Jake Angeli, czyli najbardziej charakterystyczna postać ze środowego (6 stycznia) oblężenia Kapitolu, rozebrany do pasa mężczyzna z pomalowaną twarzą, neonazistowskimi tatuażami i futrzaną czapą z rogami bizona został zatrzymany w sobotę 9 stycznia.
„Jacoba Anthony’ego Chansley’a, będącego mieszkańcem stanu Arizona, szerzej znanego jako Jake Angeli, oskarżono o wtargnięcie na teren posesji bez właściwych uprawnień oraz o agresywne zachowanie w budynku Kapitolu” – podało federalne Ministerstwo Sprawiedliwości.
To nie pierwsze zatrzymania środowych demonstrantów. Wcześniej aresztowano mężczyznę z Arkansas, który fotografował się w gabinecie demokratycznej przewodniczącej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, oraz republikańskiego deputowanego do legislatury stanowej z Zachodniej Wirginii, po tym jak wrzucił do sieci film na którym widać, że usiłuje wtargnąć do siedziby Kongresu. Większość uczestników oblężenia zdążyła się rozpierzchnąć po zajściu i teraz Federalne Biuro Śledcze szuka ich na terenie całych Stanów.
„Q mnie tu wysłał”
32-letni Angeli od środy stał się bohaterem tysięcy memów. Wcześniej, gdy jego tożsamość nie była jeszcze powszechnie znana, część sympatyzujących z Donaldem Trumpem komentatorów głównego nurtu rozpędziła się i rozpowszechniała informacje, że jest on aktorem wynajętym przez Antifę i ruch Black Live Matters do skompromitowania „amerykańskich patriotów”. Na antenie prawicowej stacji Fox News twierdzili tak m.in. była gubernator Alaski i kandydatka republikanów na wiceprezydentkę 12 lat temu Sarah Palin oraz protrumpowski kongresmen Matt Gaetz.
Angeli powiązań ze wspomnianymi organizacjami nie ma, ale aktorem rzeczywiście jest. Pracy w zawodzie szukał za pośrednictwem portalu Backstage.com, ale po ujawnieniu, że to on szturmował Kapitol jego konto zostało usunięte. Po sieci krążą natomiast zdjęcia mężczyzny z różnych wieców, a także fotografie w towarzystwie uśmiechniętego prezydenta Trumpa oraz jego prawej ręki Rudy’ego Giulianiego. W czasie minionej kampanii wyborczej pojawiał się na wielu spotkaniach zwolenników republikańskiej głowy państwa.
W maju 2020 udzielił wywiadu „Arizona Central”, w którym mówił o swoim przywiązaniu do Trumpa jako profety amerykańskich wartości oraz krytykował media za – jego zdaniem – szerzenie nieprawdy o prezydencie. W lutym według „Arizona Republic” pojawił się na wiecu, na którym trzymał transparent z napisem: „Q mnie tu wysłał”. I krzyczał, że Q to sekretny członek rządu, który chce przywrócić kraj na właściwe tory i wyrwać go z rąk pedofilów i globalistów.
QAnon w Kongresie
Chodziło mu oczywiście o QAnon, czyli anonimową grupę, która od października 2017 roku przez strony internetowe „ujawnia” informacje o rzekomo dziejącej się „za kulisami” cichej wojnie toczącej się między zapleczem Donalda Trumpa wspieranym przez armię, a tajemniczą ogólnoświatową rozproszoną grupą przestępczą, korumpującą i podporządkowującą sobie instytucje USA innych państw. Angeli po środowych zajściach został nazwany „szamanem QAnona”. A Q po prostu rozsiewa nowe i odgrzewane spiskowe teorie podlewając je historyjkami z popkultury.
QAnon ma wreszcie swoją reprezentację w Kongresie. Jest nią kongresmenka Marjorie Taylor Greene z ultrakonserwatywnego, białego, peryferyjnego okręgu wyborczego w północno-zachodniej Georgii. Trump miał tam 73 proc. poparcia.
Polityczka prowadziła kampanię pod hasłem “Ocalić Amerykę, powstrzymać socjalizm”. Na kilka dni przed prawyborami wrzuciła na Facebooka filmik, na którym pozowała z karabinem i krzyczała, że terroryści z Antify mają się trzymać z daleka od Georgii.
Platforma zdjęła nagranie jako niezgodne ze standardami. Ale konta Green w mediach społecznościowych pełne są wsparcia dla QAnon i wszelakich spiskowych teorii. Raz wrzuciła na Twittera zdanie, że 11 września 2001 roku żaden samolot nie rozbił się o Pentagon. Potem, pod presją, usunęła je. Po wygranych prawyborach portal Politico przypomniał jej nagrania, w jakich wyrażała rasistowskie, antysemickie i islamofobiczne poglądy. Potępiła ją za to nie tylko Nancy Pelosi, ale i kierownictwo republikanów z Izby Reprezentantów.
Taylor Greene rozpowszechniała też jedną z flagowych quanonowych historii, czyli tzw. Pizzagate. Chodzi o to, że w kampanii wyborczej w 2016 roku Wikileaks opublikowało zawartość skrzynki mailowej Johna Podesty, szefa sztabu Hillary Clinton. Na podstawie standardowych wiadomości dotyczących zamawiania pizzy powstała teoria spiskowa, że część amerykańskich polityków należy do pedofilsko-satanistycznej grupy, na czele której stała ówczesna kandydatka demokratów na prezydenta. Według autorów tej teorii pizza była hasłem, którym członkowie grupy określali niepełnoletnie osoby, które można było wykorzystać seksualnie. Poza tym centrum dowodzenia grupy miała być waszyngtońska pizzeria Comet Ping Pong.
Gdzie się podzieją QAnonowcy?
Na początku tygodnia Twitter zamknął ponad 70 tys. kont użytkowników związanych z QAnonem. Administratorzy platformy oświadczyli, że zrobili to „w celu ochrony debaty przed próbami podżegania do przemocy, organizowania ataków i udostępniania celowo wprowadzających w błąd informacji o wyniku wyborów”. Władze firmy oświadczyły, że zaczęły zawieszać konta 8 stycznia po południu. Tłumaczyły to zwiększonym ryzykiem wywołania ewentualnej szkody i związkiem między spiskowymi teoriami w propagowanymi w sieci a realną przemocą.
Decyzja Twittera dolała paliwa do awantury wokół zamknięcia konta Donalda Trumpa. Teorie spiskowe znowu zaczynają się piętrzyć. Cześć kongresmenów Partii Republikańskiej uważa, że to wynik zmowy lewicy i wielkich korporacji z Doliny Krzemowej, której celem jest uciszenie Amerykanów głoszących niewygodną prawdę.
W jakim zakątku internetu QAnonowcy i ich akolici znajdą teraz przyjazne miejsce? Na razie nie ma co do tego pewności, ale kandydatur jest – według Aarona Maka ze Slate’a – kilka. Pierwszym jest Gab, zwany czasem „alternatywnym Twitterem”.
Publiczna wersja serwisu wystartowała w maju 2017. Portal określa się jako sieć „broniąca wolności słowa, wolności jednostki i swobodnego przepływu informacji w sieci”. To zawoalowane przyzwolenie na rasistowski i antysemicki język jego użytkowników.
Kolejne miejsce to Telegram, darmowy komunikator internetowy. Użytkownicy mogą wysyłać wiadomości, zdjęcia, filmy, naklejki, nagrania oraz pliki różnego typu. Odkąd Whatsapp zaczął tracić na popularności ze względu na rozpoczęcie gromadzenia danych użytkowników, Telegram zyskał kilkadziesiąt milionów nowych odbiorców i uchodzi teraz za najlepiej zaszyfrowany komunikator. Z kolei Rumble to konkurent YouTube’a, szybko zdobywający popularność wśród alt-rightowców, podobnie jak otwarcie nawiązujący do kłamstwa wyborczego portal thedonald.win.
Mike Rothschild, badacz QAnona i autor „The World’s Worst Conspiracies” (Najgorsze spiski świata) jest sceptyczny co do tego, że na dłuższą metę w którymkolwiek z tych miejsc zgromadzi się lud Make America Great Again. „Na Gabie czy Parlerze nie ma lewaków, których można hejtować i za nimi ganiać. Jesteś zamknięty we własnej bańce i zaczyna się robić nudno. A ci goście przecież naprawdę kochają wojować” – uważa Rothschild.
Tymczasem w środę 13 stycznia Amazon zdecydował, że usunie ze swojej oferty produkty związane z ideologią QAnona, oczywiście w związku z atakiem na Kapitol. Firma zaczęła dopiero ten proces i twierdzi, że zakończy go w ciągu kilku dni.
Pogróżki, akty agresji, nieudane zamachy
QAnon to także problem dla Partii Republikańskiej, której główny nurt nie chce być kojarzony ze spiskowcami. Demokratyczny kongresmen z Kolorado Jason Crow, którego zdjęcia z tragicznych wydarzeń 6 stycznia – gdy pociesza struchlałą koleżankę z Izby – obiegły wszystkie światowe agencje, udzielił wywiadu „5280”, lokalnemu magazynowi z Denver. Odniósł się w nim do dylematów umiarkowanych prawicowców z Kapitolu.
„Cóż, rozmawiałem z wieloma ludźmi z Partii Republikańskiej, z którymi rozwijałem relacje przez lata, których znam jako racjonalnych i rozsądnych. To zupełnie inna grupa niż ci teoretycy wszelkich spisków. Osoby te wyrażały wiele obaw. Boją się jeszcze większej radykalizacji politycznej bazy Trumpa” – stwierdził Crow. I dodał, że demokraci chcą przywództwa, które leży w interesie kraju. Dlatego wita w klubie tych dystansujących się coraz bardziej od Trumpa republikanów.
„Od lat bronimy naszej demokracji przed Donaldem Trumpem, co spowodowało, że wielu z nas jest obiektem gróźb śmierci i innych aktów agresji. Taka jest właśnie cena przywództwa w obecnej epoce” – powiedział kongresmen. Jego republikańscy koledzy od 6 stycznia poczuli co to groźby.
A co do pogróżek: jeden z gorliwych wyznawców QAnona Cleveland Grover Meredith Jr. z Kolorado przyjechał 6 stycznia po południu do stołecznego Waszyngtonu ciężarówką pełną broni. Według śledczych, którzy sprawdzają, co robił w dniach poprzedzających oblężenie Kapitolu, mężczyzna planował zabić przewodniczącą Izby Reprezentantów Nancy Pelosi oraz burmistrzynię stolicy Muriel Bowser. Został aresztowany 7 stycznia, po tym, jak wygrażał przygodnie napotkanemu człowiekowi.
Oświęcim w Waszyngtonie
Ale człowiek z rogami bizona i neonazistowskimi tatuażami to nie jedyny potworny symbol ostatnich wydarzeń.
Na zdjęciach z zajść na Kapitolu jest mężczyzna z długą siwą brodą w czarnej bluzie z kapturem, na której widnieje biała czaszka ze skrzyżowanymi piszczelami. Nad nią napis „Camp Auschwitz”, czyli „Obóz Oświęcim”, a pod nią – „Work brings freedom”. To angielskie tłumaczenie słów z oświęcimskiej bramy Arbeit macht frei – praca czyni wolnym.
Amerykańska historyczka Lindsey Fitzharris zwróciła uwagę na Twitterze, że głównym problemem nie jest mężczyzna, który ten osobliwy strój założył, a jego producent. I zalinkowała Auschwitz Memorial, oficjalny profil muzeum obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.
Someone not only wore this sweatshirt, but some company made it. We historians have a lot of work to do, it seems.
Let's start with this: follow @AuschwitzMuseum. Read their stories about those who died in the Holocaust. Learn about the past. Learn *from* the past. pic.twitter.com/k22IPzb9Et
— Lindsey Fitzharris (@DrLindseyFitz) January 7, 2021
Z kolei osoba obsługująca konto muzeum ostrzegła, że takie bluzy i t-shirty, w różnych wariantach, można dostać na stronie TeeChip.com. Na internetowego sprzedawcę koszulek posypały się gromy, że takie wykorzystywanie pamięci o miejscu, w jakim zginęło ponad milion ludzi jest niemoralne i haniebne.
.@Etsy Please remove this. It is painful to Survivors and disrespectful to the memory of all victims of Auschwitz. pic.twitter.com/TIWWK2DEVG
— Auschwitz Memorial (@AuschwitzMuseum) January 11, 2021
„New York Times” o upiornym logo na bluzie rozmawiał z ocalałą z Zagłady 78-letnią dr Evą Umlauf, która pracuje jako pediatra i psychoterapeuta. Do Oświęcimia trafiła jako niemowlę.
“Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Zostało przełamane tabu. Na myśl by mi nie przyszło, że Amerykanie są do tego zdolni” – powiedziała lekarka.
Dla Umlauf to czerwone światło, że kolejne pokolenia nie nauczyły się wiele z doświadczenia Holocaustu.
Według The Jewish Daily Forward, żydowskiej gazety wydawanej w USA od 1897 roku, nie wiadomo na razie, kto pierwszy wypuścił ten osobliwy produkt na rynek, ale w ciągu kilku godzin od oblężenia Kapitolu jego różne kopie zaczęły krążyć po sklepach w sieci włączając w to Amazona. Niektórzy sprzedawcy od razu zareagowali i usunęli akcesoria z napisem Camp Auschwitz ze swojego asortymentu, ale inne nie, a firma TeeHands w ramach reklamy wrzuciła na swój portal zdjęcie siwobrodego człowieka z waszyngtońskich zamieszek.
JDF wskazuje jednak, że to nie pierwszy raz kiedy podczas demonstracji w Ameryce pojawiają się hasła otwarcie afirmujące Zagładę i wprost nawiązujące do eksterminacji Żydów.
Liga Przeciwko Zniesławieniom zarejestrowała, że podczas grudniowych protrumpowskich protestów w Waszyngtonie ludzie z grupy Proud Boys mieli koszulki z akronimem 6MWE, czyli “Six Million Wasn’t Enoug” – sześć milionów to było za mało.
Partia Nic Niewiedzących
Warto przypomnieć, że antysemityzm jest związany z amerykańskim nacjonalizmem i natywizmem od zamierzchłych czasów. W latach 40. XIX w., w ramach protestu przeciwko imigracji z Irlandii oraz południowej i wschodniej Europy powstała populistyczna i ksenofobiczna Partia Nic Niewiedzących – Know Nothing Movement. Sami nazywali się Stronnictwem Amerykańskim. W wyborach prezydenckich 1856 roku ich kandydat zdobył nawet 870 tys. głosów. Potem równie szybko co powstali rozpłynęli się w politycznej polaryzacji rywalizacji wolnej Północy i niewolniczego Południa, ale resentyment wobec Żydów pozostał i wracał czasem, chociażby w Ku Klux Klanie.
Ten natywistyczny żywioł, o ironio, powrócił z pewną siłą w antyimigranckim i izolacjonistycznym ruchu w latach 30. XX w., który oskarżał uciekających przed nazizmem Żydów o bycie… „agentami Hitlera”.
Pamięć o Nic Niewiedzących wraca we współczesnej publicystyce. W 2006 roku w neokonserwatywnym magazynie „The Weekly Standard” William Kristol, wówczas wpływowy ideolog republikanów, który ostatnio spłoszony przez nacjonalizm Trumpa poparł Joego Bidena, oskarżył populistyczną frakcję w Partii Republikańskiej o niedostrzeganie niebezpieczeństwa przekształcenia jej w antyimigrancką partię Know Nothing. Jednym słowem już 14 lat temu widmo zawłaszczenia GOP przez ksenofobów i antysemitów było na horyzoncie. Potrzeba było tylko lidera, który ten żywioł obudzi.
Pod południowym krzyżem
W waszyngtońskiej insurekcji jest jeszcze pewna zagadka dla semiotyków. Dlaczego ludzie przedstawiający się jako amerykańscy patrioci i sól tamtejszej ziemi tyleż często co gwieździstym sztandarem, czyli flagą USA, machają tzw. Południowym Krzyżem, czyli symbolem przegranych w wojnie secesyjnej Skonfederowanych Stanów Ameryki, innymi słowy – zdrajców?
Debata na temat obecności Southern Cross w przestrzeni publicznej toczy się odkąd w 1962 roku wywiesiły ją na budynku stanowego Kapitolu w Columbii władze Karoliny Południowej, stanu, w którym było najwięcej niewolników w relacji do reszty społeczności. A zrobiły to prawie po stu latach nieobecności tego znaku w zbiorowej świadomości na znak protestu przeciwko wyrokom Sądu Najwyższego znoszącym funkcjonalną i strukturalną segregację rasową. Od 1962 roku Południowy Krzyż zaczął powiewać na setkach państwowych budynków na Południu. Później – pod presją organizacji broniących praw człowieka, przede wszystkim Krajowego Stowarzyszenia na rzecz Popierania Ludności Kolorowej – był zdejmowany. Ameryka w ocenie konfederackiej flagi jest podzielona.
Według sondażu zamówionego przez Politico w czerwcu 2020 roku – gdy Ameryką targały niepokoje po zabójstwie Afroamerykanina George’a Floyda – 44 proc. Amerykanów uważa Southern Cross za symbol dumy Południa, a 36 proc. za symbol rasizmu.
Z badania nie wynika jednak, czy obie grupy respondentów się nie przenikają, tzn. czy dumni południowcy nie są jednocześnie dumnymi białymi suprematystami.
Autorka zrezygnowała z honorarium, wyrażając w ten sposób wsparcie dla OKO.press
Wydaje mi się, że poniższe zdanie jest tak nieprecyzyjne, że aż mylące co do faktów:
"A co do pogróżek: jeden z gorliwych wyznawców QAnona Cleveland Grover Meredith Jr. z Kolorado przyjechał 6 stycznia po południu do stołecznego Waszyngtonu ciężarówką pełną broni."
"Ciężarówka pełna broni" to camper, w którym znaleziono pistolet, strzelbę i mnóstwo amunicji, czy ciężarówka ze skrzyniami pełnymi broni, aby uzbroić tłum?
"Agents found a Glock 19, a pistol, a Tavor X95 assault rifle and hundreds of rounds of ammunition inside his camper-style trailer which was seized."
https://www.thedenverchannel.com/news/local-news/officials-man-who-traveled-from-colorado-to-dc-with-assault-rifle-charged-with-threatening-pelosi
Uprzedził mnie Pan.Dokładnie to miałam napisać.Sztuk amunicji było 2500.Jeden Tavor i Glock to nie jest ciężarówka.
Dziwię się, że redaktorzy OKA to przepuścili. Przecież to zdanie zapala czerwoną lampkę, bo trąbiłyby o tym wszystkie media na całym świecie.
W dobie takiej ilości kopii danych trudno jest ustalić fakty… tylko 10 osób, które to widziały zna prawdę… reszta to wrażenia na tweeterze i fejzbóniu… Słuszna uwaga czytalnika. Jeśłi chodzi o ilości, to dobrze by było, żeeby prawicowe teksty recenzowali lewicowi górnicy sieci, ale wicowe prawicowi… Pod kątem ilości… no bo mwrytorycznie, to chyba byłoby nie możliwe w tak podzielonych społeczeństwach podwójnych ludzkości….
A teraz napiszcie coś o systematycznej podmianie białych na Murzynów i muzułmanów, która się odbywa w Europie. Pewnie nie macie tyle odwagi, bo globaliści by wam odebrali fundusze.
Gorzej jest jeszcze z systematyczną podmianą rozumu na papkę, której Adrian stał się ofiarą.
Myślisz, że to ten sam znany nam skądinąd Adrian pisze?
Polski język jest bardzo bogaty i można jeśli się chce,w tym odstawić nienawiść, zamiast obrażać Afrykanów napisać tak jak się samemu jako Polaka oczekuje tego, by go nazywano właściwie, a nie obraźliwie. Warto.
A ty biedaku jesteś białym katolikiem i się boisz. Dopóki u nas będzie bieda i niski socjal, czyli zawsze – nic Ci nie grozi
W polskim necie oraz powoli w światowym, w każgej rozmowie politycznej w drugiej linijce i tak będzie… "a ty jesteś gópim ch…" hahaha, le cabare de polone… hehe
Ciekawy artykuł, ale wobec powszechnej tabolidyzacji mediów robiących z igły widły i rozdmuchujących każdy szczegół warto wydarzenia na Kapitolu widzieć we właściwych proporcjach. Do budynku po prostu wtargnął tłum demonstrantów wybijając okno i wyważając drzwi. Poza niewielkimi starciami z nieliczną ochroną i policją nie doszło do żadnych aktów przemocy. Szturmowano salę posiedzeń, ale nikogo zdaje się nie pobito, ani tym bardziej nie zlinczowano (choć od ran zmarł jeden policjant), jako że kongresmeni zostali na czas ewakuowani. Niczego zdaje się poza drzwiami i oknami nie zdemolowano. Trafiało się 2-3 idiotów, z których jeden zabrał pulpit z mównicy, a drugi położył nogi na biurku i zabrał jakąś korespondencję. Tak poza tym tłum spokojnie szwendał się bez celu po opustoszałym budynku. Nikt z demonstrantów nie wyciągnął broni. Robili sobie zdjęcia, czego raczej przestępcy o złych zamiarach nie robią. Gwardia Narodowa i nowe siły policji bez problemu ich usunęły. Całe zajście trwało chyba 3 godziny.
Zdarzenie ma charakter bardziej symboliczny niż realny.
Wyciąganie wniosków co do składu wielotysięcznego tłumu na podstawie jednego faceta w głupiej koszulce jest nieco niepoważne. Śmiertelnie postrzelona kobieta była weteranką sił lotniczych USA, rozpoznano też innego wojskowego pilota-weterana. Czy to znaczy, że Kapitol zaatakowali weterani armii USA?
Z daleka wszystko zawsze wygląda przerażająco. Nie ma co tego przerażenia podsycać.
Zwycięstwem amerykańskiej demokracji jest to, że policja nawet podczas "ataku" na siedzibę najwyższej władzy generalnie nie strzelała do tłumu. Czy te 3 godziny zamieszania warte były życia zastrzelonej 35-latki?
Pan drogi panie nie zdaje sobie sprawy ze skali ..nacjonalistycznego debilizmu prawicy
Rewolucja w Rosji też zaczęła się od kilku przemyconych przez Niemców zawodowych rewolucjonistów,którym się po prostu nie chciało pracować(patrz:Lenin ,Kamieniew,Zinowiew itp) a dostali potężną kasę od Niemców na zrobienie zadymy.To tak gwoli przypomnienia bowiem w Stanach nie brak ludzi z dużą forsą,którzu są gostowie wydać niebagatelne pieniądze na sponsorowanie ruchów rasistowskiechfaszu\ystowskiech itp.
Nie chciało im się pracować? Co za idiota to napisał.
Zaiste. Krzyczą Bóg, honor i ojczyzna, a "za pasem nóż"…
Krasicki, bajka "O dewotce".
Mimo wszystko jest to nielegalne wtargnięcie na teren na którym nie jest się autoryzowanym przebywać(trespass.) Czy gdyby nie ewakuowano kongresmenów to całe to " zamieszanie" nie miałoby szansy potoczyć się inaczej?Czy te trzy godziny były warte życia zmarłego z powodu uderzenia gaśnicą policjanta?
Oczywiście, że w równym stopniu żal mi policjanta. Ale policjanta zabił jakiś bandyta, a tę kobietę durny policjant lub agent. ciekawe czym mu zagrażała i jaki efekt zamierzał osiągnąć. To cud, że nie sprowokowało to linczu na ochronie budynku.
Odpowiedz sobie, DLACZEGO Gwardia Narodowa wkroczyła DOPIERO po 3 godzinach? No, dlaczego? Ano dlatego, bo GN podlega prezydentowi i tylko on może wydać rozkaz jej uruchomienia. Trump przez dłuższy czas nie zrobił nic (tzn. zrobił – do facto poparł całą tę hołotę na Twitterze) i stosowny rozkaz wydał dopiero pod naciskiem Pence'a.
Stanową Gwardię Narodową stanu Maryland chciał wysłać na pomoc gub. Marylandu, ale do tego potrzebne jest zezwolenie pewnego generała z Pentagonu. To ten generał zwlekał z decyzją przez trzy godziny. Podobnie było z GN stanu VA. Również Sergeant-at-arms Izby Reprezentantów uzanł, że to byłoby niewłaściwe dla wizerunku IR.
Ten rzekomy tłum był wyposażony w mapy podziemnych tuneli, ktore są tajne. Przywieźli ze sobą mlotki do wybijania szyb i DRABINY! Kiedy zobaczyłam na żywo (CNN), jak włażą po drabinach, to wiedziałam, że wszystko było z góry zaplanowane i zdziwił mnie fakt, że w gorącze korespondenci CNN tego nie zauważyli.
a gdyby to tak pana matkę postrzelono… podczas mszy zielonoświątkowej…
… kapitanie, mówi, że matka siedzi z tyłu…
"do Trumpa jako profety amerykańskich wartości"?!?! Przepraszam, ale co czy też kto to jest "profeta"? Czy może "prorok"?? A jeśli tak, to po co paskudzić język kalką/neologizmem z angielskiego??
racja…. nie Marlboro, tylko MALBORASY,
żart,
\ale w pełni się zgadzam…
https://www.youtube.com/watch?v=F6Lz1H8E1Eg&feature=share