0:000:00

0:00

Ponad 39 godzin od sukcesu wioślarek w środę 28 lipca 2021 (o 04:00 rano polskiego czasu) czekał prezydent Duda, zanim w czwartek przed 20:00 złożył im gratulacje za zdobycie pierwszego i wciąż jedynego olimpijskiego medalu w Tokio. Poza tym zdumiewającym opóźnieniem uwagę zwraca też osobliwa treść gratulacji. Najwyraźniej Duda miał problem.

Liczni politycy opozycji, a także minister kultury i sportu Piotr Gliński zareagowali już rano w środę. Dudę wyprzedził też premier Mateusz Morawiecki, choć i on spóźnił się z gratulacjami o dobę.

Duda jest zwykle sprinterem

Andrzej Duda jest znany z błyskawicznego reagowania na sukcesy polskiego sportu. Kiedy 22 maja 2021 Robert Lewandowski strzelił bramkę w meczu Bundesligi, ustanawiając rekord wszechczasów, gratulacje prezydenta pojawiły się kilka minut później.

Podobnie błyskawicznie Duda gratulował sukcesów skoczkowi narciarskiemu Kamilowi Stochowi. 6 stycznia 2021 tweet prezydenta pojawił się tuż po tym, jak Stoch lądował w ostatnim skoku w Bischofshoffen.

Opóźnienie gratulacji dla wioślarek jest tym dziwniejsze, że Duda pokazał się wcześniej jako gorący kibic olimpijczyków i olimpijek w Tokio. Pojechał na otwarcie Igrzysk, a potem wspierał sportowców swoją obecnością. Niestety, bez większych efektów.

Tylko raz był świadkiem sukcesu, gdy koszykarze 3x3 (debiutująca na igrzyskach wyjątkowo oszczędna forma koszykówki z jednym koszem) wygrali po dogrywce z Japonią (na zdjęciu głównym Duda gratuluje Przemysławowi Zamojskiemu). Trzykrotnie wspierał sportowców bez skutku:

  • siatkarze przegrali z Iranem;
  • koszykarze 3x3 przegrali z Łotwą;
  • tenisowy debel Hubert Hurkacz i Łukasz Kubot przegrał już w I rundzie i odpadł z turnieju.
Wydawałoby się, że prezydent, który angażuje się w rozbudzanie olimpijskich nadziei i konsekwentnie ociepla swój wizerunek gorącym entuzjazmem kibica, powinien na medal wioślarek - pierwszy i wciąż, po 9 dniach igrzysk, jedyny - zareagować natychmiast.

Jednak zwlekał i zwlekał, co było złośliwie komentowane w mediach.

Kibic Duda wyważony jak nie Duda

Treść gratulacji jest także osobliwa. Wioślarki pojawiają się w trzecim zdaniu, po dwóch zapewniających, że prezydent kibicuje wszystkim, nawet jak przegrywają, za każdego trzyma kciuki, jest z nimi duchem.

To tak jakby w gratulacjach dla Lewandowskiego Duda napisał coś w tym rodzaju:

"Trzymam kciuki za wszystkich polskich piłkarzy, w jakimkolwiek klubie by nie grali, odnosząc zwycięstwa lub ponosząc porażki, bo ciężko pracują, żeby zasłużyć na grę w reprezentacji i godnie reprezentować Polskę. Z radością przyjąłem sukces Roberta Lewandowskiego, gratuluję i dziękuję! Brawo!".

W gratulacjach dla polskich sportowców Duda zawsze wstawia emotikony, klaszczące dłonie, kciuki w górę, a także narodowe flagi i typowe dla prawicowego żargonu patriotycznego określenia - czasem pisane wersalikami - "DUMA", czy "szacunek". Dla wioślarek znalazł tylko miłe słowa.

W dodatku wpisał ich sukces w cały występ naszych zawodniczek i zawodników w Tokio, jakby chciał zatrzeć jego wyjątkowość. Należało pójść w odwrotnym kierunku, tak jak zrobił premier Morawiecki: "Igrzyska w Tokio są trudnym doświadczeniem dla polskiego kibica, przede wszystkim ze względu na brak szczęścia naszych reprezentantów. Kilka razy medale były naprawdę blisko. Tym cenniejsze jest srebro naszych wspaniałych wioślarek z czwórki podwójnej, bo podnosi morale całej naszej ekipy".

Dlaczego Duda miał kłopot z wioślarką-lesbijką?

Głęboki namysł prezydenta nad złożeniem gratulacji u obserwatora nie znającego polskiej polityki mógłby wywołać najbardziej fantastyczne domysły. Może Duda nie chciał narażać się Chinom (Chinki wygrały ten wyścig), bo tradycyjnie dba o dobre stosunki z Państwem Środka? Może wspiera tylko męskie sporty, skoro nie używa feminatywów? A może cierpi na hydrofobię?

Prawdziwa przyczyna jest - gdy na nią spojrzeć świeżym okiem - równie absurdalna. Oto w zespole czterech wioślarek, na dodatek w roli tzw. szlakowej, która nadaje ton, znalazła się Katarzyna Zillmann, która na antenie TVP Sport pozdrowiła swoją dziewczynę (skądinąd kajakarkę), tym samym informując, że jest osobą LGBT.

W wywiadzie dla OKO.press nie celebrowała swego coming outu: "Koleżanki zaczęły dziękować mężom, no to mojej dziewczynie też się należy. Byłam w takim niesamowitym stanie, masa fajnych pozytywnych emocji. Wie pan, ja lubię się dzielić miłością ze światem, czy to ze swoją dziewczyną, czy nawet z tymi widzami, którzy po nocy patrzyli, jak my płyniemy".

Mówiła też, że przykre jest to, że "temat czyjejś orientacji jest wciąż kontrowersyjny, że w ogóle jest tematem. Chciałabym, żeby to wszystko odeszło do lamusa, żeby zapanowała całkowita normalność. Dlatego ważne, żeby osoby LGBT były widoczne, żeby się nie ukrywały".

Dla Dudy jest w pewnym sensie odwrotnie: normalność polegałaby na tym, że Zillmann nie pozdrawia swojej dziewczyny, żeby "nie eksponować swojej seksualności". Jej koleżanki mogą, ona nie.

Mocno zabrzmiały słowa wioślarki: "Apeluję do wszystkich, żeby myśleć, co się mówi, bo możesz kogoś zranić. Nawołuję do empatii. Ktoś nie robi wam niczego złego, tyle że inaczej kocha, dlaczego tego kogoś dyskredytować? Po prostu pomyślmy razem. Przecież nikt z nas – osób LGBT – nie żąda niczego nadzwyczajnego, dodatkowego. Po prostu chcemy być tak samo szanowani, jak wszyscy, zwykłe rzeczy, ludzie ludziom nie powinni tego odmawiać".

Przeczytaj także:

Wspaniała sportsmenka i odważna dziewczyna, która z okazji swego sukcesu namawia społeczeństwo do uznania praw osób LGBT i odrzucenia homofobicznych uprzedzeń nie wpisuje się w narrację PiS, a także samego Dudy.

Prezydencki żarcik i kampania 2020

Już w pierwszym prezydenckim wywiadzie, 28 maja 2015, dał próbkę powielania idiotycznych stereotypów. Zapytany, co zrobi, jeśli przyjdą do niego geje z propozycją małżeństw gejowskich, oświadczył:

"Siądę z nimi przy jednym stole, bo są ludźmi takimi samymi jak ja i należy im się szacunek. Powiem im szczerze, że nie zgadzam się na małżeństwa jednopłciowe, ani nie widzę powodu, by legalizować związki partnerskie. Ale myślę, że byłoby możliwe uznanie statusu osoby najbliższej, która mogłaby choćby dowiadywać się w szpitalu o stanie zdrowia czy odbierać korespondencję".

Słysząc tę wspaniałomyślną deklarację, Robert Mazurek zapytał, czy homoseksualiści mogliby pracować w kancelarii Dudy.

Prezydent wypalił: Chyba nie wyobraża pan sobie, że będę pytał ludzi, których chcę zatrudnić z kim i jak żyją? Choć oczywiście nie wyobrażam sobie, żeby mi ktoś półnagi paradował po kancelarii..."

Powielanie stereotypu geja-ekshibicjonisty z obsesją seksualności wpisuje się w okrutną "homofobię dowcipów".

Katarzyna Zillmann apelowała, by właśnie tego nie robić: "Osoba LGBT ukryta w szafie cierpi. Każda nawet drobna uwaga, głupi żart cię paraliżuje i wpycha do tej szafy coraz głębiej. Dlatego dzisiaj – apeluję do wszystkich – żeby myśleć, co się mówi, bo możesz kogoś zranić. Nawołuję do empatii. Ktoś nie robi wam niczego złego, tyle że trochę inaczej kocha, dlaczego tego kogoś dyskredytować” – mówiła OKO.press.

W kampanii prezydenckiej 2020 Duda i jego PiS-owskie otoczenie już zupełnie otwarcie postawiło na homofobiczne przekazy. Duda tłumaczył, że "próbuje się nam, proszę państwa, wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia”. Po fali krytyki tuż przed wyborami Duda próbował jednak odkręcać ten przekaz, a po wyborach wspaniałomyślnie ogłosił:

"Mnie to zupełnie nie przeszkadza, że kiedyś mieszkało obok mnie dwóch mężczyzn, co do których moja znajoma stwierdziła, że są parą, krótko mówiąc, że są homoseksualistami. Ja w ogóle na to nie zwróciłem uwagi, bo to byli bardzo mili, normalni mężczyźni, którzy byli sympatyczni, kulturalni, mówili »dzień dobry«, zachowywali się grzecznie, w żaden sposób się nie zachowywali prowokacyjnie".

Promocja związków homoseksualnych? Duda mówi "nie"

Wypowiedzi Katarzyny Zillmann i sam fakt, że opowiada o swojej miłości do kobiety, są dla polskiego prawicowca, jakim jest Duda, nie do zaakceptowania.

Z jego protekcjonalną i warunkową akceptacją osób LGBT, nie kłóci się możliwość prawnego ograniczania praw mniejszości i cenzurowania równościowego przekazu. W listopadzie 2018 w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” Duda wyraził zainteresowanie ustawą „zakazującą propagandy homoseksualnej”.

„W ideologii skrajnie liberalnej [wolność] oznacza, że wolno wszystko. Ja się z tym nie zgadzam" – mówił. Zagrożenie dostrzegł w „ideologii gender i promocji związków homoseksualnych”. Zapytany, czy podpisałby ustawę zakazującą takiej "propagandy" w szkołach czy harcerstwie odpowiedział:

„Jeśli taka ustawa by powstała i byłaby dobrze napisana, nie wykluczam, że podszedłbym do niej poważnie”.

Rzecz w tym, że taka właśnie ustawa obowiązuje w Rosji od 2013 roku. Wszystkim osobom, które „propagują nietradycyjne zachowania seksualne wśród nieletnich” grozi kara grzywny lub ekstradycji (dla obcokrajowców). Na mocy ogólnikowych zapisów zakazywane i karane są próby publicznej ekspresji nienormatywnej seksualności czy tożsamości płciowej.

Prawo popularnie nazywane jest właśnie „zakazem propagowania homoseksualizmu”, czyli „rozpowszechniania informacji ukierunkowanej na formowanie nietradycyjnych seksualnych zainteresowań, informacji o atrakcyjności takich zachowań, błędnego przekonania o społecznej równorzędności tradycyjnych i nietradycyjnych relacji międzyludzkich, a także informacji budzących zainteresowanie podobnymi relacjami”.

Podobną ustawę zapowiedział Viktor Orbán i chce ją poddać pod referendum (z tendencyjnie sformułowanymi pytaniami).

Z Bidenem Duda też miał kłopot

38 godzin opóźnienia w gratulacjach, które są politycznie czy ideologicznie niewygodne, to wyraz uprzedzeń, a zarazem prostackiego podejścia do polityki w wykonaniu Dudy. Nasuwa skojarzenie z innym opóźnieniem gratulacji — dla prezydenta-elekta Joe Bidena.

Kiedy 7 listopada 2020 roku media podały, że Joe Biden zebrał ponad 270 głosów elektorskich i tym samym wygrał wybory w USA, kolejne kraje wysyłały gratulacje. Polska znalazła się wśród 10 państw, które tego nie zrobiły, co zostało zauważone przez światowe media (np. Agencję Reuters) jako wyraz uporczywego protrumpizmu i niechęci do demokratycznej zmiany w USA. Duda ograniczył się do pogratulowania „udanej kampanii wyborczej”.

Podobnie wstrzemięźliwe były też:

  • Węgry
  • Rosja
  • Chiny
  • Słowenia
  • Północna Korea
  • Turcja
  • Iran
  • Brazylia
  • Meksyk

W listopadzie 2020 gratulacje wysłały Chiny i Turcja, ale Duda wciąż podkreślał, że sprawa nie jest przesądzona i należy czekać do głosowania elektorów wybranych w wyborach. Ostatecznie złożył Bidenowi gratulacje dopiero 15 grudnia 2020 roku, podobnie jak prezydent Rosji Putin, Brazylii – Bolsonaro i Meksyku – Lopez Obrador. Polska znalazła się w czwórce maruderów, nie licząc wrogich USA Północnej Korei i Iranu.

Opóźniając gratulacje — w obu przypadkach — prezydent nie wprost i w infantylny sposób komunikuje swoją niechęć do osoby, która odniosła sukces. Ośmiesza się tym w oczach opinii publicznej — zwłaszcza że ostatecznie te gratulacje składa.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Przeczytaj także:

Komentarze