0:00
0:00

0:00

"Powiedziałbym, że to co mamy dziś w Polsce to nie demokracja, a autorytaryzm plebiscytarny" - prof. Wojciech Sadurski.

"Mam przekonanie, że każdy ruch poza Koalicją Obywatelską zwiększa szanse PiS na pozostanie przy władzy" - polityczka Kamila Gasiuk-Pihowicz.

"Nie zmobilizujemy ludzi wokół samej »demokracji«. Możemy wokół praw kobiet. Zawstydza mnie to, że moje akcje są uznawane za radykalne" - aktywistka Klementyna Suchanow.

***

Tematem wykładu prof. Wojciecha Sadurskiego organizowanego przez Archiwum Osiatyńskiego była klęska demokracji i triumf populizmu. Sadurski nazwał panujący dziś w Polsce ustrój "autorytaryzmem plebiscytarnym". Wprowadził przenikliwe rozróżnienie między rządami prawa (ang. rule of law) a rządzeniem przy pomocy prawa (by law).

Wykład komentowały prawniczka, posłanka i wiceprezeska Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz oraz Klementyna Suchanow - literatka i jedna z najważniejszych postaci protestów antyrządowych. Świat polityki i zbuntowanej "ulicy".

Wykładu słuchało ok. 150 osób. Zbiórka do puszki na działalność Archiwum Osiatyńskiego przyniosła 2184 zł, 20 euro i 100 koron szwedzkich. Serdecznie dziękujemy.

Widmo populizmu krąży nad Europą

Profesor Sadurski rozpoczął od parafrazy Marksa i Engelsa: "Widmo krąży po Europie (i świecie), widmo populizmu".

Mówił: Już nie jest to widmo. Co czwarty Europejczyk głosuje na populistów. W 2000 roku było to tylko 8 proc. Tąpnięcie demokracji jest tym bardziej przejmujące, że nastało po największym jej triumfie, gdy upadł komunizm.

Triumfom populistów u władzy, jak w Polsce czy na Węgrzech, lub blisko władzy, jak we Francji lub Holandii - towarzyszy wielka smuta zwolenników demokracji liberalnej.

Przeczytaj także:

Załamuje się paradygmat „demokracji okresu przejściowego”, który dominował w końcu XX w. Zakładał linearny, nieuchronny postęp w kierunku demokracji liberalnej w krajach postkomunistycznych, ale też w Ameryce Łacińskiej i RPA. Tak się nie stało. W niektórych z tych państw nastąpił wręcz regres, w tym w Polsce i na Węgrzech.

Think-tank Freedom House ocenił, że po raz pierwszy od końca lat 90. liczba państw, w których w 2017 nastąpił regres demokracji, przewyższyła liczbę tych, gdzie nastąpił postęp - 72 do 35 [w 2018 ten trend się utrzymuje: 71 do 35 krajów; a w latach 2006-2018; 113 do 62 - red.].

Załamanie demokracji liberalnej

Dla liberałów szokującym paradoksem jest to, że źródło obecnego załamania bije z urny wyborczej, i nie towarzyszą mu - jak kiedyś - czołgi na ulicach i wtrącanie opozycji do więzień.

Jak poradzić sobie z faktem, że autorytarni populiści dochodzą do władzy w drodze wolnych i w miarę uczciwych, demokratycznych wyborów?

Sadurski jest zdania, że upadek demokracji liberalnej wymyka się diagnozom z trzech powodów:

  • następuje szybko, ale stopniowo - brak wyraźnego punktu zwrotnego "końca demokracji". Prof. Marek Safjan w 2016 roku ogłosił, że praworządność skończyła się, gdy prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie niepublikowania wyroków TK, ale to data dobra jak każda inna;
  • występuje efekt kumulacji. Toksyczność nie wynika z pojedynczych ustaw czy decyzji władzy - każda z nich jest jakoś problematyczna, ale dopiero całość nie zostawia wątpliwości o co tu chodzi;
Jak z wirusem - wirus w zdrowym ciele szybko jest neutralizowany, w ciele chorym szybko się namnaża.
  • mamy do czynienia z formalnym utrzymaniem instytucji. Demokratycznie wybrane autorytarne władze nie zmieniają instytucji, form, procedur. Wręcz odwrotnie - pedantycznie je wykorzystują, ale zmieniają ich treść tak, że stają się sprzeczne z własnymi założeniami.

Przykładem jest Trybunał Konstytucyjny - treść, rola i funkcja tego organu są diametralnie odmienne od założeń.

Trybunał nie jest sparaliżowany - jest gorzej. Jest aktywnym współpracownikiem władzy autorytarnej - pomaga jej. Niby nic się nie zmieniło, procedury działają, a zmieniło się wszystko.

Zrozumieć przyczyny. Skąd ten populizm?

Na świecie nie ma jednego populizmu. Populizm jest odpowiedzią na problemy wewnętrzne różnych państw - problemy są różne, więc populizmy także się różnią.

Populizm odnosi sukcesy, gdy politycy w sposób przekonujący połączą co najmniej dwie, z katalogu przyczyn niezadowolenia. Sadurski wymienił ich pięć:

  1. frustracje i niepokoje ekonomiczne klasy średniej i średniej-niższej;
  2. lęk przed globalizacją, przenoszeniem produkcji za granicę, wypieraniem produktów lokalnych;
  3. lęk przed "obcymi" i nienawiść do nich - ksenofobia. Mogą być to "obcy" geograficznie, ale też wewnętrzni "obcy" - religijnie, etnicznie, pod jakimś względem inni niż "większość";
  4. anty-establishment - niechęć do elity, do stolicy. Oskarżenia o nieczułość na potrzeby prostych ludzi;
  5. antymodernizm, niechęć do nowoczesnej kultury. Tęsknota za dawnymi wartościami, autorytetami, hierarchiami.

W USA o sukcesie Trumpa zadecydowały przyczyny 1. i 2. W przypadku Polski sukces Kaczyńskiego i PiS (w wyborach, ale też nadal wysokie poparcie) wynika z połączenia przyczyn 3., 4. i 5. w atrakcyjny pakiet. PiS zdołał przekonać ludzi, że ma pomysł, jak im zaradzić.

W debacie komentowano, że PiS odwoływał się także do niepokojów i interesów klasy niższej (czynnik 1.), stąd jego wyższe poparcie wśród uboższych i mniej wykształconych, a w kampanii Trumpa wyraźny był wątek anty-establishmentowy - atak na Clinton i elity Waszyngtonu (czynnik 4.).

Rozwód demokracji z liberalizmem

Sadurski ogłosił, że w Polsce doszło do rozwodu demokracji z liberalizmem - liberalizm został odrzucony w imię demokracji.

Ale demokracja nieliberalna to oksymoron, wewnętrzna sprzeczność, jak gorący lód lub rozsądek Antoniego Macierewicza.

Nawet minimalne rozumienie demokracji, ograniczone do wolnych wyborów, zakłada bowiem szereg praw i wolności oraz wolność słowa, wolność zgromadzeń, stowarzyszeń i partii politycznych, bo bez nich nie ma prawdziwie wolnych wyborów.

Te instytucje mają charakter liberalny. Słowo "liberalna" nie określa zakresu przedmiotowego słowa demokracja, bo nie ma innej demokracji niż liberalna.

Demokracja liberalna to zbitka podobna do pojęcia wolna wola.

Równie ważny jak prawa i wolności, jest podział władz i podporządkowanie władz prawu.

Prof. Sadurski znalazł u Monteskiusza cytat, jakby profetyczny komentarz do rządów PiS: "nie ma bardziej okrutnej tyranii od tej uprawianej w cieniu praw i w barwach sprawiedliwości" [z dzieła "Rozważania o przyczynach wielkości Rzymian i o ich upadku" z 1734 roku - red.]. To odkrycie sala przyjęła oklaskami.

Monteskiusz antycypował kluczową różnicę między rządami prawa (rule of law) a "rządzeniem przy pomocy prawa" (by law).

Jarosław Kaczyński i Viktor Orbán rządzą właśnie przy pomocy prawa, ale nie możemy mówić o rządach prawa, skoro nie czują się przez te prawa związani.

To tak jak z kajdankami - nie działają, gdy masz do nich kluczyki.

Rządy "przy pomocy prawa" stają się narzędziem tyranii, monowładzy. Nie ma demokracji, gdy cała władza znajduje się w jednych rękach. "I budzimy się w świecie Tyberiusza" - ostrzegał profesor, odwołując się do postaci rzymskiego cesarza, znanego z podejrzliwości i nienawiści.

Unikajmy samobiczowania

Co z tym zrobić w sensie duchowo-myślowym? Jak do tego podejść? Zdaniem Sadurskiego liberalna opozycja powinna unikać dwóch pokus:

  1. Samo-biczowania się i patologicznego symetryzmu spod szyldu "byliśmy głupi, głusi";
  2. Samo-zadowolenia połączonego z ostentacyjnym lizaniem ran.

Należy pójść drogą pośrednią, wypełnioną refleksją nad deficytami demokracji liberalnej przed 2015 rokiem. Gdzie jesteśmy w Polsce jako społeczeństwo?

  1. Wolne wybory – nie wiemy, co zrobi władza, ale wiemy, że przyznała sobie instrumenty masowej manipulacji - pozbawiła wybory kontroli sędziów oraz powołała nową izbę SN, która będzie oceniać skargi wyborcze;
  2. Prawa i wolności obywatelskie - bilans jest podzielony - nie żyjemy w pełnej opresji, panuje ambiwalencja. Ograniczenia dotyczą wolności zgromadzeń;
  3. Podział władz i instytucje kontrolne – tu jest katastrofa. Jeden człowiek, Jarosław Kaczyński, decyduje o wszystkim.

Lepiej niż na Węgrzech

Źródłem optymizmu może być perwersyjny zabieg porównania z Węgrami. Dlaczego oni mają gorzej? Jakie jeszcze zasoby oporu pozostały w rękach Polaków?

Nadal istnieją niezależne media prywatne, organizacje pozarządowe, jest wspaniały RPO, są samorządy lokalne w dużych miastach. Mamy sporo atutów, których Węgrzy już nie mają.

Co na to Europa? Tutaj też mamy przewagę. Dlaczego UE (oraz Rada Europy) ma większą możliwość interwencji? Bo Kaczyńskiemu nie udało się zmienić konstytucji.

Wszystkie postępowania toczące się przeciw Polsce są związane z konstytucyjną zasadą praworządności . UE łatwiej wytykać nam nieprzestrzeganie własnych praw.

Prof. Sadurski zakończył cytatem z innego Marksa (Groucho) - słynnego aktora: "Nie chciałbym należeć do klubu, który przyjąłby mnie na swojego członka". Powinniśmy to powiedzieć Unii Europejskiej.

Gasiuk-Pihowicz wzywa do jedności

Kamila Gasiuk-Pihowicz kilkakrotnie powtórzyła, że główną receptą jest jedna szeroka koalicja anty-PiS. Widmo alienacji Polski w Europie powinno skutecznie zmobilizować wyborców. Posłanka .Nowoczesnej przedstawiła dwa kroki do obalenia władzy:

  1. budząca się świadomość obywatelska. W ostatnich 3 latach sondaże pokazują znaczący wzrost przywiązania do demokracji wśród obywateli. Widzieliśmy go już wcześniej - w 2007 roku, pod koniec rządów PiS. Polacy coraz bardziej cenią demokrację. To jeden z "sukcesów" Jarosława Kaczyńskiego. Gasiuk-Pihowicz przypomniała słowa Tadeusza Mazowieckiego: "Demokracja jest jak powietrze - tym bardziej ją cenimy, im bardziej jej brak";
  2. przekonanie obywateli do głosowania na opozycję. Potrzeba szerokiej koalicji na wybory parlamentarne i do europarlamentu. Warto pamiętać przykład Węgier - oddzielny start partii demokratycznych zwiększa szanse sił autorytarnych.
Mam przekonanie, że każdy ruch poza KO zwiększa szanse PiS-u na pozostanie przy władzy.

Potrzeba konkretnej wizji kraju, ale nie populistycznej, opartej na rozdawnictwie. Propozycje dotyczące tylko wymiaru sprawiedliwości nie przeważą szali.

"Nieliberalna demokracja" to nie stacja końcowa. Zbliżamy się do przystanku "autorytaryzm". PiS nie odda władzy łatwo - najpewniej zmieni ordynację wyborczą.

Tymczasem politycy nie mają świadomości powagi sytuacji - górę biorą ambicje. Powinniśmy usiąść do wspólnego stołu. Teraz albo nigdy - na Węgrzech opozycja była rozproszona i Fidesz zamienił państwo w prywatny folwark. Jeśli za rok wygra PiS, to na dekady zabetonuje scenę polityczną.

Dryfujemy na Wschód, rośnie wpływ Kremla. Polska jest coraz bardziej osamotniona. Całą opozycję łączy wiara, że miejsce Polski jest w zjednoczonej Europie.

Może wspólna koalicja na eurowybory? Wybory parlamentarne 2019 będą historyczne - zadecydują o przyszłości Polski na dekady, tak jak te w czerwcu 1989 roku.

Suchanow: kobiety nie znoszą faszyzmu

Klementyna Suchanow, znana z protestów, blokad, a nawet rzucania jajkami w rządowe limuzyny, słuchała Sadurskiego w pozycji półleżącej, bo po jednej z interwencji z policji musiała poddać się operacji kręgosłupa. Odmówiła dawania prostych recept:

Tak długo, jak działamy na rzecz wspólnej sprawy, nie powinniśmy krytykować działań innych - miejsce na różnego typu działania jest w ruchu kobiecym, który na świecie spontanicznie zmienia się w ruch antyfaszystowski np. w Brazylii.

Nie zmobilizujemy ludzi wokół samej "demokracji". Możemy wokół praw kobiet.

Staram się wprowadzić antyfaszyzm do mainstreamu. To, co dziś dzieje się w Polsce ma swoje korzenie w działaniach poprzedniej koalicji PO-PSL - w praktyce niereagowania, zrównywania faszyzmu z antyfaszyzmem.

Swoją rolę widzę we wskazywaniu kierunków, wyznaczaniu trendów i łamaniu tabu. Protest w Polsce jest miałki, letni. Dzieją się rzeczy wysoce złe - ale nie jesteśmy w stanie adekwatnie zareagować. Nie ma pomysłu jak zachwiać dominacją PiS, a stracone okazje demobilizują tłumy. Zawstydza mnie to, że moje akcje są uznawane za radykalne. W spektrum protestu powinno być miejsce na każdą formę, ale grupa ludzi takich jak ja jest najmniej liczna.

Jak nazywać demokrację?

Klementyna Suchanow: Niepokoi mnie hasło "demokracja liberalna" - warto poszukać określenia, które nie zniechęcałoby części protestujących. Czy jest dobry przymiotnik? Samo słowo demokracja dziś już nie mobilizuje.

Wojciech Sadurski: Demokracja po prostu, bezprzymiotnikowa. Mnie także nie podoba się neoliberalizm gospodarczy, ale tu chodzi o liberalizm dotyczący roli państwa, ochrony wolności obywateli, wzmacniający demokrację.

To, co mamy dziś w Polsce to nie demokracja, a autorytaryzm plebiscytarny.

Demokracja liberalna nie jest atrakcyjnym określeniem, podobnie jak demokracja deliberacyjna. Z mojego doświadczenia najbardziej nośne hasło to "będziesz siedzieć", ale nie powinniśmy mobilizować ludzi tylko wokół haseł negatywnych.

Kamila Gasiuk-Pihowicz: Nie chodzi o XIX-wieczny liberalizm. Dziś definiuje się go inaczej. Jako liberałka z żalem rezygnowałabym z określenia liberalny. Polacy utożsamiają demokrację liberalną z demokracją po prostu. Konieczne są szerokie koalicje ludzi politycznie dojrzałych. Jedyny taki twór, który jak dotąd zadziałał, to Koalicja Obywatelska.

Ewa Woydyłło-Osiatyńska [na zdjęciu po lewej]: A może demokracja obywatelska? Obywatel to nie lud, musi być świadomy.

Ewa Siedlecka [po prawej]: Mnie liberalizm kojarzy się z wolnością jednostki i prawami człowieka. Dla PiS jest czymś złym, bo według nich zbiorowości są ponad prawami jednostki. A jakie są nasze zasoby? Ulica - protest mocny, wzbudzający emocje. Mnie podoba się nawet radykalny.

Czy sądy zawiodły?

Ewa Siedlecka: Mamy jeszcze jeden ważny zasób - sędziów. Z jednej strony z winy sędziów nie obroniliśmy państwa prawa - jeszcze niezależna prokuratura stwierdziła, że premier Szydło miała prawo nie publikować wyroków w 2016 roku. Nie chcieli wkraczać w działania władzy wykonawczej. Z drugiej, gratuluję tym sędziom, którzy dziś stawiają opór władzy narażając się na represje.

Wojciech Sadurski: Mamy grono niezależnych sędziów, ale jest to zasób ograniczony. NSA obudził się dopiero parę dni temu - czemu tak późno? [Naczelny Sąd Administracyjny zablokował jedną z nominacji do Sądu Najwyższego - red.]. TK nie jest jedynym organem kontrolującym konstytucyjność ustaw - SN mógł to przecież robić wcześniej. Polskie sądownictwo to tonący, który próbuje utrzymać się na powierzchni. Te gesty mają znaczenie, ale to tylko gesty.

Jak wygrać z PiS? Kobiety, Konstytucja, Europa i wybory

Henryk Sikora: Jarosław Kaczyński obiecał zmianę ordynacji wyborczej. PiS uchwali taką zmianę, która nie utrudni zmiany, a ją uniemożliwi. Jeżeli PiS będzie zmieniał ordynację wyborczą tak, że opozycja będzie licencjonowana - czy opozycja zainicjuje bezterminowe zgromadzenie publiczne - majdan?

Kamila Gasiuk-Pihowicz: Pojawia się zniechęcenie do protestu, znużenie tematem praworządności. Ale ostatnie trzy lata to czas sukcesów: protesty kobiet zatrzymały zakaz aborcji, protesty przeciw wcieleniu gmin do Warszawy, a także protesty w obronie sądów - tu piłka nadal jest w grze. Bez protestów nie byłoby dziennikarzy w Sejmie. Czy jednak protesty łamiące prawo [do Klementyny Suchanow - red.] nie są paliwem dla partii rządzącej? Czy nie lepsze są demonstracje pokojowe? Jakakolwiek odpowiemy - pełna mobilizacja jest konieczna. Pokonać PiS można tylko przy urnie wyborczej.

Po chaotycznej dyskusji poprosiliśmy o podsumowanie. Padły cztery hasła. Klementyna Suchanow:

Kobiety byłyby w stanie obalić ten rząd, gdyby poszły głosować. PiS jest partią mizoginów, są dla kobiet potencjalnym fizycznym zagrożeniem.

Nie rekomendowałabym konkretnych form działania - każdy jest gotowy na coś innego. Nie chodzi o formę protestów, która może razić, tylko o wartości.

Kamila Gasiuk-Pihowicz: Musimy mówić o skutkach działań PiS dla pozycji Polski w Unii Europejskiej i na świecie. Dryfujemy na wschód - skazujemy się na samotność i niebezpieczeństwo. Musi nam przyświecać hasło "teraz albo nigdy" - w tych wyborach alternatywa jest prosta.

Wojciech Sadurski: Jeden prosty przekaz - konstytucja. Geniusz zbiorowy polskiego społeczeństwa uczynił ją niesamowicie nośnym hasłem.

Konstytucja jest znakiem firmowym, pod którym antyautorytarna część polskiego społeczeństwa może się podpisać. Formy działań? Ulica i zagranica - w szlachetnym i pozytywnym znaczeniu.

Władza boi się protestów. Zagranica - jesteśmy częścią Europy, ale UE się nas wstydzi. Może uda jej się zawstydzić wyborców PiS? Podkreślajmy, że te wybory są inne niż zwykle. To będzie plebiscyt o ustroju państwa polskiego. Nie dyskutujemy o wodociągach i tramwajach, tylko o przyszłości Polski.

Prof. Wojciech Sadurski – profesor nauk prawnych, konstytucjonalista, politolog, filozof. Wykłada filozofię prawa na Uniwersytecie Sydnejskim, jest profesorem w Centrum Europejskim Uniwersytetu Warszawskiego oraz w Europejskim Instytucie Uniwersyteckim we Florencji. Jest członkiem zagranicznych i międzynarodowych organizacji naukowych, m.in. australijskiej Akademii Nauk Społecznych, Rady Programowej Centrum Stosunków Międzynarodowych w Warszawie, Rady Programowej Centrum Myśli Polityczno-Prawnej im. Alexisa de Tocqueville’a, a od 2017 Rady Programowej Archiwum im. Wiktora Osiatyńskiego. Zasiada w kolegiach redakcyjnych czasopism naukowych, m.in. Journal of Political Philosophy; Politics, Philosophy and Economics;

Kamila Gasiuk-Pihowicz – prawniczka, ekonomistka i polityczka, wiceprzewodnicząca .Nowoczesnej. Wiodąca postać obrony praworządności w Sejmie – wielokrotnie, bezkompromisowo broniła Trybunału Konstytucyjnego. W 2016 r. wtargnęła na spotkanie Komisji Weneckiej ze Stanisławem Piotrowiczem, z którego wykluczono opozycję. Popularna liderka.

Klementyna Suchanow – jedna z najważniejszych postaci protestów antyrządowych, aktywistka z temperamentem m.in. Strajku Kobiet. OKO.press pisało 10 grudnia 2017 o akcji obrzucenia jajami rządowych limuzyn, o protestach przeciw zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej (balonikami z farbą w drzwi PiS, 17 stycznia 2018), o próbie zablokowania ekshumacji smoleńskiej w Łodzi 24 kwietnia 2018, o protestach przeciw nowej KRS 27 kwietnia 2018, a także o szykanach, jakie spotykają Suchanow (m.in. wizyta ABW 22 grudnia 2017).

Suchanow jest też znaną badaczką życia i twórczości Witolda Gombrowicza oraz historii i literatury Ameryki Łacińskiej, autorką m.in. „Argentyńskich przygód Gombrowicza” (2005) i „Królowej Karaibów” (2013), a także dwutomowej biografii „Gombrowicz. Ja, geniusz” (2017), która wzbudziła ogromne zainteresowanie. „Po cholerę nam ta jakaś »niepodległość«, skoro nie potrafimy sprostać wolności?” – pytała w rozmowie z OKO.press.

;
Na zdjęciu Maria Pankowska
Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Komentarze