0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

Wiceprezydentka USA Kamala Harris spotkała się w czwartek 10 marca 2022 z premierem Mateuszem Morawieckim i prezydentem Andrzejem Dudą. Podziękowała Polakom za „niesamowite akty hojności i dobra”, a prezydentowi Andrzejowi Dudzie za jego przywództwo w obecnej sytuacji. Zapewniła, że „relacje między Stanami Zjednoczonymi i Polską są głębokie, trwałe i silne i jeszcze nabrały siły, kiedy jako świat stanęliśmy przed ogromnym okrucieństwem”.

Harris realizuje w Polsce strategię Joe Bidena, który konsekwentnie odbudowuje relacje Stanów Zjednoczonych z sojusznikami z NATO, po tym, jak nadwyrężył je Donald Trump. Jest też najwyższą rangą przedstawicielką administracji Joe Bidena, która dotąd odwiedziła Polskę.

Przeczytaj także:

Kamala Harris w Warszawie. 7 rzeczy, które warto zapamiętać

  • Główny przekaz to jedność. Chodzi zarówno o jedność Polski i USA, jak i sojuszników wewnątrz NATO. „W temacie Ukrainy mamy jedno stanowisko, zrobimy wszystko razem, w partnerstwie. Szczególnie w kontekście wypełniania potrzeb humanitarnych”.
  • Stany Zjednoczone będą wzmacniać wschodnią flankę NATO. „Ostatnio dokonaliśmy przerzutu dodatkowych 4700 żołnierzy do Polski” - przypomniała Harris.
  • O bateriach wyrzutni przeciwrakietowych Patriot Harris powiedziała, że „już są w Polsce”.
  • Najwięcej uwagi Kamala Harris poświęciła ukraińskim uchodźcom w Polsce. Mówiła o nich z wyraźnym wzruszeniem.
  • Stany Zjednoczone przekażą 50 mln dolarów na program żywnościowy. Szczegóły podziału tej kwoty nie padły, ale jej znaczna część ma trafić do Polski, gdzie jest najwięcej ukraińskich uchodźców.
  • Również z 13,5 mld dolarów na pomoc dla Ukrainy i krajów sąsiadujących, które uchwalił amerykański Kongres, część trafi do Polski.
  • Harris zapowiedziała też kolejne sankcje wobec Rosji. „Trwają dyskusje między nami a naszymi sojusznikami co do skuteczności sankcji. Rozpoczęliśmy prace grupy zadaniowej, która ma podjąć śledztwa wobec przestępstw popełnianych przez instytucje i osoby, w tym oligarchów” - mówiła Harris.

Co z tymi samolotami?

Wizyta Kamali Harris, choć planowana wcześniej, nieoczekiwanie okazała się kropką nad „i” w dyplomatyczny qui pro quo dotyczącym przekazania Ukrainie samolotów bojowych.

Przypomnijmy: ukraińskie władze konsekwentnie domagają się wsparcia ze strony Zachodu w postaci samolotów. 1 marca ukraińskie dowództwo sił powietrznych ogłosiło, że dostanie z UE 70 samolotów, w tym polskie myśliwce MiG-29. Polska najpierw unikała deklaracji, czy faktycznie tak będzie, by w końcu 8 marca wydać w tej sprawie oświadczenie.

„Władze Rzeczypospolitej Polskiej, po konsultacjach Prezydenta i Rządu RP, gotowe są niezwłocznie i nieodpłatnie przemieścić wszystkie swoje samoloty MIG-29 do bazy w Ramstein i przekazać je do dyspozycji Rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki” - napisał MSZ.

Już godzinę później wypowiedziały się władze USA. I odcięły się od tej deklaracji.

W nocy ze środy na czwartek, kilkanaście godzin przed spotkaniem Harris i Dudy, ostatecznie sprawę zamknął rzecznik Pentagonu. „Nie popieramy w tej chwili przekazania dodatkowych samolotów myśliwskich ukraińskim siłom powietrznym i dlatego nie chcemy ich mieć pod naszym nadzorem” - powiedział John Kirby.

Jednak fakt, że polskie samoloty nie polecą do bazy Ramstein w Niemczech to jedno, a dyplomatyczne konsekwencje ruchu polskiego rządu to drugie. Dudę i Harris pytała o to dziennikarka Reutersa.

„Chcę powiedzieć bardzo jasno: Stany Zjednoczone i Polska są zjednoczone w tym, co zrobiliśmy i w tym, co jesteśmy przygotowani zrobić, by pomóc Ukrainie i narodowi ukraińskiemu” - odpowiedziała Kamala Harris, wysyłając sygnał, że tarć na linii USA-Polska nie ma.

Jednak pytanie dotyczyło też tego, jak USA zamierzają pomóc Ukrainie, jeśli wysłanie samolotów nie wchodzi w grę. I tu Harris wyraźnie unikała odpowiedzi. Mówiła o pomocy humanitarnej, o tym, że pomoc Ukrainie i sojusznikom USA w NATO jest najwyższym priorytetem. „Sytuacja ma charakter dynamiczny, wymaga od nas gotowości i szybkości w decyzjach, chodzi o odpowiedzialność i konsekwencje” - powiedziała Harris.

Andrzej Duda musiał się zmierzyć z pytaniem, czy Polska działała jednostronnie. Odpowiedział tak: „Chcemy, żeby decyzja była podjęta przez Sojusz wspólnie, tak żeby Polska była cały czas wiarygodnym członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego, a nie krajem, który samodzielnie decyduje w sprawach ważnych, które dotyczą bezpieczeństwa Sojuszu jako całości”.

Pytania dziennikarki Reutersa

Do Kamali Harris: Jakie alternatywne plany mają USA ws. dostarczenia Ukrainie sprzętu, który pozwoli jej się bronić? Zwłaszcza po tym, jak Stany odrzuciły ofertę Polski [dotyczącą MiG-ów]. Czy rozmawiała pani z polskimi przywódcami na ten temat?

Do Andrzeja Dudy: USA mówią, że Polska z nimi nie konsultowała oferty. Czy to jest dokładna informacja? Czy Polska zadziałała jednostronnie?

Kamala Harris: Chcę powiedzieć to bardzo jasno: Stany Zjednoczone i Polska są zjednoczone w tym, co zrobiliśmy i w tym, co jesteśmy przygotowani zrobić, by pomóc Ukrainie i narodowi ukraińskiemu. Jeśli chodzi o to, co zrobiliśmy do tej pory, jak wiecie, przekazaliśmy pomoc wojskową, humanitarną i w zakresie bezpieczeństwa. Ten proces jest ciągły. Kongres USA podjął decyzję, żeby ponad 13 mld dolarów przekazać na rzecz Ukrainy i naszych sojuszników europejskich na pomoc humanitarną i dotycząca bezpieczeństwa.

Problemy, przed którymi stoi Ukraina i nasi sojusznicy na wschodniej flance, jest czymś, co stanowi dla nas jeden z najwyższych priorytetów w kontekście koncentrowania się na tym.

Sytuacja ma charakter dynamiczny, wymaga od nas gotowości i szybkości w decyzjach, chodzi o odpowiedzialność i konsekwencje. Zdajemy sobie sprawę, że musimy podejmować decyzje szybko i realizować pomoc tam, gdzie jest ona potrzebna.

Dziennikarka próbowała dopytywać: A w kontekście samolotów? Czy Polska tego nie konsultowała?

Kamala Harris: Dostarczamy każdego dnia to, co uważamy za niezbędną pomoc. Proszę zobaczyć, co robimy w kwestii systemów przeciwpancernych. To jest proces, który trwa i nie przestanie być realizowany, dopóki ta potrzeba będzie istnieć.

Andrzej Duda: Sytuacja jest bardzo trudna, bo wszyscy obserwujemy, że na Ukrainie trwa walka o niepodległość, suwerenność, o wolność i przetrwanie. Wszyscy wspieramy naród ukraiński, bo to nie tylko żołnierze (…) Nie mamy wątpliwości, że potrzebują pomocy. Przyjmujemy, że mają prawo się tej pomocy domagać od wspólnoty międzynarodowej, od NATO. Udzielamy im wsparcia humanitarnego.

Pewne oczekiwania były kierowane w sposób bardzo jednoznaczny i mocny również w stosunku do nas, w stosunku do Polski. Ale my jesteśmy członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego i na kwestie bezpieczeństwa musimy patrzeć nie tylko przez pryzmat nasz, osobisty, bezpieczeństwa Polski, ale musimy patrzeć też przez pryzmat bezpieczeństwa całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. Musimy być odpowiedzialnym członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Dlatego wobec zgłaszanych w stosunku do nas w sposób wyraźny przez stronę ukraińską i jakąś część społeczności międzynarodowej, w tym media, postanowiliśmy się zachować tak, jak w naszym przekonaniu zachować się powinien wiarygodny członek Sojuszu Północnoatlantyckiego, który nie zamierza narażać Sojuszu na trudną sytuacją, a z drugiej strony chce jednak mimo wszystko szukać możliwości wsparcia dla walczącej Ukrainy. I stąd wzięło się oświadczenie, które sformułowaliśmy razem z rządem RP. A które zostało ogłoszone przez ministra spraw zagranicznych i dotyczyło polskich możliwości militarnych co do pomocy Ukrainie. Po prostu postanowiliśmy oddać je do dyspozycji Sojuszu, nie oczekując w zamian w zasadzie niczego. Bo za zamienniki, uzupełnienie jesteśmy w stanie kupić.

Natomiast chcemy, żeby decyzja była podjęta przez Sojusz wspólnie, tak żeby Polska była cały czas wiarygodnym członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego, a nie krajem, który samodzielnie decyduje w sprawach ważnych, które dotyczą bezpieczeństwa Sojuszu jako całości, a więc także naszych sąsiadów, którzy do Sojuszu należą.

Duda poznaje prawdziwych przyjaciół

Andrzej Duda, który jako jeden z ostatnich przywódców pogratulował Joe Bidenowi wygranej w wyborach prezydenckich 2020, dziś z wyraźną dumą i zadowoleniem stał obok wiceprezydentki USA.

Powiedzieć, że obóz polityczny Dudy nie był zachwycony wyborem Kamali Harris na stanowisko wiceprezydenta, to nic nie powiedzieć. Określano ją jako osobę ultralewicową, o neomarksistowskich poglądach.

Sam Duda budował swój wizerunek na bliskich relacjach z byłym prezydentem USA Donaldem Trumpem (który de facto był jedynym zachodnim politykiem, z którym miał jakkolwiek cieplejsze relacje). Wygrana umiarkowanego Bidena i światopoglądowo liberalnej Harris była dla Dudy i jego otoczenia przykrą niespodzianką. Zwłaszcza po homofobicznej kampanii wyborczej. Tymczasem Kamala Harris jest polityczką aktywnie zaangażowaną we wspieranie społeczności LGBT. Świat obiegło nagranie z parady równości w San Francisco, na której ówczesna kandydatka na prezydenta wystąpiła w tęczowej kurtce.

View post on Twitter

Podczas konferencji prasowej z Kamalą Harris Duda w pewnym momencie zażartował, używając angielskiego idiomu „a friend in need is friend indeed”. Z grubsza oznacza to polskie „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

View post on Twitter

Czy i kiedy włączy się Biden?

Według analizy, którą 10 marca 2022 opublikował „Washington Post”, przedstawiciele rządów Stanów Zjednoczonych i Europy nie mają jasnej wizji zakończenia militarnej fazy wojny. Tekst jest oparty na rozmowach z 17 osobami (w tym dyplomatami i członkami administracji Bidena). Według rozmówców sytuacja będzie grzęznąć, przedłużać się, liczba ofiar cywilnych zwiększać, a Rosjanie będą dalej pustoszyć Ukrainę.

Według wysokiego przedstawiciela administracji Bidena, którego cytuje „Washington Post”, strategia USA zakłada utrzymywanie jak najwyższego kosztu wojny dla Rosji. Drugi element tej strategii to zapewnienie wsparcia militarnego Ukrainie, tak by zadawała Rosji tak wiele ciosów, jak to tylko możliwe.

Unia Europejska nałożyła na Rosję bezprecedensowe sankcje, Zachód jest zjednoczony — w czym Biden ma wielki udział, o czym mówił OKO.press generał Piotr Pytel, były szef kontrwywiadu. Jednak nie przyniosło to bezpośrednich skutków — Rosja nie tylko się nie wycofuje, ale wręcz eskaluje ataki na ukraińskie miasta.

Biden na razie nie dąży do bezpośredniej rozmowy z Putinem, a jednocześnie eksperci ostrzegają Amerykanów, że rozmowy Francji, Turcji czy samej Ukrainy nie przyniosą żadnych rezultatów i dopóki nie zaangażują się Stany, rozwiązania nie będzie.

Życiowa szansa Kamali Harris

Podróż do Europy w czasie wojny i największego kryzysu humanitarnego od drugiej wojny światowej może się okazać kluczowym momentem w karierze samej Kamili Harris.

Entuzjazm, z jakim został przywitany jej wybór na stanowisko wiceprezydenta w 2020 roku, zdecydowanie opadł. A Harris utknęła w gorsecie funkcji, która choć prestiżowa, daje niewiele narzędzi realnego sprawowania władzy.

Jej krytycy twierdzą, że Harris jest nieprzygotowana do prowadzenia polityki międzynarodowej i zna się tylko na sprawach krajowych. Najpierw była prokuratorką generalną stanu Kalifornia (2011-2017), a później przez cztery lata senatorką i nie zasiadała w żadnej komisji związanej ze sprawami międzynarodowymi. Jako wiceprezydentka odbywała podróże zagraniczne do krajów, które miały związek głównie z kryzysem migracyjnym na granicach Stanów Zjednoczonych, m.in. do Meksyku.

Jednak według informacji wpływowego portalu Politico Harris od kilku miesięcy przygotowywała się do zaangażowania w kwestię Ukrainy. „Odrobiła pracę domową, kiedy stało się jasne, że Rosja przygotowuje się do pełnego najazdu na Ukrainę”. A współpracownicy Harris zwracają uwagę, że gdy zasiadała w senackiej komisji ds. wywiadu, kluczowym tematem debaty było zaangażowanie Putina w politykę amerykańską. „Wiele z tamtego jej doświadczenia stosuje się do tego, co [Harris] robi teraz” - powiedział Politico jej doradca z tamtych czasów, Halie Soifer.

„Ta podróż oznacza podniesienie rangi Kamali Harris” - ocenia Politico.

Jeśli popełni błędy, mogą one wiele kosztować nie tylko ją samą, ale i cały Zachód. A jeśli odnajdzie własną ścieżkę postępowania w czasie tego kryzysu, może się okazać dużym wzmocnieniem dla zachodniej drużyny walczącej z Putinem.

;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze