0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plMaciek Jaźwiecki / A...

W wywiadzie dla PAP Przemysław Czarnek otwartym tekstem zdefiniował, o co chodzi z podręcznikiem do HiT dla klas pierwszych szkół ponadpodstawowych Wojciecha Roszkowskiego.

Zapytany najpierw o "wątki obyczajowe" zapowiedział "w jak najszybszym trybie" usunięcie fragmentu o "hodowaniu ludzi", po to "żeby TVN24 w ślad za Tuskiem i PO nie wykorzystywali dzieci poczętych in vitro do hejtu przeciwko prof. Roszkowskiemu, bo nie o to chodziło" (ciekawe, jak będzie wyglądało usuwanie fragmentu z wydrukowanych już podręczników).

Przeczytaj także:

Dyskusja o in vitro to jednak odwracanie uwagi od najważniejszego tematu, bo zdaniem Czarnka

"Roszkowski pisze o zmianach cywilizacyjnych i kulturowych, które tak naprawdę stanowią kres naszej cywilizacji - łacińskiej i chrześcijańskiej".

"Zgodziłby się pan z twierdzeniem, że trwa walka o rząd dusz, stąd takie napięcie i emocje?" - usłużnie pyta PAP.

"Tak, to jest wojna kulturowa, w pełnym tego słowa znaczeniu, co więcej, znaleźliśmy się na froncie tej wojny, dlatego tak to wygląda. Jest to walka o świadomość młodych pokoleń, przecież nie przez przypadek nie uczono ich wcześniej o tym, co się działo pod koniec II wojny światowej i po II wojnie światowej, w drugiej połowie XX wieku i na początku XXI wieku".

Roszkowski pisze o zmianach cywilizacyjnych i kulturowych, które tak naprawdę  stanowią kres naszej cywilizacji  - łacińskiej i chrześcijańskiej (...) to jest wojna kulturowa, w pełnym tego słowa znaczeniu, znaleźliśmy się na froncie tej wojny

Wywiad dla PAP,26 sierpnia 2022

Sprawdziliśmy

Podręcznik szkolny Wojciecha Roszkowskiego, podobnie jak podstawa programowa do HiT, ma w zamierzeniu Czarnka i samego Roszkowskiego propagować "kulturę chrześcijańską" w wersji katolickiego fundamentalizmu na wojnie z nowoczesnością

Aby zilustrować zabiegi swoich przeciwników w wojnie kulturowej, Czarnek sięga po wiersz Norwida „Przeszłość”: „Nie Bóg stworzył przeszłość, i śmierć, i cierpienia, Lecz ów, co prawa rwie; Więc nieznośne mu dnie, Więc, czując złe, chciał odepchnąć wspomnienia”.

I dalej potoczyście: "Wszyscy ci ubecy, potomkowie ubeków, resortowe dzieci rozsiane po rozmaitych stacjach telewizyjnych, postkomuniści, którzy się uwłaszczyli na polskim majątku narodowym po 1989 roku, w ogóle nie chcą mówić o najnowszej historii, bo to nie jest dla nich powód do dumy – mówiąc najdelikatniej".

Istotą jest tu przeciwstawienie "cywilizacji łacińskiej i chrześcijańskiej" i tych, co "prawa rwą".

Czym jest cywilizacja łacińska i chrześcijańska, której bronią Czarnek i Roszkowski, także przy pomocy szkolnego podręcznika? Pokażemy to w kilku cytatach z książki do HiT i zestawimy z omawianym już w OKO.press wykładem Czarnka dla ultraprawicowej włoskiej partii Liga (wcześniej - Północna), wygłoszonym 21 grudnia 2021, a wydrukowanym w styczniowym (2022) numerze miesięcznika "WPIS. Wiara, patriotyzm i sztuka”, którego wydawcą jest zasłużone dla PiS wydawnictwo Biały kruk.

Co ciekawe, ten sam Biały kruk wydał podręcznik Roszkowskiego, a prezes wydawnictwa Leszek Sosnowski odpowiadał za jego "kompozycję wydawniczą i nadzór".

Na koniec zastosujemy próbkę tzw. analizy frekwencyjnej, czyli policzymy, ile razy występują w podręczniku Roszkowskiego słowa, które stanowią oręż w wojnie, jaką toczą Czarnek i jego ulubiony autor, który zasłużył sobie na przezwisko "katehity".

Roszkowski: katolicyzm to nie ideologia, lecz fundament, jaki położył Chrystus

Warto zwrócić uwagę na motto szkolnego podręcznika

„Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali.

Św. Jan Paweł II, spotkanie z młodzieżą, Jasna Góra, 1983".

Tego rodzaju motto na pozór lepiej pasowałoby do podręcznika katechezy, ale i tutaj jest na miejscu, bo książka Roszkowskiego — poza sporą porcją wiedzy z historii Polski i świata 1945-1989 - jest ideowym wystąpieniem w obronie "cywilizacji łacińskiej i chrześcijańskiej" i kaznodziejską polemiką z racjonalizmem, lewicą, ateizmem i szeroko rozumianą nowoczesnością. Roszkowski dzieli się z nami skarbem swoich przemyśleń na zasadzie luźnych skojarzeń z wydarzeniami.

Omawiając powojenne pomysły na przezwyciężenie europejskich podziałów i nacjonalizmów pisze: "Jedność chrześcijańskiej Europy wspierał też papież Pius XII, nie przypuszczał jednak na pewno, że znajdą się za niespełna pół wieku tacy, którzy postanowią zintegrować Europę na bazie ideologii lewicowych z odrzuceniem Boga" (s. 100).

O encyklice Humanae vitae Pawła VI z 1968 roku, która do dziś wyznacza zasady tzw. etyki seksualnej Kościoła, coraz bardziej odstającej od współczesnej moralności, pisze, że "wywołała w dobie rewolucji seksualnej wiele protestów ze strony lewicowych środowisk, ale słuszności zawartych w niej zasad dowodzą fatalne skutki ich łamania w następnych dziesięcioleciach: sprowadzanie kobiet jedynie do roli przedmiotów pożądania, rozbitych małżeństw, samotnie wychowywanych dzieci i braku prawdziwej miłości w wychowaniu, co odbiło się na postawach kolejnych pokoleń" (s. 316)

Poucza też nazbyt otwartych katolików: "W przypadku Kościoła trzeba odróżnić dialog polegający na wymianie opinii i stanowisk przy zachowaniu nienaruszalnych zasad wiary, wynikających z Ewangelii, od prób dotarcia do stanowiska wspólnego w kwestiach, które naruszają te zasady.

Głównym problemem jest tu uświadomienie granic nauki Kościoła, gdyż nie jest ona jedną z ideologii jakich wiele, ale fundamentem, który położył Jezus Chrystus. Fundamentem, który określa tożsamość Kościoła" (317).

Z podręcznika młodzież ma się dowiedzieć, że tak właśnie jest.

Polemika z ateizmem. Roszkowski jak katecheta (katehita?)

W obronie Pana Boga i Kościoła Roszkowski parokrotnie polemizuje z ateizmem, stosując osobliwą logikę, że skoro nie można udowodnić, że coś nie istnieje, to znaczy, że coś istnieje:

"Przy założeniu istnienia Boga — a przecież nie ma żadnego dowodu, poza spekulacjami myślowymi, na to, że Go nie ma — wszystkie kombinacje intelektualne marksistów i neomarksistów tracą jakikolwiek sens" (30).

Jak ktoś ci powie, że widział nad warszawskim Żoliborzem latający dywan z Kaczyńskim, to znaczy, że prezes lata. Bo jak udowodnisz, że nie widział i że nie lata?

Kilkanaście stron dalej: "Opozycją do formuły wierzę w Boga nie jest formuła nie wierzę w Boga, gdyż ta ostatnia zawiera sugestię jakiejś ukrytej wiedzy o nieistnieniu Boga.

Tymczasem ateiści o nieistnieniu Boga nie wiedzą ani trochę więcej niż ci, którzy się do wiary w Niego przyznają.

Logicznie rzecz biorąc, nie można udowodnić, że czegoś nie ma. Ateiści są więc ludźmi wierzącymi, tyle że wierzą oni w nieistnienie Boga. Mamy zatem do czynienia z dogmatem, tyle że ateistycznym". (45)

Aby ostatecznie przekonać ucznia i uczennicę do wiary w Boga (chrześcijańskiego, w wersji katolickiej) Roszkowski powołuje się na źródło w postaci Biblii: "Twierdzenia niektórych historyków o lewicowym przechyle, iż brak dowodu na to, że Chrystus założył Kościół, oparte są na

zupełnie nieuzasadnionym pominięciu Ewangelii i Dziejów Apostolskich jako źródeł historycznych.

Autorzy tacy unikają stwierdzenia wprost, że Ewangeliom i Dziejom Apostolskim nie należy wierzyć, ale je zwyczajnie przemilczają. Tymczasem one istnieją i żadne inne niż ewangeliczne tłumaczenie wypadków tam opisanych nie ma logicznego uzasadnienia".

Podejście Roszkowskiego w znacznej mierze realizuje zapisy podstawy programowej szkolnej katechezy, jakie analizowaliśmy w kilku odcinkach w OKO.press:

Katecheta ma pomóc młodemu człowiekowi „w kształtowaniu tożsamości eklezjalnej [kościelnej – red.]” a także towarzyszyć mu „w odkrywaniu powołania chrześcijańskiego”.

Odpowiedzią na bunt i ewentualne rozterki (np. „tajemnice pozornej niemocy Boga”) ma być „kształtowanie postawy szacunku i posłuszeństwa wobec Pisma św.”.

Jak głosi Episkopat, "nauczanie ma dostarczać argumentów do ewentualnych polemik". Uczeń ma się nauczyć „przytaczać argumenty wierzących w dyskusji ze współczesnym ateizmem” i "za prawdziwością zmartwychwstania Chrystusa”.

Nastolatek ma także „bronić chrześcijaństwa używając argumentów za zmartwychwstaniem Jezusa” i ogólnie „dawać świadectwo o Bogu”.

Uczeń ma „z szacunkiem odnosić się do Kościoła w Polsce, występować w obronie Kościoła w Polsce”. Katecheza eksponuje postać prymasa Wyszyńskiego i papieża Jana Pawła II. To są także ulubieni aktorzy teatru dziejów 1945-1980, o którym pisze Roszkowski.

Czarnek: rozum zastąpił Boga. Ale jest nadzieja w edukacji

W wykładzie dla włoskiej Ligi Przemysław Czarnek bez żadnych zastrzeżeń ogłosił katolicki fundamentalizm jako program obrony polskiej szkoły przed – jak mówił– „ideologiami neomarksistowskimi, takimi jak gender, ideologia LGBT, wojujący ateizm, [które] dążą do wyrzucenia Boga, prawa naturalnego i jego konkretyzacji, czyli Dekalogu, z życia Europy. Krótko mówiąc, ideologie te walczą o oderwanie Europy od jej chrześcijańskich korzeni”.

Czarnek dodał do tego zaskakującą w XXI wieku refleksję nad manowcami, na jakie sprowadza nas rozum:

„Rozum, dotychczas w służbie zrozumienia istoty, intencji i dzieła Boga, stał się samym Bogiem. Celem nie jest już odkrywanie prawdy, ale jej wymyślanie”.

Ta niebezpieczna zmiana roli rozumu nastąpiła w czasach Oświecenia. Zadaniem, jakie stawia sobie Czarnek jest – w dziedzinie edukacji, którą zarządza – odwrócenie niebezpiecznego trendu. Jak ujął to powołany przez ministra na funkcję pełnomocnika ds. podstaw programowych i podręczników dr Artur Górecki, „we współczesnej edukacji cel doczesny został uznany za równorzędny z celem wiecznym. Orientację teologiczną zastąpiła antropologiczna. Tymczasem nie da się w oderwaniu od Pana Boga usensownić życia człowieka”.

To nie są żarty, parafrazy czy złośliwe interpretacje. Czarnek jest szermierzem fundamentalizmu religijnego, jest katolickim ajatollahem. A Roszkowski w ramach kursu historii 1945-1980 jest harcownikiem tej samej "wojny kulturowej".

Czarnek deklaruje jako niepodważalny fakt, że „mniej więcej dwa tysiące dwadzieścia jeden lat temu narodził się Jezus Chrystus. Narodził się z Maryi Dziewicy. Bóg stał się człowiekiem, aby zbawić świat. To jest prawda, która jest podstawą naszej wiary i naszej cywilizacji”.

Taka jest "prawda obiektywna", której „trzeba bardzo mocno bronić".

"Prawdy obiektywnej nie da się ustalić za pośrednictwem demokracji. Prawdę trzeba odkryć, a nie ustalić, ponieważ obiektywnie istnieje.

Niezależnie od tego, czy dotyczy wierzącego, ateisty czy agnostyka, wynika z Dekalogu i z nauki Chrystusa" - tak daleko nawet Roszkowski się nie posuwał.

"Dekalog jest konkretyzacją prawa naturalnego. Są w nim zawarte najbardziej uniwersalne nakazy moralne. Ta uniwersalność polega na mądrej miłości każdego człowieka do każdej osoby ludzkiej oraz na miłosierdziu, które chrześcijaństwo stawia wysoko w hierarchii pożądanych ludzkich zachowań".

Konkluzja? "Chrześcijaństwo nie może nikomu przeszkadzać".

Dlaczego zatem "współczesne ideologie neomarksistowskie, takie jak gender, ideologia LGBT, wojujący ateizm, dążą do wyrzucenia Boga, prawa naturalnego i jego konkretyzacji, czyli Dekalogu, z życia Europy. Krótko mówiąc, ideologie te walczą o oderwanie Europy od jej chrześcijańskich korzeni". Dlaczego?

To jasne. Zawinił ludzki rozum, który niestety podniósł głowę w czasach Oświecenia.

Są jakieś nadzieje na odwrócenie tego trendu? Czarnek dodaje pocieszenie: "jest jednak Bóg, jest Jezus Chrystus narodzony z Maryi Dziewicy, jest Duch Święty. Jest nadzieja. "Konieczny jest powrót do rozumu jako instrumentu. Trzeba mądrze edukować dzieci i młodzież, ukazując im prawdę".

Co robi Roszkowski i dlatego wzbudza tak wściekły atak TVN24 i Tuska.

Mniej więcej dwa tysiące dwadzieścia jeden lat temu – historycy mówią o kilkuletnim przesunięciu w czasie – narodził się Jezus Chrystus. Narodził się z Maryi Dziewicy.

Bóg stał się człowiekiem, aby zbawić świat. To jest prawda, która jest podstawą naszej wiary i naszej cywilizacji. I tak jak prawda ta była zwalczana od samego początku, od czasów Heroda i jego zbrodni, tak i dzisiaj jest atakowana z niezwykłą mocą.

Dlaczego?

Bo tak jak wtedy, tak i dzisiaj toczy się walka dobra ze złem, prawdy z kłamstwem. Motorem napędowym dzisiejszych działań fałszujących i relatywizujących rzeczywistość są nowe ideologie wyrastające z marksizmu, z tych samych korzeni, z których wyrósł zarówno niemiecki narodowy socjalizm, jak i bolszewicki komunizm.

Dzisiejsze ideologie neomarksistowskie, podobnie jak XX-wieczne, domagają się usunięcia Boga i religii z przestrzeni publicznej, kwestionują prawo naturalne i naturę ludzką, zdają się kpić z prawdy o świecie i człowieku pytaniem Piłata z sądu nad Jezusem – „cóż to jest prawda?”.

Tymczasem prawda ma niezmiennie fundamentalne znaczenie i istnieje niezależnie od liczby ataków na nią i bez względu na siłę tych ataków. Papież Jan Paweł II w 1991 roku w Polsce, u progu naszej wolności, nauczał: „wolności nie można tylko posiadać, trzeba ją nieustannie zdobywać, czyniąc użytek z prawdy. Tylko prawda wyzwala człowieka, całe społeczności i narody. Panie, uświęć nas w prawdzie”. Prawda, tak jak jest warunkiem sine qua non wolności, tak też ma fundamentalne znaczenie dla najlepszego systemu rządów, jaki dotąd wymyślono, dla demokracji.

Gustavo Zagrebelsky, były prezes włoskiego Sądu Konstytucyjnego, pisał o tym w 2009 roku na łamach „La Repubblica”: „Demokracja to ustrój ścierania się opinii i przekonań, przy wzajemnym szacunku dla osób je wypowiadających. Instrumentem w tym ustroju są słowa. Zrozumiałe jest zatem, że w żadnym innym systemie, jak właśnie w demokracji, słowa nie mają tak kluczowego znaczenia. Rozumiemy więc, że słowo wymaga szczególnej troski, i to w podwójnym znaczeniu, ilościowym i jakościowym. Słowo musi być prawdziwe i precyzyjne. (…)

Trzeba nazwać reżimami korumpującymi sumienia takie, które traktują fakty jak opinie i aplikują nihilistyczny relatywizm nie w stosunku do opinii, ale do faktów; takie, w których prawda stawiana jest na tym samym poziomie co kłamstwo, prawo na poziomie bezprawia, dobro na poziomie zła; takie, w których rzeczywistość nie jest już zbiorem twardych i niekwestionowanych faktów, ale masą zdarzeń i słów nieustannie zmieniających się, w których to, co jest prawdą dzisiaj, jutro jest już fałszem, zależnie od dominującej w danej chwili mody i interesów poszczególnych grup.

Dlatego właśnie to umyślne kłamstwo, oszustwo – narzędzie, które zwykle widzimy w życiu publicznym – należy traktować jako zbrodnię przeciwko demokracji, większą nawet niż przemoc, która przynajmniej jest jawna, widoczna”.

W tym samym duchu wypowiadał się profesor i sędzia Trybunału Konstytucyjnego Wojciech Łączkowski. Pisał: „Tymczasem współczesny człowiek nie może dokonywać sądów wartościujących, co prowadzi do skrajnego relatywizmu. Obligatoryjne jest użycie nowego sztucznego języka, który zabrania używania różnych słów, nawet jeśli wyrażają pewne pojęcia”.

Pełne poszanowanie tej zasady, zdaniem prof. Łączkowskiego, może prowadzić do problemów z odróżnieniem dobra od zła: „np. ksiądz, który porusza problem grzechu czy jakiejkolwiek religii, mógłby zostać oskarżony o pogwałcenie tzw. poprawności politycznej. Na razie wydaje się to groteskowe, ale sankcje zaostrzają się, grożąc ostracyzmem społecznym i utratą pracy na uczelniach. Dlatego relatywizm staje się poważnym zagrożeniem dla demokracji”.

Prof. Łączkowski mówił to niemal dwadzieścia lat temu, ale jego przesłania są nie tylko aktualne, ale ich aktualność została wzmocniona przez ostatnie wydarzenia – próbuje się dziś zabronić używania słów takich jak Boże Narodzenie, Maryja, matka, ojciec, mąż, żona, małżeństwo itp.

I właśnie z tego powodu trzeba bardzo mocno bronić prawdy. Prawdy obiektywnej, której nie da się ustalić za pośrednictwem demokracji. Prawdę trzeba odkryć, a nie ustalić, ponieważ obiektywnie istnieje. Jaka jest prawda zatem, i jak i gdzie możemy ją znaleźć, odkryć? Ten sam profesor Łączkowski pisał: „prawda, niezależnie od tego, czy dotyczy wierzącego, ateisty czy agnostyka, wynika z Dekalogu i z nauki Chrystusa”.

A jak wiemy, Dekalog jest konkretyzacją prawa naturalnego. Są w nim zawarte najbardziej uniwersalne nakazy moralne. Ta uniwersalność polega na mądrej miłości każdego człowieka do każdej osoby ludzkiej oraz na miłosierdziu, które chrześcijaństwo stawia wysoko w hierarchii pożądanych ludzkich zachowań i dlatego chrześcijaństwo nie może nikomu przeszkadzać. Wiedząc to wszystko, nie możemy się dziwić, że współczesne ideologie neomarksistowskie, takie jak gender, ideologia LGBT, wojujący ateizm, dążą do wyrzucenia Boga, prawa naturalnego i jego konkretyzacji, czyli Dekalogu, z życia Europy. Krótko mówiąc, ideologie te walczą o oderwanie Europy od jej chrześcijańskich korzeni. A przecież założyciele wspólnot europejskich – Schuman, De Gasperi i Adenauer – oparli się na fundamencie chrześcijaństwa właśnie, a nie na utopijnym i zbrodniczym marksizmie.

Jak doszło do dzisiejszego pomieszania pojęć i systemów wartości? Kiedy nastąpiły te w istocie śmiertelnie groźne dla Europy i całej zachodniej cywilizacji zmiany? Nie wszystko da się wyjaśnić w tak krótkim wystąpieniu, ale chciałbym zwrócić Państwa uwagę na trzy ważne punkty, które są ze sobą powiązane.

Punkt pierwszy.

Niestety internet i postęp cyfrowy, poza swoimi niewątpliwie bardzo pozytywnymi stronami i efektami, okazał się także potężnym wsparciem dla ideologów walczących z naszą łacińską, chrześcijańską cywilizacją. Wbrew temu, co 25 lat temu mówili eksperci, internet i technologie informacyjne wcale nie wzmocniły demokracji, a jedynie ją osłabiły. Stało się to dokładnie tak, jak ponad 100 lat temu przewidział włoski futurysta Filippo Tommaso Marinetti: w przyszłości każdy będzie nosił małe metalowe książeczki o grubości nie większej niż 1 cm, którymi będą mogli łączyć się ze sobą wszyscy ze wszystkimi, a rezultat będzie taki, że ludzie przyszłości będą nieustannie plotkować na temat nieistotnych spraw teraźniejszości i nikt nie będzie już myślał o tym, co było kiedyś i co będzie w przyszłości.

Czy nie jest to błysk proroczego geniuszu? – pyta Rafał Ziemkiewicz. Marinetti miał sto procent racji. Dzisiejsi ludzie są niebywale bardziej egoistyczni niż wcześniej. Nie chcą mieć dzieci, bo to niewygodne. Są w nieustannej pogoni za luksusem i modą. Konsumpcjonizm ogarnął dziś umysły ogromnej większości Europejczyków. Niewielu myśli o tym, co wydarzyło się w przeszłości, bliskiej i dalekiej, i jakie wnioski należy z tego wyciągnąć.

Dobrze znane przysłowie: „historia uczy”, musimy zmodyfikować – historia uczy, że niewielu cokolwiek nauczyła. Niewielu myśli też o przyszłości i nieliczni wykazują solidarność z młodszymi i przyszłymi pokoleniami. Niestety, dzisiaj niewielu myśli także o rzeczach najważniejszych, o rzeczach ostatecznych, o śmierci doczesnej i zbawieniu, o życiu wiecznym. To chyba największa strata i tragedia dzisiejszych pokoleń: odcięcie od perspektywy zbawienia. Warto w tym miejscu ponownie przypomnieć, że właśnie po to, by dać nam szansę na zbawienie, Jezus Chrystus narodził się ponad dwa tysiące lat temu.

Drugi problem to upadek prawa, które stopniowo się degeneruje. Zastępowane jest normami, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością człowieka. Do niedawna Europa oparta na filozofii greckiej, religii chrześcijańskiej i prawie rzymskim wiedziała i rozumiała, że prawo w klasycznym sensie tkwi w nas, tak jak sumienie. Jest bytem-relacją zachodzącą między osobami i obowiązuje niezależnie od takiej czy innej większości – mowa tu o łacińskim ius.

Zasady dobra i zła, winy i kary, zasady właściwych relacji rodzinnych itp. są tak samo obiektywne jak zasady rządzące materią i energią – pisze wspomniany już Ziemkiewicz. Prawnicy i ustawodawcy odkrywają ten porządek dopiero poprzez tworzenie zgodnego z nim systemu prawa pisanego – łacińskie lex.

Dokładnie tak samo jak fizycy odkryli, a nie stworzyli, zasady powszechnej grawitacji lub przenoszenia pędu. W klasycznej koncepcji prawa istnieje więc podział na, jak nazywali to ojcowie prawa rzymskiego, ius i lex, prawo naturalne i prawo stanowione, które ma być jak najdoskonalszym odzwierciedleniem tego pierwszego. Tymczasem dzisiaj niewielu już wierzy w obiektywne, wrodzone prawo naturalne. „Ius wyszedł z mody jak Dekalog” – stwierdza wspomniany pisarz. Profesorowie prawa czują się dziś konstruktorami, a nie odkrywcami. Stali się twórcami. Prawo stanowione, lex, oderwało się od ius i stało się zbiorem chwytów, którymi prawnik usprawiedliwia wszystko, za co mu zapłacono. Dzisiejsi prawnicy zdecydowanie częściej niż wcześniej nie tłumaczą, jaka jest rzeczywistość prawna, tylko jaka powinna być, w zależności od tego, ile i za co klient im płaci. Porady prawne, ale niestety także orzeczenia sądów, w tym sądów europejskich, międzynarodowych, mają niewiele wspólnego z prawdą i sprawiedliwością. Wszystko dlatego, że prawo straciło perspektywę metafizyczną. Jak do tego doszło?

Problem trzeci – wszystko z powodu kryzysu rozumu i rozumowania. Jak czytamy w literaturze, prawo, nauka, etyka i inżynieria od wieków krążą wokół odkrywania prawdy i praw z niej wynikających. Niestety, punktem zwrotnym Oświecenia było to, że intelektualiści uczynili narzędzia celem samym w sobie. Rozum, dotychczas w służbie zrozumienia istoty, intencji i dzieła Boga, stał się samym Bogiem. Celem nie jest już odkrywanie prawdy, ale jej wymyślanie. W rezultacie stwierdzono, że w ogóle nie ma prawdy obiektywnej i że każdy ma swoją własną prawdę. To jest właśnie przyczyna wielu piramidalnych bzdur: jest 58 płci, nie tylko mężczyźni i kobiety, i w każdej chwili możesz wybrać dowolną płeć, oderwaną od płci biologicznej; nie możesz jeść mięsa, bo produkcja zwierzęca emituje za dużo CO2 . Stąd też absurdalny proces animalizacji człowieka i humanizacji roślin i zwierząt. Stąd w końcu teza, że nie ma Boga, nie ma zbawienia, nie ma życia wiecznego, a więc wszystkiego tego, co jest istotą i do czego prowadzi nas chrześcijaństwo. W efekcie walczy się z samym chrześcijaństwem.

W ten sposób europejskie oświecenie stało się antychrześcijaństwem, a ateizm wojującym antyteizmem. W konsekwencji potężny cios w Kościół i rodzinę, która jest podstawowym środowiskiem dla wychowania człowieka do dobra i wolności w prawdzie, do odpowiedzialnej, altruistycznej wolności.

Gdzie szukać ratunku? Z ludzkiego punktu widzenia, jak twierdzi abp Marek Jędraszewski, nie mamy szans na tym świecie. Przyszłość jest szara. Ale dodaje: jest jednak Bóg, jest Jezus Chrystus narodzony z Maryi Dziewicy, jest Duch Święty. Jest zatem nadzieja. Konieczny jest powrót do rozumu jako instrumentu. Trzeba mądrze edukować dzieci i młodzież, ukazując im prawdę. Musimy wzmacniać rodziny. Bo, jak mówił Papież Polak – misja Kościoła realizowana jest przez rodziny. To dlatego ideologia gender, ideologia LGBT tak bardzo walczy z rodziną i Kościołem. Musimy zatem z wielką mocą powtarzać: kto walczy z chrześcijaństwem i jego wartościami, walczy także z demokracją i wolnością, bo demokracja bez wartości łatwo przekształca się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm – czytamy w Centesimus Annus Jana Pawła II.

Z tym mamy dziś właśnie do czynienia w Europie, z totalitaryzmem neomarksistowskich ideologii wyznawanych dziś przez europejskie elity. Kto walczy z wartościami chrześcijańskimi, walczy także z cywilizacją europejską, łacińską, z samą Europą. Wróćmy więc do źródeł. Wróćmy do klasycznej edukacji opartej na prawdzie obiektywnej, do klasycznej filozofii. Wróćmy zatem do źródeł.

Dlatego życzę Państwu, naszym włoskim przyjaciołom, aby tegoroczne Święta Bożego Narodzenia były okazją do ponownego odkrycia prawdy, która leży u podstaw naszej cywilizacji. Niech Jezus Chrystus ponownie narodzi się w waszych sercach, w waszych domach i wzmocni wasze rodziny. Niech blask Gwiazdy Betlejemskiej rozświetla prawdę o Bogu i człowieku w każdym dniu nowego roku 2022. Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku. Dziękuję za uwagę.

Wykład dla członków i sympatyków włoskiej partii Lega Nord, wygłoszony przez ministra edukacji i nauki 21 grudnia 2021 na forum Accademia Federale Lega

Liczymy Roszkowskiemu słowa: 756 razy na 509 stronach (półtora na stronę)

Aby wzmocnić interpretację treści podręcznika Wojciecha Roszkowskiego, dorzuciliśmy małą próbkę tzw. analizy frekwencyjnej. Policzyliśmy, ile razy w tekście pojawiają się słowa należące do semantycznego pola religii katolickiej. Na pewno lista nie jest wyczerpująca, inne słowa nie przyszły jednak autorowi do głowy lub pojawiały się zbyt rzadko (komunia - 4 razy, ołtarz - 3 razy). Uwzględniliśmy wszystkie formy gramatyczne i słowa pochodne (Kościół, kościołowi, kościelny itp.). Liczyliśmy każde słowo osobno, nawet gdy występowały w zestawieniach np. papież święty Jan Paweł II.

Okazuje się, że na 509 stronach tekstowych podręcznika takie słowa padają 756 razy, średnio półtora raza (1,49) na stronę tekstu.

  • Kościół (i pochodne) - 146 razy
  • Papież - 78
  • Prymas - 65
  • religia - 60
  • Wyszyński - 52
  • chrześcijaństwo - 51
  • JP II i Karol Wojtyła - 50
  • Katolicyzm - 45
  • Bóg, boski - 40
  • Biskup - 35
  • Watykan - 24
  • Święty - 22
  • Chrystus - 17
  • Pius XII - 14
  • Ksiądz - 14
  • Episkopat - 14
  • Pielgrzymka - 14
  • Msza - 11
  • Zakonnik - 5

RAZEM: 756 razy.

Dla porównania kilka innych słów nie tylko z kręgu prawicowej narracji: naród - 182 razy, rodzina - 68, demokracja - 95, komunizm - 365, Holocaust i zagłada Żydów - 10, lewica - 50, wojna - 490, rewolucja - 162.

Z postaci historycznych kardynał Wyszyński jest znacznie częściej wymieniany niż Hitler (tylko 19 razy). Nieporównanie częściej mowa za to o Stalinie (96 razy), który jako wcielone zło komunizmu stanowi obsesję Roszkowskiego. Często też mowa o Gomułce (64), Cyrankiewiczu (34), Gierku (18), Bierucie (17).

Nie jesteśmy aż tacy wyjątkowi (niestety)

Nie należy uważać Czarnka i Roszkowskiego za jakąś polska anomalię zrodzoną z mgły unoszącej się nad mazowieckim łąkami. Wojna kulturowa, o której mówi z zapałem Czarnek, w różnych odmianach starcia religijnego konserwatyzmu z nowoczesnością, liberalizmem i lewicą, toczy się na całym globie - od Rosji, przez kilka krajów wschodniej Europy, aż po Stany Zjednoczone i Brazylię. Nie mówiąc o islamskiej wersji, która jest jednak innym zjawiskiem.

OKO.press opisywało niedawno występ popularnego zwłaszcza w USA harcownika tej wojny Victora Orbána na sierpniowej konferencji alt-prawicy w Dallas. Określenie alternative-right staje się zresztą coraz bardziej wątpliwe, bo partia republikańska na czele z Donaldem Trumpem radykalizuje się w kierunku narodowo-religijnych skrajności.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze