0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Anton Ambroziak, OKO.pressAnton Ambroziak, OKO...

Hasło z billboardu idealnie pasuje do retoryki polskiego rządu, na plakatach nie widać jednak loga PiS, Suwerennej Polski, ani żadnego z ministerstw. Widnieje za to nazwa anonimowego dla przeciętnego wyborcy ugrupowania – Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Ich logo pojawia się obok dwóch, wypisanych tłustą czcionką haseł: „Dbamy o interesy Polski w Unii Europejskiej!” oraz „Stop dla Fit for 55”.

Kampania nie jest masowa, jednak billboardy widać w wielu dużych miastach. Zawisły między innymi w Warszawie, Olsztynie i Wrocławiu.

Billboardowa ofensywa przeciw Fit for 55

To nie pierwsza ofensywa billboardowa, której celem jest klimatyczna polityka Unii Europejskiej. W zeszłym roku, jeszcze przed wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie i pojawieniem się rządowej taktyki wskazywania na „putinflację” jako powodu wzrostu cen, polskie pobocza opanowała żarówka.

Infografika wpisana w jej kształt przekonywała, że 60 proc. ceny prądu stanowią obciążenia związane z członkostwem Polski w Unii Europejskiej. O tym, że ta żarówka „ściemniała” pisaliśmy już w OKO.press. Unijne regulacje mają wpływ na cenę prądu, jednak na początku 2022 roku stanowiły ok. 23 proc. kosztów energii. Za kampanię odpowiadały „Polskie Elektrownie” – inicjatywa finansowana przez polskich gigantów energetycznych. Pojawiły się zarzuty, że politycy przepychają swój przekaz poza partyjnym szyldem, sterując za to państwowymi spółkami.

Przeczytaj także:

W czerwcu 2023 na billboardach widnieje logo EKR, które u niektórych może budzić podobne podejrzenia. Wskazuje ono jednak jasno na nadawców komunikatu. Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy to frakcja w Parlamencie Europejskim z 65 deputowanymi w liczącej 705 osób izbie. O sile ugrupowania stanowi 27 europosłów i posłanek Prawa i Sprawiedliwości.

Łatwo więc połączyć kropki. Rząd Prawa i Sprawiedliwości zdecydowanie opiera się klimatycznemu pakietowi UE, wprowadzanemu pod hasłem Fit for 55 – i zapewne właśnie dlatego na polskich ulicach pojawiają się billboardy finansowane przez deputowanych grupy, której niemal połowę stanowią członkowie Zjednoczonej Prawicy. Ale czy środki europejskiego ugrupowania mogą iść na billboardy, których treść tak mocno wpisuje się w jeden z ważnych motywów krajowej prekampanii wyborczej?

EKR po raz kolejny plakatuje miasta

Zacznijmy od tego, że frakcje otrzymują od Parlamentu Europejskiego środki na informowanie o swoich działaniach. Przy okazji ostatniej polskiej kampanii EKR pisała o tym nasza dziennikarka Maria Pankowska. Parlament przygotował wytyczne, a każdą z grup poprosił o opracowanie wewnętrznych zasad finansowych. Czytamy w nich, że środki z UE można przeznaczyć na pokrycie wydatków:

  • administracyjnych, operacyjnych oraz na utrzymanie sekretariatu;
  • związanych z prowadzoną działalnością polityczną i informacyjną w ramach działalności politycznej Unii.

„Zakazane jest natomiast przekazywanie tych pieniędzy europejskim lub krajowym partiom politycznym, a także powiązanym z nimi fundacjom. Nie można też opłacać z nich żadnych kampanii wyborczych. Ani na szczeblu unijnym, ani lokalnym” – wyjaśnia nasza autorka.

W 2021 roku europosłowie informowali o wielkim sukcesie i 770 miliardach złotych „wynegocjowanych dla Polski”. Chodziło o środki z Krajowego Planu Odbudowy. Problem w tym, że negocjowali nie europosłowie, a polski rząd. Co więcej, chwilę wcześniej plakaty z podobną treścią były częścią rządowej kampanii pod hasłem #LiczySięPolska.

"Ekipa Mateusza Morawieckiego na przełomie kwietnia i maja 2021 postanowiła pochwalić się, że zdobyła dla Polski dodatkowe 770 miliardów złotych. To wtedy stało się jasne, że dzięki głosom Lewicy Sejm wyrazi zgodę na ratyfikację Funduszu Odbudowy UE, dając PiS wymarzoną większość. Plakaty były też elementem nacisku na resztę opozycji, która nie chciała poprzeć rządu w parlamencie.

Z rządowych plakatów woła do przechodniów kilka komunikatów, m.in. »770 miliardów złotych dla Polski«, »770 miliardów złotych dla polskich rodzin« czy »770 miliardów złotych dla polskich wsi, miast i miasteczek«" – pisze Pankowska.

Parlament Europejski zezwala

Uzasadnione były więc podejrzenia, że billboardy EKR są przedłużeniem rządowej kampanii. I dziś wyraźnie widać, że wielkoformatowe plakaty frakcji zawisły przy ulicach, by podbić narrację Zjednoczonej Prawicy przeciwko unijnej polityce klimatycznej. W tym przypadku Parlament Europejski przyznający środki poszczególnym ugrupowaniom nie widzi problemu – przynajmniej na razie.

„Przepisy stanowią, że grupy polityczne są odpowiedzialne za zarządzanie przydzielonymi im funduszami. Służby PE nie otrzymują szczegółowych informacji na temat faktycznie poniesionych wydatków, poza ogólnymi rocznymi sprawozdaniami finansowymi. Prezydium Parlamentu Europejskiego zatwierdza roczne sprawozdanie finansowe, również w oparciu o opinię Komisji Kontroli Budżetowej. Środki z pozycji budżetowej 400 (wskazującej na właściwy sposób wykorzystania środków -przyp. red.) przeznaczone są na działalność polityczną i informacyjną grup politycznych w związku z politykami UE. Grupy polityczne mogą wykorzystać te środki na promocję swojej działalności lub informowanie obywateli o bieżących sprawach unijnych” – wyjaśnia w ogólnikowej odpowiedzi na nasze pytanie biuro prasowe Parlamentu Europejskiego.

Do niewłaściwego wydatkowania środków mogłaby przyczepić się Komisja Kontroli Budżetowej PE (CONT). Zwyczajowo jednak organy Parlamentu zakładają dobrą wolę grup politycznych i nie weryfikuje konkretnych ich działań.

“Ciężko badać kontekst polityczny. Otworzyłoby to furtkę do sprawdzania wszystkich działań promocyjnych” – tłumaczył nam jeden z pracowników komisji CONT. Jednocześnie przyznawał, że finansując kampanię “770 mld złotych wynegocjowanych dla Polski w UE” polska delegacja w grupie EKR – czyli PiS – mogła poruszać się w granicy obowiązujących zasad.

Fit for 55 pod rządowym ostrzałem

Zbieżności hasła umieszczonego na plakatach EKR z narracją rządu Prawa i Sprawiedliwości jest oczywista. Przykłady głosów krytycznych wobec strategii Fit for 55 można mnożyć. O pakiecie rozwiązań prawnych przybliżających UE do redukcji emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 roku regularnie wypowiada się minister klimatu Anna Moskwa.

Pani minister zapowiada twarde kroki między innymi wobec przepisów dotyczących zakazu rejestracji nowych samochodów spalinowych. Ten, według postanowienia kwalifikowanej większości krajów, ma obowiązywać od 2035 roku. Według Moskwy decyzja ta powinna zostać podjęta jednomyślnie, co dawałoby Polsce prawo veta. Dlatego członkini rządu zapowiedziała skargę na przepisy do Trybunału Sprawiedliwości UE. Jak tłumaczyliśmy już w OKO.press, najpewniej nie będzie mogła liczyć na powodzenie.

Głosów sprzeciwu wobec Fit for 55 w szeregach rządzącej prawicy jest więcej. Potężnymi kosztami wprowadzenia pakietu straszy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. O braku realnych perspektyw na jego realizację przez wojnę mówił premier Mateusz Morawiecki. Najzacieklejszymi przeciwnikami polityki klimatycznej UE są z kolei koledzy Ziobry z Suwerennej Polski, którzy chcieli w sejmowej uchwale potępić plany Brukseli.

A zatem nawet, jeśli Parlament dopuszcza taką formę „informowania” o działaniach grupy politycznej, to billboardy EKR trzeba uznać za element bieżącej walki politycznej na krajowej arenie. Ciekawe, czy PiS-owska delegacja do Europarlamentu zdecyduje się pójść za ciosem i zamówi kolejne billboardy. A jeśli tak będzie, to jaka tym razem będzie tematyka kampanii.

Współpraca przy tworzeniu tekstu: Maria Pankowska

;

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze