Parki narodowe zajmują zaledwie 1 procent powierzchni Polski. Ostatni powstał ponad 20 lat temu, a na te tereny, które powinny być chronione, wjeżdżają Harvestery – maszyny do cięcia drzew.
Greenpeace domaga się, by 15 proc. starych polskich lasów wyłączyć z takiej „gospodarki leśnej”. Pod petycją w tej sprawie podpisało się już ponad 33 tys. osób.
Rozmawiamy z Martą Grundland z Greenpeace o tym, dlaczego w Polsce trudno chronić przyrodę i co aktywiści chcą zrobić w tej sprawie.
Katarzyna Kojzar: Masz swój ulubiony las w Polsce?
Marta Grundland: Puszcza Białowieska to zdecydowanie mój ukochany las, pierwszy prawdziwy i naturalny, z którym miałam do czynienia. Jestem dzieckiem miasta, trochę też dzieckiem wsi, ale takiej, gdzie nie było dzikiej przyrody. Nie znałam wcześniej takich miejsc. 11 lat temu pojechałam do Puszczy pierwszy raz, żeby monitorować miejsca przeznaczone do wycinki. Zakochałam się w tym lesie i tak mi już zostało.
Od tych 11 lat musisz walczyć o ukochany las. I o objęcie go ochroną.
Rzeczywiście, zaledwie około 17 procent Puszczy stanowi Białowieski Park Narodowy, który właśnie obchodził 88. rocznicę powstania. Mniej więcej drugie tyle zajmują rezerwaty. Natomiast cała reszta Puszczy pomimo dziesięcioletniej walki o jej ochronę, wciąż pozostaje lasem gospodarczym.
Lasy Państwowe w tej chwili przygotowują kolejny dziesięcioletni plan urządzenia lasu- czyli dokument, w którym zawarta zostanie ilość drewna do wycinki. Mówiąc inaczej – będzie to wyliczenie, ile leśnicy mogą wyciąć w Puszczy Białowieskiej. Moim zdaniem odpowiedź powinna brzmieć “zero”.
Nic nie powinni wycinać. Puszcza Białowieska to jest absolutnie wyjątkowy obiekt przyrodniczy, nie mamy drugiego takiego lasu nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Jest to jedyny obiekt przyrodniczy światowego dziedzictwa UNESCO w naszym kraju. Bardzo dużo się pisze, mówi i słyszy, jaka Puszcza jest wspaniała i wyjątkowa, natomiast z jej ochroną już jest troszkę gorzej.
Cała Puszcza powinna być parkiem narodowym?
Projekt poszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego zakłada stworzenie stref, gdzie mieszkańcy będą mogli zbierać runo leśne czy gałęzie. To nie byłby obszar niedostępny i zamknięty dla ludzi. Ale jak najbardziej – cała Puszcza parkiem narodowym i do tego trzy wykrzykniki.
Dwa lata temu zapytaliście Polki i Polaków o to, czy są za poszerzeniem Parku. Okazało się, że ten temat wyjątkowo nas nie dzieli.
84 proc. Polaków i Polek opowiedziało się za tym, żeby cała Puszcza została objęta parkiem narodowym. Pokochaliśmy Puszczę, wiele osób stanęło w jej obronie, kiedy trwała wycinka w 2017 roku. Tak naprawdę nie tylko naciski ze strony Unii Europejskiej, ale przede wszystkim presja społeczeństwa spowodowały, że dewastacja Puszczy została zatrzymana. Temat parków narodowych jest w Polsce w ogóle trudny – problem nie dotyczy tylko poszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego, ale też np. utworzenia Turnickiego Parku Narodowego na terenie Pogórza Przemyskiego. Kiedyś powstał projekt utworzenia Mazurskiego Parku Narodowego, dziś już nierealny.
Dlaczego?
Miał powstać na terenie Puszczy Piskiej, która w tej chwili jest już w zasadzie plantacją drzew zasadzonych przez Lasy Państwowe. Las utracił swój charakter naturalny, który warto było chronić. Obawiam się, że kolejne tereny podzielą los tego nieistniejącego Mazurskiego Parku Narodowego – prowadzone są wycinki w okolicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego, który powinien zostać poszerzony. Sporządzany jest 10-letni plan dla Puszczy Białowieskiej, do Puszczy Karpackiej już wjechał Harvester, czyli maszyna do dewastacji lasów. Trudno jest mieć nadzieję w takiej sytuacji i w takim klimacie. Nawet tworzenie rezerwatów w tej chwili graniczy z cudem.
Ostatnio minister środowiska i Lasy Państwowe chwalili się utworzeniem nowego rezerwatu – tylko że jego projekt powstał 16 lat temu! To pokazuje skalę. Jeśli starania o jeden rezerwat trwają 16 lat, to nie wiem, kiedy mogą powstać nowe parki narodowe.
Bo one się Lasom Państwowym nie opłacają?
Tutaj chodzi o coś więcej niż pieniądze.
Sama wycinka z tych terenów często przynosi straty i nie jest w stanie pokryć kosztów biurokracji rozrośniętych w struktury Lasów Państwowych. W związku z tym co roku nadleśnictwa przynoszą wielomilionowe straty, które są pokrywane z tak zwanego funduszu leśnego.
Dokładają się do niego inne, bogatsze nadleśnictwa. W każdym prywatnym przedsiębiorstwie ktoś by się zastanowił trzy razy: “dlaczego wydajemy miliony złotych tylko po to, żeby utrzymać leśnictwo na terenach, gdzie ludzie chcą powołania parku narodowego?”.
Natomiast myślenie Lasów Państwowych jest nakierowane nie tylko na zysk i rentowność spółki, ale również na władzę polityczną, na wpływy, na utrzymywanie struktur, które są ogromne i dają leśnikom możliwość bycia decydentem w lokalnych samorządach. Kolejną bardzo ważną kwestią, której nie możemy pomijać, jest to, że Lasy Państwowe mają łączyć w sobie trzy najważniejsze funkcje: ochronę przyrody, edukację i gospodarkę leśną. Sami przekonują, że jako jedyni są w stanie połączyć to na jednym terenie. Jeśli nagle oddaliby taki teren jak Puszcza Białowieska czy Puszcza Karpacka, to cały ich etos leśnika ginie. Zostają tylko panami od plantacji drzew.
Jak wypadamy na tle innych krajów europejskich, jeśli chodzi o chronione tereny?
Podczas gdy lasy, zarządzane głównie przez Lasy Państwowe, to 30 proc. powierzchni naszego kraju, to parki narodowe zajmują zaledwie 1 proc. Średnia europejska to około 3 proc., więc jeszcze trochę nam brakuje.
Natomiast w nowej strategii ochrony różnorodności biologicznej Unii Europejskiej pojawił się zapis, który mówi, że 30 proc. powierzchni kraju powinno być chroniona, a 10 proc. objęte ochroną ścisłą.
Długa droga przed nami.
Greenpeace postuluje z kolei, żeby 15 proc. polskich lasów było pod ochroną. Które to lasy? Jak je wybraliście?
15 procent to plan minimum. To szacunkowa liczba tych lasów, które natychmiast powinny zostać wyłączone z wycinki. Mówimy o tych miejscach, o których już wspominałam, ale też m.in. Puszczy Augustowskiej, Boreckiej czy Knyszyńskiej. Tam wciąż są fragmenty lasów naturalnych! Do tego mamy takie miejsca jak Puszcza Bukowa blisko Szczecina, która nie jest duża, ale pełni istotną rolę społeczną dla mieszkańców. Podobnie jest w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym, gdzie mieszkańcy od lat walczą o zaprzestanie wycinek na tym terenie i próbują powołać tam rezerwat. W Polsce jest oczywiście wiele więcej starych lasów, które zostały częściowo przekształcone w las gospodarczy, ale dalej pozostają na tyle cenne przyrodniczo, że warto je objąć ochroną.
Dlaczego stare lasy są tak cenne?
Mają niewyobrażalna wartość z bardzo wielu przyczyn. Po pierwsze: żyjemy w dobie kryzysu klimatycznego, a stare lasy są w stanie lepiej się przystosować do postępujących zmian niż sadzone w miejscach wycinek monokultury. Stare lasy są genialnymi magazynami węgla – nawet po śmierci takie drewno magazynuje węgiel, nie jest wypuszczany do atmosfery, a pozostaje w obiegu materii i mogą z niego korzystać kolejne rośliny. Jeśli dopuścimy do wycinki, to uwolnimy ten węgiel do atmosfery, potęgując zmiany klimatu.
Badania naukowe pokazują, że w ostatecznym rozrachunku najlepsze dla klimatu i dla naszego dostosowywania się do zmian są właśnie stare lasy. Dlatego powinniśmy je zostawić samym sobie, żeby mogły same osiągnąć swój maksymalny potencjał ekologiczny.
Chwalimy się, że mamy coraz więcej stuletnich drzew. A to tak naprawdę niewiele. Stuletnie drzewo jest wciąż dość młode. Jeśli je zostawimy w spokoju, to może za 50 lat będziemy mogli się nim pochwalić.
Myślisz, że reforma w Lasach Państwowych mogłaby rozwiązać problem z ochroną lasów?
Reforma jest potrzebna – nie tylko ustawy o lasach, ale i o ochronie środowiska. Stoimy przed wyzwaniami cywilizacyjnymi, musimy stawić czoła kryzysowi klimatycznemu i szóstemu wielkiemu wymieraniu.
Ten kryzys trwa tu i teraz. Naukowcy z Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody wydali raport, według którego duża część rodzimych gatunków Europy nie przetrwa tego kryzysu. Potwierdzają to też naukowcy z Polskiej Akademii Nauk, według których takie drzewa jak świerk czy sosna będą miały duże problemy.
Stoimy więc przed sporym wyzwaniem. Rządzący powinni podejść do tego w sposób całościowy, wprowadzić odpowiednie zmiany ustaw zasadniczych i wyłączyć cenne lasy z jakiejkolwiek gospodarki leśnej.
Tego domagacie się w petycji. Ile osób już ją wsparło?
33 tysiące.
Żeby o ochronie lasów zrobiło się głośno, weszliście na dach Ministerstwa Środowiska i wykleiliście napis na siedzibie Lasów Państwowych. Co będzie dalej?
Jedyne, co mogę obiecać, to że nie odpuszczamy i będziemy działać dalej, dopóki nasze postulaty nie zostaną spełnione. Sprawy Puszczy Białowieskiej nie odpuszczamy już od wielu lat i tak tutaj będziemy działać, aż w końcu wszystkie stare lasy w Polsce zostaną wyłączone z wycinek. Ale szczegółowych planów nie mogę zdradzać.
Policja zamykająca was na dłużej niż 24 godziny nie zniechęca?
Obecnie wszyscy aktywiści i aktywistki jakichkolwiek słusznych spraw muszą się przyzwyczaić do większej brutalności policji i do bezpodstawnych zatrzymań, co zobaczyliśmy w ubiegły piątek w Warszawie. Mnie po jednej z naszych akcji zatrzymano na dłużej niż 24 godziny tylko dlatego, że komentowałam wydarzenia do kamery. Moja niewinność została nagrana i będzie bardzo trudno udowodnić w trakcie procesu, że zrobiłam coś, czego nie powinnam była robić.
Taka jest teraz rzeczywistość. Nas to jednak nie odstrasza.
*Marta Grundland – aktywistka i koordynatorka kampanii Greenpeace na rzecz różnorodności biologicznej
Świetny i mądry artykuł. Oczywiście dla "aktywistów" z drugiej strony, według których las istnieje wyłącznie dzięki ciężkiej pracy pokoleń leśników i bez niej zamieniłby się niechybnie w wielką kupę próchna pełną wszelakiego robactwa i zarazy (może nawet jakiejś wielobarwnej…), te argumenty, łącznie ze szczególnie absurdalną nierentownością gospodarki leśnej na wielu (pod-)górskich, a często bardzo cennych przyrodniczo terenach, długo niestety jeszcze nie trafią. Opinia społeczna (jak w całkiem wielu innych przypadkach) wyprzedza tu znacząco pozostającą w realiach zupełnie innej epoki świadomość decydentów, niewiele wszak z tego wynika.
Jakiś czas temu były protesty przeciwko prywatyzacji lasów. Efekt jest taki, że teraz nie można kupić lasu bez zgody LP, który ma prawo pierwokupu. I tak niedawno upadł projekt stworzenia prywatnego rezerwatu, gdyż LP skorzystało z prawa pierwokupu lasu, który na prywatny rezerwat miał być kupiony. Sami żeście na siebie bat ukręcili, który wzią się z błędnego przekonania, że każdy kto chce kupić las to na pewno zaraz go chce wyciąć.
Nie zawsze chce wyciąć ale pewnie bardzo często by chciał, stąd obrona w tym względzie lasów jako mienia narodowego jest zasadna. Takich prywatnych rezerwatów byłoby zresztą pewnie ile kot napłakał. Problemem nie są lasy państwowe tylko Lasy Państwowe, z ich wielorakimi dobrze znanymi grzechami i słabościami i to się musi kiedyś zmienić. Ani każdy prywatny właściciel nie byłby wrogiem lasu i przyrody ani oczywiście krytyka gospodarki leśnej przez świat nauki i NGOs nie dotyczy bynajmniej wszystkich leśników bo jest też wielu przyzwoitych.