Min. Wróblewska nie odpowiada na pytania o kłopotliwe szczegóły rozmowy z dyr. PISF. Opowiadamy, jak było z dotacją na „Ministrantów”. Ujawniamy spory, ambicje i układy w samym PISF, w tym tajemnicę znikającego zdjęcia i pasję rozliczeń, bo „tego oczekuje Tusk”
Sprawa zwolnienia Karoliny Rozwód ma wiele miejsc niejasnych, a wątki biznesowe, relacje i układy, a także polityka rozliczeń oraz naciąganie i naruszanie prawa w najważniejszej dla polskiego kina instytucji jaka jest Polski Instytut Sztuki Filmowej, tworzą trudny do rozplątania węzeł. Kluczowe dla opinii publicznej jest jednak to, co wydarzyło się w gabinecie Hanny Wróblewskiej 30 października 2024.
Ministra wezwała na godz, 14. dyr. Karolinę Rozwód w sprawie 4 mln zł dotacji dla filmu „Ministranci”. W grudniu 2023 dotację obiecał niechlubnej pamięci poprzedni dyrektor PISF Radosław Śmigulski, a Rozwód podpisała konsultowaną od czerwca umowę i w październiku wypłaciła (80 proc.) dotacji.
Według relacji Rozwód, która wzburzyła nie tylko środowisko filmowe, powołana w wyniku konkursu dyrektorka została zmuszona do podpisania leżącej na stole rezygnacji „z powodów osobistych”. Usłyszała, że inaczej ministra uruchomi postępowanie odwoławcze, a także, że może mieć kłopoty z prokuraturą. Paradoksalnie, o podejrzeniu przestępstwa w kwestii dotacji zawiadomił prokuraturę w czerwcu 2024 sam PiSF, wtedy pod rządami p/o dyrektora Kamili Dorbach.
Zestresowana Rozwód rezygnację podpisała.
OKO.press poznało dodatkowy szczegół. Dyrektorka wróciła do PISF około 16, była roztrzęsiona. Opowiedziała, co się wydarzyło. Dodała, że według dżentelmeńskiej umowy z ministrą, informacja o jej rezygnacji ukaże się następnego dnia, ale nagle rozdzwoniły się telefony. Ludzie z branży dopytywali się, czy to aby nie fake-news, że Rozwód odchodzi. Ministerstwo opublikowało komunikat już tego samego dnia.
Następnego dnia ministra, która – zgodnie z ustawą o kinematografii – sprawuje nad PISF-em nadzór, komentowała rezygnację Rozwód z życzliwym zrozumieniem.
Gdy jednak Karolina Rozwód ujawniła 5 listopada, jak sprawa wyglądała i próbowała rezygnację „odwołać”, jej własna instytucja, zarządzana znowu przez Kamilę Dorbach już 6 listopada zawiadomiła prokuraturę o przestępstwie, jakie dyrektorka miała popełnić. Ministerstwo wydało zaś mordercze w wymowie oświadczenie, że „nie ma zgody na kontynuację praktyk, które były przedmiotem zawiadomień złożonych do Prokuratury i CBA na działalność Radosława Śmigulskiego”.
O tym wszystkim mówiono w kuluarach warszawskiego Współ-kongresu Kultury (7-9 listopada 2024), którego misją była „nowa umowa społeczna, w tym nowa polityka kulturalna – tworząca warunki otwartej rozmowy i ekspresji zróżnicowanych wartości, idei, postaw i estetyk. Kultura jest sferą wolności i autonomii”. Nad wydarzeniami w PISF ubolewała już w pierwszej debacie kongresu Agnieszka Holland (jej głos na końcu tekstu).
Słuchając świetnych dyskusji, w tym wystąpień samej Hanny Wróblewskiej, próbowałem umówić się z ministrą, aby dopytać o szczegóły rozmowy z 30 października, wręczyłem jej nawet wydrukowane pytania. Mieliśmy „spokojnie porozmawiać”, ale ostatecznie dostałem odpowiedź mailem, który zostawia pytania na boku i przedstawia własną narrację ministry. Poniżej 7 naszych pytań i odpowiedź ministry.
Ponieważ ministra nie odpowiedziała na konkretne pytania, jesteśmy skazani na rekonstrukcję jej wersji wydarzeń. W każdej chwili Czytelniczka (Czytelnik też) może sprawdzić, czy trafnie interpretuję sugestywny i nieco „artystyczny” język ministry, dyrektorki Zachęty (2010-2021), bodaj najsłynnijszej kuratorki sztuki w Polsce.
Min. Wróblewska kwestionuje relację dyr. Rozwód z rozmowy 30 października jako całość, ale potwierdza, że razem z dyrektorem Departamentu Prawa Autorskiego i Filmu Maciejem Dydą mówili, że Rozwód może mieć kłopoty z prokuraturą z powodu dotacji.
Ministra wzbogaca nawet ten groźny dla Rozwód wątek: „poinformowaliśmy Panią Karolinę o nieprawidłowościach, rozmawialiśmy o naruszeniu ustawy o finansach publicznych i konieczności złożenia uzupełnia [powinno być chyba uzupełnienia – red.] do zawiadomienia będącego już w Prokuraturze, o których [którym?] Pani Dyrektor wiedziała” . Nie jest jasne, czy Wróblewska i Dydo powiedzieli wprost, że mogą złożyć zawiadomienie na samą Karolinę Rozwód.
Ministra nie odpowiada na nasze pytania o nieprzyjemne w wymowie „szczegóły”: czy oznajmiła, że jeśli Rozwód sama nie zrezygnuje, to zaraz uruchomi procedurę odwoławczą, czy przyniosła przygotowane z góry oświadczenie o rezygnacji , czy dała dyrektorce 15 minut na decyzję? Napisała po prostu, że wersja Karoliny Rozwód to
„nietrafione insynuacje pod adresem ministerstwa, które godzą w środowisko”.
Rozmowa – także w wersji ministry – niosła jednak taki ładunek zagrożenia, że Karolina Rozwód mogła niemal z ulgą przyjąć propozycję rezygnacji z „powodów osobistych”. W tym kontekście zaskakująco brzmi twierdzenie ministry, że wszystkie decyzje „Pani Karoliny” były „samodzielne”.
Ministra skupia się na winach Rozwód. "Mnożą się koncepcje, co się tak naprawdę stało, a stało się to, że Pani Karolina
podjęła decyzje dotyczące zawarcia umów i wypłaty środków, działając tym samym na szkodę PISF i złożonych przez Instytut zawiadomień do Prokuratury".
Na szkodę zawiadomień? Dopytałbym panią ministrę, o co chodzi.
Prosiliśmy ministrę, by wyjaśniła, dlaczego wiedząc o przestępstwie zaproponowała dyrektorce „rezygnację z powodów osobistych”, ale nie odniosła się do tego.
Przypomnieliśmy jej, co mówiła w TOK FM 31 października: „Jest mi bardzo przykro. Pani Karolinie Rozwód również jest bardzo przykro. Włożyła ogromną energię w pracę w tym Instytucie, ale zdecydowała się na złożenie rezygnacji. Doceniam, to, co zrobiła itd. itp."
Czy tak zachowuje się ktoś prostolinijny, kto szykuje doniesienie do prokuratury z zarzutem przestępstwa zagrożonego karą do 5 lat?
Wysunęliśmy przypuszczenie, że ministra uznała, że po 30 października „sprawa została wyjaśniona”. Czy tak? Odpowiedzi nie było.
Zapytaliśmy także o drugi turning point tego tego kina moralnego niepokoju (jak w polskim filmie lat 70.- 80 XX wieku), czyli moment, gdy Karolina Rozwód wycofuje rezygnację (wg ministry nieskutecznie) i ujawnia przebieg rozmowy. Dzień później PISF składa na nią zawiadomienie do prokuratury.
Ministra tłumaczy tę koincydencję zachęcając do tego, żeby się nie oszukiwać:
„Co do złożenia zawiadomienia do Prokuratury – nie oszukujmy się – zawiadomień nie przygotowuje się w kilka godzin, więc tu też utnijmy spekulacje”.
Nie ucinając spekulacji, pytam, czy gdyby Karolina Rozwód położyła uszy po sobie, jej domniemany udział w „aferze z dotacją” nie zostałby zignorowany? (o tym, czy i jaka jest tu afera – piszemy dalej).
Chyba do tego niewygodnego wątku odnosi się preambuła oświadczenia ministry o skali zagrożenia ze strony dyr. Rozwód: „Czy myśli Pan, że ryzykowałabym stabilność branży i finansowania produkcji? Przypomnę, że PISF na programy operacyjne ma w swoim budżecie na ten rok 314 mln zł (...) To zbyt poważne budżety, by nie reagować”.
Nie znając treści zawiadomienia o czynach popełnionych przez Śmigulskiego, nie możemy ocenić, czy i jaka jest tu afera. I jaki jest w niej udział Karoliny Rozwód. Ale coś niecoś ustalić można.
Chodzi o film „Ministranci” znanego reżysera Piotra Domalewskiego („Cicha noc”) produkowany przez firmę Aurum Film Bodzak Hickinbotham z Lublina. Zarówno Leszek Bodzak, jak Aneta Hickinbotham, która dołączyła do Aurum w 2015 roku, mają w dorobku filmy, za które zebrali dziesiątki nagród, m.in „Ostatnia rodzina”, oscarowe „Boże ciało”, a ostatnio „KOS”, „Śubuk”, czy serial „Król”.
W piątek 8 listopada 2024 producenci wydali oświadczenie. „Nie mogąc pozwolić sobie dłużej na milczenie, kiedy staliśmy się pionkiem w grze pomiędzy instytucjami publicznymi” przedstawiają losy dotacji.
O dofinansowanie na „Ministrantów” wystąpili do PISF w kwietniu 2023 roku. W lipcu przeszli I etap, ale w etapie II projekt został 7 sierpnia 2023 odrzuconyprzez dyr. Śmigulskiego „z powodu braku środków”.
Jak mówi OKO.press Leszek Bodzak, „wiedzieliśmy, że w II etapie ktoś zaatakował nasz film jako antykościelny, ale nie udało nam się dostać z PISF protokołu z komisji. Na festiwalu w Gdyni (23-28 września 2024) spotkałem jednak jednego z pięciu jurorów. Powiedział, że większość była za. – I co, nie dostaliście dotacji? – dziwił się”.
Producenci już 8 sierpnia złożyli odwołanie od decyzji dyrektora PISF, ale zostało rozpatrzone dopiero 13 grudnia 2023. W dniu zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska Śmigulski podpisał tzw. promesę dotacji w wysokości 4 mln zł. Tego samego dnia dyrektor PISF obiecał pieniądze na dwa inne filmy („Dalej jazda” Mariusza Kuczewskiego i „Trunbity” Junefenga Bo). Łącznie uwzględnił odwołania aż 20 produkcji z 2023 roku, na sumę 20,4 mln zł. Tutaj – jest lista ich wszystkich, opublikowana już po odwołaniu Śmigulskiego.
OKO.press udało się ustalić, że w II etapie ewaluacji komisja liderów także głosowała pozytywnie: trzy głosy za i dwa przeciw.
Leszek Bodzak: „To oznacza, że nieprzyznanie dotacji z powodu braku środków było wytrychem Śmigulskiego. Dlatego mógł nam przyznać 13 grudnia 2023 dotację z odwołania bez powoływania komisji. Miał podkładkę”.
Bodzak podkreśla jednak, że
Śmigulski przekroczył terminy, bo zgodnie z prawem miał tylko 30 dni na rozpatrzenie odwołania Aurum Film, a zareagował po pięciu miesiącach.
Ale od wielu rozmówców i rozmówczyń słyszę, że takie były zawsze standardy w PISF, to nikogo ani nie dziwi, ani nie oburza.
„Ministranci” w reżyserii i wg scenariusza Piotra Domalewskiego „dotykają trudnej tematyki- roli Kościoła katolickiego w społecznościach lokalnych i duchowości bardzo młodych ludzi”.
W kuluarach warszawskiego Współ-kongresu Kultury usłyszałem interpretację, że odblokowując dotację na „odważny film o Kościele” Śmigulski próbował się utrzymać na stanowisku. PiS-u już nie musiał się bać, a nowej władzy chciał pokazać, że jest otwarty na nowe idee.
Wracamy do współczesnego PISF. Promesa dotacji, to moment kluczowy, ale wciąż początek drogi do pieniędzy. 7 czerwca 2024 Aurum Film złożyło w PISF komplet dokumentów (w tym o współfinansowaniu, bo budżet filmu wynosi ok. 8,5 mln). PISF-em kierowała wtedy p/o dyrektora Kamila Dorbach.
Projekt był analizowany przez trzy działy: produkcji (ocena merytoryczna), prawny i finansowo-księgowy (tutaj – struktura PISF). Jak się dowiadujemy, pracowniczki i pracownicy PISF jak zwykle zgłaszali wiele uwag, producenci poprawiali, toczył się spór o tzw. recoupment, czyli podział wpływów z filmu między Aurum Film a PISF. Było dużo emocji, zwłaszcza że trwały już zdjęcia do filmu (zakończyły się 5 listopada).
Ostatecznie projekt został zaakceptowany przez wszystkie trzy działy i 4 października 2024 umowa została podpisana – już przez dyr. Karolinę Rozwód powołaną 4 lipca na pięcioletnią kadencję. Przypomnijmy, że Rozwód wygrała konkurs, wśród 13 kandydatów zyskała największą, niemal jednogłośną rekomendację 11-osobowej komisji reprezentującej środowiska kultury, filmu i telewizji.
10 października 2024 została wypłacona pierwsza rata, 80 proc. całej kwoty 4 mln dofinansowania.
Równolegle z pracą PISF dotacja dla „Ministrantów” była jednak analizowana przez zgoła innych specjalistów.
Jak już wiemy, 13 czerwca 2024 PISF, pod wodzą Kamili Dorbach, składa zawiadomienie do CBA o nieprawidłowościach przy przyznawaniu dotacji przez Śmigulskiego (komunikat nie precyzuje jakich).
21 października 2024 Wirtualna Polska podała, że chodzi o dotację dla „Ministrantów” i że jest to jeden z wątków śledztwa prowadzonego od 18 października „w kierunku wyrządzenia szkody w obrocie gospodarczym” (art. 296 kk) przez Śmigulskiego. Śledztwo dotyczy „udzielenie uprawnień przez dyrektora PISF i wydanie decyzji o udzieleniu spółce Aurum Film dotacji z naruszeniem regulacji dotyczących warunków i terminów składania wniosków o przyznanie wsparcia”.
Można ostrożnie skomentować, że jeśli rzecz dotyczy tylko naruszenia terminów, to sprawa byłaby mniej poważna, niż inne zarzuty, jakie ciążą na Śmigulskim.
Jak dowiaduje się OKO.press, podczas dwóch spotkań Rady PISF (4 i 8 listopada), która opiniuje powołania i odwołania dyrekcji PISF, padało pytanie, dlaczego PISF złożył w czerwcu zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a jednak przez następne pięć miesięcy analizował wniosek „jakby nigdy nic”.
Jak dowiaduje się OKO.press, kierownictwo PISF (dyrektorka, zastępczyni oraz szefowe i szefowie działów) nie odbywało jakichś szczególnych narad, jak postępować z projektem, który zarazem stał się przedmiotem śledztwa.
Tylko na jednym spotkaniu we wrześniu 2024 temat się pojawił. Było to, po tym, jak Dorbach ostrzegała urzędników przed kontaktami z producentami filmu i straszyła ich prokuraturą.
Rozwód zapytała kilkuosobowe kierownictwo, czy PISF powinien normalnie procedować umowę z „Ministrantami”, co oznacza przecież nkonieczność rozmowy z producentami.
Zebrani uznali, że nie ma podstaw prawnych do zatrzymywania projektu.
Byli wśród nich Kamila Dorbach i Dawid Łukasiewicz, szef działu prawnego, co – jak zobaczymy – jest warte odnotowania.
Wśród plotek, jakie krążą o układach w PISF, słyszałem i taką, że producent Bodzak „wychodził sobie” dotację u Karoliny Rozwód, bo są z jednego miasta (Lublina).
Bodzak: „Z panią Rozwód rozmawiałem raz w życiu, może dwie minuty, kurtuazyjnie, na ostatnim festiwalu w Gdyni”.
Aurum Film podaje także, że 23 października, zwrócili się do Karoliny Rozwód o spotkanie w celu wyjaśnienia sytuacji. "Odmówiono nam, używając argumentu, że PISF nie komentuje działań prokuratury. Ponowiliśmy prośbę 30 października, ale tego samego dnia dyrektorka PISF złożyła rezygnację.
W PISF cały czas trwa kontrola CBA. Według naszych informacji, urzędnicy placówki są z niej... wręcz zadowoleni, bo „pomaga to uporządkować bałagan, jaki zostawił po sobie Śmigulski. Funkcjonariusze zadają pytania w punkt o stosowane przez nas procedury”.
Pełnomocnik Karoliny Rozwód mecenas Przemysław Bryłowski nie wyklucza kroków prawnych z powodu „wymuszenia rezygnacji bezprawną groźbą”. „Miałem nadzieję, że tego rodzaju rzeczy skończyły się 15 października 2023 roku. Byłoby dobrze, aby ministra kultury zrozumiała, że tak się już nie działa” – mówił OKO.press.
Tymczasem Rozwód napisała kolejny list, apelując o wsparcie środowiska artystycznego, oskarżając ministerstwo o stosowanie ulubionej przez PiS-owców i Ziobrystów zasady ph (posiadaj haka). „Nie wiem komu i w jaki sposób nadepnęłam na odcisk” – pisze Rozwód.
W odpowiedzi na list zarząd Gildii Reżyserów Polskich w liście do ministry kultury Hanny Wróblewskiej poprosił 7 listopada 2024 o „pilne spotkanie”.
W relacji ze spotkania 30 października Rozwód opisuje, jak próbowała wyjaśniać, że umowę dotacyjną podpisała w oparciu m.in. o informacje od swojej zastępczyni (a poprzednio p/o dyrektora PISF) Kamili Dorbach, która była odpowiedzialna za sprawy związane z zawiadomieniami do organów ścigania.
"Procedowanie umowy nie zostało wstrzymane przez panią Kamilę Dorbach podczas pełnienia przez nią obowiązków dyrektora PISF, także po złożeniu stosownych zawiadomień do organów ścigania”.
Idzie dalej w ocenie swej zastępczyni:
„Podczas kontroli administracyjno-skarbowej w PISF otrzymałam informację, że zaginęły dokumenty, które zostały przekazane do kontroli p/o dyrektor Kamili Dorbach (bez pokwitowania). Dokumenty dotyczyły rozliczeń byłego dyrektora PISF [Śmigulskiego]. Fakt zagubienia dokumentów został przez panią Dorbach utajniony i o zaistniałej sytuacji dowiedziałam się z dużym opóźnieniem. Spowodowało to moją utratę zaufania do pani Dorbach. W naszej współpracy również wcześniej występowały znaczące nieprawidłowości”.
OKO.press nie udało się zweryfikować tego zaskakującego zarzutu. Zaskakującego, bo w PISF
Dorbach prezentowała się jako zwolenniczka rozliczeń z przeszłością PISF, podkreślala, że tego oczekuje Tusk.
Roztaczała wręcz aurę wojenną, potrafiła np. ostrzegać, że telefony urzędniczek mogą być na podsłuchu.
Konflikt między Rozwód i Dorbach (w domyśle także z popierających ją Wyrobcem i Dydo) osiągnął takie natężenie, że
11 października Rozwód wystąpiła do ministry Wróblewskiej o odwołanie Dorbach, ale tę rundę przegrała.
Pisze o tym tak: „Pani minister poprosiła, bym oficjalnie nie składała wniosku. Być może miał na to wpływ fakt, to Pani Dorbach od lat jest zaufaną współpracowniczką Podsekretarza Stanu Pana Andrzeja Wyrobca, o czym osobiście mnie informował”.
Według naszych informacji, wzywając dyr. Rozwód na rozmowę, ministerstwo kultury zażądało jednocześnie przedstawienia wszystkich umów zawartych w PISF od 1 października. Zarówno Kamila Dorbach jak Dawid Łukasiewicz, szef działu prawnego, mieli wtedy stwierdzić, że nie wiedzieli, że Karolina Rozwód podpisała umowę z Aurum Film.
Zbulwersowalo to innych pracowników, bo wyglądało na „umywanie rąk”.
Jak informowała nas osoba z branży filmowej, Dorbach, „protegowaną Macieja Dydo oraz wiceministra Andrzeja Wyrobca, który 15 stycznia 2024 roku powołał Dydo na stanowisko dyrektora”. Przed PISF była zastępczynią Dydy.
Nasz informator mówił także: „Rozwód miała być sterowalna, ale okazało się, że nie jest. Popierał ją reżyser Andrzej Saramonowicz, zapewne ze wsparciem Bartłomieja Sienkiewicza. Ale Sienkiewicz odszedł [13 maja 2024, został europosłem – red.], a Saramonowiczowi, który był jego doradcą, podziękowano. W grach personalnych wokół PISF Rozwód została bez ochrony”.
Zmiana klimatu wokół Rozwód może tłumaczyć tajemniczą korektę zdjęć ma stronie ministerstwa, towarzyszących informacji z 4 lipca 2024, pt. „Powołaliśmy dyrektor PISF”.
Ta informacja była ilustrowana przez dłuższy czas przed dwa zdjęcia przedstawione poniżej w miniaturach.
Lewe zdjęcie, które stanowi ilustrację główną artykułu, przedstawia Karolinę Rozwód i ministrę Hannę Wróblewską. Prawe to bardziej rodzinne ujęcie. Do obu pań, dołączają wiceminister kultury Andrzej Wyrobiec oraz Kamila Dorbach, która wraz z awansem Rozwód została jej wice (a obecnie jest znowu p/o dyrektora PISF). To drugie zdjęcie wygląda tak:
Nie wiemy, kto w ostatnich dwóch tygodniach usunął powyższe zdjęcie z ministerialnej strony, ale nie wykluczone, że to wyraz narastającego konfliktu wewnątrz PISF, jaki opisaliśmy. Dorbach, jako osoba wspierana przez wiceministra Wyrobca i dyrektora Dydo, nie chciała być postrzegana, jako uczestniczka nominacji Rozwód.
Ostrożności nigdy dosyć, prawda?
Afera wokół odwołania/rezygnacji Rozwód zepsuła atmosferę warszawskiego Współ-kongresu kultury.
Już 7 listopada w inaugurującym panelu w warszawskim Teatrze Dramatycznym o sytuacji w PISF mówiła w gorzkim wystąpieniu reżyserka Agnieszka Holland. Stwierdziła, że w jej środowisku temat... zepchnął w cień nawet wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA.
"Film tym się różni od innych sztuk, że nie można go stworzyć, a już na pewno dystrybuować, bez dużych pieniędzy, które w Europie mają publiczne instytucje. Jednak publiczne finansowanie oznacza wpływ polityków na to, co robimy. Tymczasem w najważniejszej dla filmowców instytucji, wybrana w konkursie dyrektorka PISF została skłoniona do podania się do dymisji, co uznała za niesprawiedliwe wymuszenie, którego powodów nie rozumie. Zostało też przeciwko niej skierowane zawiadomienie do prokuratury.
Głównym moim uczuciem, gdy zapoznałam się z tymi zdarzeniami był straszny smutek.
Wszystkie zapewnienia [Koalicji 15 pażdziernika – red.], że będzie inaczej, transparentnie, sprawiedliwie, i że będziemy wolni i niezależni, a podmiotowość ludzi będzie szanowana – to wszystko, co wydawało wartością, której nie możemy porzucić... w tej chwili właściwie nie jest pewne. Bo jeżeli nawet ludzie, których szanuję, których objęcie władzy w resortach mi bliskich przyjęłam z ulgą i radością,
jeśli nawet oni zachowują się w taki sposób, to komu mam wierzyć?"
Tak mówiła Holland, podkreślając, że nie ocenia meritum sprawy, ale samą formę tego, jak się to odbyło: Jak toksyczny jad wsącza się w krwioobieg naszych wzajemnych stosunków [artystów z politykami]". I jeszcze wzmocni klientelizm środowiska artystycznego, który reżyserka bezlitośnie wytykała ludziom kultury.
Podczas panelu o finansowaniu kultury 8 listopada ministra Wróblewska polemizowała z zaskakująco liberalnym podejściem ministra finansów Andrzeja Domańskiego. W dyskusji po panelu jeden z uczestników wrócił jednak do sprawy PISF, jak się wyraził, szeroko komentowanej w kuluarach. Jakiekolwiek by nie było finansowanie, to osoby, które pracują w kulturze, muszą mieć poczucie bezpieczeństwa i zaufania ze strony władz.
A przecież Karolina Rozwód jest częścią tej wspólnoty kulturalnej, naszej rodziny, znamy jej dokonania – apelował do ministry.
Tymczasem po 4 miesiącach dobrej pracy została malwersantką, z wilczym biletem, bez prawa do wnikliwej procedury wyjaśniającej. Czy pani ministra się nie obawia, że trudno będzie pozyskiwać wartościowe osoby do współpracy, bo będą się obawiały o własne bezpieczeństwo?
Ministra Wróblewska odpowiedziała krótko, że rozmowa 30 października była inna niż to przedstawia pani Rozwód.
„I czy ktoś jest z rodziny, czy spoza rodziny, nie ma miejsca na akceptowanie nadużyć”.
Czyli mniej więcej tak, jak w odpowiedzi, jaką dostaliśmy w OKO.press.
Kultura
Władza
Andrzej Domański
Donald Tusk
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Agnieszka Holland
Andrzej Wyrobiec
Hanna Wróblewska
Kamila Dorbach
Karolina Rozwód
PISF
Polski Instytut Sztuki Filmowej
Radosław Śmigulski
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze