Niemal co piątemu Polakowi zdarza się życzyć śmierci nieznanej osobie, na przykład politykowi, który ma inne poglądy. Więcej niż jedna czwarta badanych jest gotowa zaatakować policję, gdyby ta atakowała członków ich grupy. To wyniki najnowszych badań o radykalizacji w Polsce.
„Byłem ostatnio sam sobą poruszony, bo złapałem się (…), że oplułem komórkę, w której oglądałem jakiegoś polityka, który kłamał w żywe oczy” – stwierdził jeden z badanych mężczyzn.
Dane na temat radykalizacji postaw Polaków, ich skłonności do autokratyzmu oraz stosunku do demokracji opublikował właśnie Komitet Dialogu Społecznego Krajowej Izby Gospodarczej (KDS KIG) w raporcie „Twarze polskiej radykalizacji”. KDS KIG realizował projekt wspólnie z think tankiem Laboratorium „Więzi”. Badania (ilościowe i jakościowe) przeprowadził ośrodek „Ciekawość”, kierowany przez socjolożkę Annę Buchner.
Badano osoby z wykształceniem ponadpodstawowym – celowo, jak zaznaczają eksperci. „Chodziło o zbadanie stopnia radykalizacji wśród osób z założenia bardziej świadomych własnych przekonań i ich źródeł czy przyczyn” – wyjaśniają.
Okazało się, że aż 16 procent respondentów wspierałoby organizację walczącą o prawa polityczne i obywatelskie ich grupy, nawet gdyby ta stosowała przemoc. Jedna piąta badanych uważa, że obrona swoich wartości usprawiedliwia łamanie prawa. Częściej myślą tak zwolennicy PiS niż ogół respondentów (29 procent do 19 proc. w ogólnych wynikach). Za to zwolennicy PO częściej są gotowi uczestniczyć w protestach przeciw opresjom władz, nawet gdyby miały się one przerodzić w zamieszki (38 procent do 30 procent w wynikach ogólnych).
W badaniu prawie co piąta osoba przyznała, iż zdarza się jej w myślach życzyć śmierci nieznanej osobie, np. politykowi, który ma inne poglądy niż ona. Częściej zdarza się to mężczyznom (22 proc.), osobom w wieku 25-34 lata (28 proc.) oraz głosującym na prawicę (22 proc.).
Najmniej respondentów w związku ze sporem światopoglądowym czasami życzyło śmierci komuś znajomemu – do tego przyznało się 13 proc. Kolejnym 11 procentom badanych zdarzało się to rzadko.
26 procent przyznało się do komentowania w ostry sposób wpisów czy artykułów w sieci – częściej zachowują się tak mężczyźni (29 proc.) i osoby w wieku 25–34 lata (31 proc.).
68 procent uważa, że ludzie zrobili się bardzo radykalni w swoich poglądach. Tak opisywała to jedna z respondentek: „Moi dwaj bracia mają inne poglądy i mają przepychanki słowne, i ja nie chcę w tym uczestniczyć. Jeden z nich jest za PO, drugi za PiS i oni tylko bronią swoich racji. Ich spory na tym polegają, że bronią swoich partii. Moja biedna mama, jak ich słucha, to się denerwuje i ja też. Oni dla mnie są takim obrazem, jak jest w Polsce, to ja to wszystko obserwuję w moich braciach”.
Sprawdzono także nastawienie Polaków do demokracji. Okazało się, że
aż 35 procent badanych wolałoby widzieć na czele państwa silnego, mądrego przywódcę niż władze wybrane w wyborach.
27 procent osób z wykształceniem ponadpodstawowym uważa, że ustrój demokratyczny się nie sprawdził. 16 procent stwierdza wprost: „Lepiej jest, jeśli krajem rządzi jedna partia, wtedy może robić to, co sobie zaplanuje, bez pytania nikogo o zdanie”. To poglądy typowe dla osób o poglądach autorytarnych.
„Ważne również jest to, że opinie składające się na postawę autorytarną często nie budzą jednoznacznego sprzeciwu. Ich zwolennicy są w mniejszości, ale liczna jest również grupa osób, która ani ich nie popiera, ani nie odrzuca” – podkreślają ekspertki.
Choć większość (61 proc. ) wciąż sądzi, że demokracja jest najlepszym systemem, jaki wymyślono, a pluralizm partyjny jest ważny (75 proc.), jednocześnie aż 41 proc. uważa, że to demokratyczne wybory sprawiają, iż Polską rządzą ludzie niekompetentni i nieprzygotowani. „Zmiany władzy w wyborach co cztery lata powodują chaos w państwie” – z tym stwierdzeniem zgodziło się aż 28 procent badanych. Według ekspertów za osoby skłonne do postaw autokratycznych można uznać 18 procent Polaków z wyższym i średnim wykształceniem.
Niestety największe wątpliwości wobec demokracji mają młodzi. Wśród osób w wieku 18–24 lata tylko 48 procent twierdzi, że demokracja to najlepszy ustrój, gdy w grupie wiekowej 55–65 lat uważa tak 80 procent. Gorsze zdanie o demokracji mają też mieszkańcy wsi i osoby z dochodami poniżej 2 tys. zł netto w gospodarstwie domowym. Najwięcej zwolenników tego ustroju jest wśród osób popierających PO (84 proc.) i Polskę 2050 (73 proc.). Jednocześnie aż 57 proc. badanych stwierdziło, że w Polsce prawo przestało chronić ich jako obywateli.
„Podczas dyskusji wskazywano zarówno na to, że niektóre osoby są ponad prawem, jak i na ograniczenie wolności słowa czy niezależnego sądownictwa. Wielu badanych wprost wyrażało obawy o demokratyczność i bezpieczeństwo przyszłych wyborów” – zaznaczono w raporcie.
Tradycyjnie Polacy negatywnie ocenili polityków. Tym razem sprawdzono, ile osób zgadza się ze stwierdzeniem, że klasa rządząca jest ponad prawem i bogaci się w co najmniej wątpliwy prawnie sposób. Okazało się, że aż 75 procent badanych uważa rządzących polityków za uprzywilejowanych, a polityków, niezależnie od przynależności partyjnej, za uprzywilejowanych uznało 67 proc. respondentów.
„No ja śmierci w myślach życzyłem Putinowi, ale to chyba wszyscy – ale też Glapińskiemu. Choć ja to życzę mu gnicia w więzieniu albo niech sobie palą sami tym węglem, co mówią, że taki świetny.
Ja też miałem taką fantazję, żeby zrobić program z politykami, jak wyżyć za 2000/3000 złotych – oni pojęcia nie mają, jak żyją Polacy i jakie mają problemy” - mówił podczas wywiadu jakościowego jeden z badanych.
Ciekawe, że kiedy Polacy oceniają źle system demokratyczny w Polsce, widzą w tym głównie winę klasy politycznej. Nie zauważają przy tym własnego wpływu na tę sytuację.
Sprawdzano także otwartość na inne poglądy. 73 procent badanych zadeklarowało taką otwartość oraz szacunek dla osób o odmiennym punkcie widzenia. 87 procent marzy o zmniejszeniu podziałów między Polakami. Ale jednocześnie aż 59 proc. respondentów chciałoby żyć w kraju, w którym wszyscy podzielają te same wartości.
Polacy chcieliby więc słabszych podziałów oraz porządnej demokracji, ale nie dzięki akceptacji różnorodności, lecz przez stworzenie wspólnoty, w której wszyscy mają te same wartości.
„Dla wielu osób psychologicznie preferowaną sytuacją jest pozostawanie we własnej „bańce”, gdzie nie ma konieczności konfrontowania się z innymi poglądami. 43 proc. badanych przyznaje, że woli, aby ich przyjaciele i osoby, którymi otaczają się na co dzień, mieli takie same poglądy jak oni. (…) 28 proc. badanych przyznaje, że nie wchodzi w zbyt zażyłe stosunki z osobami o odmiennych poglądach, woli trzymać takie osoby na dystans” – opisują ekspertki.
Problem zaczyna się, gdy okazuje się, że różnimy się między sobą na poziomie wartości właśnie. Wtedy przede wszystkim stosujemy rozmaite sposoby, które mają zapobiec konfrontacjom światopoglądowym. Najczęściej unikamy trudnych rozmów – także dlatego, że według większości dialog nie prowadzi do zmiany poglądów, tylko do kłótni.
Aż 54 procent badanych uważa, że rozmowy o polityce tylko utwardzają każda ze stron w swoich przekonaniach.
Jedynie 39 proc. przyznaje, że kiedyś zmieniło zdanie w ważnej sprawie światopoglądowej.
60 procent badanych uważa, że musi zdecydowanie bronić swoich poglądów. Częściej są na to gotowi zwolennicy określonej opcji politycznej – w ten sposób odpowiedziało 71 proc. zwolenników PiS i 77 proc. zwolenników PO. 44 procent respondentów jest przekonanych, że bez aktywnej obrony ważne wartości zostaną im odebrane.
Jeden z uczestników badania tak o tym opowiadał: „Doświadczenie moich przodków było takie, że czuliśmy się w tym kraju jako osoby na miejscu w tym kraju. Moja rodzina była ziemiaństwem, trwanie przy licznej rodzinie, trwanie przy wierze to były zawsze wartości najważniejsze. Dużym moim bólem jest to, jak moje wartości są wyśmiewane. To wywołuje we mnie reakcję obronną. To są takie moje ramy, nie chciałbym być z nich wyrzucany i to jest taki trigger, że chcę zabrać stanowisko, wyrazić swoje zdanie. Nie podoba mi się relatywizowanie historii, nie podoba mi się atakowanie Kościoła. Nie podoba mi się desakralizacja naszego papieża, boli mnie to, to są momenty, w których chcę powiedzieć, że się nie zgadzam”.
Radykalizacja, marzenia o silnym przywódcy i negatywna ocena demokracji nie biorą się znikąd. Polacy się boją. 77 procent uczestników badania oceniło, że sytuacja w Polsce zmierza w złym kierunku. „Poczucie zagrożenia wywołuje przede wszystkim aktualna polityka monetarną (wzrost stóp procentowych powodujący wzrost obciążeń firm i budżetów domowych), fiskalna (niekorzystne dla klasy średniej zmiany podatkowe) i socjalna polskiego rządu (transfery, które zacierają różnice statusowe).
Badani krytycznie i z obawami wypowiadali się także na temat polaryzacji społecznej oraz konfliktów na tle obyczajowym w ostatnich latach w Polsce” – stwierdziły autorki raportu. Do tego trzeba oczywiście doliczyć kryzysy globalne (pandemia, wojna) i ich wpływ na warunki życia.
Na co dzień najbardziej boimy się kryzysu ekonomicznego: utraty pracy i wzrostu rachunków ponad własne możliwości finansowe. Sen z powiek spędza nam też wizja braku środków do spłaty kredytu. Ale lęki Polek i Polaków dotyczą także przyszłości. Badanych martwili się głównie losami swoich dzieci i wnuków, zwłaszcza jeśli chodzi o życie zawodowe, zarobki i sytuację mieszkaniową. Wyrażali także niepokój o kondycję świata, który jawi im się jako niezbyt przyjazne miejsce do życia.
W tym kontekście nic dziwnego, że Polacy marzą przede wszystkim o bezpieczeństwie i stabilności. Jednocześnie są w swoich wizjach ostrożni – snują plany dotyczące przyziemnych, drobnych spraw: ukończenia studiów, zmiany pracy, remontu mieszkania. Jeśli pojawiają się marzenia nieco bardziej odważne, to dotyczą podróżowania, rozwoju zawodowego czy założenia własnego biznesu, czasami emigracji.
Zazwyczaj są to jednak pragnienia indywidualne, ewentualnie dotyczące najwęższego kręgu bliskich, czyli rodziny. Tęsknoty związane z szerszą wspólnotą, jak naród czy społeczeństwo, wyrażano bardzo rzadko. A jeśli już, to zawierały się w nich marzenia za państwem autorytarnym właśnie. Na przykład: „Żeby w Polsce się wydarzyło coś lepszego. By jedna osoba miała decydujący wpływ na to, co się dzieje. Żeby pojawił się charyzmatyczny polityk i pociągnął za sobą innych”.
„Wspólne doświadczenia Polek i Polaków są jednoznacznie negatywne, podszyte poczuciem osamotnienia, niesprawiedliwości, braku zaufania, frustracji, niezrozumienia i chaosu wywołanego rosnącą złożonością świata oraz nieprzewidywalnością procesów globalnego rozwoju. Dlatego, choć są to doświadczenia powszechne, nie uruchomiły w polskim społeczeństwie zbiorowych, wspólnotowych reakcji” – wyjaśniają badaczki. - „Polskie społeczeństwo atomizuje się. Nie mierzymy się z kryzysami wspólnie, wybieramy raczej strategie obliczone na indywidualne interesy. (…) Polska Anno Domini 2022 to (…) czas walki o przetrwanie w niepewnych czasach, którą Polki i Polacy – zmęczeni, coraz bardziej przerażeni i wycofani z życia publicznego – prowadzą na własną rękę”.
- Radykalizacja zaczyna się nie w momencie pojawienia się przemocy fizycznej czy mowy nienawiści, lecz dużo wcześniej: wtedy, gdy dehumanizujemy drugiego człowieka, złorzeczymy mu, odmawiamy mu prawa do posiadania swoich poglądów i odrzucamy dialog – zauważa Konrad Ciesiołkiewicz z Komitetu Dialogu Społecznego, który w drugiej części raportu przedstawił drogę wyjścia z toczącego się w Polsce procesu polaryzacji i radykalizacji.
Jego zdaniem pomóc może świadome budowanie kultury zaufania - w przestrzeni życia publicznego, edukacji i mediów. „Dla społeczeństwa kluczowe znaczenie ma właśnie zaufanie – oczekiwanie, że inne osoby, instytucje i organizacje postąpią zgodnie z żywionymi wobec nich nadziejami. Im wyższy poziom zaufania, tym większe poczucie bezpieczeństwa” – podkreślają autorzy raportu.
Prawa człowieka
badania o radykalizacji
demokracja
demokracja w Polsce
mowa nienawiści
polaryzacja
przemoc
radykalizacja
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze