0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto: ANDREW CABALLERO-REYNOLDS / AFPFoto: ANDREW CABALLE...

Twierdzę tak po rozmowach z wieloma osobami, jakie odbyłem w zeszłym tygodniu w Kijowie – wyjechałem z Ukrainy w pięćsetny dzień największej wojny w Europie od 1945 roku. Wciąż panuje tam niezwykły duch walki, który był widoczny podczas mojej wizyty w lutym. Ale w ciągu pięciu miesięcy wielu z moich rozmówców postarzało o pięć lat. Są wyczerpani. Liczba ofiar, wojskowych i cywilnych, wciąż rośnie.

Wraz z innymi członkami naszej misji Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych byłem świadkiem modlitw w klasztorze św. Michała nad trumną ukraińskiej pisarki Wiktorii Ameliny. Przyjechała do Kramatorska aby dokumentować wojenne zbrodnie Rosji, sama stała się ich ofiarą.

Przeczytaj także:

Podczas gdy administracja Bidena na każdym kroku obawia się eskalacji, Władimir Putin eskaluje – wystarczy wymienić wysadzenie tamy w Kachowce, która zniszczyła ogromne obszary ukraińskiej ziemi. Ekobójstwo stanowi dopełnienie ludobójstwa.

Ten tekst ukazuje się równocześnie w OKO.press i w dzienniku „The Guardian”. Timothy Garton Ash jest brytyjskim intelektualistą i historykiem, profesorem na Uniwersytecie Oksfordzkim. Świadkiem i uczestnikiem przemian demokratycznych w Europie Środkowej i Wschodniej. Ostatnio po polsku ukazało się wznowione wydanie jego „Wiosny obywateli”, jest także autorem książek „Polska rewolucja: Solidarność” oraz „Wolny świat: dlaczego kryzys Zachodu jest szansą naszych czasów”

Ogromne straty

W niedawnym sondażu 78 proc. Ukraińców powiedziało, że wśród bliskiej rodziny czy przyjaciół mają osoby, które zginęły lub zostały ranne w wyniku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainie. Ból jest po części przesłonięty adrenaliną oporu, ale po wojnie kraj stanie w obliczu tsunami traumy.

Pewien ksiądz opowiadał nam o żołnierzu, który wrócił do domu po kilku miesiącach na froncie, ale nie był w stanie spać. W domu było po prostu zbyt cicho.

Wyżsi urzędnicy sektora obronnego szczerze przyznają, że tegoroczna letnia kontrofensywa postępuje powoli, zwłaszcza z powodu rosyjskich pól minowych oraz rozbudowanych linii obrony przeciwpancernej na południu.

Wielkie uderzenie wyszkolonych i wyposażonych na Zachodzie brygad ma dopiero nadejść, ale w tego rodzaju działaniach wojennych przewaga jest po stronie broniących się okopanych wojsk rosyjskich. W dodatku, co kluczowe, Rosja ma przewagę w powietrzu. Stąd też nieustanne naciski Ukrainy na dostawy systemów obrony powietrznej oraz myśliwców F-16.

Ogromne straty siły roboczej

W badaniu przeprowadzonym w maju tego roku 87 proc. Ukraińców stwierdziło, że optymistycznie patrzy w przyszłość swojego kraju, ale prywatnie panuje coraz bardziej trzeźwe podejście. Powiedziano nam, że aż jedna piąta ukraińskich dzieci przebywa teraz poza granicami kraju.

Tymofij Myłowanow, rektor Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej, podzielił się z nami swoimi prognozami, że przy obecnych trendach siła robocza zmniejszy się w Ukrainie z 17 do 11 milionów osób. Stworzenie miejsc pracy, odbudowanie domów i szkół, aby miliony Ukraińców mogły wrócić do kraju, wydaje się beznadziejnym wyzwaniem.

Więc, gdy mówię „kto stracił Ukrainę”, nie mam na myśli przegranej wojny. Myślę o przegranym pokoju: o wyczerpanym, straumatyzowanym kraju, okradzionym z części swojego terytorium, kraju w potrzasku.

Bo teraz brutalnym mściwym celem Putina jest zniszczenie, zrujnowanie Ukrainy, jeśli nie może jej zmusić do powrotu do rosyjskiego imperium.

Jak wygrać wojnę, jak wygrać pokój

I tu wracamy do Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie wsparcie wojskowe jest konieczne, by Ukraina wygrała tę wojnę. Długoterminowe bezpieczeństwo jest konieczne, aby wygrać pokój.

Brak bezpieczeństwa oznacza mniej inwestycji, mniej osób wracających do kraju, brak skutecznej odbudowy. A tego, ostatecznie, wymaga członkostwo w NATO.

Podczas gdy amerykańska pomoc wojskowa i gospodarcza dla Ukrainy była ogromna i niezbędna, to Europa zaczęła wyprzedzać USA w strategicznym podejściu.

UE zrobiła to, czego nie zrobiło NATO: jednoznacznie zobowiązała się do przyjęcia Ukrainy w poczet członków.

Podobnie jak to było w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej po 1989 roku, ma to transformacyjny wpływ na politykę Ukrainy. Wszyscy mają teraz wspólny cel „dołączenia do Europy”.

Pozarządowi eksperci i aktywiści powiedzieli nam, że chcą by UE postawiła przed ich krajem bardziej rygorystyczne warunki wejścia do Wspólnoty, by łatwiej było walczyć z korupcją, wzmocnić rządy prawa i poprawić zarządzanie.

Czteroletni pakiet wsparcia UE o wartości 50 miliardów euro wyznacza ramy krajowego programu odbudowy i reform.

Europa liderem bezpieczeństwa

Europejczycy przejęli także przywództwo domagając się od szczytu w Wilnie stanowczego stanowiska w sprawie przyszłego członkostwa Ukrainy w NATO. Nie chodzi jedynie o mieszkańców Europy Środkowej i Wschodniej: jeden z kijowskich think-tanków nazwał „magiczną przemianą” fakt, że za przyjęciem Ukrainy jednoznacznie opowiedział się także prezydent Emmanuel Macron. Niemcy są bardziej niezdecydowane, ale największym problemem Kijowa jest obecnie Waszyngton.

Ukraińcy podchodzą do tego realistycznie. Wiedzą, że nie mogą dołączyć do NATO, kiedy trwa wojna. Chcą tego, co nazywają „politycznym zaproszeniem”, które zostałoby wdrożone, gdy zapanują odpowiednie warunki.

Jako pomostu do tego momentu, potrzebują zobowiązań w zakresie bezpieczeństwa od głównych potęg NATO, takich jak USA, Wielka Brytania, Francja i Niemcy. Czasami nazywane są „gwarancjami bezpieczeństwa”, ale jak wyjaśnił jeden z ekspertów, bardziej trafnym określeniem byłoby „gwaranci pomocy w kwestii bezpieczeństwa”.

Mocarstwa te zobowiązałyby się do dalszego dostarczania Ukrainie środków wojskowych niezbędnych do walki z agresorem. Byłoby to coś podobnego do tego, co Stany Zjednoczone robią dla Izraela, ale tym razem od wielu partnerów i z jasną ścieżką do ostatecznego członkostwa w NATO.

Biden mówi „jeśli”

Gdy piszę ten tekst, prezydent Biden wciąż jeszcze nie podjął takiej decyzji. W niedzielę, powiedział Fareedowi Zakarii z CNN, że Ukraina nie jest gotowa, by zostać członkiem NATO, a ustalenia w sprawie bezpieczeństwa podobne do tych z Izraelem, powinny być dostępne „jeśli dojdzie do zawieszenia broni, jeśli dojdzie do porozumienia pokojowego”.

Nacisk położył na słowo „jeśli”. Porównując to z publicznymi i prywatnymi oświadczeniami wysokich rangą urzędników amerykańskich, można dostrzec raczej twarde stanowisko.

Członkostwo w NATO ma być w przyszłości nagrodą dla Ukrainy za wynegocjowanie najlepszego pokoju, jaki może uzyskać, z zaakceptowaniem prawdopodobnie utraty znaczącej części terytorium.

Gdyby taki miał być wynik szczytu w Wilnie, w Ukrainie zapanowałoby ogromne rozczarowanie. (Moralnie wątpliwy prezent w postaci amerykańskich bomb kasetowych nie zastąpi długoterminowych zobowiązań w zakresie bezpieczeństwa i tylko zagmatwa debatę).

Słyszeliśmy w Kijowie oznaki rosnącego już gniewu wobec Zachodu. Pozostawieni, by samotnie walczyć przez kolejne 500 dni, bez jasnej obietnicy przyszłego bezpieczeństwa, nawet najodważniejsi z odważnych mieliby trudność w odbudowie poobijanego, wyczerpanego, straumatyzowanego kraju.

To również obrona Europy przed Rosją

Jeśli jednak Zachód zapewni Ukrainie środki militarne do wygrania tej wojny, dodając do tego obietnicę przyszłego członkostwa w NATO po jej zakończeniu, to Stany Zjednoczone będą miały Europę znacznie bardziej zdolną do obrony przed osłabioną Rosją. A wtedy będą w stanie poświęcić więcej własnych zasobów na geostrategiczne zagrożenie ze strony Chin.

Ostateczna decyzja zostanie podjęta przy stole przywódców NATO w Wilnie.

Panie Prezydencie, niech Pan postąpi słusznie, odważnie, strategicznie. Historia Pana obserwuje.

Książka autora „Homelands: A Personal History of Europe” ukazała niedawno.

;
Timothy Garton Ash

Brytyjski historyk, profesor na Uniwersytecie Oksfordzkim, wykłada też na Uniwersytecie Stanforda. Europejczyk. Świadek i uczestnik przemian demokratycznych w Europie Środkowej i Wschodniej. Ostatnio po polsku ukazało się wznowione wydanie jego "Wiosny obywateli".

Komentarze