0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Żuchowicz / Agencja GazetaDawid Żuchowicz / Ag...

We wtorek 12 maja 2020 Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego zebrało się po raz trzeci, by wybrać kandydatów, spośród których prezydent Andrzej Duda wyłoni nowego I Prezesa SN.

Obrady prowadzi pełniący obowiązki prezesa Kamil Zaradkiewicz, były współpracownik Zbigniewa Ziobry. Na to stanowisko wyznaczył go prezydent Andrzej Duda, po tym jak 30 kwietnia skończyła się kadencja Małgorzaty Gersdorf.

Zgromadzenie zebrało się po raz pierwszy w piątek 8 maja, a następnie w sobotę 9 maja. Zaradkiewicz prowadzi posiedzenie w sposób despotyczny, grając na jak najszybsze wyłonienie kandydatów. Odmówił przyjęcia porządku obrad, odbiera głos „starym” sędziom SN, sam ustala reguły głosowania.

W geście sprzeciwu „starzy” sędziowie SN 9 maja blokowali wybór komisji skrutacyjnej, która ma liczyć głosy w głównym głosowaniu nad kandydatami na prezesa SN. We wtorek 12 maja rano Zaradkiewicz postanowił obejść ich sprzeciw i po prostu przedstawił wyniki głosowania.

W skład komisji, która ma wyłonić kandydatów na najważniejsze stanowisko polskiego wymiaru sprawiedliwości, weszły niemal wyłącznie osoby powołane do SN przez nową, nielegalną Krajową Radę Sądownictwa. Mimo poważnych wątpliwości co do trybu jej wyłonienia, komisja rozpoczęła prace i 12 maja przeprowadziła pierwsze głosowanie.

Wybrano 20 sędziów, z czego 10 wyraziło zgodę na kandydowanie. Ośmioro odmówiło, a dwojgu nieobecnych odebrano prawo do wyrażenia zgody. Aby maksymalnie przyspieszyć wybór I Prezesa, Zaradkiewicz postanowił, że sędziowie będą zadawać pytania kandydatom... drogą mailową. Do obradowania mają wrócić 13 maja o godz. 13.00.

Celem Zgromadzenia jest wyłonienie pięciu nazwisk, spośród których wyboru dokona Andrzej Duda.

Kolejna sesja w SN pokazuje, że wysoce sformalizowana procedura wyboru I Prezesa SN to dla PiS jedynie przeszkoda.

"Zgodnie z regulaminem Zaradkiewicz nie miał prawa samodzielnie ustalić wyników głosowania. Zignorował stanowisko komisji powołanej do wyłonienia komisji skrutacyjnej. Jest to człowiek zorientowany na zadanie polityczne. Kandydat na I Prezesa ma być taki, by odpowiadał politykom" - komentował w przerwie sędzia Piotr Gąciarek z "Iustitii".

Przeczytaj także:

Narzucona komisja

Członkami komisji skrutacyjnej zostali ostatecznie sędziowie Marek Motuk, Jacek Grela, Zbigniew Korzeniowski, Adam Roch oraz Mirosław Sadowski. Spośród nich tylko sędzia Korzeniowski, członek Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN, został wybrany przez starą, w pełni legalną KRS.

Przewodniczącym komisji jest, zgodnie ze zmienionym w 2018 roku Regulaminem SN, prezes nielegalnej Izby Dyscyplinarnej Tomasz Przesławski.

Zaradkiewicz ogłosił skład komisji w sposób arbitralny i ze złamaniem przepisów. W sobotę 9 maja komisja zliczająca głosy stwierdziła bowiem, że żaden z kandydatów nie uzyskał poparcia większości.

Zaradkiewiczowi nie spodobało się, że głosowanie przebiegło nie według reguł, które sam zmienił w trakcie obrad. Przerwał posiedzenie i odroczył je o dwa dni.

We wtorek rano ogłosił wyniki, mimo że w sobotnim protokole zapisano jasno, że członkowie komisji nie zostali wybrani. Samowolkę Zaradkiewicza oprotestowała sędzia Marta Romańska z Izby Cywilnej.

"Zgłaszam wniosek, byśmy odtworzyli ostatnie fragmenty sobotniego posiedzenia. [...] W sobotę czekaliśmy na wyniki prac komisji skrutacyjnej. Dziś z rana okazuje się, że komisja skrutacyjna w osobie pana przewodniczącego w niedzielę i poniedziałek policzyła te głosy. Wypełnione karty do głosowania zostały zdeponowane w sejfie, w kopercie zamkniętej. Kto go otworzył? Kto ustalił wyniki głosowania?" - dopytywała Romańska.

"Poddajmy pod głosowanie uchwałę, w ramach której Zgromadzenie umocuje pana jako komisję skrutacyjną do ustalenia wyników głosowania. Na podstawie wyników okaże się, jakie ma pan zaufanie" - dodała.

Zaradkiewicz odrzucił wnioski Romańskiej. Przepadł także wniosek formalny, który na piśmie złożyła mu w poniedziałek grupa "starych" sędziów SN. Sędziowie poprosili o odroczenie obrad do 26 maja ze względu na problemy proceduralne. Zaradkiewicz stwierdził jednak, że problemy udało się przezwyciężyć, a wyboru kandydatów powinno się dokonać niezwłocznie.

"Zgłaszane przez państwa wnioski formalne stanowią próbę uniemożliwienia obrad. Nie dopuszczę do dalszej obstrukcji na tej sali" - grzmiał "komisarz" Dudy. Następnie poprosił wybraną przez siebie komisję o przygotowanie kart do głosowania, by wyłonić nowego I prezesa SN. I zarządził przerwę.

Giełda kandydatów

95 sędziów rozsianych po sześciu różnych salach odebrało karty do głosowania po godzinie 12.00, bo początkowo znalazła się na nich błędna data. W międzyczasie Zaradkiewicz nie pozwolił sędziom na zabranie głosu. Argumentował, że Zgromadzenie Ogólne znajduje się w konkretnym punkcie porządku obrad i nie ma czego komentować.

Wybory kandydatów na I Prezesa SN rozpoczęły się o godzinie 12.32.

Zgodnie z regulaminową procedurą każdy sędzia miał prawo zgłosić jednego kandydata, poprzez zakreślenie kółkiem przy nazwisku na liście sędziów. Wyniki głosowania podano po godzinie 14.00. Padło 20 nazwisk, z tego 10 osób wyraziło zgodę, by kandydować. Dwie osoby były nieobecne.

Zgodzili się sędziowie: Tomasz Artymiuk (zgłoszony przez 12 sędziów), Leszek Bosek (zgłoszony przez 4), Tomasz Demendecki (11), Małgorzata Manowska (17), Joanna Misztal-Konecka (2), Piotr Prusinowski (6), Marta Romańska (9), Adam Tomczyński (1), Włodzimierz Wróbel (6) oraz Dariusz Zawistowski (6).

Odmówili sędziowie: Joanna Lemańska (zgłoszona przez jednego sędziego), podkreśliła, że czyni to w trosce o dobro wymiaru sprawiedliwości, Krzysztof Rączka (1), wobec nieakceptowalnego przebiegu głosowania, Krzysztof Staryk (1), Aleksander Stępkowski (3), Krzysztof Wiak (1), Paweł Wiliński (1), Kamil Zaradkiewicz (2) oraz Grzegorz Żmij (1).

Nieobecni na sali byli sędziowie Halina Kiryło (zgłoszona przez 6 sędziów) oraz Wiesław Kozielewicz (przez 4).

Zgodnie z regulaminem SN osobom nieobecnym także przysługuje prawo do pisemnego wyrażenia zgody na kandydowanie lub jego odmowę. Powinni zrobić to niezwłocznie na piśmie. Zaradkiewicz postanowił jednak to zignorować. Zignorował też uwagi sędziego Zawistowskiego, który zwracał uwagę na błędy proceduralne.

"Proszę wysyłanie pytań do kandydatów do jutra do godziny 11:00 na adres mailowy I Prezesa SN. Z zaznaczeniem, do którego kandydata pytania są kierowane, w celu usprawnienia możliwości odniesienia się" - stwierdził Zaradkiewicz.

Kto na nowego prezesa SN?

O kandydatach typowanych na następcę Małgorzaty Gersdorf pisaliśmy kilkakrotnie w OKO.press. Po dzisiejszej odmowie z listy potencjalnych I Prezesów znika sędzia Joanna Lemańska, szefowa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz bliska znajoma prezydenta Andrzeja Dudy.

Mocnymi kandydatami pozostają:

  • Małgorzata Manowska, sędzia Izby Cywilnej SN z rekomendacji neo-KRS. Orzekanie łączy z funkcją dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, gdzie powołał ją minister Zbigniew Ziobro. W 2007 roku przez kilka miesięcy była jego zastępczynią w ministerstwie sprawiedliwości. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wycieku danych z KSSiP pod jej rządami.
  • Leszek Bosek, sędzia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, z rekomendacji neo-KRS. Kandydat kompromisowy, bo powstrzymywał się od orzekania po wydaniu przez SN uchwały w styczniu 2020 roku dotyczącej statusu sędziów nominowanych przez nową KRS. Jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego i byłym prezesem Prokuratorii Generalnej.
  • Tomasz Demendecki, sędzia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych z rekomendacji neo-KRS. Jest profesorem UMCS. W latach 2014-2018 był komornikiem sądowym oraz adwokatem. Gdy w 2018 roku kandydował do SN, jego zespół opiniujący KRS ocenił jego kandydaturę negatywnie, ale przeszedł w głosowaniu KRS. Media donoszą, ze jest blisko związany z byłym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem.
  • Włodzimierz Wróbel, sędzia SN z Izby Karnej, rekomendowany jeszcze przez poprzednią, legalną KRS. Jest profesorem UJ, a sędzią SN został w 2011 roku. Do 2017 roku był członkiem rady programowej „Zeszytów Prawniczych Biura Analiz Sejmowych”, ale zrezygnował z członkostwa, gdy PiS zaczął marginalizować BAS. Opublikował ponad 100 prac naukowych. Jest zwolennikiem niezależnego SN.

Nie wiadomo, co stanie się z kandydaturą Wiesława Kozielewicza, który jako nieobecny na posiedzeniu nie dostał szansy, by wyrazić zgodę na kandydowanie. W SN zasiada od 1999 roku, a od połowy lutego 2020 jest prezesem Izby Karnej SN. Wcześniej pracował także w PKW. Kandydując, miałby pokazać że istnieją "starzy" sędziowie SN, którzy akceptują "reformy" PiS. Miał konsultować z Jarosławem Gowinem pomysł, by SN uznał niedobyte wybory prezydenckie z 10 maja za nieważne.

Obyczaje rodem z komisji Piotrowicza

Przewodniczący Kamil Zaradkiewicz nie poddał pod głosowanie jeszcze jednego wniosku formalnego. Część sędziów domagała się wyłączenia z prac członka komisji skrutacyjnej, który rozmawiał w przerwie z sędzią Małgorzatą Manowską, najczęściej typowaną na nową I Prezes.

"Nie słyszałem, żeby taki wniosek został zgłoszony, i nie mam pojęcia czy sędzia Manowska jest kandydatką. Nie znam trybu, w ramach którego można byłoby wyłączyć sędziego za rozmowę z innym sędzią" - przekonywał w przerwie sędzia Marcin Łochowski z Izby Kontroli Nadzwyczajnej.

W kuluarach spekuluje się, że to on ma już wkrótce zostać nowym rzecznikiem prasowym SN.

Obserwujący posiedzenie prawnicy z inicjatywy "Wolne Sądy" oraz sędziowie ze stowarzyszenia "Iustitia" porównywali obrady pod przewodnictwem Zaradkiewicza do sejmowej Komisji Sprawiedliwości z czasów, gdy jej szefem był Stanisław Piotrowicz.

"Mamy odmowę poddania pod głosowanie wniosków formalnych o wyłączenie. Dla pana Łochowskiego wszystko jest w porządku, bo on sam ma wątpliwy status i to wypiera. Jeśli komisja skrutacyjna kontaktuje się z osobą, która będzie kandydowała, jak pani Manowska, to jest to powód do wyłączenia. Tak jak w sądzie" - tłumaczył dziennikarzom sędzia Piotr Gąciarek z "Iustitii".

Prawnicy komentowali także przeprowadzenie „poza trybem" wyborów komisji skrutacyjnej.

"To nie jest przypadek, że poza sędzim Korzeniowskim, pozostali czterej członkowie komisji skrutacyjnej to osoby, o których nie możemy powiedzieć, że są sędziami. Wyłoniła ich tzw. neo KRS. Ich status jest wątpliwy" - przypomniał.

Mec. Michał Wawrykiewicz z „Wolnych Sądów" przypomniał, że status "nowych" sędziów SN, powołanych z udziałem neo-KRS został już kilkakrotnie podany w wątpliwość.

"Mamy uchwałę połączonych izb SN, która wyraźnie mówi, że status tych osób może być skutecznie podważany w każdym postępowaniu. Mamy wyroki SN dotyczące orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE. W końcu mamy też orzeczenie TSUE z 8 kwietnia, które wyraźnie wskazuje, że Izba Dyscyplinarna nie jest organem, który może sprawować funkcje orzecznicze" - mówił.

"Mamy też pytania prejudycjalne dotyczące statusu osób zasiadających w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej. Mamy pytanie dotyczące statusu pana Zaradkiewicza. Jak takie osoby mogą przeprowadzać w sposób legalny Zgromadzenie Ogólne sędziów SN, które ma wyłonić osobę, która stanie na czele polskiego wymiaru sprawiedliwości? To pytanie retoryczne" - stwierdził.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze