0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: il. Mateusz Mirys / OKO.pressil. Mateusz Mirys / ...

Polaryzacja prowadzi do pogorszenia się jakości debaty publicznej, gdyż sprzyja dezinformacji i manipulacji. Jej skutkiem jest również erozja spójności społecznej, która może obniżać poziom solidarności czy identyfikacji z szeroko rozumianym dobrem wspólnym.

Mniej oczywiste, lecz niemniej ważne, są konsekwencje rosnącej polaryzacji politycznej dla obszarów innych niż sfera publiczna czy partyjna polityka. Takim obszarem jest, jak postaram się pokazać, zdrowie. Istnieje coraz więcej argumentów, że polaryzacja oddziałuje negatywnie na zdrowie społeczeństwa i to w różnych wymiarach. W związku z tym na polaryzację polityczną powinniśmy patrzeć nie tylko jako negatywne zjawisko polityczne, ale również na dużo szerszy problem dotykający różnych kwestii społecznych.

Przeczytaj także:

Chorzy na polaryzację

W badaniu przeprowadzonym w Stanach Zjednoczonych na przełomie 2019 i 2020 roku na dość dużej próbie respondentów wykazano negatywny wpływ polaryzacji politycznej na zdrowie, głównie zdrowie psychiczne.

Respondentów pytano o ich poglądy polityczne oraz o to, jak dalece różnią się od przeciętnego wyborcy. W badaniu pytano również o subiektywną ocenę stanu zdrowia psychicznego i fizycznego.

Ci, którzy wskazywali znaczącą różnicę swoich poglądów wobec poglądów przeciętnego wyborcy, zgłaszali więcej problemów zdrowotnych. Z kolei w innej analizie, korzystając z tych samych wyników, pokazano związek między polaryzacją polityczną a zdrowiem psychicznym.

Ci z badanych, którzy wskazywali na wysoką polaryzację (w tym przypadku była to ocena różnicy poglądów Demokratów i Republikanów), mieli zwiększone ryzyko występowania depresji, zaburzeń lękowych i zaburzeń snu.

Jak można wyjaśnić te wyniki?

Polaryzacja to stres

Polaryzacja polityczna rozbudza emocje walczących ze sobą elektoratów. Klimat gorącego politycznego sporu może zwiększać poziom stresu, co z kolei powoduje wiele zdrowotnych konsekwencji. Zwiększony poziom kortyzolu może wywoływać problemy z nadciśnieniem czy snem, a także zwiększać ryzyko pojawienia się chorób sercowo-naczyniowych.

Nie powinno nas zatem dziwić, że lekarze nakazują osobom obciążonym różnymi schorzeniami szczególną ostrożność w trakcie wyborów. W październiku 2023 roku, kiedy wybieraliśmy nowy skład Sejmu i Senatu, kardiolog, prof. Michał Jaguszewski, wskazywał, że nagły wzrost poziomu stresu może stanowić czynnik ryzyka dla chorych na nadciśnienie czy miażdżycę.

A psychiatria, dr hab. Sławomir Murawiec, zalecał unikania bezustannego śledzenia wydarzeń politycznych i częstsze spacery czy pracę w ogrodzie. Mowa tutaj o sytuacjach wyjątkowych, które zdarzają się stosunkowo rzadko, niemniej jednak rosnąca polaryzacja sprawia, że częstotliwość zdarzeń politycznych wywołujących gniew czy stres również rośnie.

Gdy to, co mówią i robią politycy, wzbudza w nas złość stosunkowo rzadko, to możemy po prostu wyłączyć telewizor czy radio. Gorzej, gdy gorące polityczne spory wlewają się w nasze codzienne życia w zasadzie bezustannie – ucieczka przed negatywnym wpływem plemiennej wojny jest wtedy dużo trudniejsza.

Prasa amerykańska co jakiś czas opisuje historie ludzi, którzy stracili przyjaciół bądź zerwali kontakty ze swoją rodziną wskutek rosnących sporów politycznych. USA to dobry przykład, ten kraj wydaje się jednym z najbardziej spolaryzowanych na świecie.

W październiku 2022 roku „New York Times” opisywał historię wyborcy Partii Republikańskiej, Emory’ego Ligetta, który w ostatnich wyborach prezydenckich stracił dwóch przyjaciół z powodu różnicy zdań na temat Donalda Trumpa i kwestii rzekomo sfałszowanych wyborów. Artykuł podawał również przykłady konfliktów rodzinnych, głównie międzypokoleniowych, których podłożem były odmienne poglądy polityczne.

Polaryzacja osłabia rodziny

Chociaż zapewne różnimy się w stosunku do Amerykanów skalą zjawiska, to również w Polsce widać niepokojące zjawisko wpływu polaryzacji politycznej na więzi społeczne. Z badania CBOS z 2023 roku (przeprowadzonego jeszcze przed wyborami parlamentarnymi) wynika, że aż 38 proc. dorosłych Polaków widzi w swojej rodziny osoby, których poglądy i sympatie polityczne są trudne do zaakceptowania.

Co ciekawe i jednocześnie alarmujące, współczynnik ten wzrósł w stosunku do 2017 roku (wynosił wówczas 26 proc.). Wynika z tego, że historie o kłótniach przy rodzinnym stole i fraza o „pękniętym na pół społeczeństwie” nie są wcale wyolbrzymione. Wskazują na ważne zjawisko – wskutek rosnącej polaryzacji politycznej stajemy się coraz mniej „społecznym” społeczeństwem.

Aby być zdrowym, trzeba oczywiście chodzić do lekarza, ale z perspektywy socjologicznej ważne są również sieci społeczne, czyli możliwość polegania na innych w sytuacjach kryzysowych. To jedna z korzyści życia w społeczeństwie – jeżeli przydarzy nam się coś złego, na przykład zachorujemy, to możemy poprosić o pomoc nie tylko profesjonalistów, na przykład lekarzy, ale również najbliższych, przyjaciół czy sąsiadów.

W społeczeństwie różnice w poglądach politycznych są oczywiście czymś naturalnym. Możemy sobie przecież wyobrazić, że zwolennicy różnych opcji politycznych są dla siebie życzliwymi sąsiadami czy przyjaciółmi, a w związku z tym będą skłonni nawzajem sobie pomagać.

Polaryzacja polityczna, dzieląc społeczeństwo na walczące ze sobą plemiona, może przyczyniać się do zrywania sieci społecznych i tym samym osłabiać zdolność społeczności do radzenia sobie z różnymi problemami. Poróżnione społeczeństwo to społeczeństwo nie tylko niewspółpracujące ze sobą, ale również niechętne do wzajemnej pomocy.

Polaryzacja i szczepienia

Szczepienia to jedna w ważniejszych dla zdrowia publicznego procedur medycznych. Istnieje bardzo dużo dowodów naukowych, że pozwalają uniknąć zakażenia bądź powikłań związanych z chorobami zakaźnymi, a w rezultacie znacząco redukują śmiertelność w skali populacji.

W analizie, którą przeprowadziłem razem z Andrzejem Melerem, bazując na Europejskim Sondażu Społecznym, odkryliśmy, że w krajach, których istnieje wysoki poziom polaryzacji politycznej, mniej osób deklaruje bądź fakt zaszczepienia się przeciwko COVID-19, bądź intencję zrobienia tego w przyszłości. Mówiąc innymi słowy, w społeczeństwach spolaryzowanych istnieje wyraźniejsza tendencja do wątpliwości, czy negowania skuteczności i bezpieczeństwa szczepień.

Skąd związek między polaryzacją a stosunkiem do szczepień? Efektywność programów szczepień zależy w dużej mierze od zaufania do instytucji publicznych (związanych z systemem ochrony zdrowia, ale nie tylko) oraz ekspertów. Te właśnie podmioty są źródłem nakazów i zakazów, których przestrzeganie może przełożyć się na ogólny stan zdrowia społeczeństwa.

Jeżeli wierzymy, że lekarze, naukowcy czy przedstawiciele organów państwa służą interesom ogółu, to chętniej dostosowujemy się do wytycznych, włączamy się w akcje profilaktyczne czy szczepimy się. Najlepiej pokazuje to przykład maseczek, które były w pewnym momencie pandemii główną metodą przeciwdziałania rozprzestrzeniania się koronawirusa. Badania pokazują, że w społeczeństwach, w których poziom zaufania wobec ochrony zdrowia czy naukowców był wyższy, więcej osób było chętnych nosić maseczki, a liczba zgonów trakcie pandemii była niższa.

W społeczeństwach spolaryzowanych mechanizm opierający się na zaufaniu obywatela do instytucji nie działa w sposób prawidłowy. Polaryzacja powoduje bowiem, że instytucje przestają być postrzegane jako działające na rzecz dobra wspólnego, a zaczynają być kojarzone jako element władzy, narzędzia realizacji celów politycznych jednej strony sporu.

W rezultacie ludzie, którzy sytuują się w kontrze wobec partii rządzącej, tracą do instytucji publicznych zaufanie i przestają słuchać, co mają do powiedzenia, nawet jeżeli komunikaty instytucji („szczepmy się”, „zostańmy w domu”, „nośmy maseczki”) nie mają z polityką nic wspólnego.

Polaryzacja osłabia autorytety

Logika polaryzacji wzmacnia autorytet wodzów politycznych plemion, a osłabia autorytet lekarzy czy ekspertów, co może mieć przełożenie na zachowania ludzi, również w zakresie zdrowia.

Najlepszym tego przykładem jest niesławna wypowiedź Donalda Trumpa z 2020 roku. Na jednej z konferencji prasowych ówczesny prezydent USA spekulował na temat zastosowania wybielacza do tkanin jako sposobu na leczenie infekcji koronawirusem. Chociaż „zalecenie” Trumpa spotkało się z mocną krytyką ekspertów, to i tak wywołało negatywne skutki.

Z danych zbieranych przez American Association of Poison Control Centers wynika, że w tamtym czasie wzrósł odsetek zatruć spowodowanych wybielaczem i innymi wykorzystywanymi w warunkach domowych środkami dezynfekcyjnymi.

Ta wypowiedź była emblematyczna dla sposobu, w jaki Trump zarządzał kryzysem zdrowotnym. Lekceważył opinie ekspertów, czego najlepszym dowodem był konflikt prezydenta z Anthonym Faucim, szanowanym specjalistą od chorób zakaźnych, doradcą prezydentów USA, który uczestniczył w kształtowaniu polityki zdrowotnej od czasu wybuchu epidemii HIV/AIDS.

Brak zaufania wobec naukowców czy instytucji przekłada się również na erozję autorytetu nauki, co naraża społeczeństwo na manipulacje. Badania pokazują, że polaryzacja polityczna można skłaniać ludzi do wiary w teorie spiskowe oraz zwiększa efektywność działań dezinformacyjnych.

Polaryzacja sprzyja myśleniu spiskowemu

Polaryzacja często jest bowiem obecna tam, gdzie rządzą populiści, stosujący jako narzędzie wpływu i przekonywania do siebie wyborców narracje antyestablishmentowe, które mogą z kolei popularyzować w społeczeństwie myślenie spiskowe.

Eksperci od zdrowia publicznego, socjologowie czy psychologowie wskazują, że niewiara w możliwości nauki i tendencja do myślenia spiskowego zwiększają sceptycyzm wobec szczepień. A im gorzej zaszczepione społeczeństwa, tym bardziej narażone na utratę zdrowia.

Dobrym przykładem może być tutaj Barbara Nowak i jej wypowiedzi na temat szczepień. Była małopolska kurator oświaty negowała bezpieczeństwo i skuteczność szczepionek, mówiła o „medycznym eksperymencie”, uczestniczyła w spotkaniu ze środowiskami antyszczepionkowymi czy upowszechniała (na oficjalnym kanale YouTube małopolskiego kuratorium) „wykłady” szczepionkowych sceptyków (w jednym z nich mowa jest o szczepieniach jako o inżynierii genetycznej).

Działania i wypowiedzi Nowak nie tylko mogły wprowadzać w błąd, ale również w mniejszym bądź większym stopniu przyczyniły się do społecznej legitymizacji teorii spiskowych na temat szczepień. Ważnym wątkiem tej historii jest to, że choć kuratorkę skrytykował minister zdrowia Adam Niedzielski, to nie straciła stanowiska, prawdopodobnie z przyczyn politycznych.

Można powiedzieć również, że Barbara Nowak cieszy się pewnym autorytetem, o czym świadczy fakt, że w jej obronie stanęli przedstawiciel Kościoła Katolickiego (ks. prof. Paweł Bortkiewicz) oraz ponad 21 tysięcy osób podpisanych pod petycją „Wspieramy Kurator!” (skierowanej przeciwko decyzji ministry edukacji w nowym rządzie Barbary Nowackiej o odwołaniu Nowak z funkcji kuratora oświaty). Przykład Nowak jest podobny do przykładu Trumpa, widać w nim, że polaryzacja polityczna może promować autorytet osób, które z medycyną czy nauką nie mają żadnego związku.

Polaryzacja i chore instytucje

Wysoka polaryzacja polityczna powoduje, że decyzje podejmowane przez polityków są często bardzo zachowawcze i nakierowane na realizację krótko terminowych celów politycznych.

Taki sposób funkcjonowania nie jest optymalny z perspektywy dobra wspólnego, o czym przekonaliśmy się w trakcie pandemii. COVID-19 wywołał w wielu miejscach na świecie poważny kryzys zdrowotny, który wymagał podjęcia niekiedy radykalnych kroków. Okazuje się, że społeczeństwa mniej spolaryzowane poradziły sobie z tym kryzysem lepiej niż te, w których polaryzacja była wysoka.

W analizie opublikowanej w 2022 roku badacze pokazali, że w regionach Unii Europejskiej, w których istniała duża różnica w zaufaniu wobec instytucji między zwolennikami rządu a zwolennikami opozycji (co jest wskaźnikiem wysokiej polaryzacji), zanotowano wyższą liczbę nadmiarowych zgonów. Z kolei w innym badaniu wskazano, że populistyczne rządy, często bazujące na wysokiej polaryzacji politycznej, gorzej poradziły sobie z pandemią.

Niską efektywność instytucji w sytuacji wysokiej polaryzacji w radzeniu sobie z kwestiami zdrowotnymi, zwłaszcza w kontekście kryzysowym, dobrze obrazuje przykład polskiego programu szczepień przeciwko COVID-19. Chociaż przedsięwzięcie to było dość dobrze przeprowadzone pod kątem organizacyjnym i cieszyło się pozytywną opinią Polaków (zainteresowanych odsyłam do naszego raportu), to jego wynik, na tle innych krajów UE, nie jest satysfakcjonujący.

Jednym z powodów jest niewprowadzenie jakiejś formy certyfikatów szczepiennych, które funkcjonowały w większości europejskich krajów. Polski rząd podjął co prawda próbę zastosowania tego narzędzia (była to tak zwana „ustawa Hoca”, dająca pracodawcom możliwość weryfikacji szczepienia pracowników), ale niestety spotkało się to z negatywną opinią koalicjanta ówczesnego obozu rządzącego.

Logika polaryzacji politycznej wyparła możliwość podjęcia niepopularnej społecznie decyzji, co przełożyło się na zaniechanie w polityce zdrowotnej, a w rezultacie skończyło się niskim poziomem zaszczepienia polskiej populacji.

Na przykład NASK

Innym przykładem pokazującym brak efektywności instytucji publicznych w warunkach wysokiej polaryzacji jest słynny po publikacjach OKO.press przypadek funkcjonującego w NASK Systemu Przeciwdziałania Dezinformacji.

Podobne rozwiązanie funkcjonowało już w 2021 roku i towarzyszyło Narodowemu Programowi Szczepień przeciwko COVID-19. Biorąc pod uwagę skalę dezinformacji związanej ze szczepieniami oraz aktywność rządowego konta „Szczepimy się”, ta działalność była niezwykle potrzebna i skuteczna (znów, odsyłam do naszego raportu, gdzie analizujemy te kwestie bardziej szczegółowo).

Jak zaznaczałem wcześniej, teorie spiskowe i fałszywe wiadomości to czynniki negatywnie wpływające na postawy wobec szczepień, a żmudna i rutynowa aktywność fact-checkingowa w sieci to jeden z najbardziej efektywnych sposobów na walkę z dezinformacją.

Coś, co było niezwykle ważnym zasobem państwa, również w zakresie kształtowania postaw prozdrowotnych, zostało jednakże zaprzęgnięte do bieżącej walki politycznej. We wspomnianej już publikacji Anny Mierzyńskiej czytamy, że zespół pracujący w NASK zaczął zajmować się aktywnością w sieci polityków opozycji. Znów – podobnie jak w przypadku certyfikatów szczepiennych – organy państwa zdecydowały się na wykorzystanie swojej infrastruktury zgodnie z logiką polaryzacji politycznej, a nie w imię dbania o interes publiczny. Trudno nazwać ten przypadek inaczej niż nie tyle zmarnowaniem cennych zasobów, ale wręcz jako dewaluację roli ważnego dla państwa narzędzia.

Mniejsza polaryzacja, większa odporność

Żyjąc w społeczeństwie, w którym gorące emocje polityczne stają się nieodłącznym elementem sfery publicznej, jesteśmy narażeni na wysoki poziom stresu, co w samo w sobie jest negatywnym czynnikiem ryzyka dla wielu schorzeń. Polaryzacja polityczna psuje ponadto szereg instytucji społecznych i skuteczność regulacyjną państwa. Odbija się to niekorzystnie również w obszarze zdrowia publicznego.

W dobie wojny w Ukrainie i rosnącego zagrożenia ze strony Rosji dużo obecnie dyskutujemy na temat odporności państwa. Polaryzacja polityczna obniża tę odporność, ponieważ dewaluuje autorytet ekspercki, premiuje zachowawczość w podejmowaniu politycznych decyzji, a niekiedy kompromituje instytucje, która zamiast cieszyć się zaufaniem ze strony obywateli, stają się czymś podejrzanym.

Ktoś mógłby powiedzieć, że zasada „dziel i rządź”, bazująca na tworzeniu i zarządzaniu konfliktami, jest współcześnie domyślnym sposobem prowadzenia polityki, nie tylko w Polsce. W związku z tym nie możemy za wiele z tym zrobić.

Nie powinniśmy jednakże przechodzić nad tym do porządku dziennego. Jeżeli polaryzacja jest dla społeczeństwa czymś szkodliwym, to najwyższy czas, aby traktować ją jako poważne zagrożenia dla budowania zbiorowej, państwowej odporności.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Na zdjęciu Michał Wróblewski
Michał Wróblewski

Socjolog, filozof, pracuje w Instytucie Socjologii UMK w Toruniu, interesuje się socjologią medycyny oraz socjologią środowiskową, obecnie prowadzi badania nad sceptycyzmem szczepionkowym i aktywizmem związanym z jakością powietrza, autor m.in. „Medykalizacja nadpobudliwości. Od globalnego standardu do peryferyjnych praktyk” (Kraków 2018), „Socjologia epidemii. Wyłaniające się choroby zakaźne w perspektywie nauk społecznychģ (razem z Ł. Afeltowiczem; Toruń 2021).

Komentarze