Trzaskowski nie może zostać prezydentem, bo skończy się w Polsce wolność poglądów, szczególnie konserwatywnych – przekonują posłowie Konfederacji. I straszą przepisami o mowie nienawiści, które chroniły Polaków w Wielkiej Brytanii, a w Polsce chronią już dziś katolików
Krzysztof Bosak, lider narodowego skrzydła Konfederacji, na antenie TOK FM zapowiedział, że w drugiej turze wyborów prezydenckich odda ważny głos przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu. Na komentarz dziennikarza, który stwierdził, że w takim razie Bosak zagłosuje na Karola Nawrockiego, odpowiedział, że tak, ale nie udzieli kandydatowi PiS oficjalnego poparcia, bo nie chce reklamować konkurencyjnych partii. Bosak dodał jednak, że Nawrocki „lepiej realizuje polską rację stanu", a Trzaskowski jest mecenasem progresywnych trendów.
Obok polityki klimatycznej, Bosak mówił w tym kontekście o zamachu na wolność słowa. Przekonywał, że celem wszelkich przepisów antydyskryminacyjnych jest tak naprawdę „dyskryminacja poglądów konserwatywnych, chrześcijańskich, narodowych". Potem doprecyzował, że chodzi o penalizację mowy nienawiści, co politycy Konfederacji konsekwentnie nazywają cenzurą.
Przypomnijmy, że Sejm i Senat przyjęły nowelizację kodeksu karnego, który rozszerzałby katalog przesłanek chronionych przed przestępstwami z nienawiści. Gdy nowe prawo trafiło na biurko prezydenta Andrzeja Dudy, ten odesłał je do Trybunału Konstytucyjnego.
Kancelaria Prezydenta tłumaczyła, że to źle napisana ustawa, która próbuje narzucać ideologię przepisami karnymi.
„Tylko w teorii chodzi o nienawiść„ – przekonywał na antenie TOK FM Krzysztof Bosak. „Sądy mają karać ludzi za poglądy i jest to uznaniowe. (...) Nie ma w projekcie Bodnara definicji, czym jest nienawiść”.
Ochrona wolności słowa, szczególnie w internecie, była leitmotivem całej kampanii Konfederacji. Taki przekaz dobrze trafia do młodych, a także w niepokoje konserwatywnej części społeczeństwa, straszonej więzieniami za niepodporządkowanie się regułom poprawności politycznej.
Nie bez powodu w ósemce Mentzena – warunków, które przed Trzaskowskim i Nawrockim postawił kandydat Konfederacji przed II turą wyborów – znalazł się punkt dotyczący wolności słowa. Trzaskowski podczas rozmowy ze Sławomirem Mentzenem polemizował w tej sprawie, tłumacząc, że mowa nienawiści jest zła, a o tym, gdzie kończą się granice wolności słowa, powinny decydować sądy, nie politycy.
Po tej linii część konfederatów próbuje dziś wskazać na Nawrockiego, jako kandydata naturalnie bliższego wyborcom Mentzena. We wtorek, 27 maja, podczas CPAC w Rzeszowie, Przemysław Wipler oficjalnie poparł Nawrockiego, mówiąc, że Trzaskowski jest zagrożeniem dla konserwatywnego stylu życia, bo podpisałby ustawę, która zablokuje wolność słowa w internecie.
„Chodzi o to, żeby nas zastraszyć. Pozbawić możliwości wypowiadania się swobodnie" – mówił Wipler, zwracając uwagę, że celem rzekomego ataku jest cały konserwatywny ruch polityczny.
Problem w tym, że w tej przepychance o głosy prawicy pełno jest dezinformacji.
Politycy Konfederacji o ustawie przygotowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości opowiadają tak, jakby mowa nienawiści w Polsce nie była do tej pory penalizowana. To oczywista manipulacja, bo nowelizacja zakłada rozszerzenie przesłanek chronionych w trzech artykułach dotyczących poważnych przestępstw:
Do tej pory na podstawie powyższych przepisów karano już sprawców, ale tylko tych, którzy dopuszczali się przestępstw na tle rasowym, narodowym, etnicznym, politycznym lub wyznaniowym. W myśl nowej ustawy ścigane z urzędu miały być także przestępstwa motywowane uprzedzeniami ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność i orientację seksualną.
Nie jest też prawdą, że nie wiadomo, czym w zasadzie jest mowa nienawiści. „Tu nie chodzi tylko o negatywne emocje, poczucie wrogości względem danej grupy, ale taki rodzaj wypowiedzi, który ma realne konsekwencje" – mówi OKO.press Piotr Godzisz, ekspert od przestępstw z nienawiści.
Polskie organy ścigania dysponują rygorystycznymi wytycznymi, które pozwalają odróżnić wypowiedzi o charakterze opinii, nawet bardzo krytycznej, od przestępstwa. „Granicą jest tu krzywda wyrządzona drugiej osobie lub wrażliwej grupie. Gdy mówię o krzywdzie, chodzi o przemoc, wykluczenie, szykanowanie, napiętnowanie. Chodzi o postawienie tamy zachowaniom, które zagrażają współżyciu społecznemu" – tłumaczy Godzisz.
To nie znaczy, że za mowę nienawiści zostanie uznana ostra krytyka.
Politycy Konfederacji chętnie jako przykład podają Wielką Brytanię, gdzie rzekomo za komentarze internecie można trafić do więzienia. „Jest to narracja nieprawdziwa, np. krytyka aktywizmu transpłciowego, która opiera się na twierdzeniach, że płeć to zjawisko biologiczne, jest przez sądy postrzegana jako element wolności wypowiedzi„ – mówi Piotr Godzisz. „Przepisy o nawoływaniu do nienawiści są stosowane tam bardzo rzadko. Częściej stosowane są przepisy o przemocy z nienawiści, gdy ktoś zostanie zaatakowany ze względu na swoją tożsamość” – dodaje.
W OKO.press prostowaliśmy już wypowiedzi Sławomira Mentzena, który twierdził, że 3 tys. ludzi z Wielkiej Brytanii siedzi w więzieniu za mowę nienawiści:
Przepisy o nawoływaniu do nienawiści mają wyłapywać najbardziej skrajne wypowiedzi, które sprzyjają rozwojowi przemocy i ekstremizmów. W Wielkiej Brytanii większą aktywność w ukrócaniu podobnych komentarzy w sieci obserwowano podczas brexitu, gdy hejt skierowany był np. wobec imigrantów z Polski i przekładał się na wrogość z codziennym życiu (ataki na tle narodowościowym i etnicznym).
Jak mówi OKO.press Godzisz, podobnie było latem 2024 roku, gdy kolejna odsłona antyimigranckiej nagonki doprowadziła do ataków na ośrodki dla uchodźców.
Politycy, którzy pomstują na przepisy chroniące przed mową nienawiści, nie mówią też, że dla sądów kluczowy jest kontekst. Nie tylko co, ale kto, jak, gdzie, do kogo i w jaki sposób powiedział. W związku z tym dużo większa odpowiedzialność spoczywa na osobach publicznych, cieszących się zaufaniem społecznym, mających duże platformy do szerzenia swoich poglądów.
W polskim kontekście dobrym przykładem działalności, która wykracza poza ramy wolności słowa, jest aktywność Grzegorza Brauna, który wielokrotnie dopuszczał się antysemickich wypowiedzi i czynów. Politycy tacy, jak Braun, którzy swój kapitał budują na zerwaniu z zasadami współżycia społecznego pod hasłem wolności jednostki, zakorzeniają w swoich wyborcach przekonanie, że „nic już nie można powiedzieć" i że to realny problem, który dotyka także ich – choć ich doświadczenia życiowe niekoniecznie to potwierdzają.
Dla uzasadnienia swoich tez wynajdują pojedyncze, kontrowersyjne, często niezgodne z rzeczywistością przypadki nadużycia przepisów, żeby utwierdzić odbiorców w przekonaniu, że świat stanął na głowie. Najczęściej wybierają historie dotyczące skrajnie marginalizowanej, małej statystycznie grupy, wokół której panuje panika moralna (np. osoby transpłciowe) lub odwołują się do głęboko zakorzenionych uprzedzeń (rasizm, antysemityzm). A sami dopuszczają się coraz bardziej rażących przykładów pogwałcenia prawa, przy coraz większym aplauzie.
Przepisy chroniące przed mową nienawiści są więc zagrożeniem, ale nie dla praw jednostek, tylko dla polityków i ruchów, które na uprzedzeniach chcą budować swój kapitał.
Jak podkreśla Godzisz, ustawa o mowie nienawiści nie ma żadnych barw, dotyczy wszystkich osób, których tożsamość może być przedmiotem ataku. „Wyobraźmy sobie, że nasze dziecko jest jedyną osobą w klasie, która chodzi na lekcję religii katolickiej. I z tego powodu staję się obiektem nagonki, szykan, podżegania do przemocy. W skrajnej sytuacji nasze dziecko również będzie chronione przed nienawiścią na podstawie przepisów kodeksu karnego” – mówi Piotr Godzisz. „Nie chodzi o ideologiczne ograniczanie wolności, tylko ochronę najsłabszych”.
W tym kontekście warto przypomnieć, że prawica i skrajna prawica, które są przeciwne przepisom o mowie nienawiści, nie mają problemu z art. 196 kodeksu karnego (tzw. obraza uczuć religijnych), który jest dużo bardziej kontrowersyjny na gruncie europejskiego orzecznictwa niż mowa nienawiści.
Pisaliśmy o tym w OKO.press wielokrotnie, m.in. tutaj:
Nacjonalizm
Wybory
Krzysztof Bosak
Sławomir Mentzen
Karol Nawrocki
Rafał Trzaskowski
Przemysław Wipler
Konfederacja
mowa nienawiści
Wybory prezydenckie 2025
Rocznik ‘92. Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o migracjach, społeczności LGBT+, edukacji, polityce mieszkaniowej i sprawiedliwości społecznej. Członek n-ost - międzynarodowej sieci dziennikarzy dokumentujących sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej. Gdy nie pisze, robi zdjęcia. Początkujący fotograf dokumentalny i społeczny. Zainteresowany antropologią wizualną grup marginalizowanych oraz starymi technikami fotograficznymi.
Rocznik ‘92. Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o migracjach, społeczności LGBT+, edukacji, polityce mieszkaniowej i sprawiedliwości społecznej. Członek n-ost - międzynarodowej sieci dziennikarzy dokumentujących sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej. Gdy nie pisze, robi zdjęcia. Początkujący fotograf dokumentalny i społeczny. Zainteresowany antropologią wizualną grup marginalizowanych oraz starymi technikami fotograficznymi.
Komentarze