0:000:00

0:00

W najnowszym sondażu Ipsos dla OKO.press zadaliśmy badanym najgorętsze pytanie unijnej polityki ostatnich tygodni: "Czy zgadza się Pan/Pani ze stwierdzeniem, że Unia Europejska powinna przyznawać fundusze państwom członkowskim tylko wówczas, gdy ich rządy wdrażają zasady praworządności i demokracji?".

Odpowiedzi są jednoznaczne: "TAK" przeważa nad "NIE". Poczucie europejskiej lojalności i wiara w wartości unijne góruje nad wizją Europy ojczyzn, które nie podlegają ograniczeniom i chlubią się swoją "suwerennością" w łamaniu zasad UE.

Polski i węgierski rząd wciąż podtrzymują, że nie zgodzą się na wprowadzenie uzależnienia wypłat z budżetu od przestrzegania praworządności i grożą zawetowaniem całego budżetu na lata 2021-2027 oraz ogromnego Funduszu Odbudowy (750 mld euro) przeznaczonego na ratowanie gospodarek w pocovidowej Europie. W tym samym sondażu OKO.press 62 proc. badanych uznało, że osłabia to pozycję obu krajów w UE.

Jak pisaliśmy, rządy Morawieckiego i Orbána zgodziły się na taki mechanizm na lipcowym szczycie Rady Europejskiej, a unijne rozporządzenie jest łagodnym narzędziem kontroli.

W grę wchodzą jednak ambicje polityczne, by pokazać determinację "w obronie polskiej suwerenności". Premier Morawiecki razem z Jarosławem Kaczyńskim są tu szantażowani przez grającego rolę strażnika interesu narodowego ministra-prokuratora Zbigniewa Ziobrę z Solidarnej Polski, który otwarcie gra kartą polexitu podważając sens członkostwa Polski w UE.

Morawiecki próbuje licytować się z Ziobrą nazywając rozporządzenie "pałką ideologiczną". Ton nadał Jarosław Kaczyński w połowie października: „Powtórzę jeszcze raz – bo już to mówiłem – jesteśmy po dobrej stronie historii. To ci, którzy chcą nam odebrać suwerenność, narzucić jakieś swoje widzimisię, są na drodze do upadku (...) Polska nie da się terroryzować pieniędzmi”.

Dodajmy, że w grę wchodzą duże pieniądze - nawet 160 mld euro, jakie Polska może dostać z budżetu i Funduszu Odbudowy.

Przeczytaj także:

Sondaż wskazuje, że taka linia rządu Morawieckiego i całego PiS cieszy się poparciem zdecydowanej mniejszości, nawet w zwykle niemal jednomyślnym elektoracie PiS budzi wątpliwości - popiera ją tylko 58 proc. (patrz dalej).

Na wykresie powyżej pominęliśmy 6 proc. odpowiedzi „trudno powiedzieć". Bez nich proporcje są takie:

na każde 10 osób, które mają pogląd - 3 popierają stanowisko rządu Polski i Węgier, a 7 stoi na stanowisku takim, jak pozostałe kraje Unii Europejskiej.

Innymi słowy, gdyby robić w tej sprawie referendum: na 10 osób 3 głosowałyby za rządem, a 7 przeciw.

W sondażu PE aż 72 do 16 proc., ale pytanie było „dydaktyczne”

Pierwotnie planowaliśmy powtórzyć pytanie sondażu na zlecenie Parlamentu Europejskiego, które w październiku 2020 Kantar zadał w krajach członkowskich. Uznaliśmy jednak, że choć zgodne z faktami jest ono sugerujące. Brzmiało tak:

„By być częścią UE, państwa członkowskie zgadzają się, że będą podzielać i szanować wspólne wartości, w tym praworządność (a w jej ramach dbać o wolność i niezależność wymiaru sprawiedliwości, walczyć z korupcją i chronić prawa jednostki). Czy zgadza się Pan/Pani z następującym stwierdzeniem: Unia powinna przyznawać fundusze państwom członkowskim tylko wówczas, gdy ich rządy wdrażają zasady rządów prawa i demokracji?”.

W sondażu Eurostatu na tak zadane pytanie twierdząco odpowiedziało 77 proc. obywateli i obywatelek UE, tylko 12 proc. było na nie.

Polska miała dokładnie taki wynik jak Węgry: 72 proc. za. Przeciw było 16 proc. osób w Polsce i 18 proc. na Węgrzech. Za nami znalazło się 5 krajów, stawkę zamykały Czechy (59 proc. za, 24 proc. przeciw).

Jak widać, przy niesugerującym sformułowaniu z naszego sondażu, odsetek zwolenników powiązania budżetu i praworządności spada nieznacznie z 72 do 66 proc., za to odsetek przeciwników rośnie z 16 do 29 proc., prawdopodobnie dlatego, że

mogą wyrażać swoje poglądy nie narażając się na dysonans poznawczy, który podkreślał sposób zadania pytania w sondażu PE.

Młodsze kobiety w czterech piątych za praworządnością UE

Można by oczekiwać, że młodsi ludzie będą bardziej za wzmocnieniem roli unijnych wartości, a starsi za niezależnością krajów członkowskich. Tak prostej zależności jednak nie ma, najbardziej za mechanizmem kontroli UE są czterdziestolatkowie (72 do 24 proc.), najmniej 60-latkowie i starsi (62 do 31 proc.), ale różnice nie są istotne, a młodzi przed trzydziestką (66 do 27 proc.) wypadają na poziomie średniej.

Zmienia się to, gdy uwzględnimy płeć badanych.

Już odpowiedzi kobiet (71 proc. za mechanizmem, 23 przeciw) wyraźnie różnią się od mężczyzn (60 do 36 proc.), którzy częściej stają tu po stronie Morawieckiego i Orbána. Różnica się pogłębia, gdy porównamy odpowiedzi w grupach i płci, i wieku.

Jak widać, grupa młodych kobiet, a także w średnim wieku, jest znacznie bardziej „proeuropejska” i skłonna uznać prymat unijnych zasad nad regułami rządzenia przez PiS. Dopiero po 60. roku życia różnica płci się zaciera.

Silniejsze poparcie zasady "pieniądze za praworządność" odnotowano także w grupach tradycyjnie proeuropejskich, a zarazem niechętnych rządom PiS:

  • z wyższym wykształceniem - 76 proc. do 21 proc. (zwłaszcza w porównaniu z podstawowym 58 do 32 proc.);
  • mieszkańców największych miast - 73 do 21 proc. (zwłaszcza w porównaniu z mieszkańcami wsi 61 do 30 proc.)
  • najzamożniejszych z dochodem na członka rodziny ponad 4,5 tys. zł - 74 do 25 proc. (zwłaszcza w porównaniu z najuboższymi z dochodem do 1500 z - 63 do 28 proc.).

Jak widać, różnice nie są jednak zbyt duże,

we wszystkich grupach wieku, płci, wykształcenia, zamożności czy miejsca zamieszkania przewaga odpowiedzi "europejskich" nad "narodowymi" była co najmniej dwukrotna.

Nawet na wsi, gdzie euroentuzjazm jest zwykle mniejszy, dwie trzecie badanych popiera mechanizm „pieniądze za praworządność”, co może wynikać z odczuwanego zagrożenia, że rolnicy straciliby dopłaty.

Inaczej rzecz wygląda, gdy popatrzymy na poglądy grup politycznych, czyli wyborców PiS i Konfederacji. Przypomnijmy, że w naszym sondażu PiS poparło 29 proc. wśród osób zdecydowanych na udział w wyborach, a Konfederację - 8 proc.

W elektoratach obu prawicowych partii przeważają - w identycznej proporcji 1,7 razy - zwolennicy polityki Morawieckiego i Orbána.

Pewne wahanie widać jeszcze u wyborców PSL, ale zwolenników europejskiego mechanizmu jest już prawie trzy razy więcej niż przeciwników. W pozostałych partiach demokratycznej opozycji wyznawcy podejścia Morawieckiego i Orbána stanowią margines.

Takie poglądy zwolenników obu prawicowych partii są sukcesem ich antyunijnej propagandy, w której uzależnienie wypłat od przestrzegania podstawowej wartości UE jaką jest praworządność, jest przedstawiane w karykaturalny sposób, jako narzucanie Polsce np. legalizacji małżeństw homoseksualnych. Bruksela jest porównywana z Moskwą, a UE z ZSRR. Konfederacja otwarcie stawia na polexit.

Tymczasem mechanizm kontroli praworządności, który chciała pierwotnie wprowadzić Komisja Europejska i na który nalegał Parlament Europejski został mocno osłabiony i mógłby być stosowany tylko w wyjątkowych wypadkach, gdy da się wykazać, że konkretne środki unijne są wykorzystywane z naruszeniem praworządności. Na to wskazuje analiza OKO.press przetłumaczonego przez nas dokumentu.

Sondaż telefoniczny CATI Ipsos dla OKO.press, na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N= 1000 osób, 23-25 listopada 2020. Losowanie próby miało charakter warstwowo-proporcjonalny. Kontrolowano miejsce zamieszkania respondenta pod względem województwa i wielkości miejscowości. Około 70 proc. spośród 1000 wywiadów zrealizowano pod wylosowanymi numerami telefonów komórkowych.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Przeczytaj także:

Komentarze