

Zybertowicz powiedział tak 5 lutego 2019, podczas debaty licealistów o Okrągłym Stole. Doradca prezydenta był jednym z jurorów.

„Apeluję do Panów i proszę o pomoc w wezwaniu prokuratury do opamiętania się w nieustającym nękaniu mojego męża procesami sądowymi i szantażowaniu ewentualnym wyrokiem do 3 lat więzienia, wytoczonymi przez władze państwowe w związku z aktywnym uczestnictwem mojego małżonka w obronie Konstytucji i państwa prawa” – napisała Katarzyna Zybertowicz, żona profesora w liście otwartym. Zwróciła się w nim do Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara jako osoby, która publicznie walczy z mową nienawiści. W liście uznała, że jej mąż padł ofiarą „brutalnego hejtu”.

Adam Bodnar odpowiedział Krystynie Zybertowicz 6 marca. Podkreślił, że rozwiązywanie sporu pomiędzy Zybertowiczem a urażonymi jego słowami opozycjonistami z 1989 roku nie leży w jego kompetencji.

Napisał też: „Natomiast z pełnym przekonaniem chciałem poprzeć Pani apel o obniżenie poziomu emocji w debacie i większą troskę o zachowanie wolności słowa”.

Zybertowicza nieprzeprosiny

8 marca – 31 dni po wypowiedzi o Okrągłym Stole – Zybertowicz był gościem TVN24 razem z Janiną Jankowską, dziennikarką i uczestniczką obrad Okrągłego Stołu. Odniósł się do swoich słów:

„Tych wszystkich z państwa, którzy w dobrej wierze wzięli udział w tym przedsięwzięciu, którzy nigdy nie byli zamieszani w żadne konszachty ze służbami PRL-u, serdecznie przepraszam za to, że mogliście być urażeni przez moje słowa”.

W swoich przeprosinach postawił jednak pewien warunek. Bezpośrednio do Jankowskiej powiedział:

„Tak jak z panią patrzę w oczy, jestem gotowy przeprosić każdego, kto się poczuł urażony. Ale nie w trybie stawiania pod pistoletem pozwów, tysięcy złotych za ogłoszenie. W takim trybie to spotkamy się w sądzie i będziemy liczyli agentów”.

Jeden z sygnatariuszy listu do Zybertowicza i kolejny uczestnik rozmów z 1989 roku uznał, że forma przeprosin Zybertowicza jest nie do przyjęcia. Swoje refleksje opublikował na Facebooku:

Trudno uznać krytykę nieprawdziwego stwierdzenia i domaganie się przeprosin za brutalny hejt. Krystyna Zybertowicz mogłaby natomiast rozważyć wystosowanie innego apelu: do własnego męża, aby powstrzymał się od mówienia nieprawdy i obrażania ludzi o innych poglądach.

Przypominamy kilka karygodnych wypowiedzi Zybertowicza. Jest on jedną z najważniejszych postaci w intelektualnym otoczeniu PiS. Jest też stałym bywalcem mediów i trzeba mu oddać, że w przeciwieństwie do wielu przedstawicieli prawicy, nie chodzi tylko do mediów z prawicą sympatyzujących – dostarcza więc sporo materiału.

Poniżej cztery twierdzenia profesora. Niektóre są obraźliwe, inne tylko nieprawdziwe – wszystkie są niedorzeczne.

O krytycznym myśleniu

We wrześniu 2017 mówił:

„Spora część ludzi, być może większość, albo nie posiada genetycznego uposażenia, które by dawało im szansę na wielopoziomowe myślenie oraz autorefleksję, albo uwięziona jest w kontekstach społecznych, które nie preferują takiego myślenia, nie premiują go”.

Czyli – niektórzy ludzie są biologicznie niezdolni do krytycznego myślenia.

„Zdolność do abstrakcyjnego myślenia, wychodzenia poza własną perspektywę czy zdolność abstrahowania od kontekstu pojawia się w trakcie rozwoju u większości populacji – między 11 a 12 rokiem życia. Większość osób taką zdolność posiada. To nie jest kwestia wyposażenia genetycznego” – powiedział nam dr hab. Wojciech Dragan, psycholog i biolog, z Interdyscyplinarnego Centrum Genetyki Zachowania na Wydziale Psychologii UW, gdy sprawdzaliśmy tę wypowiedź naszym fałszometrem.

Wydźwięk tych słów jest szczególnie zaskakujący, gdyż politycy PiS często zarzucają przeciwnikom politycznym pogardliwe podejście do „prostych ludzi”.

Tutaj Zybertowicz obraził sporą grupę ludzi, którzy w jego mniemaniu są ograniczeni intelektualnie i nie są w stanie tego przezwyciężyć – można się domyślać, że to ci, którzy nie są zdolni do wznoszenia widowiskowych konstrukcji intelektualnych w stylu Zybertowicza.

Przeczytaj także:

O KOD i Wałęsie

Doradca prezydenta ma nie najlepsze zdanie nie tylko o uczestnikach Okrągłego Stołu. W marcu 2016 mówił w TVN24:

„Zastanawiałem się, obserwując ostatnie manifestacje Komitetu Obrony Demokracji, czy nie jest to kolejne posunięcie w ramach wojny hybrydowej. KOD demonstruje w obronie donosiciela, płatnego kapusia, który niszczył ludzi. Co to znaczy, gdy wzywamy tysiące ludzi do solidarności z kimś, kto łamał i łamie podstawowe zasady moralne i logiki?”

Komitet Obrony Demokracji wpisał się w historię oporu przeciwko władzy PiS. W ostatnich dwóch latach stracił impet, ale na początku zmobilizował do obywatelskiej działalności sporą grupę ludzi, którzy wcześniej nie angażowali się w życie publiczne.

Określanie działalności KOD mianem „wojny hybrydowej” jest obrażaniem dużej grupy osób ze względu na ich poglądy. Zybertowicz nie jest w stanie zrozumieć ich motywacji i insynuuje, że działają ze względu na działania przeciwko polskiemu państwu.

Przy okazji dostało się też Lechowi Wałęsie. Życiorys przywódcy „Solidarności” jest znany, po krwawej masakrze robotniczych protestów w Grudniu 70. miał przez kilka lat kontakty z SB, ale potem stał się jednym z głównych wrogów ustroju komunistycznego i jednym ze sprawców jego upadku. Sprowadzane go do bycia „kapusiem i donosicielem” jest równie fałszywe co obraźliwe.

Bez PiS nie będzie narodu!

W kwietniu 2018 roku podzielił się z czytelnikami tygodnika „Sieci” swoją wizją na temat związku między PiS a narodem polskim:

„Bez sukcesu dobrej zmiany nie będzie zatem nie tylko narodu polskiego, lecz być może nawet tkanki narodotwórczej zdolnej do kolejnego zrywu”.

Zybertowicz uważa, że naród polski jest zagrożony depolonizacją i dechrystianizacją przez Unię Europejską. Jedynie PiS ma być zdolny do odwrócenia tego trendu.

Problem w tym, że tej diagnozy nie podziela duża grupa Polaków. Według badania Eurobarometru z 2018 roku, aż 87 proc. Polaków uważa, że Polska korzysta na członkostwie w Unii Europejskiej. W tym zbiorze siłą rzeczy musi się znaleźć jakaś część wyborców PiS z 2015 roku. Wówczas partię Kaczyńskiego wybrało 19,1 proc. wszystkich osób uprawnionych do głosowania.

Profesorowi w tym wypadku udało się obrazić wszystkich Polaków, którzy nie podzielają wizji polskości, jaką promuje PiS. Według Zybertowicza nie ma dla nich miejsca w polskiej wspólnocie. PiS ma zrobić z tym porządek.

O biernych Żydach

W temacie stosunków polsko-izraelskich Zybertowicz zawsze ma wiele do powiedzenia. W wywiadzie dla Polska The Times w lutym 2018 mówił:

„Ale jeśli podejmujemy interpretacje z obszaru psychologii społecznej, to trzeba spytać także, skąd się bierze antypolonizm w Izraelu. […] Z poczucia wstydu. […] Za bierność w czasie Holokaustu”.

To zdumiewające uproszczenie. Zybertowicz zakłada tutaj, że w Izraelu wszystko kręci się wokół Polaków (trochę tak, jak na polskiej prawicy wszystko kręci się wokół Żydów), a domniemany wstyd za bierność w czasie Holokaustu wyewoluował akurat przeciwko Polakom.

Zybertowicz, urządzając Żydom psychoanalizę, myli podstawowe fakty: to nieprawda, że Żydzi byli w czasie Holocaustu „bierni”. Historycy Zagłady wielokrotnie opisywali mechanikę tej zbrodni – stopniowe pozbawianie ofiar możliwości oporu przy ciągłym łudzeniu ich, że dostosowanie się do rozporządzeń da im szansę na przeżycie.

Wszystko to działo się w otoczeniu, w którym próba oporu lub ucieczki skazywała na natychmiastową śmierć, także w związku z wrogim nastawieniem pozostałej ludności okupowanych przez nazistowskie Niemcy krajów. To właśnie dlatego powstania wybuchały, gdy nie było już cienia nadziei – jak w getcie warszawskim czy w Sobiborze.

Barbara Engelking z Centrum Badań nad Zagładą szacowała, że Zagładę po tzw. aryjskiej stronie przeżyło w Polsce ok. 20 tys. Żydów, kolejne 10 tys. dożyło końca wojny w obozach koncentracyjnych na terenie kraju (reszta ocalonych, ok. 200 tys., uratowała się dzięki ucieczce, lub – częściej – wywózce do Związku Radzieckiego). Uratowanie się z Holocaustu wymagało niezwykłej siły, determinacji i szczęścia. Bierność nie dawała szans na przeżycie.

Takim podejściem do historii Żydów Zybertowicz obraża i społeczność ocalałych i tych, którzy zginęli.

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze