Trzech z nich złożyło już wymagane 100 tysięcy podpisów pod swoją kandydaturą. Niektórzy wywodzą się ze środowisk otwarcie sympatyzujących z Rosją. Wszyscy atakują Ukrainę i Zełeńskiego
24 marca mija termin rejestrowania komitetów wyborczych w wyborach prezydenckich. Do tej pory zgłosiło się 37 kandydatów. Poza najbardziej znanymi politykami w PKW zarejestrowała się duża liczba osób nieznanych opinii publicznej, funkcjonujących w niszowych środowiskach. Sprawdziliśmy, jakie mają poglądy.
Okazuje się, że w tym roku w Polsce mamy rekordową liczbę potencjalnych kandydatów do prezydentury, którzy prezentują poglądy antyunijne, antyukraińskie, a często także prorosyjskie. Jest wśród nich Krzysztof Tołwiński, lider probiałoruskiej i prorosyjskiej partii Front. Jest członek ruchu Kamraci Rodacy, utworzonego przez kontrowersyjnego prorosyjskiego aktywistę Wojciecha Olszańskiego. A także przewodniczący Związku Słowiańskiego – organizacji znanej z licznych pikiet wspierających władze Białorusi i Rosji.
Na czele tej antyzachodniej stawki znajdują się dwaj politycy skrajnej prawicy – Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun. Obaj złożyli już w PKW po 100 tysięcy podpisów pod kandydaturami, a to znaczy, że znajdziemy ich na listach wyborczych. O tym, dlaczego wliczamy Mentzena do tej grupy, pisaliśmy wcześniej. Konfederacja, na czele z jej kandydatem na prezydenta, głosi tezy antyukraińskie i antyeuropejskie, na których korzysta Rosja.
Sławomir Mentzen wcześniej unikał wypowiadania się na ten temat. Jednak od początku swojej kampanii coraz mocniej angażuje się w antyukraiński przekaz. Pojechał do Lwowa i tam razem z europosłanką Anną Bryłka opowiadali, że „Ukraińcy gloryfikują zbrodniarzy”. Ich filmy ze Lwowa zostały szeroko rozpowszechnione przez rosyjskie media.
Mentzen zarzucał również Ukraińcom, że obrażają Polaków, nie wykazują żadnej wdzięczności, traktują Polaków jak frajerów, a w Polsce zorganizowali sobie turystykę medyczną. Tradycyjnie też atakował Unię Europejską i przekonywał, że Europa musi się „dogadać z Putinem”.
Jak wykazaliśmy, narracje te są zbieżne z narracjami rosyjskiej propagandy na Zachodzie.
O antyukraińskich i prorosyjskich poglądach Grzegorza Brauna piszemy od lat. Wystarczy jedynie przypomnieć, że to właśnie Braun realizował projekt „Stop ukrainizacji Polski”, a będąc posłem, propagował korzystne dla Rosji stanowiska dotyczące wojny w Ukrainie. Zaś jako europarlamentarzysta krzyczał na sali obrad Parlamentu Europejskiego „Złodzieje, złodzieje!”, gdy deputowani zagłosowali za udzieleniem dalszej pomocy Ukrainie.
Ponieważ o tych dwóch najbardziej znanych politykach tej grupy piszemy regularnie, tym razem skupimy się na pozostałych. Większość jest nieznana opinii publicznej. Reprezentują niszowe środowiska polityczne, a zgłoszenie kandydatur w wyborach prezydenckich jest dla nich sposobem na budowanie rozpoznawalności. Ale także na głoszenie swoich poglądów podczas spotkań wyborczych i w mediach.
To właśnie w ich startach wyborczych niepokoi najbardziej. Kilkanaście osób już teraz rozpowszechnia w polskiej infosferze poglądy jednoznacznie antyukraińskie, antyunijne i prorosyjskie. Korzystają przy tym ze zwiększonego zainteresowania swoimi osobami wywołanego kampanią prezydencką. Przekonują o tym, że:
To najczęściej pojawiające się przekazy. Wszystkie są spójne z narracjami rosyjskiej propagandy, rozpowszechnianymi w krajach zachodnich przez Kreml od rozpoczęcia wojny w Ukrainie. Oczywiście wielu z tych kandydatów nie zbierze pod swoimi kandydaturami wymaganych stu tysięcy podpisów i ich udział w wyborach zakończy się w pierwszych dniach kwietnia, gdy minie termin na złożenie podpisów. Ale niektórych na pewno zobaczymy na kartach do głosowania.
„Jestem zwolenniczką normalizacji stosunków dyplomatycznych z Rosją, a także ze wszystkimi innymi państwami w celu jak najszybszego zawarcia pokoju. Kontynuacja wojny w Ukrainie stoi w sprzeczności z interesem gospodarczym Polski” – zadeklarowała na FB Marta Ratuszyńska, prezeska Partii Dobry Radom, która właśnie zbiera podpisy pod swoją kandydaturą na prezydenta.
Ratuszyńskiej podobają się też wypowiedzi administracji Donalda Trumpa, które wskazują na sympatię nowych władz USA do Rosji. Kandydatka nazywa to „rozsądkiem” i „trzyma kciuki, ażeby także Polska mogła pójść w tym kierunku”.
Poza tym chętnie przyjmie pół Grenlandii od Trumpa.
Inny kandydat, Sebastian Ross, bardziej znany jako Seb Ross, to działacz polonijny z Wielkiej Brytanii. On stwierdził z kolei: „Kiedy będę prezydentem, a jestem pewien, że wkrótce będę, pojadę do Moskwy i do Mińska. Musimy rozmawiać z Putinem i z Łukaszenką. Nie tylko z Niemcami, nie tylko z Francuzami, nie tylko z Anglikami. Musimy rozmawiać z wszystkimi. Rozmawiać o pokoju, nie robić wojnę”.
W innym tweecie pytał retorycznie: „Może ktoś mi wyjaśnić, dlaczego powinienem nienawidzić Rosjan?”.
Przy czym z nienawidzeniem Unii Europejskiej raczej nie ma problemu, skoro zamieścił zdjęcie Ursuli von der Leyen, szefowej Komisji Europejskiej, zmienione w taki sposób, by przypominała ona Adolfa Hitlera. Wielokrotnie też podkreślał, że jest za wyjściem Polski z UE.
Przedstawicielką brytyjskiej Polonii jest także kandydatka Jolanta Duda. Ma poglądy podobne do Rossa. „Mówiłam o tym od dawna i będę chciała, aby Ukraina oddała nam polskie nakłady pieniężne, jak wygram wybory prezydenckie” – napisała na Facebooku 28 lutego.
Krytykowała fakt, iż prezydent Zełenski przyjechał na spotkanie z Donaldem Trumpem w wojskowym swetrze, a nie w garniturze. „Czy Zełenskiego nie stać na garnitur – to jedyne, co »ewentualnie« Polska mogłaby mu zaoferować bezzwrotnie” – stwierdziła.
W lipcu 2024 rozpowszechniała na FB fałszywą informację, że Donald Tusk podpisał umowę z Ukrainą, na podstawie której polskie wojsko wkroczy na Ukrainę. A 11 marca zamieściła filmik, na którym kobieta przedstawiająca się jako Ukrainka wyjątkowo negatywnie wypowiada się na temat Zełenskiego. „Sami Państwo posłuchajcie” – zachęcała Jolanta Duda swoich fanów na FB.
Wśród osób, które utworzyły komitet wyborczy w wyborach prezydenckich, jest także Aldona Skirgiełło, reprezentująca Samoobronę. Ona także nie ukrywa swoich poglądów. Na przykład 13 marca na koncie na Facebooku udostępniła wystąpienie Putina. Nagranie pochodziło z rosyjskiej stacji RT, która jest objęta sankcjami w Europie, także w Polsce.
Skirgiełło do nagrania dodała komentarz, w którym szeroko opisała stanowisko Putina:
„Putin zgadza się z Trumpem, że musi nastąpić trwałe i pokojowe zakończenie tej wojny, ale Putin chce zmian w umowie, aby zapewnić, że będzie to PERMANENTNY pokój, a nie 30-dniowe zawieszenie broni, i jest gotów współpracować z Trumpem nad postępem umowy, która jest korzystna dla celów Rosji. (…) Putin mówi również, że należy zająć się „pierwotnymi przyczynami konfliktu”. Putin nawiązuje do swoich żądań, które konsekwentnie realizuje od początku inwazji do Ukrainy. (...) Podsumowując, Putin chce pokoju, ale chce przerobić propozycję z Trumpem, aby upewnić się, że jest to trwałe rozwiązanie, a nie okazja dla Zełenskiego / NATO, aby przeciągnąć to dłużej”.
To tylko jeden z wpisów Skirgiełło o podobnym wydźwięku. Na jej koncie można znaleźć także fake newsy rozpowszechniane przez rosyjską propagandę czy wystąpienie rosyjskiego ministra spraw zagranicznych.
Wśród chętnych do prezydentury jest cała grupa kandydatów, związanych z niszowymi środowiskami o nastawieniu antyukraińskim, antyunijnym i prorosyjskim. Zacznijmy od Krzysztofa Tołwińskiego. To były poseł PiS, który kilka lat temu założył partię Front. Jako jej przedstawiciel zaczął jeździć na Białoruś, a tam rozmawiać z reżimowymi władzami. W Polsce Tołwiński spotykał się z ambasadorem Rosji, przekonywał, że „Rosja nie jest wrogiem Polski”.
Dowodził również, że „przegrana Ukrainy w wojnie leży w interesie Rzeczpospolitej Polskiej”.
Poza tym namawiał polskich posłów, by rozpoczęli oficjalną współpracę z Białorusią. „Wbrew propagandzie, manipulacjom, zastraszaniu ludzi i konfliktowaniu Narodu Polskiego i Białoruskiego, delegacja partii FRONT prowadziła w sympatycznej atmosferze i wzajemnej przyjaźni, rozmowy w parlamencie Republiki Białoruś” – napisał w czerwcu 2023 roku. We wrześniu 2024 zdawał szeroką relację z Kongresu Sił Patriotycznych w Mińsku. Wtedy też jego partia Front podpisała oficjalną umowę o współpracy z Liberalno-Demokratyczną Partią Białorusi.
O prezydenturze myśli również Włodzimierz Rynkowski, przewodniczący Związku Słowiańskiego. To kolejna prorosyjska organizacja działająca w Polsce. Znana jest głównie z udziału w pikietach:
Związek Słowiański w swojej historii współpracował już z ambasadami Rosji, Białorusi, Chin, Kuby i Korei Północnej.
Do wyborów szykuje się również Robert Śledź. To lider niszowej partii Polski Interes Narodowy. Jest związany z ruchem Kamratów Rodaków, który stworzyli kontrowersyjni prorosyjscy aktywiści, nazywani przed media także patostreamerami – Wojciech Olszański i Marcin Osadowski.
Olszański otwarcie opowiada się za wspieraniem Rosji, wychwala Putina i Łukaszenkę. Potrafi też chwalić generała Iwana Sierowa, szefa KGB, odpowiedzialnego m.in. za mord w Katyniu. Olszański ma już dwa wyroki sądowe – za nawoływanie do nienawiści oraz znieważenie nauczycielki. I on akurat w wyborach nie kandyduje.
Ale jego wychowanek Robert Śledź właśnie zbiera podpisy. Na swoim koncie na Facebooku udostępnia materiały „Myśli Polskiej”, pisma sympatyzującego z Rosją. Jest też związany z inicjatywą Narodowego Centrum Monitorowania Antypolonizmu (NCMAPL), na którego kontach można znaleźć na przykład relację „Moskwa oczami Polaka”.
Wynika z niej oczywiście, że Rosja to wspaniałe państwo.
Zaś na stronie partii Śledzia pojawiały się fake newsy o Ukrainie. Była tam np. fałszywa informacja o tym, że ONZ wydało oświadczenie, iż „państwa Ukrainy nie ma i nigdy nie było”. W innych wpisach na koncie Polskiego Interesu Narodowego można było znaleźć takie określenia: „ukraińskie onuce będą wyły”, „główny chachoł” i „prezydent banderyzmu” (o Zełenskim), „unia polsko-chachołska” (to odniesienie do nieprawdziwej teorii o tworzeniu państwa polsko-ukraińskiego).
Maciej Maciak to kandydat, który często przedstawia się jako dziennikarz, bo ma swoją audycję internetową. Założył własną organizację polityczną – Ruch Dobrobytu i Pokoju (RDiP). Regularnie szerzy narracje antyukraińskie i prorosyjskie. W kwietniu 2022 roku podważał rosyjską zbrodnię na cywilnych mieszkańcach ukraińskiej Buczy. Mówił wówczas:
„Ukraina to jest specyficzny kraj. Tam pucze, majdany, tam posła zastrzelić z karabinu czy majdan zrobić, czołgami podjechać pod parlament, tam jest to standard. (…)
Uważam, że Zełenski współpracuje z Putinem, w celu denazyfikacji Ukrainy.
Ja wiem, że to jest szalony pogląd, ale jest zbyt dużo poszlak, które na to wskazują”.
Na swoim koncie na Facebooku Maciak udostępnia rosyjskie fake newsy na temat Ukrainy. Można tam też znaleźć wypowiedź rosyjskiego ministra spraw zagranicznych oraz linki, prowadzące do rosyjskiego serwisu społecznościowego Odnoklassniki.
Do wyścigu o prezydenturę dołączył także Eugeniusz Maciejewski, prezes ugrupowania PIAST – Jedność Myśli Europejskich Narodów. Ludzi z logo tego ugrupowania można było zobaczyć w ostatnich latach na wiecach, które pozornie nawoływały do pokoju, a w rzeczywistości powtarzały rosyjskie narracje o odpowiedzialności Zachodu za wojnę w Ukrainie i wybielały Kreml.
Maciejewski także dziś apeluje, by „Polska nie dawała się wciągnąć militarnie w wojnę Rosja – Ukraina”. Jego zdaniem można udzielać pomocy humanitarnej Ukrainie, ale tylko wtedy, gdy najpierw Polacy będą chronić siebie. Jednocześnie, jak można przeczytać w stanowisku z kwietnia 2024 roku, „Piastowie wyrażają sprzeciw wobec nadmiernej pomocy ekonomicznej Ukrainie, kosztem zubożenia Narodu Polskiego. NIE DLA POLIN czy UKROPOLIN, które to określenia krążą w przestrzeni medialnej – publicznej”.
Jeszcze jeden kandydat z tej samej grupy to Romuald Starosielec. Kandyduje on w rozmaitych wyborach od lat, zawsze bezskutecznie. Był związany z niszową partią Jedność Narodu, teraz jest prezesem równie nieznaczącego ugrupowania Ruch Naprawy Polski. Przed kampanią prezydencką zdołał jednak zdobyć poparcie niewielkich organizacji o podobnie antyunijnych i prorosyjskich poglądach, które zorganizowały „prawybory”. Startował w nich nawet Leszek Sykulski, lider prorosyjskiego ugrupowania Bezpieczna Polska, ale Starosielec go wyprzedził.
Starosielec prowadzi portal politykapolska.eu. Pod koniec lutego zamieścił tam swój „manifest”. Jego pierwsze zdania brzmią następująco: „Nie chcemy Wojny! Chcemy żyć normalnie! Nie chcemy Wojny z krzyżem! Chcemy tradycyjnych wartości, normalnej rodziny, dzieci! Nie chcemy Wojny z Rosją! Chcemy Pokoju i dobrych relacji z sąsiadami! Nie chcemy być sługą Ukrainy! Chcemy troski o interes Polaków!” (pis. oryg.).
Na portalu Starosielca występują działacze prorosyjscy z tzw. Obozu Wielkiej Polski, Stowarzyszenia „Grunwald” i pokrewnych organizacji, sympatyzujących z Rosją.
Sam Starosielec także opowiadał się za współpracą państwową Polski i Białorusi.
Trudno natomiast jednoznacznie orzec, za czym opowiada się Kamil Całek, który również marzy o prezydenturze. To bohater jednego ze śledztw OKO.press, w którym przedstawiliśmy go jako nowego Nikodema Dyzmę. Całek był związany z Collegium Humanum i współpracującą z nią prywatną uczelnią Apsley Business School z Londynu.
W 2015 roku odszedł z policji, w 2024 roku tytułował się już profesorem uczelnianym Apsley Business School. Dziś, po nagłośnieniu sprawy Collegium Humanum i uczelni z Londynu, Całek w swojej biografii wskazuje, że jest pracownikiem naukowym Azteca Centre for Higher Education w Indiach.
Ale wymieniamy go tutaj nie ze względu na dziwne wolty w biografii, lecz z powodu jego współpracy z wymienianym tu już Leszkiem Sykulskim. Sykulski to otwarty sympatyk Rosji, działający na jej rzecz w Polsce. Założył prorosyjską partię Bezpieczna Polska, szerzy rosyjskie narracje, organizował pikiety i protesty, podczas których rozpowszechniane były hasła tożsame z kremlowską propagandą.
Sykulski poza partią ma też kilka innych organizacji, w tym Polskie Towarzystwo Geostrategiczne. We władzach tego stowarzyszenia zasiada właśnie Kamil Całek. Został wpisany do zarządu w lipcu 2023 roku, a wtedy powszechnie było już wiadomo, że Sykulski to sympatyk Rosji.
Całek nie może się więc tłumaczyć, że nie wiedział, co robi Sykulski.
Do niedawna Całek unikał wypowiadania się na temat Ukrainy. Ale w lutym zamieścił wpis, w którym stwierdził: „Ukraina idzie w kierunku przepaści. (…) Ukraina przegrała wojnę z Rosją – to są fakty, nie emocje (nigdy nie miała żadnej szansy, aby ją wygrać, pisałem o tym w 2022 r.) Istnieje problem natury prawnej, ponieważ W. Zełenski nie pełni w sposób legalny urzędu prezydenta państwa. Mandat wygasł w 2024 r. (…) Ukraina straci część swojego terytorium, nie zostanie członkiem NATO i UE”.
Znamy już niemal wszystkie nazwiska antyzachodnich kandydatów do prezydentury. Zostały jeszcze trzy osoby, nieco bardziej znane. To Marek Jakubiak, Federacja dla Rzeczypospolitej; Stanisław Żółtek, partia Polexit; oraz Artur Bartoszewicz, przedstawiający się jako ekspert w dziedzinie polityki publicznej.
Jak pisała o Bartoszewiczu w OKO.press Dominika Sitnicka, jest to „ekonomista, wykładowca SGH, który zdobywa popularność w internecie jako komentator o profilu prawicowo-antyestablishmentowym. Jego postulaty wyborcze to m.in. wprowadzenie wiążących referendów, veta obywatelskiego, likwidacja finansowania partii politycznych z budżetu państwa, patriotyczne wychowanie zakładające m.in. codzienne składanie przyrzeczenia wierności RP przez dzieci w wieku szkolnym, dostęp do broni dla każdego dorosłego obywatela, realizacja dużych projektów infrastrukturalnych, a także zmiana hymnu na »Rotę«”.
Dołóżmy do tego poglądy radykalnie antyukraińskie. Otóż Bartoszewicz twierdzi, że „Ukraińcy to śmiertelne zagrożenie dla Polski, bardziej prawdopodobna jest inwazja Ukrainy na Polskę niż Rosji na Polskę, a Wołodymyra Zełenskiego należy zakuć w kaftan bezpieczeństwa. Swoje poglądy wyłożył m.in. w rozmowie z Leszkiem Sykulskim”.
„Ukraina nigdy nie stanie w naszej obronie” – przekonywał w marcu. Sugerował też, że polskie władze są szantażowane przez ukraińskie służby. Oraz że Polska nie powinna pomagać Ukraińcom, bo ci są bogaci i żadnej pomocy nie potrzebują.
Warto zwrócić uwagę na to, co mówi Bartoszewicz, bo jest on pierwszym kandydatem spoza mainstreamu politycznego, który zgromadził 100 tysięcy podpisów pod swoją kandydaturą, czyli jego nazwisko także zobaczymy na karcie do głosowania.
W wyborach po raz kolejny kandyduje też Marek Jakubiak, poseł należący obecnie do koła Wolni Republikanie. Wcześniej był związany z ugrupowaniami: Kukiz`15, PiS, Konfederacja, Bezpartyjni Samorządowcy. Jakubiak o Ukrainie mówi chętnie. 6 marca w Polsat News stwierdził: „Zełenski jest niewdzięcznikiem, który nie dalej jak wczoraj powiedział, że on nie potrzebuje już tak naprawdę pomocy zagranicznej, bo jego armia jest tak silna, że oni sobie sami dadzą radę. Więc jeżeli Zełenski tak uważa, to niech oni sobie sami dadzą radę”.
Z kolei w grudniu w wywiadzie dla prawicowego tygodnika „Do Rzeczy” dowodził, że ukraińska delegacja podczas sesji ONZ znieważyła prezydenta Dudę i wszystkich Polaków. Twierdził również, że Ukraińcy są negatywnie nastawieni do Polaków i notorycznie podejmują działania uderzające w Polskę.
„Oni z pełną premedytacją uderzają w sprawy dla nas najbardziej wrażliwe. Kiedy prezydentem był Komorowski, podczas wizyty w Kijowie wygłosił w parlamencie przemówienie o polsko-ukraińskim sojuszu i potrzebie pojednania. Kiedy tylko wyszedł z gmachu, deputowani ogłosili Banderę bohaterem narodowym” – wyliczał. Wywód podsumował jednoznacznym stwierdzeniem: „Nie wierzę Ukrainie”.
Ostatni z przedstawianych przez nas kandydatów to Stanisław Żółtek, prawicowy polityk, związany wcześniej z kilkoma skrajnie prawicowymi ugrupowaniami, były europoseł. Ostatnio występuje pod szyldem partii Polexit. Oczywiste jest, że partia ta głosi postulaty wystąpienia Polski z Unii Europejskiej, a nawet po prostu rozbicia UE.
Nie wiemy, jakie są dziś poglądy Żółtka na temat Ukrainy czy Rosji, bo kandydat ostatnio jest nieobecny w mediach i na platformach społecznościowych. Jednak wypowiadał się na te tematy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, w których również startował. Zapytany wtedy przez Radio Kraków, czy nie sądzi, że w czasie wojny członkostwo w UE daje Polsce bezpieczeństwo, odparł:
„Jakby Rosja czy Ukraina chciała, to by Unię czołgami przejechała. Armia Holandii? Niemiec? Oni udawali, że mają armię. Najważniejsze nie jest to. Im guzik zależy na bezpieczeństwie Polski. Jakby nas ktokolwiek napadł, jedyne co by zrobili, to by wznosili okrzyki sprzeciwu”.
Zaś w marcu 2022 roku, czyli zaraz po wybuchu wojny, krytykował fakt przyznania pomocy finansowej przez polski rząd Ukraińcom. Pytany o używanie przez Rosji na terenie Ukrainy broni zakazanej przez międzynarodowe konwencje (np. kasetowej) odpowiedział, że… Amerykanie też takiej broni używali.
Żółtek zaznaczył też wtedy, że Ukraina nie wygra wojny.
A w ogóle to za dwa tygodnie (czyli około 20 marca 2022 roku) będzie już po wojnie, bo Ukraina będzie musiała dogadać się z Rosją.
4 kwietnia 2025 mija termin składania wymaganych 100 tysięcy podpisów poparcia dla kandydatów na prezydenta RP. Wtedy okaże się, ile z wymienionych tu osób rzeczywiście wystartuje w wyborach. Trzech polityków z tej listy już tę ilość podpisów zgromadziła.
Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.
Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.
Komentarze