Daniel Flis
Daniel Flis
Z pomocą ks. Andrzeja Dymera i syna kierowcy klubu PiS archidiecezja szczecińsko-kamieńska kupiła od Agencji Mienia Wojskowego działki pod kościół z 95-procentową bonifikatą - ustaliło OKO.press
“Nie zarzyna się kury, znoszącej złote jajka” - tak tłumaczono w Szczecinie wieloletnią bezkarność księdza Andrzeja Dymera, oskarżanego od lat o czyny pedofilskie. Pobłażliwość dla niego przypisywano jego biznesowym talentom, z których kolejni hierarchowie nie potrafili zrezygnować. Te talenty pozostałyby jednak zakopane, gdyby w ich pomnażaniu nie pomagali urzędnicy i politycy, u których Dymer starał się o wsparcie dla kościelnych interesów.
Dymer zmarł w lutym 2021 roku. Wciąż jednak pozostaje do wyjaśnienia, w jaki sposób władze kościelne i świeckie wspierały jego biznesową działalność.
OKO.press ujawniło, że dzięki zabiegom ks. Dymera kierowany przez niego Instytut Medyczny oraz Archidiecezja Szczecińsko-Kamieńska w latach 2010-20 otrzymały od instytucji publicznych oraz spółek Skarbu Państwa ponad 11 mln zł. W tym m.in. 2 mln zł z rezerwy budżetowej od premier Szydło oraz 815 tys. zł od Lasów Państwowych na przebudowę archidiecezjalnego szpitala.
Na tym nie kończą się zasługi Dymera i jego polityczne wpływy. Dotarliśmy do dokumentów dowodzących, że ks. Dymer był oficjalnym pełnomocnikiem archidiecezji szczecińskiej w postępowaniu dotyczącym sprzedaży nieruchomości należących do Skarbu Państwa.
Dzięki jego działaniom w 2019 roku Agencja Mienia Wojskowego - choć początkowo była temu przeciwna - sprzedała archidiecezji działki warte co najmniej 2,8 mln zł za jedyne 140 tys. zł. Czyli za 5 proc. wartości.
A to nie jedyna nieruchomość w Szczecinie, którą Dymer pomógł zdobyć Kościołowi.
Początkowo Agencja Mienia Wojskowego wcale nie chciała iść Kościołowi na rękę. Po raz pierwszy działkami Agencji na szczecińskim Gumieńcach hierarchowie zainteresowali się w maju 2016 roku.
Do Mateusza Mroza, ówczesnego prezesa AMW napisał sam arcybiskup Andrzej Dzięga. Poprosił “o przekazanie lub sprzedaż terenu pod budowę nowego kościoła z zapleczem duszpastersko-socjalno-mieszkaniowym” i wskazał trzy numery działek (4/14, 4/9 lub 4/7).
To tereny, na których znajdują się stare wojskowe magazyny. W sąsiedztwie powstaje jednak nowe osiedle. W liście do prezesa AMW abp Dzięga uzasadnia swoją prośbę potrzebą zaspokojenia duchowych potrzeb mieszkańców nowych bloków.
“Bez kościoła i zaplecza duszpasterskiego nie mamy możliwości wykonywania powierzonej misji głoszenia Ewangelii i kształtowania ducha społecznego. Kościół katolicki pragnie niezmiennie wypełniać swoją misję i służyć polskiemu społeczeństwu. W naszym Regionie ma to zaś dodatkowe i istotne znaczenie społeczne oraz kulturowe.
Ośmielamy się prosić o przychylne rozpatrzenie naszej prośby i udzielenie maksymalnej pomocy” - pisał biskup.
Dlaczego właśnie w regionie szczecińskim rola Kościoła ma istotne znaczenie? Dzięga prawdopodobnie nawiązuje do tego, że archidiecezja szczecińsko-kamieńska jest najbardziej zlaicyzowaną w całej Polsce. Według kościelnych badań w 2019 roku na niedzielną mszę uczęszczało tam 23 proc. katolików, podczas gdy średnia w Polsce wynosi 37 proc. W tym samym liście abp Dzięga przyznaje, że w sąsiedztwie znajdują się inne kościoły (najbliższy w odległości 3 km), ale sugeruje, że są już przepełnione.
Mateusz Mroz został prezesem Agencji dzięki nominacji Antoniego Macierewicza, ulubieńca mediów o. Rydzyka, którego Dzięga jest wiernym sprzymierzeńcem. Z wojskiem Mroz miał niewiele wspólnego. Tyle tylko, że w wolnych chwilach brał udział w historycznych rekonstrukcjach. Mimo to biskupowi odpowiedział w żołnierskich słowach:
“Podstawowym zadaniem Agencji Mienia Wojskowego jest zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych żołnierzy.
Agencja realizuje powyższe zadanie poprzez budownictwo mieszkaniowe, a na jego realizację przeznacza środki uzyskane z zagospodarowania nieruchomości, w tym z ich sprzedaży. (...) Z uwagi na ustawowe zadania Agencji, brak jest zatem możliwości spełnienia oczekiwań Jego Ekscelencji w zakresie nieodpłatnego przekazania działek przy ulicy Cukrowej w Szczecinie” - napisał Mroz w czerwcu 2016 roku.
Tu warto dodać, że Agencja Mienia Wojskowego zobowiązała się także zaspokajać potrzeby mieszkaniowych zwykłych Polaków. W październiku zapowiedziała przekazywanie należących do niej nieruchomości w dużych miastach na potrzeby programu “Mieszkanie Plus”. Program miał doprowadzić do wybudowania 3 mln mieszkań na wynajem do 2030 roku. W ciągu czterech lat wybudowano ich zaledwie 909.
Prezes Mroz w liście do arcybiskupa Dzięgi zapowiedział też, że jedna ze wskazanych przez arcybiskupa działek ma być sprzedana w trybie przetargu nieograniczonego, a pozostałe “planowane są do sprzedaży w latach następnych lub będą stanowiły rezerwę na ewentualne potrzeby inwestycyjne Agencji na lata 2018-2020”. Zapewnił, że Agencja poinformuje Jego Ekscelencję, gdy przetargi zostaną rozpisane. Prezes AMW potraktował więc arcybiskupa jak zwykłego kupca.
Abp Dzięga nie dał się jednak łatwo zrazić. Rok później, w lipcu 2017, znów poprosił Agencję o dwie działki na Gumieńcu (tę samą działkę nr 4/7 i sąsiednią 4/10). Tym razem zgłosił się do dyrektorki oddziału regionalnego AMW Szczecinie i poprosił o sprzedaż w formie bezprzetargowej nie na kościół, lecz na “inwestycję przeznaczoną na cele edukacji katolickiej”.
W przekazanej nam przez AMW korespondencji z kurią nie ma odpowiedzi na ten wniosek. Wkrótce jednak kuria ponownie zażyczyła sobie działki na potrzeby kościoła, a nie szkoły. Skąd te zmiany?
“Poza korespondencją były też rozmowy telefoniczne, uzgodnienia pomiędzy reprezentacjami. Stanęło na tym, że mogą kupić działki z bonifikatą, ale tylko pod budowę kościoła” - nieoficjalnie tłumaczy nam pracownik AMW.
W tym samym czasie do gry wchodzi ksiądz Andrzej Dymer.
7 stycznia 2018, w imieniu szczecińskiej kurii metropolitalnej, składa w urzędzie miasta wniosek o ustalenie warunków zabudowy dla kościoła na działce 4/7, o którą stara się abp Dzięga. Kościół ma mieć wymiary 40 na 20 metrów. Wieża ma sięgać 35 metrów.
Miesiąc później, 16 lutego, Dymer o złożonym wniosku informuje Agencję Mienia Wojskowego i prosi o sprzedaż działki pod kościół wraz z udziałami w sąsiednich, przeznaczonych pod budowę drogi. Chce 95-procentowej bonifikaty. Pod pismem przykłada nową pieczęć: “Pełnomocnik Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej ks. Andrzej Dymer”.
W 2018 roku mija już 10 lat od słynnego reportażu “Wyborczej”, który ujawnił świadectwa czterech chłopców wykorzystywanych seksualnie przez Dymera. Proces świeckiego wymiaru sprawiedliwości w tej sprawie - jak ujawniło OKO.press - zakończył się w 2015 roku umorzeniem z powodu przedawnienia, a nie oczyszczeniem z zarzutów, jak zapewniała kuria. Prokuratura nie podważyła też prawdziwości zeznań Bożydara, którego Dymer zmusił do seksu oralnego, a jedynie uznała, że nie doszło wtedy do zgwałcenia.
Z kolei w procesie kościelnym w pierwszej instancji Dymer został uznany za winnego już w 2008 roku. Przez kolejne lata aż do lutego 2021 wniesioną przez niego apelację zamroził trybunał kurii Gdańskiej, kierowanej przez Sławoja Leszka Głódzia, przyjaciela Dzięgi.
W sprawie zaniedbań obu hierarchów, dotyczących przestępstw seksualnych, Watykan wszczął dochodzenia. W przypadku pierwszego 30 marca podjął nawet "decyzje" i nałożył sankcje. Nie ujawnił jednak, czy uznał Głódzia za winnego tuszowania sprawy Dymera. Z kolei w sprawie Dymera kościelny prawomocny wyrok zapadł tuż przed jego śmiercią. Jego treść w ogóle nie została ujawniona.
Andrzej Dzięga musiał więc wiedzieć o przestępstwach popełnionych przez Dymera. Mimo to w 2010 roku biskup mianował go dyrektorem należącego do archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II. Dymer zakładał i nadzorował w jego ramach szpital rehabilitacyjny oraz trzy domy pomocy społecznej. Oficjalnie Dymer nie pełnił jednak żadnych funkcji w szczecińskiej kurii.
Jego list do Agencji Mienia Wojskowego i przyłożona do niego pieczęć potwierdzają więc to, o czym dotąd mówiło się jedynie nieoficjalnie: że ksiądz Dymer w sprawach biznesowych był prawą ręką arcybiskupa Dzięgi.
Kiedy Dymer rozpoczynał starania o działkę Agencji Mienia Wojskowego, gotowy plan na jej wykorzystanie miał już jeden z inwestujących w tej okolicy deweloperów. 31 stycznia 2018 roku urząd miasta wydał dla niego decyzję o warunkach zabudowy. Z dokumentów udostępnionych nam przez ratusz odczytujemy, że planował wybudować tam trzy trzypiętrowe bloki.
Gdyby Agencja zdecydowała się na wystawienie działki w otwartym przetargu, najprawdopodobniej znalazłby się więc na nią kupiec.
Jak pisała w 2019 “Wyborcza”, zainteresowanie pobliskimi gruntami należącymi do AMW było spore, do przetargów w październiku 2018 roku przystąpiło 5 podmiotów. Działki w bezpośrednim sąsiedztwie i podobnej wielkości co działka 4/7, którą upatrzył sobie biskup, były wycenione na ok. 2 mln zł każda. Po licytacji deweloper kupił jedną z nich za 4 mln 400 tys. zł, drugą za 5 mln 100 tys. zł.
Agencja Mienia Wojskowego działkę, o którą starają się abp Dzięga i ks. Dymer, mogłaby sprzedać więc nie za 2,8 mln zł, na które wycenił ją w 2018 roku rzeczoznawca, ale nawet za 5 mln zł.
Mimo to decyduje się sprzedać ją archidiecezji za znacznie mniejszą kwotę.
Gdy w lutym 2018 ks. Dymer ponownie prosi Agencję Mienia Wojskowego o sprzedaż działki z bonifikatą, Mateusz Mroz, który tak twardo odmówił arcybiskupowi, już nie jest prezesem AMW.
W grudniu 2017 roku złożył rezygnację, a Antoni Macierewicz przeniósł na to stanowisko jego zastępcę Dominika Zarembę (dziś wiceprezesa kontrolowanej przez PGNiG i Gazprom spółki EuRoPol Gaz). Zaremba przed 2016 rokiem, kiedy trafił do AMW, też nie miał związku z wojskiem. Za to - jak pisała “Wyborcza” - jest synem Edwarda Zaremby, który przez wiele lat był kierowcą klubu parlamentarnego PiS i woził liderów tego ugrupowania. Między innymi Joachima Brudzińskiego - wiceprezesa partii i jej najważniejszego polityka w obrębie diecezji szczecińsko-kamieńskiej.
Dominik Zaremba pełni obowiązki prezesa AMW tylko przez dwa miesiące, a potem znów wraca na stanowisko wiceprezesa. Jednak to on 10 lipca 2018 roku podpisuje się pod zarządzeniem prezesa Agencji Mienia Wojskowego w sprawie sprzedaży działek archidiecezji.
Deklaruje, że odbędzie się ona bez przetargu i z 95-procentową bonifikatą. Archidiecezja ma obowiązek wykorzystać nieruchomość “na cele działalności sakralnej (tj. na budowę kościoła)”.
Warunkiem sprzedaży było przedstawienie decyzji o warunkach zabudowy dla kościoła w tym miejscu. Ks. Dymer dostarcza je Agencji i 19 czerwca 2019 dochodzi do transakcji. Archidiecezja płaci 137.005 zł za upatrzoną wcześniej działkę 4/7 o powierzchni 1,3 ha oraz 2.692 zł za piątą część udziałów w dwóch sąsiednich działkach, na których ma powstać droga.
To 5 proc. z 2 793 924 zł, na które wycenił te grunty rzeczoznawca. Lub ponad 2 proc. tego, co deweloper zapłacił za sąsiednią działkę podobnej wielkości.
Jak to możliwe, że Agencja Mienia Wojskowego może zgodzić się na utratę milionów złotych?
Pozwala na to ustawa o gospodarce nieruchomościami (art. 68 ust. 1 pkt 6), która mówi, że samorządy oraz instytucje takie jak Agencja Mienia Wojskowego mogą udzielać dowolnej wysokości bonifikat od ceny nieruchomości przeznaczanych na określone cele. Jednym z takich celów, oprócz m.in. celów mieszkaniowych i działalności charytatywnej, jest działalność sakralna.
Jak ustaliło Stowarzyszenie Obywatelskich Inicjatyw Społecznych i Historycznych (SOISH), w latach 2015-2020 powiaty sprzedały na cele sakralne 49 nieruchomości (widocznych na mapie poniżej) wartych łącznie 30,9 mln zł. Średnia wysokość bonifikaty wynosiła 91,5 proc., dzięki czemu kościoły i związki wyznaniowe zapłaciły za nie jedynie 3 mln zł.
Te obliczenia nie uwzględniają jednak m.in. nieruchomości sprzedanych z bonifikatą przez organy samorządu innych szczebli oraz organy rządowe, takie jak Agencja Mienia Wojskowego.
To jeszcze nie koniec historii. Gdy archidiecezja dostała już działkę, zmienił się pomysł na jej zagospodarowanie. Abp Dzięga na proboszcza przyszłej parafii św. Cyryla i Metodego wyznaczył ks. Tomasza Mędrka, a ten rozpoczął starania o budowę nie kościoła, lecz jedynie kaplicy. Ksiądz proboszcz w rozmowie z OKO.press zapewnia, że kuria nie zrezygnowała z “idei kościoła”, ale wcielenie jej w życie zależy od liczby zainteresowanych tym wiernych. Okazuje się więc, że - wbrew zapewnieniom abp. Dzięgi z listu do AMW - kolejny kościół w tym miejscu nie jest aż tak bardzo potrzebny.
Kaplica ma powstać w jednym z segmentów starego wojskowego magazynu. Na pozostałej części 1,3-hektarowej działki wciąż pozostaje dużo miejsca. Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania pozwala postawić tam niemal wszystko: centrum logistyczne, sprzedażowe lub produkcyjne, domy mieszkalne albo parking. Albo szkołę, którą jeszcze niedawno chciał tam postawić abp Dzięga.
"W okolicy powstały tysiące mieszkań, a w promieniu dwóch kilometrów nie ma szkoły podstawowej. Od dwóch lat bezskutecznie prosimy prezydenta Krzystka o plan zagospodarowania przestrzennego, który by ją uwzględniał. Być może tę lukę wypełni szkoła katolicka?" - mówi OKO.press Dominika Jackowski, szczecińska radna KO, która od lat śledzi sprawę działki od AMW.
Jeśli w ciągu 10 lat od sprzedaży archidiecezja odsprzeda grunt albo wykorzysta go niezgodnie z umową, będzie musiała zwrócić wartość bonifikaty, czyli 2 654 228 zł.
Ale po 2029 roku z kupioną za 5 proc. wartości działką będzie mogła zrobić, co zechce.
Kuria szczecińsko-kamieńska nie udzieliła nam odpowiedzi na pytania o inne przedsięwzięcia, w których jej pełnomocnikiem był Andrzej Dymer. Od pracownika szczecińskiego ratusza nieoficjalnie dowiadujemy się jednak, że w imieniu kurii występował o warunki zabudowy dla wielu innych działek.
Wiadomo, że na początku lat 90., kiedy jeszcze nikt nie wiedział o jego skłonnościach seksualnych, zdobył dla archidiecezji budynek na ośrodek Caritas, w którym później wykorzystywał chłopców. Dostał też od miasta okazałą kamienicę, w której założył katolickie liceum. Wynegocjował, że do 2026 roku archidiecezja może korzystać z niej nieodpłatnie.
Przemysław Słowik, szczeciński radny Koalicji Obywatelskiej, opowiada nam z kolei, że jeszcze w 2020 roku Dymer namawiał mieszkańców, by naciskali na radnych w sprawie działki pod kościół nad Rudzianką. Nacisk był potrzebny, bo większość mieszkańców protestowała przeciwko oddaniu ziemi Kościołowi.
“Mamy świadomość, że w miejscowym planie jest przewidziany kościół, ale przez 11 lat potrzeby mieszkańców zmieniły się. Mieszkańcy to w większości młodzi ludzie, potrzebujemy przedszkola, żłobka, parku. Potrzeby duchowe są w pełni zaspokojone” - mówił na sesji rady miasta w 2020 roku jeden z protestujących.
Dymer jednak osiągnął swój cel. Dzięki prezydentowi Piotrowi Krzystkowi i popierającym go radnym miasto bezprzetargowo wydzierżawiło archidiecezji działkę o powierzchni 6 tys. m. kw. na okres 30 lat za 0,3 proc. wartości. Według wyceny miasta działka jest warta 1,1 mln zł. Gdyby jednak wyceniono ją tak, jak sąsiednie działki przeznaczone pod budownictwo, cena wzrosłaby do 2,4 mln zł. Archidiecezja deklaruje, że stanie tam kościół i dom parafialny.
Nie wiadomo, w ilu tego rodzaju przedsięwzięciach biskupa Andrzeja Dzięgi brał udział Andrzej Dymer. Wiadomo jednak, że szczecińska kuria od lat kupuje w Szczecinie publiczne nieruchomości z wysokimi bonifikatami. Nie byłoby to także możliwe bez pomocy Piotra Krzystka, prezydenta miasta od 2006 roku, którego brat Andrzej jest szczecińskim kanonikiem.
Według obliczeń radnego KO Przemysława Słowika, w latach 1992-2020 Kościół za 19 nieruchomości wartych łącznie 22,4 mln zł zapłacił Szczecinowi i Skarbowi Państwa jedynie 112 tys. zł, czyli 0,5 proc. wartości.
Na poniższej mapie zaznaczył nieruchomości, które Kościół kupił lub wydzierżawił z bonifikatą.
W grudniu 2020 roku szczecińscy radni KO wystąpili do prezydenta Krzystka z apelem o wykupienie od Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej należącego do niej parku za 1 proc. wartości. Apel nie został wysłuchany.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze