Minister Czarnek utrwala wszystko, co w polskiej szkole złe: przeciążenie nauką, zmęczenie, frustrację, nudę. Proponuje za to, by walczyć z „plagą krótkowzroczności", a także otyłością i niechęcią do zajęć sportowych „szczególnie wśród dziewczynek"
3 lutego 2021 minister edukacji Przemysław Czarnek przedstawił "cztery filary" powrotu uczniów do szkół, do nauki stacjonarnej. By zrozumieć jak bardzo nietrafiona jest to odpowiedź, przypomnijmy, z jakim wyzwaniem musiał się zmierzyć.
Jedenaście miesięcy pandemii obnażyło systemowe pęknięcia systemu edukacji. Najwięcej słyszeliśmy o przeładowanej, anachronicznej podstawie programowej. Wiedza o tym źródle wszelkich cierpień, stresów i wypaczeń upowszechniła się, gdy do toksycznej gonitwy o punkty, oceny i "odfajkowanie" materiału -- chcąc nie chcąc - dołączyli rodzice.
Szybko okazało się, że podawczy sposób nauczania (czyli prosty transfer wiedzy od nauczycielki do ucznia) jest nie tylko niemożliwy do włożenia w ramy szkoły online, ale też ostatecznie zniechęca do edukacji wszystkich uczestników tego eksperymentu.
Z zaniepokojeniem obserwowaliśmy też jak uczniowie, szczególnie ci z rodzin o niższym kapitale kulturowym i ekonomicznym, znikali z rejestru - nie pojawiali się na lekcjach, tracili kontakt z nauczycielami, popadali w apatię, osamotnienie, a w skrajnych przypadkach w depresję.
Śledziliśmy dane mówiące o rosnących nierównościach: bogatsi rodzice z dużych miast pomagali dzieciom kupując usługi edukacyjne na rynku prywatnym. Ci, którzy do oddania mieli głównie czas, uczyli najmłodszych jak obchodzić system: ściągać i oszukiwać, byle przetrwać.
Część uczniów na długie miesiące została sama: nie tylko z odrobieniem zadania domowego z historii, czy ogarnięciem klasówki z matematyki, ale przede wszystkim ze swoimi potrzebami i emocjami.
Pochylaliśmy się nad wykluczeniem cyfrowym czy mieszkaniowym nauczycieli i młodzieży, a także nad tym, co trudniej zmierzyć, a jest kluczowe: kryzysami psychicznymi, spadającą motywacją do nauki, tęsknotą za relacjami.
Mówiliśmy też w końcu, że w obszarze edukacji na pełnej linii zawiodło państwo. Wiosną abdykowało z przygotowania nauczania zdalnego. Jesienią otworzyło na wiwat szkoły, doprowadzając do wzrostu zakażeń. I przez cały ten czas infekowało niepewnością: strategia komunikacyjna rządu była równie nieprzewidywalna, jak sam wirus.
Minister Czarnek wielokrotnie powtarzał, że widzi problemy polskiej szkoły i zamierza je rozwiązać. W programie przedstawionym 3 lutego próżno szukać realizacji tych obietnic.
Czarnek chce wesprzeć dzieci wracające do szkoły na cztery sposoby.
Po pierwsze, MEiN przygotuje program zdrowotny, który pomoże walczyć z otyłością i wadami postawy (obie przypadłości miały nasilić długie godziny spędzane przed komputerem, z ograniczeniem aktywności fizycznej).
Jak zaznaczył minister, zajęcia SKS "będą skierowane szczególnie do dziewcząt, bo tu jest większy problem".
Po drugie, MEiN chce stworzyć odpowiedź na kryzysy psychiczne wynikające z "zamknięcia i braku wspólnoty", po trzecie, wdrożyć program zajęć dodatkowych z kluczowych przedmiotów, które pozwolą "nadrabiać niezrealizowany materiał".
Ostatnim elementem - zaskakująco szczegółowym - ma być pilotażowe, ogólnopolskie badanie wzroku wśród uczniów - jako odpowiedź na plagę "krótkowzroczności".
Pomijając fakt, że wszystko jest na etapie "tworzenia" i "przygotowywania", mimo że dzieci z klas I-III od ponad dwóch tygodni już uczą się w szkołach, widać tu kompletny brak zrozumienia źródeł trudności, z którymi mierzą się uczniowie.
Zajęcia dodatkowe, które zapowiada minister Czarnek w związku z powrotem uczniów do szkół, z pewnością będą cieszyły się powodzeniem. Potrzeba nadrobienia materiału jest ogromna, co pokazała rewelacyjna frekwencja na korepetycjach wakacyjnych i świątecznych organizowanych przez warszawski samorząd.
Jeśli jednak szkolne "korki" nie będą szły w parze z okrojeniem bieżącego programu, uczniowie będą jeszcze bardziej przeciążeni, zmęczeni i zestresowani. Przemysław Czarnek nie myśli tu o dobrostanie psychicznym czy kompetencjach dzieci i młodzieży, ale statystykach. Chodzi o uratowanie wyników egzaminacyjnych - jedynej mierze, na której zdaje się zależeć ministerstwu.
Pierwszym krokiem do stworzenia dobrych warunków do nauki i zadbania o zdrowie psychiczne uczniów powinno być odchudzenie podstawy programowej.
Minister Czarnek jeszcze jesienią zapowiadał, że wsłuchując się w głos nauczycieli, rodziców i uczniów, rozwiąże ten problem. Okazało się, że znów chodziło o to, by pomóc sobie i dobrze wypaść na papierze. Zespół ekspercki w MEiN zaproponował jedynie kosmetyczne zmiany w tegorocznych wymaganiach egzaminacyjnych dla ósmoklasistów i maturzystów.
Nauczyciele wskazują, że jednym z głównych źródeł problemów i stresu uczniów jest właśnie sama szkoła. Badania OECD z września 2020 ujawniły też głęboki kryzys motywacji do nauki.
Osamotnienie w lekcjach online i niedopasowanie programu do możliwości pracy zdalnej sprawiło, że uczniowie wytracili zapał i zaangażowanie. Z opowieści rodziców i nauczycieli wiemy też, że uczniowie odzwyczajają się od środowiska szkolnego i relacji z rówieśnikami.
Już we wrześniu, gdy na chwilę budynki były otwarte, słyszeliśmy o problemach adaptacyjnych - część uczniów miała poważne trudności z koncentracją, inni nie mogli wpaść w szkolny rytm, a w skrajnych przypadkach młodzież po prostu nie chciała chodzić do szkół.
Jeśli nauczyciele mają im pomóc, potrzebują czasu, a dziś - jak wynika z badania Fundacji "Szkoła z klasą" -
czas z dzieckiem jest najbardziej deficytowym dobrem w polskiej szkole.
Nauczyciel jest skupiony na realizacji podstawy programowej i odhaczaniu tony zadań biurokratycznych. Nie mówiąc o tym, że żaden program wsparcia psychicznego dzieci i młodzieży nie uda się bez pomocy specjalistów.
System opieki psychologiczno-pedagogicznej jest niewydolny od lat, co pokazał już raport NIK z 2017 roku. Z badań Fundacji "Szkoła z klasą" wynika, że psycholog w kilkusetosobowej szkole spędza średnio 16 godzin w tygodniu. Są też placówki, szczególnie w mniejszych miejscowościach i na wsiach, gdzie w ogóle nie ma takich etatów. Jak w takiej sytuacji przeprowadzić interwencję kryzysową? Gdzie szukać pomocy?
Widać już wyraźnie, że w przeciążonej, "pruskiej" szkole nie uda się ani podnieść kompetencji młodzieży, ani zadbać o ich dobrostan. Ale w wypowiedzi ministra zabrakło nie tylko zrozumienia, ale i wrażliwości.
Jednymi z największych źródeł problemów psychicznych wśród dziewcząt są: niskie poczucie własnej wartości, niezadowolenie ze zmian w wyglądzie w trakcie dojrzewania, tendencje do nadmiernej samokrytyki.
Jak tłumaczył dr Cezary Żechowski, psychoterapeuta i psychiatra ze szpitala Wolskiego w Warszawie, problemy z akceptacją swojego ciała ma 90 proc. nastolatek, a zaczynają się one już w pierwszych klasach szkoły podstawowej.
Z badań amerykańskich wynika, że aż 81 proc. dziewczynek w wieku 10 lat odczuwa strach przed byciem "zbyt grubą", 42 proc. chciałoby być chudsze, a co dziesiąta "czuje się lepiej, gdy jest na diecie odchudzającej".
Wygląd, w kulturze zafiksowanej na atrakcyjności i byciu "fit", jest więc poważnym źródłem stresu i cierpień.
Czarnek, który frywolnie rzucił w rozmowie z TVP Info, że to właśnie dziewczynkom przydałoby się więcej sportu, wysłał komunikat, który stygmatyzuje i wpędza w poczucie wstydu.
A na dodatek minął się z prawdą, używając krzywdzącego stereotypu. Z badań Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej z 2018 roku wynikało, że nadmierna masa ciała częściej występuje u chłopców niż dziewczynek: 29,7 proc. do 14,3 proc.
Dziewczynki faktycznie częściej niż chłopcy rezygnują ze szkolnych zajęć sportowych, ale proste połączenie aktywności fizycznej z nadwagą jest błędem.
Jest też wiele elementów, których w programie ministra Czarnka zabrakło. Słuszna skądinąd troska o uczniowskie zdrowie (dwa z czterech filarów) robi wrażenie prostackiego zastosowania zasady "w zdrowym ciele, zdrowy duch".
Co zrobić z rosnącymi nierównościami? Jak wesprzeć nauczycieli? Jak sfinansować dodatkowe zajęcia czy wsparcie psychologiczne?
Cztery filary powrotu do szkół to znów bardziej zabieg PR-owy, niż recepta na bezpieczne rozwiązania, wspierające środowisko szkolne.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze