Środa była kolejnym dniem okrągłych liczb na pandemicznym liczniku: dwa miliony zarejestrowanych przypadków SARS-CoV-2 na świecie i milion w Europie. Pół miliona ozdrowieńców, ponad 130 tys. zgonów. W Polsce umarło na razie niecałe 4 proc. wykrytych osób zakażonych. Będzie więcej. We Włoszech, Belgii i Wielkiej Brytanii aż 13 proc.
OKO.press, jako pierwsze z mediów alarmowało, że w święta wielkanocne i dzień po (12-14 kwietnia) liczba testów na obecność SARS-CoV-2 drastycznie spadła; we wtorek 14 kwietnia zrobiono ich tylko 4 691, najmniej od 1 kwietnia, 2,4 raza mniej niż w sobotę.
Jednak w środę 15 kwietnia liczba wzrosła do 8 172, co jest piątym wynikiem dziennym. Może to oznaczać, że testów będzie więcej, choć na razie daleko do zapowiadanych 20 tys. dziennie.
Nie potwierdziły się przynajmniej na razie, spiskowe teorie - krążące po internecie - że władze ograniczają liczbę testów, by w ten sposób przed wyborami prezydenckimi ukryć prawdziwy rozmiar pandemii w Polsce. Zapaść 12-14 kwietnia była prawie na pewno wynikiem świątecznego rozprzężenia systemu opieki zdrowotnej.
Jak dowiedziało się OKO.press, w dniach świątecznych także Warsaw Genomics - prywatne laboratorium, które robi już 2500 testów dziennie - dostało z placówek medycznych kilkakrotnie mniej próbek do zbadania. "Tak zawsze działała na święta służba zdrowia. Pacjentów się wypisuje, badań nie robi, wszystko zamiera" - usłyszeliśmy. "Okazuje się, że nawet epidemia tego nie zmienia".
Minister zdrowia Łukasz Szumowski w RMF FM tłumaczył, że "pacjenci nie byli [w czasie świąt] kierowani na testy. Prosimy o to, żeby było jak najwięcej testów. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach to wzrośnie do kilkunastu tysięcy na dobę, jak nie więcej".
Tymczasem testów robimy w porównaniu z innymi krajami skandalicznie mało. Porównaliśmy ich liczbę na milion mieszkańców w krajach UE (na danych z 14 kwietnia). Polska wyprzedza tylko (minimalnie) Węgry i Rumunię oraz nieco wyraźniej Bułgarię.
W samym środku pandemii Sejm zamiast wsparciem dla ochrony zdrowia i ratowaniem bankrutujących przedsiębiorstw i coraz większej liczby bezrobotnych zajmował się w środę projektami zaostrzenia ustawy aborcyjnej i zakazu edukacji seksualnej w szkołach.
Debata była pełna seksistowskich i homofobicznych bzdur. Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchał twierdził, że seksedukacja popycha dzieci do gwałcenia innych dzieci, a Kaja Godek wołała, że aborcja jest gorsza od pandemii koronawirusa. Głosy lewicy, Koalicji Obywatelskiej i PSL były wołaniem na puszczy skrajnego radykalizmu.
PiS zamierza poprzeć zakaz seksedukacji, a zakaz aborcji - w obawie przed gniewem kobiet - schować na lata w komisji.
Pod Sejmem odbyła się niecodzienna demonstracja w obronie praw kobiet - #KolejkadoWolności, zorganizowana przez Warszawski Strajk Kobiet. Kilkadziesiąt osób stanęło w kolejce do sklepu opodal wejścia do gmachu Sejmu. Policja się pogubiła.
Wieczorem ministerstwo zdrowia podało, że w środę dostało informacje o kolejnych 380 zakażonych osobach i 25 ofiarach śmiertelnych COVID-19. Jest to dopiero siódmy wynik kwietnia, co wskazuje raczej na małą dynamikę epidemii.
15 kwietnia wieczorem mieliśmy zatem w Polsce od początku epidemii 4 marca:
Ilustruje to wykres:
W środę zmarły 23 osoby.
Odsetek ofiar śmiertelnych wśród wszystkich wykrytych w Polsce przypadków - 3,8 proc. jest znacznie niższy niż ten sam wskaźnik dla danych globalnych: wśród wszystkich zakażonych do tej pory na świecie 2 mln 53 tys. ludzi zmarło 133 tys., czyli 6,5 proc.
Szczególnie dramatyczny odsetek zgonów wśród wykrytych zakażonych występuje w krajach zachodniej i południowej Europy, które pierwsze zostały zaatakowane przez epidemię:
Oznacza to, że w tych krajach na każde 100 wykrytych zakażeń zmarło 10-13 osób, co ósma - dziesiąta osoba. W Polsce na razie umarła co 26 osoba zakażona, ale ten odsetek będzie rósł, bo od zakażenia do śmierci mijają zwykle 3 tygodnie.
Największym ogniskiem koronawirusa w Polsce wciąż jest Mazowsze: 332 przypadki zakażeń na milion mieszkańców. Na drugim miejscu od wtorku Dolny Śląsk – 263 zakażenia na milion.
Dalej:
Potwierdzono 380 nowych przypadków.
Aby ocenić tempo rozwoju epidemii podaje się często, co ile dni podwaja się łączna liczba zakażonych. Im więcej tych dni, tym wolniej rośnie krzywa zakażeń. Połowa wyniku z 15 kwietnia (wynosi 3 791) jest najbliższa liczbie zakażeń z 4 kwietnia (3 627), co oznacza, że liczba zakażeń podwoiła się w ciągu 11 dni.
Porównujemy też tempo dublowania w Polsce z 17 wybranymi krajami (wykres niżej). Jak widać, obecne tempo rozwoju koronawirusa w Polsce odpowiada naszej fazie epidemii, bo kraje są uporządkowane od tych, które SARS-CoV-2 zaatakował wcześniej (najbardziej na lewo są Włochy, które miały 100 zakażeń już 23 lutego) aż do tych - idąc w prawą stronę - które epidemia dopadła później (w Meksyku 100 zakażeń było dopiero 19 marca).
Na wykresie widać, że epidemia traci impet w tragicznie poszkodowanych Włoszech i Hiszpanii, a także w Niemczech, za to wciąż groźna jest w USA i Wielkiej Brytanii.
Z krajów drugiej fali dobrze poradziła sobie Austria, a także Czechy, Izrael, i trochę gorzej Portugalia. Polska i Rumunia - podwajają wynik co 11 dni, czyli nieco częściej niż tamte kraje, co oznacza, że epidemia rozwija się nieco szybciej. Państwa z prawej strony są we wcześniejszej fazie epidemii i ich przyrosty są szybsze, szczególnie w Peru (co 5 dni) i Rosji (co 6 dni).
Środa była kolejnym dniem okrągłych liczb na pandemicznym liczniku: dwa miliony zarejestrowanych przypadków SARS-CoV-2 na świecie i milion w Europie. Pół miliona ozdrowieńców, 130 tys. zgonów.
Gdy wieczorem wrzucaliśmy ten tekst do sieci, dokładne liczby (według worldometers.info/coronavirus). wyglądały następująco:
Wiadomością dnia było zawieszenie finansowania dla Światowej Organizacji Zdrowia przez prezydenta USA, które wzbudziło dość powszechne potępienie na całym świecie. Trump zarzuca organizacji, że jest „chińskocentryczna” i że zbyt wolno reagowała na pandemię.
Jego decyzja zbiegła się w czasie z drobiazgowym śledztwem amerykańskich mediów, zwłaszcza „New York Timesa”, które pokazały jak sam Trump zbyt wolno zareagował na szalejącego po Stanach Zjednoczonych wirusa.
USA są w tej chwili krajem najbardziej doświadczonym pandemią – mają 644 tys. wykryte przypadki i 28,5 tys. zgonów – z czego 11,5 tys. w Nowym Jorku (gdzie od środy zaczęto klasyfikować COVID-19 u pacjentów, którzy nie przeszli testów, również jako „prawdopodobną przyczynę śmierci”).
Decyzja prezydenta jest bolesna dla niedofinansowanego WHO – Amerykanie wpłacali 14,5 proc. rocznego budżetu organizacji. Z całego świata do Sekretarza Generalnego organizacji Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa popłynęły słowa solidarności i oburzenia na decyzję Trumpa.
Minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas napisał na Twitterze, że „zwalanie winy na innych nie pomoże”. Szef irlandzkiej dyplomacji Simon Coveney stwierdził, że jest to „decyzja nie do obrony, bo tyle potrzebujących społeczeństw zależy od pomocy WHO i rozmyślne torpedowanie finansowania i zaufania jest szokujące”.
WHO prowadzi wiele programów mających na celu poprawę zdrowia publicznego w biedniejszych krajach, oferuje im też konkretną pomoc. Na przykład w środę ONZ-owski transport ze sprzętem medycznym i ochronnym przybył do Etiopii.
Drugą wiadomością dnia, ciekawą w kontekście sytuacji w Polsce, były wybory parlamentarne w Korei Południowej, w których – w środku pandemii – wzięła udział rekordowa liczba wyborców. Według wstępnych szacunków głosowało 17,2 mln ludzi. Jeśli dodać do tego 11,8 mln głosów oddanych korespondencyjnie, to frekwencja wyniosła 66,2 proc. i była najwyższa od wyborów w 1992 roku.
Korea zwalczyła już pierwszą falę epidemii i dzienne przyrosty nowych przypadków ma już dwucyfrowe. Jednak szkoły pozostają zamknięte i społeczne dystansowanie się jest na porządku dziennym.
Także podczas wyborów zachowano szczególne środki ostrożności – czekający w kolejce do głosowania stali w odstępie od siebie, każdy wchodzący do lokalu wyborczego miał mierzoną temperaturę. Jeśli była za wysoka albo wyborca nie miał maski, zostawał skierowany do osobnej kabiny, która była dezynfekowana po każdym głosującym. Wszyscy oddający głos dostawali żel do dezynfekcji i jednorazowe rękawiczki.
Komisja Europejska stworzyła propozycję stopniowego zdejmowania restrykcji spowodowanych koronawirusem w taki sposób, aby działania poszczególnych krajów nie wywołały chaosu czy zagrożenia kolejną falą pandemii. Projekt takiej „mapy drogowej” ujawniła agencja Associated Press.
Komisja ostrzega, że złagodzenie restrykcji może się przyczynić do wzrostu nowych przypadków SARS-CoV-2. Dlatego aby rozpocząć rozmrażanie gospodarki, kraj powinien spełnić trzy warunki:
Jeśli te warunki zostaną spełnione, można przejść do otwierania gospodarki:
Bruksela zaleca, żeby pomiędzy poszczególnymi etapami poluzowywania zachować odstęp miesiąca, by móc ocenić ich efekt.
Z kolei WHO na środowym briefingu zaleciło, by ten odstęp wynosił minimum dwa tygodnie.
Europejska Agencja Leków w opublikowanym w środę dokumencie strategicznym przewiduje, że szczepionkę przeciwko koronawirusowi świat może mieć już w ciągu roku.
Epidemia powoli słabnie i w Niemczech, co ilustruje ten wykres aktywnych przypadków koronawirusa:
Rząd Angeli Merkel próbuje uzgodnić z władzami landów, jaka powinna być strategia powrotu do normalności – pani kanclerz opowiada się za jak największą ostrożnością i przedłużeniem restrykcji do 3 maja.
Po tej dacie miałyby zostać otwarte szkoły, na początek dla najstarszych uczniów i salony fryzjerskie, pod warunkiem zachowania ścisłej higieny. Już 20 kwietnia zostaną otwarte sklepy o powierzchni nie większej niż 800 m, a także salony samochodowe, księgarnie i sklepy rowerowe.
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze