Andrzej Duda zamiast odpowiedzieć zasłonił się wiarą, wyrokiem TK i polską konstytucją. A dziennikarka pytała, czy oskarżenie wobec Justyny Wydrzyńskiej, która przekazała innej kobiecie swoje tabletki aborcyjne, jest proporcjonalne do czynu. Zwłaszcza Konstytucja nie ma tu nic do rzeczy
Wywiad w BBC przeprowadziła dziennikarka Laura Kuenssberg 12 lutego 2023 roku. Rozmowa toczyła się głównie wokół wojny w Ukrainie i przekazania Ukraińcom samolotów F-16. Ale Kuenssberg zapytała Dudę również o prawo aborcyjne w Polsce. A konkretnie o sprawę Justyny Wydrzyńskiej z Aborcyjnego Dream Teamu, która została oskarżona o pomoc przy przerwaniu ciąży z art. 152 Kodeksu karnego za przekazanie potrzebującej pigułek aborcyjnych.
To pierwsza sprawa w Polsce, w której aktywistka staje przed sądem za pomoc kobiecie (więcej tutaj). Wydrzyńskiej grożą trzy lata więzienia.
Mimo że dziennikarka pytała Andrzeja Dudę bezpośrednio o ściganą przez władzę aktywistkę, prezydent nie odpowiedział na pytanie. Zasłaniał się drakońskim wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku, który zaostrzył prawo aborcyjne w Polsce i nie ma nic wspólnego z procesem aktywistki. Potem próbował tłumaczyć się polską konstytucją, która „chroni życie". Zapomniał jednak, że nie ma w niej nic o „życiu poczętym". I nie jest to przypadek.
„Aktywistka Justyna Wydrzyńska w tej chwili w pańskim kraju ma postawione zarzuty i może pójść do więzienia za pomoc innej kobiecie w dokonaniu aborcji. Wielu z naszych widzów uznałoby to za bardzo trudne do zaakceptowania, bardzo trudne do zrozumienia. Czy to jest proporcjonalne, czy chciałaby Pan, by prokurator wycofał te zarzuty?" – pytała dziennikarka.
„Pyta mnie pani, jak rozumiem, o moją osobistą opinię. Jestem katolikiem i oczywiście z tego powodu jestem bardzo zagorzałym obrońcą życia. Jestem przeciwnikiem aborcji i to wszystko, co mogę na ten temat powiedzieć. Zawsze byłem obrońcą życia i nigdy tego nie ukrywałem" – mówił Duda.
Kuenssberg podkreśliła jednak, że pytanie dotyczy prawa. I wcale nie chodzi jej o prywatne poglądy prezydenta.
Duda odpowiedział: „W Polsce, jeśli mówić o stanie prawnym, to Trybunał Konstytucyjny podjął decyzję, wydał orzeczenie. Nie są to więc ustawy, które uchwaliłby polski parlament. Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, w którym uchylił przepisy, które uznał za sprzeczne z polską konstytucją. Bo polska konstytucja wyraźnie mówi o ochronie życia".
Prezydent deklarował się w przeszłości jako obrońca życia i katolik. Dlaczego występując jako głowa państwa w brytyjskiej stacji nagle zaczął wyrażać „prywatną opinię" na temat aborcji? Bardziej niepokoi jednak, że prezydent jako argumentu za zaostrzeniem prawa aborcyjnego używa Konstytucji. I próbuje tłumaczyć sprawę Justyny Wydrzyńskiej tym, że Konstytucja „mówi o ochronie życia".
To prawda – znajdują się w niej przepisy dotyczące ochrony prawa każdego człowieka do życia. Ale nie ma w niej nic o „życiu poczętym". I to nie bez powodu.
Wyjaśnijmy. Trybunał Julii Przyłębskiej 22 października 2020 wydał drakoński wyrok zaostrzający prawo aborcyjne i uznał jedną z przesłanek do legalnej aborcji za niekonstytucyjną.
Grupa posłów, która złożyła wtedy wniosek do TK, powołała się na artykuły Konstytucji RP, które mówiły o ochronie życia.
Chodziło o art. 38 Konstytucji RP:
„Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”.
O art. 30: „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.
A także o art. 31 ust. 3 „Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw”.
Te zapisy, a szczególnie art. 38 - dotyczący ochrony życia - wcale nie są jednoznaczne.
Gdyby polska Konstytucja miała chronić „życie poczęte", musiałoby się w niej pojawić sformułowanie „ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci". Jednak wbrew temu, co powtarzają – jako oczywistą oczywistość – politycy PiS,
w całej Konstytucji mowy o "życiu poczętym" nie ma.
Dlaczego? W rozmowie z OKO.press mówił o tym prof. Lech Garlicki, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w latach 1993-2001. Przypomnijmy, że w 1997 roku, gdy negocjowano kształt konstytucji, która obecnie obowiązuje, zgłaszano potrzebę wpisania do niej życia poczętego. Sejm głosował 21 marca 1997 za wprowadzeniem zapisu, że
„życie człowieka podlega szczególnej ochronie od poczęcia do naturalnej śmierci”.
Wniosek mniejszości uzyskał jednak tylko 154 na 436 głosów, a wymaga większość 2/3 wynosiła 291.
I wniosek „o ochronie życia poczętego" przepadł.
„To nie jest przypadek, że w Konstytucji nie ma definicji życia »od poczęcia do naturalnej śmierci«. Ustawodawca o tym nie zapomniał, tylko uchwalając konstytucję, przyjął kompromis" - mówił prof. Garlicki. „Kompromis polegał na tym, żeby tego nie dopowiedzieć i zostawić jako
punkt otwarty po to, żeby nie generować kolejnego konfliktu wokół przepisów konstytucyjnych”.
Potem pojawiły się kolejne próby dołożenia „życia od poczęcia" do Konstytucji. Dyskusja nad nimi toczyła się w lutym 1997 roku. I nadal znajduje się na archiwalnych stronach Sejmu.
21 marca 1997 poddany pod głosowanie został wniosek mniejszości: „Wnioskodawca proponuje, aby ustanowić zasadę, że podstawowym prawem osoby ludzkiej, gwarantowanym przez RP, jest prawo do życia, a życie człowieka podlega szczególnej ochronie od poczęcia do naturalnej śmierci”.
W głosowaniu wzięło udział 436 osób. Większość 2/3 wynosiła 291. Za przyjęciem tego wniosku mniejszości głosowały tylko 154, przeciw – 262, 20 osób się wstrzymało. Wniosek przepadł. Pozostał goły zapis o „prawnej ochronie życia”.
Prof. Mieczysław Różański w opracowaniu „Prawo do życia w Konstytucji RP z 1997 roku” pisze: „Analizując artykuł 38 należy mieć na uwadze, że
milczenie w kwestii granic ochrony życia jest celowym zabiegiem, pozostawiającym szczegółowe regulacje tej kwestii przepisom ustawowym”.
Ustawodawca chciał tutaj pozostawić dowolność i możliwość wyboru i modyfikacji kolejnym parlamentom.
Piąta rozprawa Justyny Wydrzyńskiej oskarżonej o pomoc w aborcji odbyła się 6 lutego 2023 roku.
Do polskich władz, by nie ścigały Wydrzyńskiej za to, że oddała swoje tabletki aborcyjne osobie, która doświadczała przemocy domowej i chciała przerwać ciążę, zaapelowały w lipcu 2022 roku cztery specjalne sprawozdawczynie ONZ.
„Chcemy wyrazić poważne zaniepokojenie faktem, że zarzuty wobec Pani Wydrzyńskiej wydają się mieć na celu ukaranie jej pracy jako obrończyni praw człowieka oraz wzbudzenie strachu wśród wszystkich osób, które wspierają polskie kobiety w dostępie do bezpiecznej aborcji i które już pracują w nieprzyjaznym środowisku. Jest dla nas bardzo niepokojące, że kobiety obrończynie praw człowieka w Polsce są ścigane za czyny, które nigdy nie powinny być przestępstwem" - pisały.
„Aktywizm osób takich jak pani Wydrzyńska jest jedyną szansą na zapewnienie bezpiecznej aborcji w Polsce, gdzie zabiegi przerywania ciąży są w praktyce niedostępne z powodu różnych ograniczeń. Takie działaczki powinny być chronione, a nie ścigane. W związku z powyższym zwracamy się do rządu o pilne przekazanie tego apelu do właściwych organów sądowych, które powinny wycofać wszystkie zarzuty postawione pani Wydrzyńskiej. Wzywamy rząd do przestrzegania swoich zobowiązań międzynarodowych i zrewidowania swojego prawa w celu dekryminalizacji aborcji oraz uczynienia jej legalną i dostępną”.
Podkreślały też, że polskie władze powinny zapewnić odpowiedni dostęp do podstawowych leków niezbędnych do bezpiecznego samodzielnego wykonania aborcji w sposób przystępny i niedyskryminujący – zgodnie z najnowszymi wytycznymi WHO dotyczącymi opieki aborcyjnej. „Chcielibyśmy również zaapelować do polskiego rządu o zaprzestanie ataków na obrońców praw człowieka w Polsce, w szczególności tych, którzy opowiadają się przeciwko restrykcyjnemu prawu aborcyjnemu”.
Więcej tutaj:
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze