0:000:00

0:00

"Przemówienie Kaczyńskiego nie tylko mnie przypominało gomułkowskie spicze; i podobnie jak Gomułka inicjuje on potencjalną nagonkę. Po sędziach, samorządowcach, przyszła kolej na twórców?" - komentuje Agnieszka Holland atak na siebie prezesa PiS na konwencji 23 lutego 2019.

OKO.press wymienia zasadnicze różnice między Kaczyńskim a komunistycznym dyktatorem i uzurpatorem władzy, jakim był Władysław Gomułka. Ale rewolucyjny ton jest podobny, a określenie "dyktatura ciemniaków" pasuje także do dzisiejszej władzy PiS, choć

z pewnością jest to dyktatura ledwie w budowie i mniejsze ciemniactwo. Powiedzmy, dyktaturka ciemniaków.

Kaczyński: Pani Holland chce Polakom zabrać wolność

Podczas sobotniej konwencji PiS 23 lutego Jarosław Kaczyński wpisał się w tradycję władców, którzy w najważniejszych nawet wystąpieniach politycznych poświęcają uwagę artystom. "Pani Holland powiedziała kiedyś, nie tak dawno temu [de facto w grudniu 2015, czyli raczej dawno - red.] te słowa, które są tak często powtarzane [to prawda, PiS grzeje je w kółko, sam JK to robi, umieszczając w coraz to nowych kontekstach]: Żeby było jak było. Otóż szanowni państwo, jeśli nasi przeciwnicy wygrają, to będzie gorzej niż było".

Długie oklaski oznaczały, że sala podziela obawy prezesa, że jak przegra wybory to będzie im gorzej. A on ciągnął: "Dużo gorzej. A Polacy chcą równości, chcą wolności. To są wartości głęboko zakorzenione w naszej kulturze, kulturze ufundowanej na chrześcijaństwie".

Sam Kaczyński już raz - w 2017 roku - mówił z trybuny sejmowej: „o co naprawdę chodzi? Otóż chodzi o to i tu ktoś podpowiada, znakomicie to sformułowała Agnieszka Holland, żeby było tak, jak było kiedyś. Żeby było tak, jak było. O to właśnie chodzi”.

Tym razem wypowiedź Agnieszki Holland umieścił w kontekście "zaciekłej obrony różnego rodzaju przywilejów grup, kast" przed rządami PiS. Te wrogie a wciąż niepokonane siły "w gruncie rzeczy zapowiadają, że w Polsce, jeśli zwyciężą, zniesiona zostanie demokracja, a ogromna część społeczeństwa o innych poglądach niż oni głoszą, będzie wyłączona z czynnej polityki".

Chcą odebrać Polakom wolność i równość, jakie im gwarantują reformy PiS, w tym nowa "piątka Kaczyńskiego", na czele z 500 plus na każde dziecko. Tego chce także słynna reżyserka.

Holland: Co ma być tak jak było, a co niekoniecznie

„Żeby było jasne: Nigdy nie marzyłam, by było tak jak było - byśmy weszli z powrotem do tej samej rzeki. To zresztą niemożliwe - zbyt wiele się wydarzyło w Polsce i na świecie" - tłumaczy OKO.press Agnieszka Holland.

"Miałam w trakcie rządów PO-PSL wiele pretensji do ich zaniedbań, braku społecznej wrażliwości, braku odwagi w obronie praw mniejszości, pustki aksjologicznej, którą hodowali, a która po dojściu PiS-u do władzy zapełniła się najgorszym nacjonalistycznym i ksenofobicznym szambem".

Reżyserka wyjaśniła nam sens swoich słów wygłoszonych podczas grudniowego 2015 wiecu w obronie Trybunału Konstytucyjnego:

"Chciałam, by wróciło państwo prawa, trójpodział władzy, niezależny Trybunał Konstytucyjny, niezależne sądy i prokuratura, bo to - niezależnie od partyjnych rozdań - gwarantuje obywatelom szanse na równość, sprawiedliwość, poczucie bezpieczeństwa i wolność osobistą.

Kiedy Kaczyński oskarża opozycję (i - kontekstualnie - mnie) o zamach na wszelkie wolności, sprawiedliwość itd., mam wrażenie, że mówi o sobie i swojej formacji. To oni codziennie dokonują zamachu na te wartości, a potem przekręcają znaczenie słów na wzór Orwellowskiego Ministerstwa Prawdy".

W liście protestacyjnym przeciw wypowiedzi Kaczyńskiego 71 reżyserów i reżyserek z Gildii Reżyserów Polskich napisało, że „swoją postawą i liczącą prawie pięć dekad działalnością artystyczną oraz obywatelską Agnieszka Holland wielokrotnie dawała dowody, jak bliskie są jej polska równość i polska wolność.

W imię obrony tych wartości siedziała w czasach komunizmu w więzieniu. Jak doskonale wiadomo wszystkim Polakom, podobne represje nigdy nie stały się Pańskim osobistym doświadczeniem”.

Piszą też:

„My, polscy artyści, owego spojrzenia na ojczyste problemy, zawężającego wszystko do politycznych gierek, nie podzielamy. Staramy się natomiast ‑ stawiając sobie postawę Agnieszki Holland za wzór ‑ budować Polskę demokratyczną, tolerancyjną, sprzyjającą tworzeniu polskiej wspólnoty, a nie z niej wykluczającą, wrażliwą socjalnie, zapewniającą prawa tym, którzy są w mniejszości, równe prawa dla każdego, a nade wszystko wierną przekonaniu, że wolne państwo mogą stworzyć jedynie wolni obywatele”.

Szanowny Panie,

Podczas konwencji partii Prawo i Sprawiedliwość 23 lutego 2019 roku przytoczył Pan fałszywy cytat z Agnieszki Holland („Pani Holland powiedziała nie tak dawno temu: żeby było jak było”). Umieścił go Pan w manipulacyjnym kontekście, który niezgodnie z faktami sugeruje, że reżyserka dąży do ograniczenia wolności słowa, sumienia i religii w Polsce:

„Są tacy, którzy chcą nam odebrać wolność poglądów, wolność słowa, ba, wolność sumienia, wolność religii. (…) Którzy w gruncie rzeczy zapowiadają, że w Polsce, jeśli zwyciężą, zniesiona zostanie demokracja, a ogromna część społeczeństwa o poglądach innych niż te, które oni głoszą, będzie w gruncie rzeczy wyłączona z czynnej polityki. Krótko mówiąc, jest o co zabiegać. Kampania będzie rozstrzygała o tym czy w Polsce ta równość i wolność będzie czy też zostanie podważona. Pani Holland powiedziała kiedyś, nie tak dawno temu, te słowa, które są tak często powtarzane: żeby było jak było. Otóż szanowni państwo, jeśli nasi przeciwnicy wygrają, będzie gorzej niż było”.

Zwracamy uwagę i Panu, i polskiej opinii publicznej, że przytoczone powyżej słowa kreślą kłamliwy obraz rzeczywistości. Agnieszka Holland nigdy nie użyła sformułowania „żeby było jak było” w kontekście przez Pan sugerowanym, czyli rzekomo podważając polską równość i polską wolność. Swoją postawą i licząca prawie pięć dekad działalnością artystyczną oraz obywatelską Agnieszka Holland wielokrotnie dawała dowody, jak bliskie są jej polska równość i polska wolność. I właśnie w imię obrony tych wartości siedziała w czasach komunizmu w więzieniu. Jak doskonale wiadomo wszystkim Polakom, podobne represje nigdy nie stały się Pańskim osobistym doświadczeniem.

Agnieszka Holland wielokrotnie publicznie zapewniała, że nigdy nie było jej życzeniem, by wróciła przeszłość w rozumieniu tego czy innego konceptu partyjnego. Najwyraźniej jest to Pański punkt widzenia spraw ojczystych; być może nie umie Pan już ‑ jako polityk zabiegający od lat o władzę dla siebie i swoich ludzi ‑ dostrzec naszego „narodowego domu” w optyce szerszej i niepartykularnej, wolnej od doraźnego liczenia partyjnych zysków i strat. My, polscy artyści, owego spojrzenia na ojczyste problemy, zawężającego wszystko do politycznych gierek, nie podzielamy. Staramy się natomiast ‑ stawiając sobie postawę Agnieszki Holland za wzór ‑ budować Polskę demokratyczną, tolerancyjną, sprzyjającą tworzeniu polskiej wspólnoty, a nie z niej wykluczającą, wrażliwą socjalnie, zapewniającą prawa tym, którzy są w mniejszości, równe prawa dla każdego, a nade wszystko wierną przekonaniu, że wolne państwo mogą stworzyć jedynie wolni obywatele.

I dlatego właśnie dla nas, artystów polskich, oraz dla milionów rodaków, którzy pragną państwa prawa, niezależności sądów, prokuratury, instytucji kultury, samorządów oraz zgodnej z polską racją stanu polityki zagranicznej, i którzy chcą zacieśniania, a nie rozluźniania więzów z Europą oraz wzmacniania, a nie osłabiania pozycji naszej ojczyzny w świecie, Pańskie kłamliwe słowa z 23 lutego 2019 roku o Agnieszce Holland (będące kolejnym dowodem, że chce Pan sprawować w Polsce władzę, antagonizując jej obywateli oraz wykopując coraz głębsze rowy między Polakami) były bardzo bolesne.

Domagamy się zatem, by z tych niesprawiedliwych i nie mających odbicia w rzeczywistości słów o Agnieszce Holland jako rzekomej niszczycielce polskiej wolności, niezwłocznie się Pan wycofał. Jest Pan przecież posłem Rzeczpospolitej Polskiej. Nigdy dość przypomnień, że od swoich posłów naród polski ma prawo się domagać, by nie mówili nieprawdy. Również wówczas, gdy wypowiadają się nie w imieniu narodu, ale – tak jak Pan to uczynił 23 lutego 2019 roku – w imię interesów własnej formacji politycznej oraz na użytek wyborczej propagandy.

Przypominamy Panu, że kłamstwo w debacie publicznej nigdy nie jest bezgrzeszne. Że zawsze pozostawia truciznę, która niszczy narodową wspólnotę. Że uczy nienawiści, ta zaś nieuchronnie prowadzi do przemocy.

Po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza wszystkie strony sceny politycznej ‑ również kierowana przez Pana formacja – mówiły zgodnie, że przelewającą się przez Polskę falę nienawiści, która zaczyna się od kłamliwych słów, trzeba koniecznie zatrzymać. Minęło zaledwie kilka tygodni, a w przemówieniu transmitowanym przez wszystkie polskie telewizje i radia, posunął się Pan do manipulacji, tworząc z fałszywych cytatów rzekomą wypowiedź jednej z najwybitniejszych reżyserek w historii polskiego kina. Tylko dlatego, że Agnieszka Holland ośmiela się głośno krytykować politykę Pańskiej partii tam, gdzie Prawo i Sprawiedliwość łamie Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej, niszczy będący fundamentem demokracji trójpodział władzy oraz usiłuje zaprząc wolnego ducha polskiej kultury do jarzma obsesji światopoglądowych jednego obozu politycznego czy wręcz jednego człowieka. Naszym zdaniem Pańska wypowiedź świadczy zarówno o głębokiej pogardzie dla milionów Polaków, którzy słuchali tych słów, jak i o pogardzie dla polskich artystów oraz polskiej kultury, której Agnieszka Holland jest istotnym ogniwem. Jesteśmy zmuszeni przypomnieć Panu, że kultura to nie tylko wielowiekowe dziedzictwo, łączące nas z minionymi pokoleniami, ale przede wszystkim codzienny budulec polskiej tożsamości, znacznie silniejszy i trwalszy niż inicjowane przez Pana w ostatnich dekadach polityczne swary, oparte na niepojętej dla nas potrzebie dzielenia Polaków.

członkowie i pracownicy Gildii Reżyserów Polskich:

Katarzyna Adamik

Filip Bajon

Kasper Bajon

Barbara Białowąs

Maciej Bochniak

Jacek Borcuch

Marcin Bortkiewicz

Marek Brodzki

Ryszard Brylski

Olga Chajdas

Leszek Dawid

Kinga Dębska

Piotr Domalewski

Sławomir Fabicki

Jacek Filipiak

Dariusz Gajewski

Robert Gliński

Mariusz Grzegorzek

Magnus von Horn

Jan Hryniak

Anna Jadowska

Andrzej Jakimowski

Grzegorz Jaroszuk

Anna Kazejak

Jan Kidawa-Błoński

Katarzyna Klimkiewicz

Klara Kochańska

Jan Komasa

Bartosz Konopka

Natalia Koryncka-Gruz

Joanna Kos-Krauze

Bartosz M. Kowalski

Tadeusz Król

Marcin Krzyształowicz

Borys Lankosz

Magdalena Lankosz

Marek Lechki

Rafael Lewandowski

Magdalena Łazarkiewicz

Filip Marczewski

Paweł Maślona

Jan P. Matuszyński

Marta Minorowicz

Adrian Panek

Paweł Pawlikowski

Magdalena Piekorz

Maciej Pieprzyca

Aleksander Pietrzak

Łukasz Ronduda

Maria Sadowska

Paweł Sala

Wiesław Saniewski

Andrzej Saramonowicz

Iwona Siekierzyńska

Jerzy Skolimowski

Wojciech Smarzowski

Agnieszka Smoczyńska

Maciej Sobieszczański

Jagoda Szelc

Małgorzata Szumowska

Piotr Trzaskalski

Tomasz Wasilewski

Anna Wieczur-Bluszcz

Krzysztof Zanussi

Janusz Zaorski

Grzegorz Zariczny

Iwona Ziułkowska

Maria Zmarz-Koczanowicz

Filip Zylber

Maciej Żak

Xawery Żuławski

Kaczyński jak Gomułka (z ćwierć cenzorem Glińskim)

Atak Kaczyńskiego na Holland skojarzył się OKO.press z czasami komunistycznymi. Pierwszy sekretarz PZPR w latach 1956-1970, w strasznym przemówieniu 19 marca 1968 - na fali antysemickiej i antyinteligenckiej propagandy po protestach studenckich - zaatakował kilku intelektualistów, artystów o opozycyjnych poglądach. Stefana Kisielewskiego "Kisiela" (1911-1991) zdemaskował jako obrońcę "niejakiego Szpotańskiego", czyli satyryka, który wyśmiewał - jak ją nazywał - dyktaturę ciemniaków". O Szpotańskim Gomułka powiedział, że "został skazany na 3 lata więzienia za reak­cyjny paszkwil, ziejący sadystycznym jadem nienawiści do na­szej partii i do organów władzy państwowej". Padło też najważniejsze oskarżenie pod adresem Kisielewskiego, posła na PRL-owski Sejm z ramienia Znaku (razem z Tadeuszem Mazowieckim), ale przede wszystkim wybitnego felietonistę, pisarza, niepokornego publicystę.

"Jest rzeczą jasną, że jego ideałem jest restauracja Polski burżuazyjnej, antyradzieckiej" - powiedział Gomułka.

Gomułka zaczął od zacytowania Kisiela na słynnym zebraniu Związku Literatów Polskich.

„Byłoby oczywiście rzeczą śmieszną, gdybyśmy dzisiaj mó­wili tylko o sprawie Dziadów. Ja bym tak drastycznie mógł powiedzieć, że jeśli ktoś przez 22 lata dostaje po gębie i nagle w 23 roku się obraził - to jest coś dziwnego... Jakiej historii uczą się dzieci w szkole? Przecież tam są bzdury... Nie istnieje taki historyk, jak Pobóg-Malinowski... Zaginął Wierzyński i Lechoń... Wyrzekliśmy się Czesława Miłosza... Nic się nie mówi o Stanisławie Kocie... Nie istnieje u nas Marian Kukieł... Nie istnieje taki pisarz jak Nowaczyński, bo to endek... Sprawa dostała się w ręce ciemniaków, wyposażonych w absolutną, mo­nopolistyczną władzę”.

Kisielewski podjął także na tym zebraniu obronę niejakiego Szpotańskiego, który został skazany na 3 lata więzienia za reak­cyjny paszkwil, ziejący sadystycznym jadem nienawiści do na­szej partii i do organów władzy państwowej. Utwór ten za­wiera jednocześnie pornograficzne obrzydliwości, na jakie może się zdobyć tylko człowiek tkwiący w zgniliźnie rynsztoka, czło­wiek o moralności alfonsa.

„Byłem mężem zaufania w procesie młodego człowieka, Ja­nusza Szpotańskiego - mówił do pisarzy Kisielewski. - Ten młody człowiek napisał »szopkę«, którą recytował w towarzy­stwie przy wódce... Skoro Szpotański otrzymał 3 lata, to tak, jak tu nas 400 osób, to jest 1200 lat więzienia”.

Przemówienie zakończył Kisielewski oświadczeniem, że „opo­wiada się za rezolucją kolegi Kijowskiego, która stawia sprawę całościowo na tle tej skandalicznej dyktatury ciemniaków w polskim życiu kulturalnym”.

Dla każdego, kto zna nazwiska, działalność, postawę politycz­ną ludzi, których Kisielewski wymienił w swym przemówieniu, jest rzeczą jasną, że jego ideałem jest restauracja Polski burżuazyjnej, antyradzieckiej. Przemówienie to warszawscy pisarze przyjęli spokojnie. Trudno wprost uwierzyć, że w ich obliczu, przy ich udziale Kisielewski wliczył do dorobku kultury pol­skiej twórczość Adolfa Nowaczyńskiego. Ten pisarz endecki jest bowiem czołowym antysemitą okresu międzywojennego, naj­bardziej zażartym żydożercą, kipiącym nienawiścią do Żydów. W latach międzywojennych wydał on kilkanaście książek po­święconych walce z Żydami. Antysemickie publikacje książko­we Adolfa Nowaczyńskiego noszą tytuły: Mocarstwo anonimo­we, Moja przejażdżka po Palestynie, Góry z piasku, Plewy i per­ły, Tylko dla kobiet, Poznaj Poznań, Warta nad Wartą, Żydzi w karykaturze i inne. Czyżby warszawscy literaci nie wiedzieli tego?

Czas nie pozwala mi na cytowanie wypowiedzi Innych pisa­rzy. Ta ich część, która stanowiła większość na tym zebraniu i przyjęła cytowaną rezolucję Kijowskiego, Jasienicy i kilku innych jej współautorów, prześcigała się w ponurej demagogii oszczerstw oczerniających wszystko, co zostało w Polsce Ludo­wej dla rozkwitu kultury narodowej uczynione. Z ponurą zaciekłością atakowano ten wpływ i tę rolę, jaką państwo nasze odgrywa w rozwoju kultury. Przemilczano, że państwo prze­znacza na cele kulturalne miliardowe sumy. Tylko dotacje dla teatrów wyniosły w roku ubiegłym ok. 700 mln zł, w tym 14 mln dla Teatru Narodowego. Do każdego biletu w tym tea­trze państwo dopłaca około 70 zł. Przemilczano, że państwo świadczy bezpośrednio na rzecz pisarzy, przekazując im poważne sumy za pośrednictwem ich związku. Zapewne niejeden z tych, którzy głosowali za rezolucją Jasienicy, Kijowskiego i spółki, oczerniającą i szkalującą politykę kulturalną państwa, korzysta z tych subwencji, jakich państwo udziela Związkowi Literatów. Te dotacje i subwencje powstają z pracy narodu, z pracy tych, których jaśnie oświecony wróg Polski Ludowej Kisielewski — określił pogardliwie mianem ciemniaków.

Zarówno w przygotowaniu zebrania warszawskich pisarzy i jego przebiegu, jak i w inspirowaniu i organizowaniu mło­dzieży akademickiej do wystąpień rzekomo w obronie Dziadów i twórczości Mickiewicza jedną z czołowych ról odegrał Paweł Jasienica. Jego prawdziwe nazwisko brzmi inaczej. Nazywa się on Leon Lech Beynar. Co to za osobnik? Itd. itp. Całe przemówienie Gomułki czytaj tutaj

OKO.press widzi podobieństwo Kaczyńskiego do Gomułki:

  • i tu, i tu polityk krytykuje wybitnego artystę / artystkę;
  • wykoślawia sens ich wypowiedzi, jakim w obu przypadkach była krytyka władzy, która dokonuje zamachu na wolność;
  • Gomułka i Kaczyński w podobny sposób "demaskują" prawdziwy cel Kisiela (razem ze Szpotańskim) i Holland: to restauracja starego porządku, który nowa rewolucyjna władza obaliła dla dobra ludu.

Oczywiście OKO.press dostrzega zasadnicze różnice:

  • nieporównywalna jest skala represji (Szpotański siedział w więzieniu, Kisiel przez trzy lata nie mógł publikować);
  • nieporównywalny jest poziom wolności (w końcu lat 60. niezależny od partyjnego państwa obieg informacji był ograniczony, dominacja mediów partyjnych niemal całkowita),
  • Gomułka miał monopol władzy i wszystkie narzędzia, by sprawować dyktaturę ciemniaków, Kaczyński próbuje taki monopol tworzyć, łamiąc zasady demokracji i państwa prawa, ale sprawowana przez niego kontrola jest ograniczona;
  • narracja polityków była odmienna - tam komunistyczna z jawnym antysemityzmem, tu katolicko-narodowa w wersji populistycznej prawicy;
  • Gomułka mógł stracić władzę (i stracił) w wyniku intryg i gierek w obozie władzy (i z tych gierek wyłonił się Gierek), z dyskretnym udziałem towarzyszy z Moskwy, Kaczyński może przegrać demokratyczne wybory (stąd określenie "autokracja wyborcza" używane do opisu ustroju budowanego przez Orbána, Putina, Erdogana czy właśnie JK).
Ale rewolucyjny ton jest podobny, a określenie "dyktatura ciemniaków" pasuje także do dzisiejszej władzy PiS, choć z pewnością jest to dyktatura ledwie w budowie, bez porównania słabsza i mniejsze ciemniactwo. Dyktaturka ciemniaków.

Dodajmy tylko, że rolę ciemniaka-cenzora sztuki w ekipie PiS wziął na siebie głównie minister Piotr Gliński, który - jak to wielokrotnie opisywaliśmy - próbował blokować przedstawienia teatralne, wystawy i całe muzea, nigdy ich zresztą nie oglądając, a za to promować za publiczne pieniądze "kulturę ufundowaną na chrześcijaństwie" i generalnie przychylną władzy. Jego zasługi dla demokracji i wolności sztuki podsumowaliśmy tekstem "Piotr Gliński Człowiekiem wolności 2018. Jaka wolność, taki człowiek" z okazji nagrody tygodnika "Sieci", jaką otrzymał.

Również Gliński obrażał Agnieszkę Holland gdy skrytykowała pomysł stworzenia - bez konsultacji ze środowiskiem - jednego centralnego studia filmowego na wzór Mosfilmu.

Gliński dowcipkował: "Pani Holland jako płachta [na byka]? Że czerwona to się zgodzę... Ale ja jako byk? Mimo wszystko przesada".

Wśród wycieczek polityków PiS na teren sztuki filmowej wyróżniła się też premier Beata Szydło, która zrecenzowała w katolickim "Gościu Niedzielnym" "Idę " Pawła Pawlikowskiego: "Oczywiście fakt, że polski film otrzymuje tak ważną nagrodę, jest dużym wyróżnieniem. Jednak według mnie akurat ten na pewno nie był promocją Polski, raczej rysował jej negatywny obraz. Pod względem artystycznym też mi się niespecjalnie podobał. Zdziwiłam się, że dostał Oscara". Szydło dodała, że czeka na "realizację filmów, które w odpowiedni sposób będą prezentowały polską historię. Najlepiej w amerykańskim stylu".

Holland o skojarzeniach historycznych

Zapytaliśmy Holland o skojarzenie Kaczyński - Gomułka.

"Przemówienie Kaczyńskiego nie tylko mnie przypominało gomułkowskie spicze; i podobnie jak Gomułka inicjuje on potencjalną nagonkę. Po sędziach, samorządowcach, przyszła kolej na twórców? Ale cała sprawa ma swój pozytywny aspekt - obsesja pana Kaczyńskiego dotycząca mojej osoby pokazuje, że traktuje on nas - artystów - naprawdę poważnie (jak poważnie traktowało nas w swoim czasie Biuro Polityczne KC PZPR).

Może to ostatnie takie pokolenie polityków - wrażliwych na sztukę, perwersyjnie co prawda i cenzorsko, ale czy nie jest to lepsze od letniej obojętności?".

I potem o liście Gildii Reżyserów: "Fajnie, ze koledzy okazali solidarność. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Tak będziemy trzymać. Mam nadzieję, że zima nie zetnie nas mrozem. Że jesień będzie prawdziwie wiosenna".

OKO.press zapytało, czy słowo wiosna w jej wypowiedzi należy pisać z małej, czy dużej litery. Holland:

"Jesień stanie się wiosna tylko, gdy silna będzie zarówno Koalicja Europejska, jak i Wiosna. Popieram obie nogi i mam nadzieję, że się w nie nie zaplączą, a za to otworzą głowy".

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze