0:000:00

0:00

"Czy Pana/Pani zdaniem kobieta powinna mieć prawo do przerwania ciąży do 12. tygodnia jej trwania?" - takie pytanie na zlecenie OKO.press zadał Polakom Ipsos. Poprzednio pytaliśmy o to w lutym 2019 roku. Już wtedy wydawało się, że wynik jest spektakularny - aż 53 proc. badanych opowiedziało się za prawem do aborcji.

Przeczytaj także:

Tymczasem w ciągu niespełna dwóch lat ten wynik wzrósł o kolejne 13 pkt proc. W najnowszym sondażu Ipsos dla OKO.press aż 66 proc. badanych opowiedziało się za prawem kobiety do aborcji do 12. tygodnia ciąży. 26 proc. jest przeciwnych. To o 9 pkt proc. mniej niż w 2019 roku.

W stosunku do 2019 roku spadła też liczba osób niezdecydowanych - z 12 proc. do 8 proc. A także, co ciekawe, zmniejszyły się różnice między kobietami i mężczyznami. Teraz 68 proc. kobiet i 64 proc. mężczyzn wskazało odpowiedź "tak", w 2019 było to odpowiednio 57 i 49 proc.

Wyniki sondażu z 2019 roku opublikowaliśmy tutaj:

Tak wysokie poparcie dla prawa do aborcji to częściowo zapewne wynik protestów ulicznych, które wywołało orzeczenie TK Julii Przyłębskiej z 22 października 2020. W pierwszych tygodniach demonstracje były bardzo liczne - 30 października na ulice Warszawy wyszło 100 tys. osób. Później manifestacje osłabły, ale trwają nadal, a orzeczenie Trybunału wciąż nie zostało opublikowane.

Podczas demonstracji mocno wybrzmiały hasła popierające prawo do aborcji, gdy to kobieta decyduje, czy przerwać ciążę. To zdecydowana zmiana w stosunku do ubiegłych lat, gdy więcej mówiło się o obronie tzw. "kompromisu aborcyjnego", czyli ustawy z 1993 roku zakazującej aborcji z trzeba wyjątkami. Także w 2016 roku, podczas Czarnych Protestów głównym postulatem było zachowanie status quo.

Tak duże poparcie dla prawa do aborcji to niejako powrót do lat 90., gdy - z przerwami - takie właśnie było poparcie dla liberalnego prawa dotyczącego przerywania ciąży.

Młodzi - 30 pkt różnicy!

W protestach po decyzji TK Julii Przyłębskiej brali udział głównie młodzi ludzie. Częściowo zapewne dlatego, że mniej niż ich rodzice i dziadkowie bali się zakażenia koronawirusem w czasie pandemii. Ale - jak widać - nie tylko dlatego.

W najnowszym sondażu spodziewaliśmy się zmiany postaw najmłodszej grupy badanych w kierunku poparcia dla liberalizacji prawa aborcyjnego. Nie sądziliśmy jednak, że wzrost aprobaty dla prawa do aborcji będzie tak duży. W listopadzie 2020 aż 79 proc. osób w wieku 18-29 odpowiedziało "tak" na pytanie o prawo do aborcji do 12. tygodnia. W 2019 było to tylko 48 proc.

Ale liberalizacja postaw nastąpiła także wśród starszych grup badanych:

Najrzadziej prawo do aborcji popierają osoby 60 plus i w tej grupie postawy nie zmieniły bardzo od 2019 roku - poparcie dla prawa do aborcji wzrosło z 47 proc. do 52 proc. Wyniki dla pozostałych grup z 2019 roku zobacz tutaj.

KO, Wasi wyborcy są zdecydowanie za!

Wzrost postaw liberalnych widać także w elektoratach partyjnych. Nawet w PiS, chociaż tam minimalny - z 21 proc. do 24 proc. Bardziej zdecydowanie spadł jednak odsetek odpowiedzi "nie" - z 67 proc. do 60 proc. Niezmiennie wysokie poparcie dla prawa do aborcji obserwujemy na lewicy:

"Nie chcę aborcji na życzenie", mówił w listopadzie 2020 Grzegorz Schetyna, były lider PO. W 2019 roku wyborcy PO w 80 proc. opowiedzieli się za prawem kobiety do aborcji. W 2020 aż 91 proc. wyborców KO wybrało taką odpowiedź. Widać zatem (nie po raz pierwszy), że unikanie przez liderów PO tematu aborcji, lub przekonywanie, że należy pozostać przy tzw. "kompromisie aborcyjnym" już dawno nie odpowiada na potrzeby elektoratu tej formacji.

Zwolenników prawa do aborcji przybyło także w PSL (z 60 do 77 proc.), ale tutaj porównanie nie jest proste - w sondażu z listopada 2020 o zdanie pytaliśmy wyborców PSL-Kukiz'15, podczas gdy w lutym 2019 roku taka koalicja jeszcze nie istniała, a w grudniu 2020 już przestała istnieć. Co więcej, w sondażu z 2020 roku liczba osób wybierających PSL była tak mała (4 proc.), że wnioskowanie na tej podstawie obarczone jest ryzykiem dużego błędu.

Warto jednocześnie zwrócić uwagę na postawę elektoratu nowej siły politycznej na polskiej scenie - ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni, który w naszym sondażu uzyskał aż 20 proc. poparcia. Szymon Hołownia, lider ruchu i jednocześnie lider rankingów zaufania, jest zdecydowanym przeciwnikiem prawa do aborcji. W przeszłości kilkakrotnie deklarował, że jest za całkowitym zakazem przerywania ciąży. Prywatnie, bo odkąd został politykiem, opowiada się za pozostawieniem ustawy w kształcie sprzed wyroku TK Przyłębskiej.

W jego elektoracie aż 85 proc. badanych opowiada się za prawem do aborcji. 12 proc. jest przeciw.

Wykształcenie i miejsce zamieszkania

Inaczej niż w sondażu np. z 2018 roku poparcie dla prawa do aborcji wzrasta wraz z wykształceniem. Dziś najrzadziej za prawem do aborcji opowiadają się osoby z wykształceniem podstawowym - 60 proc. To jednak i tak dużo więcej niż w 2019 roku (38 proc.).

Protesty po wyroku TK Przyłębskiej - inaczej niż do tej pory - odbywały się także w małych miastach i na wsiach. Stąd zapewne stosunkowo duże poparcie dla prawa do aborcji w małych ośrodkach.

Referendum to kiepski pomysł

W naszym sondażu zadaliśmy również inne pytanie o aborcję. Brzmiało tak: "W dyskusji nad prawem dopuszczającym aborcję pada 5 opinii. Do której jest Panu/Pani najbliżej?". Należało wybrać jedną z poniższych odpowiedzi:

  • Należy całkowicie zakazać przerywania ciąży
  • Należy zakazać z wyjątkiem przypadków, gdyby dziecko miało urodzić się martwe lub umrzeć po urodzeniu
  • Należy zakazać z wyjątkiem przypadków, gdy płód jest ciężko upośledzony albo nieuleczalnie chory
  • Przerywanie ciąży powinno być dopuszczane, gdy kobieta znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji
  • Przerwanie ciąży powinno być dopuszczane, gdy kobieta podejmie taką decyzję

Jak widać, przy tak zadanym pytaniu 52 proc. badanych opowiada się za jakąś formą zakazu aborcji, a 43 proc. opowiada się za rozwiązaniem, gdy to kobieta w mniejszym lub większym stopniu samodzielnie decyduje o przerwaniu ciąży.

Skąd tak duża różnica w odpowiedziach między pierwszym a drugim pytaniem?

Po pierwsze, prawdopodobna wydaje się hipoteza, że ze względu na przesuniętą daleko w prawo debatę publiczną o aborcji, Polacy różnie interpretują samo pojęcie prawa do przerwania ciąży. Pewien odsetek badanych może traktować ustawę z 1993 roku - zakazującą aborcji - jako prawo, które dopuszcza przerywanie ciąży i pozostawia wybór kobiecie.

Po drugie, jak pisaliśmy już w OKO.press, kwestia aborcji jest sondażowo bardzo wrażliwa – wynik badania w dużym stopniu zależy od sposobu zadania pytania. Proporcje zmieniają się w zależności od tego, czy zapytamy respondentów o techniczne, ustawowe rozwiązania, osobistą perspektywę, czy nasycimy pytanie językiem ideologicznym („dziecko nienarodzone”, „życie poczęte”, etc.).

Ten sam problem mielibyśmy, układając pytanie referendalne. W możliwym głosowaniu Polacy mogliby odpowiedzieć równie dobrze na pierwsze, jak i na drugie pytanie zadane ankietowanym przez Ipsos, a wynik referendum poznalibyśmy właściwie jeszcze przed jego rozpoczęciem - zależałby od tego, która siła polityczna przeforsowałaby swoją wersję pytania.

To najsilniejszy argument przeciwko referendum aborcyjnemu, za którym opowiadają się niektóre środowiska polityczne. Mówili o nim m.in. Grzegorz Schetyna i Jarosław Gowin. Wydaje się, że obecnie trudno byłoby znaleźć sposób, by pytanie było jednoznaczne (rozumiane tak samo przez wszystkich) i jednocześnie neutralne, by mieć pewność, że wynik będzie odzwierciedlał poglądy społeczne.

Sondaż telefoniczny CATI Ipsos dla OKO.press, na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N = 1000 osób, 23-25 listopada 2020. Losowanie próby miało charakter warstwowo-proporcjonalny. Kontrolowano miejsce zamieszkania respondenta pod względem województwa i wielkości miejscowości. Około 70 proc. spośród 1000 wywiadów zrealizowano pod wylosowanymi numerami telefonów komórkowych.

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze