0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Paweł ŚredzińskiFoto Paweł Średzińsk...

Umawiam się z Grzegorzem Grygorukiem, ornitologiem, w okolicach wsi Krzyżewo na Podlasiu. Na jednym ze skoszonych pól pracuje ciągnik i rozrzuca nawóz. Parkujemy na rżysku, a Grzegorz wraz z Tomaszem Tumielem, również ornitologiem, ruszają na pole położone tuż za miedzą, wciąż porośnięte dojrzewającym zbożem.

Będą sprawdzać, czy w polu urodziły się błotniaki.

W wakacje zabieramy Państwa nad Brzozówkę, Biebrzę, na mazowieckie i podlaskie pola i dalej, aż do Australii. Paweł Średziński przyglądał się, jak ornitolodzy ratują żyjące w tych miejscach ptaki, a swoje obserwacje zebrał w mini cykl. W odcinku drugim – błotniaki łąkowe. Pierwszy odcinek można przeczytać tutaj:

Przeczytaj także:

Cztery gatunki

W Polsce widywane są cztery gatunki błotniaków. Wśród nich najliczniejszy jest błotniak stawowy, który jest w Polsce lęgowy. Łatwo rozpoznać tego ptaka po locie, kiedy skrzydła układają mu się w kształt litery V. Drugim, chociaż dużo rzadszym niż stawowy, jest błotniak łąkowy. Najrzadszym i w ostatnich latach jedynie sporadycznie lęgowym błotniakiem w naszym kraju jest błotniak zbożowy.

Z kolei błotniak stepowy nie zakłada u nas lęgów i widywany wyłącznie w czasie przelotów.

Populacja błotniaka łąkowego ustabilizowała się i odnotowuje się delikatny wzrost jego liczebności, co w dużej mierze jest zasługą projektu jego ochrony. Działania ochronne prowadzi już od ponad dekady Towarzystwo Przyrodnicze „Bocian”.

Jednym z obszarów, gdzie co roku, w teren, wyruszają ornitolodzy, jest powiat wysokomazowiecki. Leży na pograniczu dwóch historycznych regionów – Mazowsza i Podlasia. To rejon wybitnie rolniczy, w jego krajobrazie dominują pola zbóż, rzepaku i coraz częściej kukurydzy. Lasów jest tutaj stosunkowo mało i są częściej wyspami rozrzuconymi wśród dominujących terenów rolniczych.

To właśnie tutaj spotykam się z ornitologami, którzy zajmują się projektem ochrony błotniaka.

Pisklęta błotniaka

Eksperci ruszają przodem, w stronę gniazda. Ja muszę poczekać na sygnał, czy zostało zasiedlone i czy widać pisklęta – dopiero wtedy będę mógł podejść. Ornitolodzy instruują mnie, że powinienem poruszać się w taki sposób, aby zostawić jak najmniej wygniecionych śladów. Chodzi o to, by nie ułatwić życia lądowym drapieżnikom, które mogłyby upolować pisklęta błotniaków. Lisy i inna lądowe drapieżniki, w tym psy puszczone luzem, mogą skorzystać z tej wydeptanej w zbożu wskazówki i łatwiej dotrzeć do ukrytego lęgu.

Grzegorz z Tomaszem odnaleźli jedno pisklę. Zanim do nich dotrę, ze zbóż zerwą się do lotu jeszcze dwa pisklęta – jak się okazuje, już lotne. Tuż obok gniazda pojawia się jeszcze jedno, które nie radzi sobie jeszcze z lataniem. Podobnie jak najmłodsze, które obrączkuje właśnie Tomasz.

„Różnice w upierzeniu wynikają z tego, że jaja są składane w odstępach czasowych, wysiadywanie zaczyna się już od złożenia pierwszego jaja, a w konsekwencji pisklęta są w różnym wieku” – wyjaśnia mi Grzegorz, który właśnie przytrzymuje drugie pisklę. Za chwilę zostanie zaobrączkowane.

„To, że widzieliśmy tutaj w sumie cztery pisklęta, w tym dwa już w pełni lotne, to dobra wiadomość. W tym gnieździe, przypominającym bardziej wygniecione klepisko w zbożu, było w sumie pięć jaj i piskląt. Być może to piąte wyleciało wcześniej” – opowiada.

piskletawroznymwieku
Pisklęta różnią się między sobą upierzeniem, fot. Paweł Średziński

Gniazdo, przy którym jesteśmy, nie było grodzone. Nie było takiej potrzeby, bo lęgi zostały w nim wyprowadzone dość szybko. Grodzi się takie miejsca tam, gdzie ptaki składają jaja późno i istnieje ryzyko ich zniszczenia w czasie żniw.

Sukces lęgowy

„Tu, biorąc pod uwagę, że nawet to najmłodsze pisklę już niebawem będzie lotne, nie musimy stosować zabezpieczeń” – kontynuuje Grzegorz. „Zresztą jak zaczęliśmy się zbliżać, one dość skutecznie rozproszyły się wokół gniazda” – dodaje.

Ornitolodzy mogą ogłosić sukces – lęg błotniaka łąkowego się udał.

Grygoruk opowiada: „Nasza praca w projekcie ochrony błotniaka łąkowego, dzieli się na kilka etapów. W maju ruszamy w teren objętych działaniami projektowymi i wypatrujemy dorosłych błotniaków. Jeśli widzimy, jak tokują, kręcąc beczki nad polem, łąką czy kawałkiem nieużytku, to jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że założą w pobliżu gniazda.

Następnie zazwyczaj od połowy czerwca staramy się ustalić, czy są lęgowe i odnaleźć ich gniazda. Od kilku lat pomocą służy nam dron, z którego możemy wypatrzeć gniazdo i precyzyjnie nanieść koordynaty GPS. Potem, w zależności od terminu, w którym został złożony lęg, ustalamy, czy nie pokryje się z terminem żniw. Zawsze informujemy też rolników, że na ich polu jest gniazdo. Część z nich po tylu latach działań zgłasza się już do nas sama”.

Błotniak stawowy zagrożeniem dla łąkowego

Jeden z dorosłych ptaków krąży w pobliżu. Grzegorz i Tomasz starają się jak najszybciej zaobrączkować młode błotniaki. Po chwili oddalamy się, a wypuszczone pisklęta od razu uciekają w zboże. Od moich rozmówców słyszę, że samiec z samicą opiekują się razem młodymi. Samica jest zawsze w najbliższej okolicy, podczas gdy samiec potrafi odlecieć na kilka kilometrów, żeby coś upolować.

Kiedy samica wysiaduje lęgi, samiec dostarcza jej pokarm, po który ona podlatuje i przechwytuje od swojego partnera w powietrzu. To właśnie takich scen z transferem pokarmu wypatrują nad polem ornitolodzy, co pozwala im precyzyjnie określić miejsce założenia gniazda.

Ruszamy teraz w kolejne miejsce. Naszym celem są dwie wsie – Jabłonowo-Wypychy i Jabłonowo-Kąty. W ich okolicy co roku błotniaki zakładają gniazda.

Nad polem lata dorosły błotniak łąkowy. Dalej Grzegorz dostrzega błotniaka stawowego. Chociaż są krewniakami, to stawowy stanowi potencjalne zagrożenie dla lęgów łąkowego. Może upolować pisklęta swojego kuzyna.

Siatka ratuje gniazdo

Ornitolodzy namierzają gniazdo, a na miejscu okazuje się, że mamy późny lęg. Jest połowa lipca, a tu dopiero co wykluły się pisklęta, a jedno jest jeszcze wciąż w jaju. Zdaniem ornitologów para powtórzyła lęg w tym miejscu po nieudanej pierwszej próbie w maju. Wycofujemy się, żeby pisklęta nie pozostawały bez opieki. Oddalamy się na bezpieczny dystans, a Tomasz stara się zamaskować ślady, które pozostawaliśmy po sobie w drodze do gniazda.

Grzegorz mówi, że wróci do tego gniazda za kilka dni i upewni się, kiedy jego właściciel będzie planował na tym kawałku gruntów żniwa. Ogrodzi też lęg, co może pomóc błotniakom w przetrwaniu. Siatki, którymi otaczane są gniazda, zmniejszają też presję ze strony drapieżników.

Rolnicy rozpoznają błotniaki

„W tym rejonie mamy luźną kolonię gniazd błotniaka. Corocznie swoje lęgi wyprowadza tu od dwóch do czterech par. Błotniaki łąkowe nie mają problemu z bliskim sąsiedztwem pobratymców. Gniazda potrafią zakładać około 100 metrów od siebie” – mówi Grygoruk.

Pola, po których maszerujemy, należą do małżeństwa rolników, Janusza i Teresy Jabłonowskich, którzy ściśle z nami współpracuje i co roku informują ornitologów o liczbie par na swoich polach. Gospodarze potrafią rozpoznawać błotniaki. Kiedy ich spotkamy, mówią, że dalej, na łące, gnieździ się błotniak stawowy. Można go łatwo rozróżnić od łąkowego.

Błotniak łąkowy ma szare ubarwienie, a samce wyróżniają się czarnymi kreskami na skrzydłach. Stawowy jest brązowy.

obrazczkowanietrwa
Obrączkowanie błotniaków. Fot. Paweł Średziński

Na polu jęczmienia jest już rżysko. Wszystko zostało skoszone, ale gniazdo błotniaka udało się ogrodzić. Jednak przez to, że zostało odsłonięte, pisklęta zostały zabite. Na miejscu są już tylko szczątki zaobrączkowanych młodych ptaków. Zdaniem Grygoruka pisklęta zabił puszczony luzem duży pies, o czym świadczy nagięcie siatki ogrodzenia i to, że młode zostały podduszone, a nie zjedzone. W tym przypadku nawet solidne grodzenie nie pomogło.

„Z szacunków wynika, że w powiecie wysokomazowieckim na powierzchniach objętych projektem może być około 20-30 par lęgowych błotniaka łąkowego. W tym projekcie pracuję już od ośmiu lat i widzę, że te nasze działania przynoszą efekty. Liczebność błotniaka nie spada, jest lekki wzrost, chociaż nigdy nie wiemy, jaki będzie bieżący rok. Wiele zależy od dostępności pokarmu, stąd te liczebności par lęgowych potrafią mocno fluktuować rok do roku” – mówi ornitolog.

„Bocian” chroni błotniaka

Po wyjściu terenowym z Grzegorzem Grygorukiem i Tomaszem Tumielem umawiam się na rozmowę z Dominikiem Krupińskim, ornitologiem z Towarzystwa Przyrodniczego „Bocian”, który od kilkunastu lat zajmuje ochronną czynną błotniaka łąkowego.

Ekspert zauważa, że w ostatnich latach, lęgi na polach uprawnych wyprowadza nie tylko błotniak łąkowy, ale również błotniak stawowy. To może prowadzić do rywalizacji obu gatunków. Stawowy okazuje się radzić sobie lepiej niż łąkowy i to pomimo że jest przede wszystkim związany z trzcinowiskami.

Jego obecność na polach to również wynik zmian w krajobrazie i utraty siedlisk.

W Polsce praktycznie nie odbywa już lęgów błotniak zbożowy. Ostatni lęg, po dziesięcioletniej przerwie został odnotowany na Opolszczyźnie, w 2020 roku. „Nazwy są trochę mylące w przypadku błotniaka łąkowego i zbożowego„ – przyznaje Dominik Krupiński. ”W przypadku zbożowego, wskazywałoby to na gniazdowanie w zbożach, a jednak wybiera on częściej turzycowiska, czyli podmokłe łąki. Natomiast łąkowy zaczął preferować uprawy zbóż ozimych, pszenicy, pszenżyta, jęczmienia. Jest też w rzepaku, a czasem w lucernie.

Teraz nazwa zbożowy bardziej pasuje do łąkowego, ale jeszcze parę dekad temu, błotniak łąkowy stronił od zakładania gniazd na gruntach uprawnych.

Był związany z terenami podmokłymi i bagiennymi. Dziś występuje jeszcze na bagnach biebrzańskich. Jednak jeśli spojrzymy na wszystkie błotniaki łąkowe, to gniazdują one w 70-80 procentach na polach uprawnych. To z kolei sprawia, że na sukces lęgowy ma wpływ prowadzona na tych polach gospodarka rolna. Nakładają się na to zmiany klimatu, w tym przyspieszenie terminów koszenia i żniw, a to sprawia, że łąkowy staje się coraz bardziej narażony" – wyjaśnia.

Gryzonie w menu

Ekspert zaznacza, że błotniaka łąkowego należy traktować jako sprzymierzeńca rolników. Jest to gatunek, który poluje głównie na gryzonie i to od ich liczebności zależy zagęszczenie par lęgowych w danym roku. „Zdarzały się już takie gniazda błotniaków łąkowych, które były zakładane w odległości 50 metrów od siebie. Sukces lęgowy i liczebność par lęgowych będzie zależeć od tego ile tych gryzoni, szczególnie nornika, będzie dostępnych” – mówi.

W dobrych latach błotniaki potrafią wykarmić nawet piątkę potomstwa. W latach z mniejszą dostępnością gryzoni przeżywają na ogół tylko te najstarsze i najsilniejsze pisklęta (różnica w wieku między najstarszym i najmłodszym pisklęciem w lęgu może mieć nawet kilkanaście dni). Oprócz małych ssaków, błotniaki łąkowe nie pogardzą też małymi ptakami – między innymi skowronkami – a także jaszczurkami i owadami, takimi jak pasikonik zielony. W poszukiwaniu pokarmu dla piskląt samce błotniaka łąkowego może latać bardzo daleko, nawet na dystans powyżej 20 kilometrów.

Dominik Krupiński dodaje, że zagrożeniem dla lęgów na polach – poza pracami agrotechnicznymi – jest także drapieżnictwo. Widziałem to zresztą na własne oczy, w miejscu, gdzie pies zabił pisklęta.

„Do zagrożeń trzeba jeszcze dodać warunki pogodowe, kiedy przez parę dni utrzymują się ulewy albo są upały. Może to być też położenia zboża w czasie silnych opadów, co sprawia, że gniazdo zostaje odsłonięte i staje się widoczne dla drapieżników. To wszystko może obniżać szanse błotniaków na przetrwanie. Musimy pamiętać, że ta przeżywalność jest wciąż niska. Pierwszy rok przeżywa jedno pisklę na cztery. Zginąć mogą na różnych etapach wchodzenia w dorosłość. Jeszcze przez dwa, trzy tygodnie od osiągnięcia lotności, są dokarmiane przez rodziców, a potem głód zmusza je do samodzielnych łowów. Jesienią muszą dolecieć na zimowisko do Afryki, w strefie Sahelu, na południe od Sahary. Nasze błotniaki łąkowe zimują w Nigrze, Mali lub Burkina Faso na sawannie. Co ciekawe są tam widywane razem ze swoimi wrogami w okresie lęgowym, błotniakami stawowymi” – wyjaśnia.

3 tysiące par

Dzięki projektowi, który wraz z grupą ornitologów prowadzi mój rozmówca, udało się zatrzymać trend spadkowy u błotniaka łąkowego.

„Mamy spory wpływ na zwiększenie produktywności populacji na tych obszarach, na których jest realizowany projekt. Czasami aż 60 procent lęgów błotniaka łąkowego wymaga czynnej ochrony, czyli grodzenia i zabezpieczenia. Dane zbierane przez Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska w ramach prowadzonych monitoringów wskazują, że liczebność tego gatunku przestała się zmniejszać.

Szacunkową liczebność krajowej populacji błotniaka łąkowego możemy określić na podstawie danych z lat 2018-2019 na około 3000 par. Wcześniej, jeszcze w ubiegłym wieku, liczebność gatunku w kraju nie była dobrze znana, ponieważ dysponowaliśmy danymi tylko punktowo. Dzięki tym szczątkowym danym wiemy między innymi, że jeszcze w latach 90. na torfowiskach węglanowych pod Chełmem było około 30 par tego gatunku. Teraz trafiają się tam jedynie pojedyncze pary” – wylicza ornitolog.

Pisklę błotniaka. Fot. Paweł Średziński

Jak dodaje, działania w Polsce mają wpływ na populacje błotniaków w innych krajach Europy. Błotniaki łąkowe nie są przywiązane do miejsca, w którym się wykluły lub założyły gniazdo w poprzednim sezonie. Potrafią w kolejnych latach gnieździć się w odległości nawet kilkuset kilometrów od poprzedniego miejsca lęgowego.

Błotniaki z nadajnikiem

Doktor Paweł Mirski z Komitetu Ochrony Orłów również jest zaangażowany w projekt ochrony błotniaka łąkowego. Ptakami szponiastymi zajmuje się już od 2006 roku, a błotniakiem łąkowym od 2008.

Nad Biebrzą, gdzie obecnie prowadzi swoje działania dr Mirski, duże zagrożenie dla błotniaków stanowią drapieżniki – lisy i jenoty. Pisklęta błotniaka łąkowego mogą stać się również ofiarą ptaków drapieżnych, w tym, co zostało udokumentowane na fotopułapce, bardzo rzadkiego orlika grubodziobego.

Dziś Mirski zajmuje się przede wszystkim telemetrią. „Już w 2022 roku założyliśmy trzem błotniakom łąkowym specjalne nadajniki” – wyjaśnia ekspert.

„Dzięki nim poznaliśmy trasy wędrówek ptaków i ich codzienne zachowania, kiedy są nad Biebrzą. Okazuje się, że ta populacja z terenu parku narodowego, chociaż gnieździ się w szuwarach, to pokarmu poszukuje przede wszystkim na terenach sąsiadujących z bagnami, a użytkowanymi rolniczo. Błotniaki potrafią w tym celu latać bardzo daleko, pokonując codziennie dystans średnio kilkunastu kilometrów. Biebrzańskie błotniaki łąkowe muszą się nalatać bardziej niż te, które gniazdują w krajobrazie rolniczym. Teraz zakładamy nadajniki kolejnym ptakom, żeby dowiedzieć się więcej na temat ich wędrówek” – mówi.

Biebrzańskie błotniaki zagrożone

Z tego, co udało się już ustalić, u biebrzańskich błotniaków sukces lęgowy wynosi 20–50 procent, w zależności od roku. Jest zbyt niski, żeby zapewnić trwałość ich populacji.

„W tym roku wyposażyliśmy w te urządzenia kolejne pięć ptaków. To, co wiemy na pewno, to preferencje dotyczące lokowania gniazda. Błotniaki łąkowe nad Biebrzą wybierają turzycowiska, które mogą być poprzerastane między innymi wierzbą. Zagrożeniem mogą być nagłe wahania poziomu wód po nawalnych deszczach w sezonie lęgowym. Nad Biebrzą, gdzie suche wiosny są coraz większym problemem, nagle pojawiały się obfite i ciągłe opady, które zalewały gniazda.

Dawniej w Dolnym Basenie Biebrzy była jedna z ważniejszych kolonii błotniaka łąkowego. Bytowało tam do 16 par. W tym roku jest gorzej. Przez suszę roślinność nie osiągnęła takiej wysokości, która pomagałaby ukryć niepozorne i niezbyt głębokie gniazda. Turzyce zaczęły odbijać w górę dopiero pod koniec maja. Cała populacja znad Biebrzy liczyła jak dotąd do 50 par, a dziś można już stwierdzić, że jest dużo gorzej” – mówi dr Mirski.

Ornitolog dodaje, że drapieżnictwo w litej uprawie zboża jest obecnie niższe niż na łąkach nad Biebrzą. Jest tam mniej ssaków drapieżnych, a poza tym łatwiej ukryć się w wysokiej roślinności. Spore problemy mogą mieć za to błotniaki, które zdecydują się na gniazdowanie w uprawie rzepaku. Jak opowiada Paweł Mirski, pisklęta potrafiły zginąć z głodu, jeśli ten rzepak zaczynał się wykładać na gniazdo, bo dorosłe ptaki nie były w stanie dotrzeć z pokarmem do gniazda.

Dzięki działaniom prowadzonym przez Towarzystwo Przyrodnicze „Bocian” i współpracujących z nimi ornitologów dowiadujemy się więcej o błotniakach łąkowych. Jesienią znów ruszą w wędrówkę, najkrótszą drogą, czyli wprost nad morzem. Przelecą nad Morzem Śródziemnym, a potem nad wielką pustynią, żeby dotrzeć do terenów na południe od Sahary.

W przyszłym roku – dzięki nadajnikom – dowiemy się ile z nich przeżyło zimę w Afryce.

;
Na zdjęciu Paweł Średziński
Paweł Średziński

Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych, „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej" i "Borsuk. Władca ciemności. Biografia nieautoryzowana".

Komentarze