0:000:00

0:00

Opowiada Robert Kowalski z OKO.press, który - jak co miesiąc - robił relację filmową z miesięcznicy smoleńskiej: "Byłem dwa metry od niego. Nie wytrzymał nerwowo".

Do zdarzenia doszło przed 09:00 rano, parę minut po tym, jak limuzyny zabrały już z Placu Piłsudskiego oficjeli na czele z prezesem Kaczyńskim i premierem Morawieckim, który - mimo nawału zajęć dyplomatycznych - jak co miesiąc wziął udział w smoleńskim rytuale składania kwiatów i modlitw.

Kordon policjantów, którzy blokowali dostęp do placu aktywistom i aktywistkom Lotnej Brygady Opozycji rozszedł się i 14-osobowa grupa Lotnej, na czarno, w maskach Anonymous, podeszła pod pomnik smoleński. Każdy/każda z nich miał fotografię polityka PiS (Kaczyńskiego, Morawieckiego, Dudy, Macierewicza, Witek...) przekreśloną napisem "Agent Putina". Wcześniej Lotna oskarżała polityków, np. Morawieckiego, że spotykał się z proputinowskimi politykami ,czy Dudę, że wypowiadał się z pogardą o Unii Europejskiej.

Przeczytaj także:

Opowiada Aleksandra Socha, aktywistka Lotnej: "Po naszej głównej akcji wyczytywania nazwisk członków rządu podeszliśmy pod te czarne schody. Zaczęliśmy się ustawiać do zdjęcia, ostrożnie, żeby nie nadepnąć ułożonego na ziemi krzyża ze zniczy. Na twarzach mieliśmy wszyscy te słynne maski z twarzą Salvadora Dali.

Robert Kowalski: "Zrobili sobie zdjęcie, a potem fotografie polityków ustawili między zniczami. Wydawało się, że to koniec akcji, ale podszedł do nich elegancko ubrany mężczyzna. Poznałem go. To był Bartłomiej Wróblewski, kandydat PiS na RPO, główny autor wniosku posłów PiS i Konfederacji do Trybunału Konstytucyjnego o zakazie aborcji ze względu na uszkodzenie czy chorobę płodu. Widywałem go czasem na poprzednich miesięcznicach, nie wiem, czemu nie załapał się na limuzynę".

Wróblewski jest doktorem prawa i posłem PiS od 2015 roku. Sejm przegłosował w marcu 2021 roku jego kandydaturę na Rzecznika Praw Obywatelskich, ale Senat ją odrzucił.

Wróblewski zaczął krzyczeć na aktywistów. "To jest barbarzyństwo. To wy jesteście agentami Putina".

Lotna odpowiedziała, m.in. po ukraińsku "Idi na ch...". Zrobiła się pyskówka.

Socha: "Ten pan zaczął na nas krzyczeć, wyzywać. Jego twarz wydała mi się znajoma, ale nie rozpoznaliśmy go od razu. On na nas wrzeszczał, my na niego, że to on jest agentem Putina. Nagle rzucił się na mnie, złapał za maskę i próbował ją zedrzeć, ale nie dał rady, bo gumki są mocne. Złapał też za ramię stojącą obok koleżankę. Byłam tak zaskoczona, że nie zareagowałam. Na szczęście, bo jestem krewką osobą. Nawet nie dotknęłam tego pana".

Kowalski: "Byłem dwa metry od niego. Wyraźnie nie wytrzymał nerwowo, był w trudnej sytuacji - sam kontra 20 osób, ale wokół było dużo policjantów, mógł złożyć skargę, np. do Rzecznika Praw Obywatelskich, a nie wymierzać samemu i impulsywnie sprawiedliwość. Miał na ubraniu flagę ukraińską. »Zdejmij tę flagę, agencie Putina« - ktoś zawołał. Ale co innego wrzeszczeć, a co innego rzucić się na kogoś. Zaczął ciągnąć za maskę jednej z pań. Wtedy wszyscy do niego podskoczyli, chcieli go odgrodzić, osłonić panią, ale nikt go nie uderzył. Wpadli stojący z boku policjanci, zrobiła się kotłowanina. Wróblewski się wywrócił, ktoś jeszcze też, mignął mi przed oczami jego krawat, jakieś ręce, nogi".

Socha: "Nasi chłopcy mnie osłonili, wiele więcej nie potrafię powiedzieć. Zrobił się kocioł, widziałam fruwające ręce i nogi. Byłam w szoku, nigdy nikt mnie fizycznie nie zaatakował".

Kowalski: "Kiedy Lotna go poznała, zaczęli krzyczeć: »Niedorzecznik, Dręczyciel kobiet« i »Z łapami się rzucasz, rzeczniku?«. Policja otoczyła Wróblewskiego i odprowadziła do taksówki".

Polityk PiS zdążył jeszcze skomentować do kamery Roberta Kowalskiego, że nikogo nie zaatakował, chciał tylko zobaczyć, jak ta pani wygląda.

Socha: "Od razu na placu złożyłam zawiadomienie, że zostałam zaatakowana. Policja wszystko spisała. Ten pan nie musi mnie nawet przepraszać. Chciałabym tylko, żeby wszyscy się dowiedzieli, żeby naród wiedział. Wyobraża pan sobie pan, jakiego mogliśmy mieć rzecznika?".

Arkadiusz Szczurek, jeden z liderów Lotnej Brygady Opozycji: "Policja robiła wrażenie, jakby chciała tego pana bronić, a potem otoczyła go ochronnym kordonem. Faceta, który dopuszcza się rękoczynów należałoby chyba skuć w kajdanki? Dopiero na nasze wyraźne żądania policja go spisała. Nas, z protestów, w których nigdy nie stosujemy agresji, nie raz wywozili skutych. Ten pan był dla policji wyraźnie swój".

Całe zdarzenie - na filmie Roberta Kowalskiego do obejrzenia tutaj.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Przeczytaj także:

Komentarze