0:000:00

0:00

W dniu 75. rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz rosyjski dziennik "Izwiestija" opublikował wywiad z ambasadorem Rosji w Polsce Siergiejem Andriejewem. Andriejew - reprezentujący rosyjską administrację na uroczystościach upamiętniających ofiary Holokaustu - opowiadał o polskim rewizjonizmie historycznym. Uznał, że Polska stara się zatuszować fakt, że "została ocalona przez Armię Czerwoną", dlatego w publicznych wypowiedziach stosuje strategię przemilczeń.

Uwagę OKO.press szczególnie przykuła wypowiedź na temat udziału Armii Czerwonej w wyzwoleniu obozu w Auschwitz. Bo choć informacje "można znaleźć w podręcznikach i internecie" to jednak - w opinii ambasadora -

"Warszawa stara się w ostatnich latach rzadziej o tym wspominać".

Prezydent: sowieccy żołnierze wyzwolili KL Auschwitz

Nawet w toku ostatnich ostrych sporów o prawdę historyczną, prezydent Andrzej Duda nie uciekał od oczywistego faktu, jakim jest wyzwolenie Auschwitz przez Armię Czerwoną.

23 stycznia 2020 trzy dzienniki – amerykański „The Washington Post”, niemiecki „Die Welt” oraz francuski „Le Figaro” — opublikowały list przedstawiający historię Zagłady z perspektywy władz polskich. Andrzej Duda rozpoczął go słowami:

"27 stycznia 1945 roku sowieccy żołnierze wyzwolili niemiecki nazistowski obóz zagłady KL Auschwitz. To, co tam zastali do dziś budzi najwyższą grozę i odruch absolutnego moralnego potępienia".

Prezydent zaznaczył też, wśród ofiar zbrodniczego reżimu znaleźli się jeńcy Armii Czerwonej i nie zrobił tego po raz pierwszy.

7 stycznia, prezydent w oświadczeniu dotyczącym konkurencyjnych obchodów wyzwolenia obozu w Auschwitz, organizowanych w Jerozolimie podkreślił, że podczas polskich uroczystości zostanie także oddany hołd żołnierzom Czerwonej Armii, którzy walczyli o wyzwolenie obozu.

„To było wielkie poświęcenie narodu rosyjskiego i innych narodów dawnego ZSRR”

— pisał prezydent.

Również w poniedziałek 27 stycznia na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Izraela Reuwenem Riwlinem Duda mówił:

To bardzo ważny moment w historii świata. Tamten dzień, 27 stycznia 1945 roku, kiedy garstka już, bo tylko kilka tysięcy ocalonych, którzy pozostali w tym straszliwym miejscu, wreszcie została przez żołnierzy Armii Czerwonej oswobodzona i skończył się - sądzę - najstraszliwszy w życiu tych ludzi czas

O przemilczeniu ze strony głowy państwa nie ma więc mowy.

Premier wpada w pułapkę Putina

To, co stanowi oś sporu to różne rozłożenie akcentów w opowieściach. Podczas gdy administracja rosyjska z premierem Władimirem Putinem na czele podkreśla poświęcenie ludności "byłych krajów Związku Radzieckiego" w zakończeniu wojny, Polska domaga się sprawiedliwości w mówieniu o roku 1939, czyli sojuszu Stalina i Hitlera, który doprowadził do jej wybuchu.

Problem w tym, że ostatnie rewizjonistyczne wypowiedzi Władimira Putina, wpędziły polską administrację w przepychankę, na której najwięcej cierpią prawda historyczna i jej świadkowie.

OKO.press pisało kilkakrotnie o atakach Putina, przypomnijmy tylko główne elementy. Prezydent Rosji:

  • zaprzecza, że II wojna światowa zaczęła się de facto wraz z podpisaniem układu Ribbentrop-Mołotow 23 sierpnia 1939 roku (odrzuca rezolucję Parlamentu Europejskiego z 17 września 2019, która ustanowiła 25 maja – dzień egzekucji rotmistrza Witolda Pileckiego w 1948 roku – Międzynarodowym Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem).
  • uznaje, że pakt Ribbentrop-Mołotow był po prostu „układem o nieagresji” z Niemcami, a wcześniej z Hitlerem porozumiały się inne stolice Europy, w tym Warszawa w 1934 roku;
  • Armia Czerwona we wrześniu 1939 roku nie napadła na Rzeczpospolitą, lecz po prostu „zaszła” (dosłownie) na terytorium Polski, i to dopiero wtedy, kiedy władze polskie okazały się niezdolne do kierowania krajem;
  • Polska była przed wojną krajem antysemickim. Putin wielokrotnie opisuje spotkanie ambasadora w Berlinie Józefa Lipskiego z Hitlerem; mieli rozmawiać o wysyłaniu Żydów z do kolonii w Afryce (por. „Żydzi na Madagaskar”). Lipski miał obiecywać Hitlerowi pomnik w Warszawie jeśli to się uda (Putin: „łajdak, antysemicka świnia, inaczej powiedzieć się nie da„);
  • Polska ze swoim „przerostem ambicji” i „patologiczną rusofobią” przyczyniła się do wybuchu wojny, a po układzie w Monachium [we wrześniu 1938] „zrobiła wszystko, by wziąć udział w rozbiorze Czechosłowacji” razem z Hitlerem (przewodniczący Dumy Państwowej Władimir Wołodin: „dzięki Putinowi wielu z nas dowiedziało się o sprawach sprzed 80 lat, gdy Polska była faktycznie w zmowie z faszystowskimi Niemcami”. Powinna za to przeprosić);
  • najnowszy atak propagandy Kremla to ujawnienie dokumentów o mordach powstańców warszawskich na Żydach i Ukraińcach, a także o zabijaniu rosyjskich jeńców. Wartość dokumentów jest wątpliwa.

Premier Mateusz Morawiecki w ostatnich tygodniach forsował - trudną do obrony - narrację o dwóch równych sobie totalitaryzmach, które są odpowiedzialne za stworzenie zbrodniczej machiny śmierci.

„Kto nie szanuje swoich przodków, swoich bohaterów, ten nie szanuje siebie dzisiaj i nie ma prawa do przyszłości. Dlatego nie damy się zastraszyć, nie damy się sprowokować różnym kłamstwom i bredniom, które płyną zza wschodniej granicy.

My pierwsi, nasi przodkowie, stawili czoła niemieckiej i sowieckiej barbarzyńskiej zarazie”

— mówił premier 18 stycznia 2020.

W ten sposób premier de facto wymazuje niezaprzeczalne zasługi Rosji w ocaleniu Polaków od hitleryzmu.

Za to prezydent Andrzej Duda - wbrew ustaleniom historyków - stosował strategię "wybielania" w kwestii antysemityzmu. Więcej o "przyjaźni polsko-żydowskiej" i rzekomych ogromnych zasługach w "ratowaniu Żydów" pisaliśmy tutaj:

Przeczytaj także:

Spór o słowo "wyzwolenie"

Narracja o dwóch równych sobie okupacjach, które skrzywdziły państwo polskie i jego obywateli, to nic nowego. Polska prawica - wraz z jej oficjelami - używa jej od lat, pisząc na nowo np. historię żołnierzy wyklętych. Firmowali ją zarówno premier Mateusz Morawiecki:

„Okupację niemiecką zastąpiła okupacja sowiecka. Żołnierze wolnej Polski przeciwstawili się jej z bronią w ręku”;

jak i prezydent Andrzej Duda przemówieniu wygłoszonym Ostrołęce:

„Bo jeden okupant przepędził drugiego. A oni wiedzieli, co to znaczy sowiecka Rosja i co to znaczy komunizm. I doskonale widzieli, że wolnej Polski nie ma, że prawdziwej niepodległości nie ma i prawdziwej suwerenności nie ma”.

I jest to olbrzymie nadużycie. W OKO.press pisaliśmy już, że:

Hitlerowskie Niemcy:

  • dążyły do biologicznego wyniszczenia narodu polskiego i zamordowały ponad 5 mln obywateli RP, w tym niemal wszystkich polskich Żydów;
  • zlikwidowały polskie instytucje edukacyjne i kulturalne;
  • zlikwidowały polskie państwo i większość jego instytucji;
  • niemiecki „Generalny Plan Wschodni” przewidywał wymordowanie elit, przerobienie Polaków na kiepsko wykształconych robotników i przesiedlenie większości (80-85 proc. populacji) w okolice Uralu.

Tymczasem w PRL:

  • w początkowym okresie (1944-1950) z rąk władz zginęło od 20 do 50 tys. osób;
  • państwo polskie było niesuwerenne i niedemokratyczne, ale istniało i było uznawane na arenie międzynarodowej także przez USA i inne kraje Zachodu za legalne państwo polskie;
  • istniały polskie instytucje, administracja i wojsko;
  • władze cieszyły się autentycznym poparciem części obywateli, którzy uznawali Polskę Ludową za własne państwo; w 1980 roku rządząca PZPR miała ok. 3 mln członków;
  • za własne państwo uznawała PRL także opozycja demokratyczna, z „Solidarnością” włącznie.
;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze