„Wąska grupa ludzi, którzy się pogubili często w swoim życiu i nazywają się LGBT plus” – mówił delegacji PE minister Czarnek. Nagrania potwierdzają: minister ma za nic swobodę naukową, pluralizm i tolerancję
Minister Przemysław Czarnek nie ma sobie nic do zarzucenia, bo delegacji Parlamentu Europejskiego podał kawę i paluszki. Dosłownie. To cytat z rozmowy 25 maja 2023 w Polskim Radiu 24:
„Ja przyjmuję gości, podejmuję kawą, herbatą, nie wiem, paluszkami, co tam jest, prawda? Ciasteczkami”. Zadowolony z siebie minister dalej mówił tak: „Proszą o przyjęcie – to przyjmuję. Witam, dziękuję za przybycie, cieszę się z otwartości na dyskusję. A tu nagle goście wyjeżdżają, że my jesteśmy niepraworządni, że my patrzymy na historię tylko z jednego punktu widzenia i tak się nie powinno”.
W ten sposób Czarnek zareagował na relację OKO.press z wizyty delegacji Komisji Kultury i Edukacji Parlamentu Europejskiego w Polsce (15-17 maja 2023).
„Jesteśmy wstrząśnięci otwartością, z jaką mówi się o pewnych rzeczach po stronie rządu. Dla mnie to było wręcz niespotykane” — opowiadała o spotkaniach z przedstawicielami polskiego rządu Sabine Verheyen, przewodnicząca delegacji PE.
Minister Czarnek był „brutalny i agresywny”, a szef KRRiT Maciej Świrski to „profesjonalny propagandysta w bardziej klasycznym stylu” – opowiadała OKO.press inna europosłanka – Ilana Cicurel.
„To spotkanie potwierdziło, jak polski rząd oddalił się od standardów unijnych” – podsumowała spotkanie z Czarnkiem Verheyen.
Przez cały tydzień od momentu publikacji OKO.press ministra broniły prorządowe media i inni członkowie rządu. A on sam publicznie się dziwił, że ktoś mógł uznać jego zachowanie za niewłaściwe.
„Gdzie ja byłem agresywny i brutalny?” – pytał Czarnek w programie Michała Rachonia w TVP Info. Minister zdaje się być tak pewny swego, że wypuścił do sieci nagranie ze spotkania z delegacją. I dobrze. Dzięki temu każdy może odpowiedzieć na jego pytanie. Z szacunku dla czasu i nerwów Czytelniczek wybraliśmy kilka fragmentów (poniżej) i zachęcamy do ich wysłuchania.
„Dla polityków i polityczek w Polsce to zachowanie nie jest zaskakujące. To jest prawdziwa twarz ministra Czarnka. On buduje wizerunek na byciu bulterierem” – skomentowała w rozmowie z OKO.press Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy.
„Natomiast to nie jest norma w dojrzałych demokracjach” – dodaje posłanka.
Pogardliwe traktowanie europarlamentarzystek, podniesiony głos i zachowania o znamionach biernej agresji wprawiły członkinie eurodelegacji w zdumienie. Jednak wstrząs, o którym opowiadały podczas konferencji prasowej i w rozmowach z OKO.press, dotyczył nie tylko formy, ale przede wszystkim treści tego, co mówili przedstawiciele polskich władz – Czarnek i Maciej Świrski z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Polskie władze z premedytacją naruszają zapisy europejskich traktatów o podstawowych wolnościach obywatelskich, pluralizmie, tolerancji i zupełnie się z tym nie kryją.
„Niestety dowiedzieliśmy się o działaniach, których nie da się pogodzić z naszym rozumieniem demokracji i podstawowych wartości z artykułu 2 traktatu o Unii Europejskiej” — opowiadała Sabine Verheyen, przewodnicząca europejskiej delegacji.
„Są powody do niepokoju. Swoboda akademicka, swoboda artystyczna, a przede wszystkim wolność mediów są atakowane przez polski rząd. Unia Europejska nie może tego akceptować”
— mówiła w imieniu eurodelegacji Verheyen.
Już następnego dnia po artykule OKO.press na You Tubie pojawiło się nagranie ze spotkania w ministerstwie edukacji. Zaś Maciej Świrski zamieścił zapis audio wizyty delegacji w KRRiT na swoim profilu na Twitterze.
Zdumiewająca prędkość reakcji. Zwłaszcza że oba nagrania opublikowano w sobotę. I nie chodzi tylko o to, że z powodu naszego tekstu minister i przewodniczący kazali komuś pracować w dzień wolny. Ta natychmiastowość zdumiewa w porównaniu z opieszałością administracji rządowej w kontaktach z dziennikarzami. Przykłady można by mnożyć.
Dziennikarz OKO.press Daniel Flis 7 listopada 2022 roku wystąpił do Ministerstwa Administracji i Spraw Wewnętrznych o protokół z obrad komisji wspólnej rządu i Episkopatu. 13 grudnia Ministerstwo odpisało mu, że protokół zostanie upubliczniony „po jego przygotowaniu”. Protokołu do dziś nie otrzymaliśmy, OKO.press wysłało przypomnienie.
O dziesiątkach podobnych sytuacji mogą opowiadać dziennikarze z każdej niezależnej redakcji w Polsce. Na odpowiedzi czekamy miesiącami.
Co prawda nie dotyczy to administracji rządowej: 16 marca zwróciłam się z prośbą o udostępnienie nagrania ze spotkania przedstawicieli Telewizji Polskiej, TVP Info i Telewizyjnej Agencji Informacyjnej z członkami grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Nie dostałam żadnej odpowiedzi.
A w tym przypadku: nikt nawet nie prosił o nagranie, a nagranie jest. Co ciekawe, nie umieszczono go na oficjalnej stronie MEN, tylko na profilu ImperatorOfMankind.
Jak zatem wyglądało spotkanie ministra z delegacją PE?
W rozmowach z OKO.press europosłanki zwracały uwagę, że Czarnek wytykał pochodzenie przewodniczącej delegacji, która jest Niemką i mówił, że jej przodkowie zabili mnóstwo ludzi. Kłamały? Oto jak to wyglądało.
Przez piętnaście minut członkowie delegacji zadawali Czarnkowi pytania. Dotyczyły m.in. sprawy prof. Engelking, nauczania współczesnej historii, ukraińskich dzieci w polskich szkołach, edukacji na temat różnorodności i kondycji psychicznej uczniów LGBTQ+. Po wysłuchaniu tych pytań minister zwrócił się do przewodniczącej:
„Pragnę zauważyć, że jest pani przedstawicielką nacji, która akurat w sposób czarno-biały zachowywała się w tym mieście i akurat w siedzibie głównej ministerstwa edukacji przy Szucha 25 miała miejsce siedziba Gestapo. Przez kilka lat pani przodkowie dokonywali masakry”.
Dalej Czarnek powiedział: „Jeśli w konkretnej nacji było (...) mnóstwo bohaterów i niewielu szmalcowników. Jeśli w innej nazwie było mnóstwo morderców, to też tak po prostu jest”.
Przez większość czasu Czarnek mówił o ukraińskich dzieciach w polskich szkołach.
W trakcie 15-minutowej przemowy minister stwierdził nagle, że wojna w Ukrainie jest brutalniejsza niż II wojna światowa, bo teraz ciała walają się na polach i rozwłóczą je psy, w czasie II wojny „nie było takiego zezwierzęcenia”.
Verheyen podsumowała później: „Zadaliśmy wiele pytań, nie dostaliśmy konkretnych odpowiedzi”.
W innym momencie Czarnek zwrócił się do członków delegacji:
„Ten artykuł siódmy to się powinien przeciwko państwu obrócić, bo to państwo łamiecie praworządność w Unii Europejskiej, działając zupełnie poza traktatami i zupełnie poza kompetencjami, które i Komisji Europejskiej, i Parlamentowi Europejskiemu przysługują”.
W trakcie tego wywodu (dłuższego niż powyższy cytat) jedna z europosłanek się uśmiechnęła. I to wtedy Czarnek zareagował:
„Jakby się pani mogła nie uśmiechać. Bo ten uśmiech rzeczywiście świadczy o tym, że pani nie rozumie tej sytuacji. Ale to jest pani sprawa. Rozmawiamy o sprawach bardzo poważnych, proszę pani”.
Ton tej wypowiedzi jest tak samo ważny jak słowa, które padają. Proponujemy wysłuchanie tego krótkiego nagrania:
Czarnek mówi tam: „Jesteśmy tutaj największym krajem Unii Europejskiej, który graniczy bezpośrednio, szanowna pani, z Rosją na północy, z Białorusią na wschodzie i z Ukrainą, gdzie odbywają się działania wojenne. (...)
Jeśli państwo tego nie rozumiecie, to dobrze jest postudiować również w Parlamencie Europejskim, zanim się pani będzie uśmiechała. Ale to tylko taka moja prośba, może pani robić, co chce. To jest wolny kraj, naprawdę”.
Czarnek mówił o opiece, jaką polskie szkoły zapewniają polskim dzieciom, a jednocześnie stwierdził, że wojna może się przedłużyć, bo jest to „na rękę niektórym państwom Zachodu”. Wymienił tylko jedno – Francję i jej przywódcę, czyli Emmanula Macrona. Powiedział o nieodpowiedzialnych działaniach prezydenta Francji. „Przyjmowaliście Putina z otwartymi rękami” – mówił Czarnek.
Europosłanki pytały o zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży LGBTQ+.
„My, szanowni państwo, w przeciwieństwie do was, nie rozróżniamy ludzi na LGBT czy nie LGBT” – odpowiedział Czarnek. „Zdrowie psychiczne wszystkich ludzi dla nas jest ważne tak samo. Nie są ważniejsze osoby LGBTQ plus i inni tam. Tylko wszystkie osoby są niezwykle ważne. Na przykład ważne są dla nas osoby również ze szczególnymi niepełnosprawnościami”.
Czarnek jeszcze dwa razy wracał do tematu.
„I w tym ten cały LGBT plus Q. Czy państwo myślicie, że różnorodność polega tylko na LGBT plus Q? Przecież państwo skupiacie się w tym Parlamencie Europejskim tylko na jednej grupie społecznej. Bardzo wąskiej. Mnie ona nie interesuje jako grupa społeczna. Niech sobie każdy robi ze swoim życiem seksualnym, co chce. Co mnie to obchodzi? Natomiast nikt nie może nikomu narzucać tego swojego sposobu życia. Jak ktoś chce żyć z czterema partnerami, to niech sobie żyje. W Polsce jest to możliwe. Jak ktoś chce żyć tylko z mężczyznami, to jest jego sprawa. (...)
Tylko nas, ludzi kulturalnych, to nie interesuje. Bo niech nikogo nie interesuje, co ja mam w domu ze swoją żoną i mnie nie interesuje, co mój kolega robi ze swoim kolegą albo z trzema kolegami” – mówił Czarnek.
Spośród siedmiorga członków delegacji pięć europosłanek mieszka w krajach, gdzie osoby tej samej płci mogą legalnie zawrzeć małżeństwo. Dwa pozostałe kraje to Czechy (gdzie jednak legalne są związki partnerskie) i Polska.
Tymczasem Czarnek mówił tak:
"My o tym nie rozmawiamy, bo to jest nasze życie, a nie życie do chodzenia z tym po ulicach, promowania tego jeszcze wśród najmłodszych. Nie będziemy tworzyć żadnych dodatkowych specjalnych systemów dla wąskiej grupa ludzi, którzy się pogubili często w swoim życiu i nazywają się LGBT plus”.
Już 20 maja w głównym wydaniu „Wiadomości” wyemitowano materiał zatytułowany „Atak za prawdę historyczną”. Teza: europosłanki negatywnie oceniły Czarnka, bo ten mówił o zbrodniach Niemców podczas II wojny światowej. „Potomkowie odpowiedzialnych akurat byli członkami wspomnianej delegacji” – mówi lektor „Wiadomości”. A sam Czarnek: „Spokojnie i rzeczowo odnosiłem się do ich tez. Nakłamały w OKO.press”.
Osoba oglądająca „Wiadomości” nie dowiedziała się, czym europosłanki były wstrząśnięte. Ani słowa o tym, że wypominały polskim władzom naruszanie art. 2 Traktatu o UE (który mówi m.in. o pluralizmie i tolerancji) i ograniczanie swobody badań naukowych.
Podstawowa rzetelność dziennikarska wymagałaby, żeby zacytować zarzuty, jakie padły podczas (publicznej przecież) konferencji prasowej delegacji PE. Tej rzetelności „Wiadomości” nie dotrzymały.
Dopuściły się za to mało wyszukanej manipulacji.
„Podczas wizyty w Polsce z ministrem spotkali się europarlamentarzyści Europejskiej Partii Ludowej” – mówi prowadząca to wydanie Edyta Lewandowska. I jest to manipulacja.
Owszem, przewodnicząca delegacji Sabine Verheyen, należy do Europejskiej Partii Ludowej. Towarzyszyła jej jeszcze jedna przedstawicielka tej partii. Jednak delegacja nie składała się wyłącznie z członkiń tej eurogrupy. Do Polski przyjechały również polityczki Socjalistów i Demokratów, Renew oraz Zielonych.
Nietrudno zgadnąć, czemu padła nazwa tylko jednej europartii: Europejska Partia Ludowa to nazwa znana widzom „Wiadomości”. To tej partii przewodniczył Donald Tusk.
Już ten jeden materiał TVP dowodzi, że delegacja PE słusznie miała powody do niepokoju. Europosłanki były zaskoczone, że przedstawiciele organu kontrolnego nad mediami (KRRiT) nie widzą niczego złego w tym, że media publiczne prezentują wyłącznie punkt widzenia władz i nie zapewniają pluralizmu.
Dodajmy jeszcze, że delegacja chciała się spotkać z kierownictwem TVP, wysłała zaproszenie. Nie dostała jednak odpowiedzi. Przedstawicieli TVP nie było też na konferencji prasowej, podczas której Sabine Verheyen przedstawiła pierwsze wnioski ze spotkań z polskimi władzami.
Przypomnijmy jeszcze raz kilka zarzutów delegacji PE:
„To, że rząd nie będzie finansował badań [dotyczących udziału Polaków w Zagładzie], pokazuje zaburzone podejście do wolności akademickiej” – podsumowała spotkanie z Czarnkiem Verheyen. – „To bardzo niepokojące. Taka decyzja polskiego rządu wstrząsnęła całą społecznością naukową i stanowi oczywiste ograniczenie badań, może prowadzić do autocenzury, rodzi obawę, że środków [na badania] nie będzie, jeśli ktoś się oddali od linii rządu” – mówiła Verheyen.
„Krajowa Rada tak rozumie swoje działania, że jest tubą partii i tego nie ukrywa”.
Delegacja chciała wiedzieć, dlaczego większość czasu antenowego w TVP dostaje PiS. „Rząd rządzi” – brzmiała odpowiedź Świrskiego według Sabiny Verheyen. „To jest dość autorytarne rozumienie mediów w demokracji” – skomentowała. „Naszym zdaniem media publiczne powinny zapewniać pluralizm”.
Verheyen przypomniała też, że przeciwko Polsce toczy się postępowanie z art. 7: „Kwestia swobody mediów też ma znaczenie w tej procedurze”.
„To nie jest delegacja, która przyjechała pogadać, wróci i zapomni. My nie zapomnimy. Nie mamy prawa porzucić was” – powiedziała OKO.press Ilana Cicurel.
Media
Świat
Władza
Przemysław Czarnek
Maciej Świrski
Ministerstwo Edukacji i Nauki
Parlament Europejski VIII kadencji
wolność mediów
wolność prasy
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze