0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Rząd Mateusza Morawieckiego próbuje ratować zagrożony program szczepień, a minister Michał Dworczyk przedstawia optymistyczny plan, jak zaszczepić trzy czwarte osób dorosłych (dwie trzecie populacji). Ma dobre pomysły, m.in. współpracy z samorządami, ale środki są więcej niż skromne - 140 mln. To się nie może udać.

PiS, który wydaje rocznie ponad 40 mld na samo 500 plus, przeznaczył na promocję szczepień, która może decydować o naszym bezpieczeństwie 0,3 proc. tej sumy.

Apelujemy do rządu PiS, by działał jak rząd PiS i rzucił porządne pieniądze, które przekonają niezdecydowanych (konkretna propozycja ze "szczepiennym" 50 zł dla każdego i każdej, i potężną loterią - na końcu tekstu). To się opłaci, także finansowo, bo koszty IV fali byłyby trudne do wytrzymania. A z powstrzymaniem wirusa trzeba się spieszyć, wyprzedzając kolejne mutacje SARS-CoV-2.

Dworczyk: Tempo jest OK. Na pewno?

"W ostatnich tygodniach notujemy szczepienia na poziomie ponad 2 milionów tygodniowo i to jest dobre, satysfakcjonujące tempo" - powiedział 25 maja 2021 roku odpowiedzialny w rządzie za szczepienia przeciw COVID-19 minister Dworczyk. Dodał, że "około 70 procent Polaków deklaruje chęć zaszczepienia się. 70 procent to dużo, ale jest to cały czas niewystarczający, niesatysfakcjonujący nas odsetek".

W ostatnich tygodniach notujemy szczepienia na poziomie ponad 2 milionów tygodniowo i to jest dobre, satysfakcjonujące tempo (...) ok. 70 proc. Polaków deklaruje chęć zaszczepienia się. To dużo, ale jest to cały czas niesatysfakcjonujący nas odsetek
Dworczyk chciałby zaszczepić 75 proc. dorosłych (62 proc. całej populacji). W tempie 2 mln szczepień tygodniowo potrwałoby to do 5 września, co byłoby niezłym wynikiem, choć padały deklaracje, że uda się to do wakacji
Konferencja prasowa,25 maja 2021

Sprawdzamy po kolei.

Tempo 2 mln szczepień tygodniowo (286 tys. średniodziennie) osiągnęliśmy 11-12 maja, czyli dwa tygodnie temu (a nie parę - ale nie czepiajmy się słów). Problem w tym, że to tempo się nie utrzymuje, ale osiągnąwszy szczepionkowy szczyt 17 maja, powoli spada ( o tym dalej).

Ale gdyby je utrzymać, czy byłoby satysfakcjonujące?

Dworczyk deklaruje, że 70 proc. zaszczepionych Polaków to "dużo, ale za mało". Nie jest przy tym jasne, co to za odsetki (szkoda, powinien być precyzyjny), ale prawie na pewno ma na myśli procent dorosłych obywateli i obywatelek (18 i więcej lat). Liczymy zatem: 70 proc. z 31,6 mln dorosłych osób to 22,1 mln osób.

Z wypowiedzi Dworczyka wynika jednak, że rządowi marzy się ok. 75 proc. (bo takie wymaganie stawia samorządom, które miałyby dostać nagrodę). To by dawało 23,7 mln osób, co oznacza w przybliżeniu 47 mln szczepionek (odliczamy kilkaset szczepionek jednorazowych Johnson& Johnson).

Do 25 maja wykonaliśmy 18 mln szczepień, do 47 mln brakuje zatem jeszcze 29 mln szczepień (nie mylić z osobami). W tempie 2 mln tygodniowo potrwa to 14,5 tygodnia, czyli do 5 września.

Czy to "satysfakcjonujące" tempo? Odpowiedź brzmi: raczej tak, choć padały też deklaracje, że bezpieczeństwo osiągniemy wcześniej, a Mateusz Morawiecki z właściwą sobie pogardą dla liczb fantazjował o... połowie maja.

Przeczytaj także:

Powtórzmy: celem rządu jest zaszczepienie 23,7 mln osób, czyli 75 proc. dorosłych. Inaczej licząc - 63 proc. całej polskiej populacji 37,8 mln. To będzie bardzo trudno uzyskać.

63 proc. zaszczepionej populacji? Tyle, co w Izraelu. Bardzo ambitnie!

Skąd wiemy, że będzie trudno?

Po pierwsze, z danych porównawczych, czyli wskaźnika zaszczepień (przynajmniej jedną dawką) trzech krajów-prymusów: Izraela, Wielkiej Brytanii i nieoczekiwanie Węgier:

Odsetek zaszczepionych w Izraelu osiągnął poziom 60,02 proc. już 22 marca, przez następne ponad dwa miesiące podniósł się już tylko o niecałe 3 pkt. proc. (do 62,9 proc. 24 maja). A jest to kraj podawany na całym świecie jako wzorcowy. Szybkie tempo szczepień na Węgrzech (dzięki Sputnikowi) jest o tyle zaskakujące, że ten kraj przodował do tej pory - i to na całym świecie - w najtragiczniejszej statystyce liczby zgonów od COVID-19 na milion mieszkańców - aż 3069 osób.

(Polska jest tu 16. ze 1 993 osobami na milion, dominują kraje Europy postsowieckiej, pierwsza spoza naszego regionu jest 10. Belgia - 2 136 osób na milion).

Optymizmem nie napawa też porównanie stanu szczepień z krajami UE. Polska wystartowała nieźle, ale z odsetkiem 33,7 proc. zaszczepionych minimum jedną dawką spadła już poniżej średniej UE, która wynosi 35,2 proc. Do krajów UE dołączyliśmy też Izrael i Wielką Brytanię.

W Polsce I dawkę dostało 12,8 mln osób, w tym ok. 7,2 mln kobiet (56,5 proc.) i 5,6 mln mężczyzn (43,5 proc.).

Słabnie dynamika szczepień, czyli argument nr 2

Średnia liczba szczepień w ostatnich siedmiu dniach spada. 17 maja przekroczyła 302 tys., ale od tego czasu powoli, ale równo się obniża - do 291 tys. 25 maja. To niekorzystny trend.

Paradoksalnie, działa tu zasada im lepiej, tym gorzej, czyli im bardziej spada zagrożenie, tym mniejsza jest motywacja do szczepienia się. Przez jakiś czas rząd próbował zwalić winę na zbyt wolne dostawy szczepionek, co demaskowaliśmy, teraz przyznaje, że tempo spada. Michał Dworczyk powiedział 21 maja w radiowej Jedynce, że zostało zaszczepionych lub zarejestrowało się na szczepienie 15 mln 200 tys. osób, czyli tylko ok 48 proc. pełnoletnich uprawnionych do szczepienia. Półtora raza mniej niż plany rządu.

Poniższy wykres - liczby nowych zakażeń - może faktycznie działać uspokajająco. Średnia tygodniowa spadła do 1,5 tys. dziennie, a przypomnijmy, że 1 kwietnia było prawie 28 tys.

Wobec powiewu "fałszywego optymizmu" utrzymanie tempa 2 mln szczepień tygodniowo będzie bardzo trudne.

Po trzecie, sondaże rządowe trochę zbyt optymistyczne

Około 70 procent Polaków deklaruje chęć zaszczepienia się przeciw COVID-19 - powiedział Dworczyk.

Jak wynika z sondażu Ipsos dla OKO.press z końca kwietnia 2021 roku, grupa pewniaków (czyli tych, którzy już się zaszczepili i deklarują taką chęć "zdecydowanie") liczy tylko 55 proc. Głosów "raczej tak" jest 16 proc., ale ci ludzie się wahają. Równo 25 proc. nie chce się szczepić.

Jak pokazało inne pytanie tego samego sondażu, Polacy i Polki są podatni na antyszczepionkowe "argumenty" (mity, stereotypy, pseudofakty etc.). Tylko 24 proc. odpowiedziało, że nie zgadza się z żadnym z sześciu antyszczepionkowych argumentów.

Sondaż OKO.press pokazał zatem, że jedna czwarta Polaków to zdecydowani antyszczepionkowcy, jedna czwarta to zdecydowani zwolennicy szczepień, do których nie trafiają żadne argumenty przeciwne szczepionkom, a pozostała połowa sytuuje się gdzieś pomiędzy – chce się zaszczepić, ale ma wątpliwości.

Rząd zaprasza samorządy, ale też wydaje im polecenia

Zaskoczeniem (pozytywnym) ogłoszonego przez Dworczyka programu jest fakt, że rząd szuka współpracy w promocji szczepień z samorządami. Dworczyk zapowiedział, że

  • każda gmina, która osiągnie najwyższy wskaźnik zaszczepienia (75 proc.), otrzyma 1 mln zł na dowolny cel;
  • każda gmina dostanie między 10 a 30 tys. złotych na akcje promocyjne szczepień.

Dodatkowo rząd chce nadrobić skandaliczne zaniedbanie, jakim było niedostateczne wyszczepienie seniorów, ale tym razem trudno mówić o współpracy:

"Wojewodowie będą wystawiać decyzje administracyjne dla samorządów, które będą zobowiązywały te samorządy do nawiązania kontaktu telefonicznego z wszystkimi mieszkańcami gminy powyżej 70. roku życia. Rozmowy maja prowadzić pracownicy GOPS i MOPS" - dysponował Dworczyk samorządowymi ośrodkami pomocy społecznej (gminnymi i miejskimi).

Senior czy seniorka "będzie mogła wyrazić chęć zaszczepiania w domu. Będzie realizowane przez wyjazdowy zespół szczepień" - Dworczyk nie wspomniał o finansowaniu tej operacji.

Na konferencji 25 maja poinformowano także, że około 100 grup i organizacji młodzieżowych chce się włączyć w promocję szczepień wśród młodych. Taka współpraca z rządem to także pozytywne zaskoczenie, nie bardzo w stylu PiS.

Loteria według rządu: 500 plus raz na 2000 osób. Słabe!

Dworczyk zapowiedział szczepionkową loterię od 1 lipca z Totalizatorem Sportowym. Szczegóły poda "za dwa tygodnie" (czyli ok. 10 czerwca). Na razie poinformował, że

  • mniej więcej co dwutysięczna osoba, która się zaszczepiła, dostanie 500 złotych. "To nagroda gwarantowana" - nazwał ją na wyrost, co daje koszt 6 mln zł (przy założeniu, że loteria działa też wstecz);
  • co tydzień będą losowane nagrody po 50 tysięcy złotych, do tego nagrody rzeczowe, jak hulajnogi elektryczne, vouchery na paliwo czy ubezpieczeniowe (nie wiadomo, ile tych nagród, więc nie sposób oszacować kosztów);
  • co miesiąc będą dwie nagrody po 100 tysięcy złotych plus samochód hybrydowy (trzy miesiące x ok. 300 tys., czyli razem ok. 1 mln, przy założeniu taniej hybrydy z ew. upustem od producenta);
  • w finale dwa razy po milion złotych i również samochód hybrydowy 3 mln zł).

Jak wyjaśnił Dworczyk, osoby, które już się zaszczepiły, także będą mogły brać udział w loterii programu szczepień. Nie jest jasne, czy - jak założyliśmy - dotyczy to losowania 500 plus.

"Na te wszystkie działania, w pierwszym rzędzie ze środkami dla samorządów, wydamy 140 milionów złotych. To jest bardzo dużo pieniędzy".

Z tym stwierdzeniem trudno się zgodzić. Jak na rangę sprawy i trudność operacji - kasa jest mała. Za mała.

Loteria według OKO.press. To musi być duża kasa!

System zaproponowany przez Dworczyka ma zasadniczą wadę wszelkich loterii: będzie budził słabszy odzew ze względu na stosunkowo niskie prawdopodobieństwo wygranej (1 do 2000 w przypadku najniższej nagrody 500 zł, 1 do 6 mln w przypadku hybrydy), w dodatku kojarzyć się będzie z Totolotkiem, zwłaszcza, że organizuje go Totalizator Sportowy.

Osoby niechętne szczepieniom - pamiętajmy - żeby przyjąć szczepionkę będą musiały pokonać opór, w tym pokłady nieufności do władz i w ogóle systemu szczepień, "loteryjność" znacznie wzmocni te obawy i osłabi skuteczność programu.

Zwłaszcza że – powiedzmy to sobie szczerze – nagrody są marne.

Dlatego OKO.press zachęca rząd do programu, który naprawdę mógłby być skuteczny, zwłaszcza jeżeli chcemy osiągnąć gigantyczny odsetek blisko dwóch trzecich zaszczepionej populacji.

Namawiałbym rząd i nas wszystkich (opinię publiczną) na większy rozmach. Gdyby tak wydać miliard złotych, co w skali kosztów covidowych nie jest sumą zawrotną, starczyłoby na potężną akcję.

Kluczowe jest wprowadzenie bonusu, który będzie pewny, a nie losowany.

Szczepienne 50 plus. Dla każdego i każdej

Byłaby to swego rodzaju nagroda, czy nawet zapłata dla obywatela czy obywatelki za to, że zadbała o zdrowie swoje i i innych.

Jak sądzę, wystarczyłaby suma 50 zł dla osoby, która zaszczepi się drugą dawką od 1 lipca. Takich osób będzie - przy założeniu, że zaszczepi się łącznie 23,7 mln, a II dawkę do końca czerwca dostanie ok. 10 mln osób, około 14 mln.

Koszt takiego 50 plus wyniósłby zatem aż 700 mln złotych, ale jego skuteczność byłaby piorunująca.

Do tego potężna loteria z 11 111 nagrodami od 10 milionów do tysiąca zł

Loteria szczepionkowa musi robić wrażenie potężnej. Pociągać gigantycznymi nagrodami i zachęcać dużą liczbą drobniejszych. Gdyby przeznaczyć na nią 50 mln złotych mogłaby wyglądać tak:

  • 1 nagroda - 10 mln
  • 10 nagród po milionie
  • 100 nagród po 100 tys.
  • 1000 nagród po 10 tys.
  • 10 000 nagród po 1 tys.

Losowanie nagród co tydzień, zaczynając od niższych, 10 mln losowane na sam koniec akcji. Robi wrażenie, prawda? Także dlatego, że propozycja jest wyrazista, po prostu gotówka zamiast skomplikowanego zestawu nagród rzeczowych.

Wsparcie samorządów. Milion na budżet obywatelski dla prymusów

Pozostałe 250 mln można by przeznaczyć na wsparcie samorządów.

Gmin w Polsce jest 2 477. Trzeba by właściwie oszacować próg nagrody, powiedzmy na 80-85 proc. Gmina, która uzyskałaby taki poziom zaszczepień, dostaje nagrodę miliona zł, a jeśli nie będzie ich 250 (a na pewno nie będzie), nagradzane są kolejne.

Dobrym pomysłem byłoby urządzenie w gminach obywatelskiej debaty, na co przeznaczyć ten milion, coś na kształt debat o budżecie obywatelskim.

Inna rzecz, że lepiej, żebyśmy wszyscy, co do obywatela i obywatelki, chcieli się zaszczepić kierując się zdrowym rozsądkiem i dbałością o zdrowie własne i innych. Ale skoro tak nie jest...

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze