Sylwia Spurek z zespołem przygotowała raport o skutkach chowu przemysłowego dla naszej planety. Chodzi nie tylko o cierpienie zwierząt. Intensywna hodowla przyczynia się do suszy, zanieczyszczenia gleby i powietrza, zwiększenia emisji. Zobacz 8 grzechów głównych hodowli zwierząt
„Zacznijmy o tym rozmawiać, prowadzić badania, tworzyć filmy i pisać kolejne książki. Nie popełnijmy tego samego błędu, co z węglem, nie marnujmy czasu. Szkoda naszej planety, naszego życia i życia miliardów tzw. zwierząt hodowlanych” – pisze Sylwia Spurek, europosłanka, zastępczyni RPO w latach 2015-2019.
Raport „Smród, krew i łzy. Włącz myślenie, bądź zmianą” to ekspercka publikacja, powstała w ramach programu parlamentarnego „Wolni od Ferm” dr Sylwii Spurek. Tak zwana Biała Księga Ofiar Sektora Hodowlanego szczegółowo przedstawia najważniejsze fakty, dotyczące szkodliwości sektora hodowlanego. Kompleksowo wskazuje także na zmiany legislacyjne, które powinny zostać wdrożone, by stworzyć etyczny, zrównoważony model rolnictwa i system żywienia (za ngo.pl)
Na szczęście już nikt, kto chce być uznawany za poważnego polityka lub polityczkę, nie kwestionuje niszczącego wpływu gospodarki opartej na paliwach kopalnych na zmiany klimatyczne, środowisko i zdrowie ludzi. Nikt, poza skrajnymi populistami, nie kwestionuje tego, że tradycyjny transport, z uwagi na ogromną emisyjność, w obecnej formie zagraża naszej przyszłości. Poważani politycznie decydenci i decydentki praktycznie od lewa do prawa deklarują odchodzenie od węgla. A nawet mają już odwagę odsyłać do lamusa samochodowe silniki spalinowe.
Potrafią mówić do swoich elektoratów: musicie zmienić swój obecny model życia, musicie pożegnać się z tym, co szkodzi. Nawet jeżeli ten nowy model i proponowane przez nas nowe rozwiązania wiązałyby się z wyższymi kosztami waszego życia.
Ale pozostaje temat z kategorii politycznego tabu – to rolnictwo. A właściwie przemysł rolny z sektorem hodowlanym na czele.
Bo to, co Unia Europejska zafundowała nam w ramach dumnie nazywanej Wspólnej Polityki Rolnej, trudno w 2022 roku, dysponując naukową wiedzą – nazywać dalej rolnictwem. To po prostu jedna z gałęzi przemysłu. Niestety, partie polityczne nie mają jeszcze odwagi powiedzieć wyborcom i wyborczyniom: to, co jemy, to, co znajduje się na naszych talerzach, to nie jest nasza prywatna sprawa.
Hodowla zwierząt i produkcja odzwierzęca towarzyszy człowiekowi od dawna. Przez długi czas prowadzona była w sposób ekstensywny na potrzeby własne, ewentualnie z przeznaczeniem niewielkiej części na sprzedaż. Taki stan utrzymywał się jeszcze na początku XX wieku. To była niewielka i rozproszona produkcja. Z perspektywy współczesnych doświadczeń moglibyśmy napisać – naturalna.
Jerzy Kupiec, jeden z ekspertów zaangażowanych w powstanie naszego raportu, podkreśla, że obecnie budowane fermy są kilkadziesiąt, a niekiedy kilkaset razy większe niż fermy budowane jeszcze w latach 80. XX wieku. Od tego czasu zmieniły się technologie produkcji. Sektor hodowlany przeszedł z systemów otwartych na systemy zamknięte chowu.
Środowisko naturalne i tzw. zwierzęta hodowlane traktowane są jak zasoby, towary, surowce, przedmioty potrzebne do produkcji i osiągania coraz większych zysków. Pozbawione są praw i ochrony.
Na całym świecie, nawet w Unii Europejskiej, która chlubi się swoim humanitaryzmem, miliardy zwierząt spędzają swoje życie w klatce, w niewyobrażalnym cierpieniu. Są niemal całkowicie unieruchomione, traktowane jak przedmioty, tylko po to, by doczekać mniej lub bardziej okrutnej śmierci.
Co więcej, z tego cierpienia nie rodzi się dobro. Wręcz przeciwnie rodzą się problemy i poważne zagrożenia.
Połowa obszaru Ziemi nadającego się do zamieszkania wykorzystywana jest na potrzeby przemysłu rolnego. Widoczny jest nierówny rozkład użytkowania gruntów między hodowlą zwierząt a uprawami roślin przeznaczonymi do spożycia przez ludzi. Jeśli połączymy pastwiska wykorzystywane do wypasu z ziemią wykorzystywaną do uprawy roślin na paszę dla zwierząt, okaże się, że
blisko 80 proc. globalnych gruntów rolnych jest wykorzystywane na potrzeby hodowli zwierząt.
Chociaż zwierzęta tzw. gospodarskie zajmują większość ziem uprawnych na świecie, wytwarzają tylko 18 proc. światowych kalorii i 37 proc. całkowitego białka.
Co ważne, gdyby model diety charakterystyczny obecnie dla państw Unii Europejskiej, w tym Polski, a więc silnie oparty na produktach pochodzenia zwierzęcego, został przeniesiony na całą populację Ziemi (biorąc pod uwagę prognozy dotyczące jej zwiększania według obecnych trendów – 10 mld w 2050 roku), to do wyprodukowania odpowiedniej ilości pożywienia konieczna byłaby aż czterokrotność powierzchni naszej planety.
Zrobiliśmy z Ziemi stołówkę.
A to ma konsekwencje dla wszystkich obszarów życia, nie tylko naszego.
Zacznijmy od bioróżnorodności. Czy wiecie, że biorąc pod uwagę biomasę, czyli łączną masę organizmów,
60 proc. wszystkich ssaków na Ziemi to tzw. zwierzęta hodowlane, 36 proc. stanowią ludzie, a dzikie zwierzęta to jedynie 4 proc.?
W przypadku ptaków jest lepiej. Te tzw. hodowlane stanowią około 70 proc., a dzikie około 30 proc. W Europie sektor hodowlany odpowiada za 78 proc. utraty różnorodności biologicznej na lądzie. Przy czym ocenia się, że obecnie utrata bioróżnorodności następuje szybciej niż kiedykolwiek w historii naszej planety. Tempo zjawiska jest szacowane na dziesiątki, a nawet setki razy większe niż średnie tempo wymierania w ciągu ostatnich 10 milionów lat i ciągle przyspiesza.
Mówi się, że około miliona gatunków roślin i zwierząt (czyli około 25 proc. istniejących) zagrożonych jest wyginięciem. W ciągu ostatnich 50 lat największym problemem stało się przekształcanie naturalnych siedlisk w tereny do wypasu zwierząt i uprawy roślin na potrzeby hodowli. W tych celach wykorzystuje się obecnie około 50 proc. terenów nadających się do zamieszkania.
Co z klimatem? Szacuje się, że sektor hodowlany przyczynia się do globalnych emisji na poziomie około 14,5 proc. gazów cieplarnianych pochodzenia antropogenicznego (produkowanych przez człowieka). Wśród gazów emitowanych w wyniku funkcjonowania ferm przemysłowych należy wymienić przede wszystkim dwutlenek węgla (CO2, około 9 proc. całości antropogenicznych emisji światowych), metan (CH4, około 35-40 proc. światowych antropogenicznych emisji) oraz podtlenek azotu (N2O, około 64 proc.). Wspomniany metan występuje w atmosferze w znacznie niższym stężeniu niż CO2, ale jego potencjał cieplarniany jest prawie 20-krotnie większy (a niektóre źródła wskazują, że jeszcze bardziej). A przecież przemysł rolny jest jednym z głównych źródeł metanu.
Dalej – amoniak. Zgodnie z danymi podawanymi przez Eurostat obornik pochodzący z sektora hodowlanego odpowiada za około 78 proc. wszystkich emisji amoniaku. Paulina Kramarz – jedna z ekspertek, które wsparły prace nad raportem – zauważa, że obok nawozów mineralnych, stosowanych do uprawy pasz dla zwierząt – gnojowica jest źródłem N2O, gazu o potencjale ocieplającym 265 razy silniejszym niż CO2. Gnojowica zawiera też antybiotyki, środki myjące i dezynfekujące. Zanieczyszcza okoliczne powietrze aerozolami: metanem, amoniakiem, siarkowodorem. Do tego dochodzą związki cuchnące merkaptanami, siarczkami organicznymi, aminami, kwasami organicznymi, aldehydami i ketonami.
Na wsi zawsze śmierdziało? Ale nie tak.
Na liście ofiar sektora hodowlanego jest też woda. Z ocen HELCOM wynika, że przemysł rolny jest jednym z głównych źródeł zanieczyszczenia substancjami biogennymi dostającymi się do Morza Bałtyckiego. Ponad 50 proc. ładunków azotu i fosforu, które trafiają do niego drogą wodną, pochodzi właśnie z tej gałęzi przemysłu. Dodatkowo odpowiada ona za około 36 proc. całkowitego rocznego zużycia wody do celów konsumpcyjnych w UE. Latem ta wartość wzrasta do około 60 proc. A przypomnijmy, że niedobór wody dotyka co najmniej 14 państw członkowskich UE i dotyczy około 100 mln mieszkańców i mieszkanek naszej Wspólnoty.
Oceniając Wspólną Politykę Rolną warto wspomnieć, że jakość wód powierzchniowych i podziemnych w wielu zlewniach rolniczych uległa pogorszeniu od momentu wejścia Polski do UE. Ludzie nauki, w tym Jerzy Kupiec, alarmują o katastrofalnym stanie wód powierzchniowych, gruntowych, ale i opadowych, szczególnie w otoczeniu wielkich ferm zwierzęcych.
W ciekach wodnych wykrywane są hormony, a w studniach – antybiotyki.
Normy w przypadku niektórych wskaźników troficznych (czyli dotyczących jakości wód – red.) w ciekach przekroczone są ponad 400 razy. Sektor hodowlany odpowiada za 80 proc. zakwaszenia gleby i zanieczyszczenia powietrza (emisja amoniaku i tlenków azotu) oraz 73 proc. zanieczyszczenia wód (zarówno azot, jak i fosfor).
Funkcjonowanie sektora hodowlanego wpływa nie tylko na klimat, nie tylko na środowisko, ale też bezpośrednio na jakość życia ludzi. Jerzy Kupiec mówi o zagrożeniu dla zdrowia oraz życia ludzi mieszkających wokół nich. Wynika ono z emisji różnych substancji, które mogą być toksyczne lub wywoływać liczne choroby czy dolegliwości zdrowotne. Uciążliwości wynikające z emisji tzw. substancji złowonnych lub gazów odorowych oraz innych towarzyszących fermom czynników obniżają standard życia mieszkańców i mieszkanek, a także są dokuczliwe w codziennej egzystencji.
Ta kategoria obejmuje również plagi owadów towarzyszących takim hodowlom. Anna Kozajda – jedna z ekspertek zaangażowanych w prace nad raportem „Smród, krew i łzy” – podkreśla, że odory są czynnikiem o wysokiej uciążliwości dla mieszkańców i mieszkanek wsi. To mieszanina wielu różnorakich gazów (zapachowych i bezwonnych), w tym drażniących (m.in. amoniak, siarkowodór, lotne związki organiczne) i cieplarnianych (np. wspominany już metan). Związki te są obecne w powietrzu w zmiennych stężeniach, uzależnionych od wielu czynników (temperatura, kierunek wiatru, etap rozwoju stada, rodzaj hodowli itp.).
Niektóre ze związków zapachowych w wysokich stężeniach mogą powodować podrażnienie oczu, nosa i gardła oraz dolegliwości układu oddechowego i żołądkowo-jelitowego. Natomiast długotrwałe narażenie na wysokie stężenia odorantów ma działanie psychosomatyczne, znacząco zmniejsza komfort życia i dobrostan mieszkańców i mieszkanek okolicy ferm. Zamieszkanie w strefie objętej intensywnym odorem generuje tak wysoki poziom stresu, że powoduje on występowanie innych chorób i dolegliwości wywołanych samym stresem. Do takich dolegliwości psychosomatycznych zaliczane są: bezsenność, bóle głowy, spadek sprawności psychofizycznej.
Odory są tylko jednym z wielu różnych zagrożeń zdrowotnych dla tych osób. Niektóre przeprowadzone analizy wykazały, że oddziaływanie odorantów na ludzi może być odczuwalne nawet w odległości 5 km od fermy.
Anna Kozajda zwraca uwagę, że w kontekście zdrowia ludzi mieszkających w otoczeniu ferm olbrzymim problemem są pyły organiczne, zwane bioaerozolem. Fermy emitują do otoczenia wysokie stężenia pyłu zawieszonego PM. W tym pyłu drobnego o średnicy cząstek poniżej 2,5 μm (oznaczanego symbolem PM2.5), który wdychany przez ludzi dochodzi aż do pęcherzyków płucnych, skąd przedostaje się do krwi. Jego najdrobniejsza frakcja (nanocząstki) pokonuje barierę krew–mózg.
Pył zawieszony, w tym również drobny, jest nośnikiem czynników biologicznych i związków chemicznych, które wraz z nim są wdychane przez ludzi. Szczególnie dużym emitorem pyłu PM2.5 są tzw. fermy drobiowe. Pył PM2.5 jest niewidoczny i nieodczuwalny dla wdychających go ludzi, przez co często pozostaje poza percepcją mieszkańców i mieszkanek okolicy przemysłowych ferm zwierzęcych, choć jest czynnikiem, który może stanowić dla nich największe zagrożenie.
Sektor hodowlany to także hałas. Najczęściej są to fale dźwiękowe o częstotliwości poniżej 20 Hz, tzw. infradźwięki, niesłyszalne dla człowieka, ale odczuwalne jako buczenie, dudnienie bądź ucisk w uszach. Zwykle dźwięki te związane są z transportem drogowym koniecznym do funkcjonowania fermy (tu dodatkowo dochodzi do niszczenia nawierzchni lokalnych dróg, często nieprzystosowanych do nasilonego ruchu kołowego). Ale także działaniem różnych instalacji wykorzystywanych w fermach, takich jak: systemy wentylacyjne, przenośniki taśmowe do usuwania gnojowicy czy urządzenia do przeładunku pasz.
Kiedy myślimy o żyjących tam ludziach, powinniśmy pamiętać o słowach jednego z mieszkańców Wielkopolski: „Nie idzie wytrzymać. Dorosłego ciągnie na wymioty, a co dopiero dzieci. Oczy łzawią. Mamy alergię. Podejrzewam, że to przez gazy w smrodzie. To nie był jeden czy dwa dni, ale mdliło nas od maja do sierpnia. W tych miesiącach nasze ubrania, pościel, wszystko przesiąkło smrodem".
Sektor hodowlany to również problem antybiotykooporności, która co roku jest przyczyną około 33 tys. śmierci w samej UE i 700 tys. na świecie. A nadmierne stosowanie środków przeciwdrobnoustrojowych w hodowlach przemysłowych jest niestety nadal powszechne. Środki te stosowane są nie tylko w przypadkach chorób zwierząt, lecz także w celach profilaktycznych i jako stymulatory wzrostu. Jak pokazują dane opublikowane przez Europejską Agencję Leków, w Europie stosowanie antybiotyków do leczenia zwierząt jest ponad dwukrotnie częstsze niż w przypadku ludzi.
Z raportu wynika też, że w 2018 roku w Europie 87 proc. całkowitej sprzedaży weterynaryjnych środków przeciwdrobnoustrojowych stanowiły środki nadające się do leczenia grupowego. Środki te prawie zawsze stosowane są do rutynowej profilaktyki, a nie do leczenia pojedynczych chorych zwierząt. Zgodnie z danymi NIK z końca 2017 roku tylko w latach 2011–2014 zużycie antybiotyków w rolnictwie wzrosło o 23 proc. Polska zajmuje drugie miejsce w Europie pod względem zużycia w hodowli zwierząt antybiotyków najsilniejszych w leczeniu chorób ludzi.
Przypomnijmy również, że szacuje się, że na całym świecie każdego roku z powodu chorób odzwierzęcych dochodzi do około miliarda zachorowań i milionów zgonów. Około 60 proc. pojawiających się chorób zakaźnych to choroby odzwierzęce. A z 30 nowych ludzkich patogenów wykrytych w ciągu ostatnich trzech dekad aż ok. 75 proc. ma pochodzenie odzwierzęce.
To tylko wybrane fakty i liczby z naszego raportu pt. „Smród, krew i łzy” [2022]. Mogłabym pisać dalej, pokazywać kolejne obszary naszego życia, na które destrukcyjnie oddziałuje sektor hodowlany. Mogłabym pisać, że hodowla przemysłowa:
Zagrożeń jest jeszcze więcej. Przeczytajcie, proszę, nasz raport. Zacznijmy o tym rozmawiać, prowadzić badania, tworzyć filmy i pisać kolejne książki. Nie popełnijmy tego samego błędu, co z węglem, nie marnujmy czasu. Szkoda naszej planety, naszego życia i życia miliardów tzw. zwierząt hodowlanych.
Publikacja „Smród, krew i łzy. Włącz myślenie, bądź zmianą” dostępna jest do pobrania za darmo w formacie pdf i epub na stronie dr Sylwii Spurek. Zamówienia darmowych egzemplarzy w formie papierowej można składać poprzez wysłanie e-maila na adres [email protected].
Ekologia
Prawa zwierząt
Unia Europejska
hodowla świń
Ochrona środowiska
prawa zwierząt
rolnictwo
susza
zanieczyszczenie powietrza
żywność
doktorka nauk prawnych, była zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, obecnie Posłanka do Parlamentu Europejskiego, w listopadzie 2022 r. wydała książkę „Smród, krew i łzy. Włącz myślenie, bądź zmianą” poświęconą skutkom działania sektora hodowlanego.
doktorka nauk prawnych, była zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, obecnie Posłanka do Parlamentu Europejskiego, w listopadzie 2022 r. wydała książkę „Smród, krew i łzy. Włącz myślenie, bądź zmianą” poświęconą skutkom działania sektora hodowlanego.
Komentarze