Elon Musk wymachiwał piłą łańcuchową, a Steve Bannon machał ręką jak podczas salutu rzymskiego, typowego dla nazistów. „Mekka ruchu MAGA”, czyli konferencja konserwatystów CPAC odbyła się w Waszyngtonie. Byli tam zarówno prezydent Duda, jak i minister Sikorski. Przemawiał Trump
Najważniejszym punktem konferencji było wystąpienie prezydenta USA Donalda Trumpa. „Oszuści, kłamcy, naciągacze, globaliści i biurokraci deep state są wyrzucani. Nielegalni imigranci są odsyłani do domu. Osuszamy bagno i przywracamy rządy ludu, dla ludu!” – podkreślał Trump.
Konwencja Conservative Political Action Conference (CPAC), która w ten weekend odbywała się w Waszyngtonie, to cykliczne spotkanie gromadzące wpływowych amerykańskich zwolenników Trumpa, ale nie tylko ich.
Spotykają się na nim przedstawiciele populistycznej i radykalnej prawicy z całego świata. Przyjeżdżają także związani z tym środowiskiem dziennikarze, muzycy i sieciowi influencerzy. Sama konferencja ma regionalne edycje na całym świecie, łącznie z Australią. Odbywa się także w Europie – w 2024 roku zorganizowano ją w Budapeszcie.
Wystarczy przyjrzeć się gościom CPAC, by zrozumieć, skąd biorą się międzynarodowe, często zaskakujące powiązania administracji Trumpa. To tutaj z Amerykanami spotykają się tak kontrowersyjni dla demokratycznego świata politycy, jak rodzina Bolsonaro z Brazylii, brytyjski eurosceptyk Nigel Farage, prezydent Argentyny Javier Milei, prawicowiec Santiago Abascal z Hiszpanii czy Giorgia Meloni z Włoch. Na CPAC w Waszyngtonie i w Budapeszcie w 2024 roku przemawiał Mateusz Morawiecki. Mówcą podczas tej edycji był także Robert Fico, premier Słowacji, znany z sympatii wobec Rosji.
Z Polski do Waszyngtonu pojechali przede wszystkim przedstawiciele PiS i Konfederacji: były premier Mateusz Morawiecki, europosłowie Patryk Jaki, Witold Tumanowicz i Arkadiusz Mularczyk. W ostatnim dniu na CPAC przyjechał też prezydent Andrzej Duda, aby spotkać się Donaldem Trumpem. Zapowiadano spotkanie półgodzinne przed wystąpieniem prezydenta USA, jednak ostatecznie trwało ono zaledwie kilka minut. Jednak później, w trakcie swego przemówienia, Trump nazwał Dudę przyjacielem i chwalił, że jest fantastycznym prezydentem.
NA CPAC byli tam też pracownicy propisowskiej, prawicowej TV Republika, którzy chwalili się spotem reklamowym swojej telewizji, emitowanym podczas konferencji. W spocie pracownik TV Republika Michał Rachoń twierdził, że stacja ta jest największą telewizją informacyjną w Polsce (co nie jest prawdą) oraz że polskie lewicowe władze robią wszystko, by ją zniszczyć (co również nie jest prawdą). A na platformie X tweetował: „Budujemy anglojęzyczną europejską konserwatywną stację TV”.
Obecne władze Polski także postanowiły zaistnieć w konserwatywnym środowisku, by – jak wyjaśniał minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski – podtrzymywać sojusz polsko-amerykański.
Sikorski pojechał na CPAC między innymi po to, by pochwalić się… irańskim dronem.
Dron Shahed, używany przez Rosję, zestrzelony przez Ukrainę, został przetransportowany do USA na pokładzie polskiego samolotu. Z tego właśnie powodu Polska została pochwalona z głównej sceny CPAC i dostała oklaski od obecnych. Podkreślono również, że Polska jest w czołówce państw NATO, jeśli chodzi o wydatki na obronność.
„Sojusz polsko-amerykański jest nierozerwalny. CPAC w Waszyngtonie to jedno z najbardziej wpływowych wydarzeń politycznych na świecie. W tym roku uczestnicy mogą oglądać zestrzelony przez Ukraińców, a dostarczony przez Polskę symbol śmierci tysięcy niewinnych: irański dron Shahed. Razem skutecznie przeciwstawiamy się osi zła” – tweetował Radosław Sikorski.
Tyle że inni uczestnicy CPAC niekoniecznie nakreśliliby oś zła tak samo jak Sikorski. Z programu CPAC wynika, że konserwatyści za zagrożenie uważają Chiny, Rosją niespecjalnie się zajmują. Nawet debatując o wojnie w Ukrainie, nie podkreślają odpowiedzialności Rosji za wojnę, lecz usprawiedliwiają Putina.
Dobrze to było widać w wystąpieniu Roberta Fico, premiera Słowacji. Powiedział on: „Nikt nie kwestionuje, że użycie przez Rosję siły militarnej na Ukrainie było naruszeniem prawa międzynarodowego.
Jednak Rosja miała poważne powody bezpieczeństwa, aby to zrobić, ponieważ od dawna była wprowadzana w błąd w kwestii rozszerzenia NATO”.
Jednocześnie zaatakował prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, zresztą zgodnie z linią ostatnich wypowiedzi Donalda Trumpa: „Prezydent Zełenski faktycznie potrzebuje tej wojny. Kiedy jest wojna, nie może być demokratycznych wyborów... Kiedy jest wojna, trudno jest zbadać, gdzie trafiła ogromna część funduszy przekazanych Ukrainie”.
Fico wielokrotnie wychwalał Donalda Trumpa. A prorosyjskiego premiera Węgier Viktor Orbána nazywał swoim przyjacielem.
Z perspektywy zmian politycznych, które mają miejsce po objęciu funkcji prezydenta USA przez Donalda Trumpa, obecność Sikorskiego na CPAC to niewątpliwy sukces obecnych władz Polski. Wydaje się, że był to element szerszych działań rządu Tuska, których celem jest budowanie własnych relacji z administracją Trumpa. Chodzi o to, aby całej tej przestrzeni politycznej nie przejęła polska prawica, zwłaszcza PiS, który w międzynarodówce konserwatystów jest osadzony od lat.
Ale w kontekście tego, czym jest CPAC i jakie treści się tam pojawiają, obecność polskich demokratów może budzić poważne wątpliwości. Może być też kolejnym dowodem na przesuwanie się polskiego rządu z centrum na prawo.
Tegoroczny CPAC był głównie okazją do głoszenia tryumfalistycznych treści przez przedstawicieli administracji Donalda Trumpa i samego prezydenta USA. Konferencję rozpoczęło wystąpienie wiceprezydenta USA J. D. Vance`a. Stwierdził on między innymi: „Największym zagrożeniem dla Europy są jej politycy, którzy importują miliony i miliony niesprawdzonych migrantów”.
Zagroził też wycofaniem wojsk amerykańskich z Niemiec, jeśli tamtejsze władze nie będą szanować „wolności słowa”. Chodzi oczywiście o trwające wybory parlamentarne w Niemczech i sprzeciw Niemców wobec angażowania się w ich politykę przez Elona Muska, właściciela platformy X i doradcę Trumpa. Musk jawnie wspiera radykalnie prawicową prorosyjską partię AfD.
Najważniejszym wydarzeniem było jednak wystąpienie Donalda Trumpa w sobotę. Prezydent USA długo dziękował tym, którzy wspierali go w kampanii wyborczej. Podkreślił: „Ludzie dali nam wyraźny mandat na przeprowadzenie radykalnej zmiany w Waszyngtonie i zamierzamy to zrealizować. Zamierzamy ponownie uczynić Amerykę znowu wielką.”
Bezlitośnie krytykował swego poprzednika Joe Bidena i wiceprezydent Kamalę Harris. Podawał też dziesiątki liczb, by udowodnić, jak wiele pieniędzy amerykańskich było marnotrawionych. Odczytał listę, która została przygotowana przez Departament DODGE, kierowany przez Elona Muska. Tyle że niektóre z tych wyliczeń są błędne, o czym już wcześniej informowały amerykańskie media.
Stwierdził, że jest niezadowolony z Meksyku i Kanady. Odniósł się także do Ukrainy, podkreślając jednak wyłącznie sprawy związane z propozycją władz tego kraju, by USA dostały dostęp do zasobów naturalnych Ukrainy. „Lepiej, żebyśmy byli blisko porozumienia” – mówił prezydent USA.
Śledząc co roku to, co dzieje się na CPAC, widać, że środowisko prawicowe coraz bardziej się radykalizuje. To nie przypadek, że właśnie tam Steve Bannon, bliski współpracownik Trumpa za jego pierwszej kadencji, pozwolił sobie na „machnięcie ręką”, jednoznacznie kojarzące się z salutem rzymskim, na zakończenie swego wystąpienia na głównej scenie.
Oficjalnie zareagował na to tylko jeden gość CPAC – taki, którego nikt by prawdopodobnie o taką reakcję nie podejrzewał. Jordan Bardella, lider francuskiego skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego, odwołał swoje przemówienie na CPAC w reakcji na „gest nawiązujący do ideologii nazistowskiej”. W odwecie Bannon obrażał później publicznie Bardellę, rozmawiając z mediami, zaś CPAC toczyło się dalej, zgodnie z programem.
Przypomnijmy, że niedawno taki sam gest wykonał inny członek administracji Trumpa, Elon Musk. On również zaprzeczył, by jego gest miał coś wspólnego z ideologią faszystowską.
Podczas CPAC Musk też machał, ale już nie ręką, lecz… piłą łańcuchową.
Sprezentował mu ją prezydent Argentyny Javier Milei. Na pile wygrawerowano napis – hasło polityczne, używane przez Milei: „Viva la libertad, carajo!”. Czyli: „K…a, niech żyje wolność!”.
CPAC to kluczowe wydarzenia międzynarodowego ruchu MAGA (skrót od „Make America Great Again” hasło wyborcze Trumpa). Należą szeroko rozumiani zwolennicy Donalda Trumpa oraz środowiska prawicowe z całego świata. Tę międzynarodową siatkę opisywaliśmy w OKO.press w 2021 roku, pokazując jej związki z PiS.
Już wtedy do ruchu należeli nie tylko prawicowi politycy i organizacje. Istotną rolę odgrywali w niej również prawicowi influencerzy, którzy rozsiewali w sieci swoje radykalne, często wręcz ekstremistyczne przekazy.
Były wśród nich osoby karane lub oskarżane o rasizm, nazizm, oszustwa.
Były postacie znane głównie z szerzenia fake newsów i mowy nienawiści. A także teoretycy spiskowi oraz osoby otwarcie współpracujące z rosyjskimi mediami.
Dziś niektóre z tych osób mogą liczyć na oficjalne wsparcie członków administracji Trumpa. Na przykład Elon Musk pomaga Tommy`emu Robinsonowi. To brytyjski działacz skrajnie prawicowy i antymuzułmański. Był kilkukrotnie skazywany – za przemoc, napad, posługiwanie się fałszywymi dokumentami, oszustwa hipoteczne, obrazę sądu. Siedział w więzieniu.
Jego konta były blokowane przez Twitter (w 2018) i Metę (w 2019), m.in. za nawoływanie do przemocy wobec muzułmanów. Stało się tuż po tym, jak Robinson zamieścił nagranie, gdy pijany wygłaszał rasistowskie uwagi, a na innym filmiku zaatakował 16-letniego Syryjczyka – oblewał go wodą i straszył, że go utopi.
Dla islamofobicznej siatki MAGA Robinson był jednak bohaterem.
To nie przesada, w kilku państwach odbywały się nawet demonstracje w jego obronie.
W październiku 2024 roku Robinson został skazany po raz kolejny. Złamał zakaz sądowy i opublikował nagranie z oszczerstwami pod adresem syryjskiego uchodźcy. Jednak Elon Musk uznał nagranie za „warte obejrzenia” i udostępnił je na swojej platformie X. Oraz zaapelował o uwolnienie Robinsona z więzienia. Kilka tygodni później się okazało, że Musk pokryje koszty jego prawników.
Amerykańska administracja ingeruje również w sprawę braci Tate w Rumunii. Andrew i Tristan Tate, sieciowi influencerzy, którzy mają brytyjskie i amerykańskie obywatelstwo, są oskarżonymi w głośnym procesie. Zarzuty dotyczą m.in. handlu ludźmi, udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, zmuszania do udziału w filmach pornograficznych i wykorzystywania seksualnego. Obecnie bracia Tate mają zakaz opuszczania Rumunii.
Bracia Tate byli kontrowersyjnymi influencerami tzw. „manosfery” – przestrzeni sieciowej adresowanej do młodych mężczyzn. Promowana jest tam wyższość mężczyzn nad kobietami, zaś kobiety traktowane są przedmiotowo. Jeden z braci, Andrew Tate, był promowany przez takie postacie prawicowej infosfery amerykańskiej jak Alex Jones, Paul Joseph Watson czy Mike Cernovich.
Wszyscy oni należeli do opisanej przez OKO.press w 2021 międzynarodowej siatki, która dziś tworzy ruch MAGA.
Kilka dni temu okazało się, że administracja Trumpa naciska na władze Rumunii, by te oddały oskarżonym paszporty i pozwoliły im wyjechać z kraju. Sprawa miała być omawiana przez amerykańskiego urzędnika Richarda Grenella nawet podczas monachijskiej konferencji bezpieczeństwa, w rozmowach kuluarowych.
Możemy się spodziewać jeszcze wielu takich zaskakujących ruchów ze strony administracji Trumpa, podobnie jak zaskakujących sojuszy politycznych. Nie będą one dziwiły jedynie tych, którzy obserwują od dawna CPAC i jego międzynarodowych gości.
Aby poznać szerszy kontekst, przeczytaj inne nasze materiały.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze